Rozdział czwarty



Rzeczy, które widzimy [...] to te same rzeczy, które istnieją w nas. I nie ma żadnej innej rzeczywistości prócz tej, jaką mamy w sobie. Dlatego też większość ludzi żyje tak nierealnie, ponieważ zewnętrzne obrazy uważają za rzeczywistość, a swego własnego świata wcale nie dopuszczają do głosu. Można być wtedy nawet szczęśliwym. Lecz z chwilą, gdy pozna się już raz tamto, inne, nie ma się już wyboru i nie może iść drogą, którą obiera większość. [...] droga owej większości jest łatwa, a nasza trudna. Chodźmy.

Wakacje powoli dobiegały końca, sierpień nadal rozpieszczał ludzi promieniami słońca, przyjemnie ogrzewającymi ciała. Jednak pomimo leniwej i ciepłej aury, wszyscy powoli zaczynali odczuwać zbliżającą się małymi kroczkami jesień, a co za tym idzie, rozpoczęcie roku szkolnego.

Louis był podekscytowany, wrzesień oznaczał początek jego nowej pracy, nie mógł się doczekać pierwszego spotkania ze swoimi podopiecznymi, miał już listę dzieci, które zapisały się na zajęcia i z radością zauważył, że było ich całkiem dużo. Z uśmiechem na twarzy dostrzegł imię i nazwisko Mia Malik, oznaczało to że w jego grupie będzie jedna jedyna dziewczynka. Zapowiadała się naprawdę świetna zabawa.

Teraz jednak postanowił korzystać z ostatnich wolnych dni i żwawym krokiem zmierzał w stronę herbaciarni, w której cały swój czas spędzała Gemma. Mimo czasu, który spędził w domu swojej przyjaciółki, nie odkrył jeszcze co łączy ją z Niallem, ale był pewien, że nie jest to tylko przyjaźń. Postanowił, że dowie się, co dzieje się między tą dwójką, a wtedy przeprowadzi z Gemmą poważną rozmowę na temat oszukiwania przyjaciół.

***

Harry spędzał ten dzień przesiadując w herbaciarni. Nie miał ochoty tutaj przychodzić, wolał spędzić ten czas w swoim pokoju, siedząc w ciszy czytając kolejną książkę ze swojej listy. Niestety jego siostra musiała się rządzić i podjęła decyzję za niego, ciągnąc go tutaj na siłę. Siedział przy jednym ze stolików najbardziej oddalonych od drzwi i starał się skupić na czytaniu byleby nie słuchać rozmów innych osób, które pojawiły się w herbaciarni.

Odsunął wszystkie krzesła od stolika, który zajmował, nie chciał by ktokolwiek przysiadł się do niego i starał się z nim rozmawiać, chociaż wątpił że ktokolwiek miałby na to ochotę. Jednak kiedyś, gdy siedział samotnie nagle niespodziewanie ktoś usiadł obok niego i zaczął pisać coś na klawiaturze swojego laptopa, a każde stuknięcie było dla niego niczym dźwięk rozbijanego szkła, krzywił się i wzdrygał za każdym razem, gdy palce obcego mężczyzny dotykały klawiatury. Po godzinie był tak wykończony, że zakrył uszy dłońmi i zamknął oczy, starając się pozbyć tych wszystkich niechcianych bodźców, które docierały do niego z otoczenia.

Od tego dnia nauczył się, że musi odstawiać krzesła do innych stolików i dzięki temu zyskiwał chodź trochę spokoju. Pamiętał słowa panią psycholog, która tłumaczyła mu podczas każdej wizyty, że nie powinien izolować się od innych osób i uciekać przed nimi, ale mówiła też, że ma robić takie rzeczy, które sprawiają, że czuje się dobrze, a siedzenie w samotności było tym co najlepsze dla niego, więc nie zamierzał z tego rezygnować.

Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, ale nie podniósł głowy, lecz nadal skupiony śledził słowa w książce. Mimo wszystko słyszał śmiech Gemmy i Nialla, który celowo rozśmieszał ją coraz bardziej. Ich zachowanie było głupie, nie rozumiał dlaczego spędzają ze sobą tyle czasu, o czym ciągle rozmawiają, po co dotykają się co kilka chwil? Najchętniej powiedziałby im, że są głupi, ale to była jego siostra i w sumie musiał przyznać, że ją lubi, a Niall był w porządku. Czasami gubił się w tych określeniach, dla niego ktoś był mądry albo głupi, ale słyszał jak ludzie ze szkoły używają takich słów jak w porządku, fajny, jest ok., więc postanowił, że Niall jest w porządku i tego się trzymał.

Nagle do jego uszu dotarł dźwięk przesuwanego krzesła i ktoś usiadł obok niego przypadkowo trącając jego dłoń ręką. Wystraszony odsunął się szybko, prawie spadając z krzesła i spuścił wzrok wbijając go w blat stołu.

- Cześć Harry – męski głos rozległ się blisko niego, wytrącając go z równowagi, oczywiście już wiedział kto siedzi obok niego – zauważyłem cię, więc postanowiłem się dosiąść, mam nadzieję że ci to nie przeszkadza. Jeszcze nie mieliśmy okazji porozmawiać, więc czas nadrobić stracony czas.

Gdy szatyn w końcu zamilkł i pozwolił dojść do słowa Harry'emu, ten odezwał się mówiąc powoli.

- Cześć Louis – przywitał się nie zaszczycając go wzrokiem, do jego nozdrzy dotarł nieprzyjemny zapach, więc odsunął swoje krzesło odrobinę w prawo, starając się oddychać przez usta. Nie wiedział czego ten facet od niego chce, on i jego pies byli głupi i Harry postanowił, że porozmawia ze swoją mamą i powie jej, że nie chce w domu tego typa.

Wiedział, że niedługo będzie musiał ponownie iść do szkoły, na wspomnienie tego co będzie działo się podczas przerw skulił się odrobinę na swoim miejscu. Nie chodziło o to, że się boi, albo nie radzi sobie na lekcjach, ale ludzie w szkole go nie lubili, a nawet więcej nienawidzili go i wyczytał na jednej ze stron w Internecie, że to co mu robili można było nazwać prześladowaniem i wykluczeniem z grupy, a on już bez tego czuł się wystarczająco odmienny i dziwny. Nie lubił wysłuchiwać tego, co do niego mówili, starał się z nimi zaprzyjaźnić, poznać ich, ale oni tylko się z niego śmiali lub krzyczeli na niego.

Nie był aż tak tępy, rozumiał co to znaczy, nie lubią go i nie chcą być jego przyjaciółmi, przyjął to do wiadomości ale trudno było zaakceptować to, że jest się tak wyśmiewanym. Czasami zastanawiał się, dlaczego tak bardzo go nie lubią, przecież nie robił im nic złego, nie kłócił się z nimi, rzadko kiedy się odzywał, pozwalał im odpisywać prace domowe gdy tego chcieli, a oni nadal popychali go i dręczyli. Kiedyś usłyszał jak o nim mówią głupi autysta, niedorozwój, pedał. Nie miał pojęcia co oznacza to ostatnie ale wiedział, że nie miał autyzmu, miał zespół Apsergera, to wszystko.

***

Niall zagadywał Gemmę, rozśmieszając ją anegdotkami dotyczącymi Liama i Zayna, ale zamilkł nagle wpatrując się w drzwi w których pojawił się przyjaciel dziewczyny. Nie lubił tego całego Louisa, nie znał go, w sumie to nie zamienił z nim nawet porządnego zdania, ale i tak uważał że ten facet jest dziwny. Gemma twierdziła, że jest gejem, ale Niall miał co do tego wątpliwości, nie był homofobem, wprost przeciwnie, przecież jego najlepsi przyjaciele są w związku małżeńskim i są facetami, ale ten cały Tomlinson budził w nim niepokój. Nie wyglądał jak gej, ubierał się normalnie, jak każdy facet, ale teraz gdy blondyn o tym pomyślał, zrozumiał, że Liam i Zayn, również mają zwykłe ubrania, więc to nie było zbyt mądre z jego strony by oceniać szatyna po stroju. Dodatkowo Louis, nie zachowywał się jak gej, interesował się piłką nożną, lubił sport, miał psa, nie miał nawet faceta, był za spokojny i co najważniejsze kręcił się koło Gemmy. Niall musiał przyznać, że to nie podobało mu się najbardziej, nie był zazdrosny, nie miał przecież o co, ale ta cała wielka przyjaźń Gemmy i Louisa, ich wspólne mieszkanie na studiach, imprezy, wspomnienia, drażniły go i mimo, że starał się nie myśleć o tym za dużo, to i tak czuł złość na sam widok chłopaka.

Obserwował go czujnym spojrzeniem i zauważył, że siada koło Harry'ego, był ciekaw jak loczek zareaguje na obecność mężczyzny obok siebie i nie poczuł się zaskoczony, gdy Hazz odsunął się od niego gwałtownie.

- Kretyn – powiedział sam do siebie z uśmiechem igrającym na twarzy.

- Słucham? – Gemma stanęła obok i zerknęła na jego twarz z zainteresowaniem, idąc za jego palącym spojrzeniem zauważyła Louisa siedzącego obok swojego brata – o Lou przyszedł – stwierdziła radośnie i ruszyła w stronę przyjaciela, gdy ramiona Nialla objęły ją w talii i przyciągnęły blisko swojego ciała – hej, co robisz Ni? – zaśmiała się starając zdjąć dłonie chłopaka, który trzymał ją coraz mocniej – puścisz mnie?

- Nie – mruknął blondyn, opierając brodę na jej ramieniu i wtulając twarz w jej szyję.

- Mhm, a mogę wiedzieć dlaczego panie Horan? – zapytała zniecierpliwiona.

- Masz zostać ze mną – powiedział z ustami przyciśniętymi do jej szyi, wywołując cichy śmiech dziewczyny.

- Ślinisz mnie głupku – wytknęła nadal rozbawiona zachowaniem przyjaciela, który zaplótł dłonie na jej brzuchu i ani myślał ją puścić.

- Oznaczam a nie ślinię – zauważył i pocałował lekko jej skórę.

- Jaki zaborczy, przypomnę ci tylko Niall, że nie jesteśmy zwierzętami i nie musisz zostawiać na mnie swojego zapachu czy też śliny – parsknęła słysząc jego niezadowolone mruknięcie – no rozchmurz się mruku, zachowujesz się irracjonalnie, pozwól mi porozmawiać z moim przyjacielem zazdrośniku.

- Nie jestem zazdrosny – powiedział szybko obronnym tonem – po prostu masz zostać ze mną... proszę – obrócił ją w swoją stronę i popatrzył na nią ze smutną miną i zbolałym wzrokiem – ładnie proszę – powtórzy i gdy zauważył, jak przewraca oczami, pochylił się i cmoknął ją w usta.

- Głupek – wyszeptała odsuwając się od Irlandczyka – nie wiem dlaczego jeszcze się z tobą przyjaźnię, przecież mam takiego mądrego Louisa tuż obok – powiedziała przekornie, a Horan popatrzył na nią zaskoczony i wypuścił ją z objęć, odsuwając się o krok – hej żartowałam – dodała szybko, widząc reakcję przyjaciela – Niall żartowałam, przecież dobrze o tym wiesz prawda?

- Tak, jasne – odpowiedział, ale obrócił się do niej plecami i zaczął przestawiać filiżanki z miejsca na miejsce, unikając wzroku dziewczyny.

- Niall w tej chwili obróci się w moją stronę – zażądała twardym głosem, a chłopak chcąc nie chcąc wykonał jej polecenie i z nieprzeniknionym wyrazem twarzy stanął przed nią – jak możesz dąsać się o coś takiego? Jesteś najcudowniejszym facetem jakiego znam, każdy dzień spędzam z tobą, nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie, a ty obrażasz się ponieważ zażartowałam sobie, że jesteś głupkiem?

- Nie obrażam się – burknął pod nosem z widocznym grymasem na twarzy.

- Faceci to jednak prawdziwi idioci – stwierdziła i podeszła do blondyna, przytulając się do niego mocno – kocham cię Niall, mam nadzieję że jesteś tego świadom – uszczypnęła go w bok, gdy nie udzielił jej odpowiedzi – jesteś?

- Tak, i też cię kocham wariatko.

- Fajnie że ustaliliśmy chociaż to, a teraz zabierzmy się za jakąś pracę – zaproponowała odsuwając się od niego, ale łącząc ich dłonie razem.

- Czyli niby co mamy robić? – zaśmiał się widząc, jak zastanawia się starając coś wymyślić.

- Zjedzmy po prostu muffinkę.

- To będzie naprawdę ciężka praca – stwierdził z uśmiechem – to czekoladową czy cytrynową? – zapytał po chwili i widząc spojrzenie dziewczyny znał odpowiedź na swoje pytanie.

***

Louis siedział obok Harry'ego, który czytał jakąś książkę ignorując jego obecność, więc szatyn postanowił bezceremonialnie przyglądać się swojej przyjaciółce i Niallowi, którzy obściskiwali się nie zwracając uwagi na ludzi dookoła.

- Jasne, tylko przyjaciele, mhm – mruczał sam do siebie – tylko ciekawe jacy przyjaciele. Tu się poprzytulajmy, to po obmacujmy, tutaj buzi buzi, tam cmok cmok. Już ja widzę ich przyjaźń, z daleka widać co ich łączy. Jak dzieci, mięta przez rumianek aż żal na nich patrzeć – zamilkł i zerknął na Harry'ego, który wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami, wyrażającymi niezrozumienie i lęk. Nie miał pojęcia, co zrobił nie tak, marudził tylko sam do siebie – stało się coś? – zapytał powoli, a loczek ukrył twarz za swoimi włosami i pochylił się ponownie nad książką – hej nie chciałem cię wystraszyć swoim gadulstwem, normalnie nie mówię aż tyle, stresuję się przy tobie po prostu i włącza mi się jakiś słowotok – zamilkł nie chcąc się pogrążać, ponieważ brat Gemmy już go nie słuchał i zatopił się w swojej lekturze.

Siedział tak od kilku minut zastanawiając się co ma robić, gdy usłyszał głęboki głos po swojej prawej stronie i powoli wypowiadane słowa.

- Nie zrozumiałem prawie nic z twojej wypowiedzi Louis.

- Mówiłem nie wyraźnie? – szatyn zmieszał się i popatrzył na nastolatka zaskoczony.

- Mówiłeś szybko, usłyszałem tylko coś o mięcie i rumianku, ale nie wiem o co ci chodziło –wyjaśnił Harry, nadal wlepiając oczy w stronę książki.

- Och to – Lou zaśmiał się cicho słysząc o czym mówi chłopak – powiedziałem, że Gemma i Niall czują do siebie miętę przez rumianek – odparł zadowolony z tego, że Harry nareszcie zaczyna z nim rozmawiać.

- Jak to czują miętę przez rumianek? – Hary zaczął nerwowo bawić się swoimi palcami, starając się nie denerwować, ale zaczynał czuć się tak jak w szkole, nie rozumiał tego co dla innych było oczywiste i proste.

- No wiesz, Gemma lubi Nialla, a Niall lubi Gemmę, ale udają że są tylko przyjaciółmi, kiedy chcieliby zostać parą – wyjaśnił Louis będąc zaskoczonym tym, że Harry tego nie zrozumiał, wydawało mu się że każdy wie o co w tym chodzi. Patrzył na loczka, który miał wzrok utkwiony w jednym miejscu, jakby myślał nad czymś głęboko, Lou musiałby być ślepy, żeby nie zauważyć, jak spięty jest chłopak. Powinien być na niego zły za ten wybuch sprzed tygodnia, gdy został nazwany brudasem i bałaganiarzem, ale jakoś nie potrafił złościć się na brata Gemmy – rozumiesz już? – zapytał, chcąc ponownie nawiązać z nim konwersacje.

- Nie jestem głupi, nie mów do mnie, jak do dziecka – warknął w jego stronę i przekartkował kilka stron, wracając do czytania.

- Przecież wiem, że nie jesteś Harry – odpowiedział szybko, nie chcąc znów narazić się temu chłopakowi, naprawdę zaczynał być zdezorientowany, czegokolwiek by nie powiedział zawsze wychodził na tym źle.

- Wiesz? – loczek spojrzał na niego przez ułamek sekundy i Lou zdążył tylko dostrzec, jak zielone i duże są jego oczy, gdy ten ponownie odwrócił się od niego i popatrzył na książkę.

- Tak, pewnie że wiem – zapewnił z uśmiechem.

- Niby skąd? – padło pytanie tak szczere, że Louis poczuł się durniem, ponieważ nie miał pojęcia jak odpowiedzieć by wybrnąć z tej sytuacji obronną ręką.

- Nie wiem.

- To dlaczego mówisz, że wiesz? Nie lubię cię i uważam że jesteś głupi i kłamiesz – Harry wrócił do lektury uważając, że rozmowa została już zakończona. Pomyślał, że Louis na pewno zaraz sobie pójdzie i da mu spokój, ale gdy usłyszał jakiś szelest, odważył się zerknąć na mężczyznę i zobaczył, że ten wyciąga z plecaka książkę i zaczyna czytać. Zmarszczył czoło, nie rozumiejąc dlaczego Louis jeszcze tutaj siedzi, chciał byś sam, ale wydawało mu się, że jego mama nie byłaby zadowolona, gdyby dowiedziała się, że Harry kazał Louisowi stąd iść, więc w milczeniu zaczął czytać, zatapiając się w swój świat, tak bardzo oddalony od tego rzeczywistego.

***

- Mamo chcę porozmawiać – powiedział Harry, gdy tylko zauważył swoją rodzicielkę gotującą coś w kuchni. Usiadł powoli na jednym z krzeseł i patrzył wyczekująco na Anne, która po chwili obróciła się w jego stronę i gdy zobaczyła jego wyraz twarzy, usiadła naprzeciw niego i posłała mu lekki uśmiech.

- Coś się stało? – zapytała lekko, ale zauważyła jak bardzo nerwowy jest dziś jej syn, więc spoważniała natychmiastowo – Harry, o czym chciałeś porozmawiać?

- Nie chcę żeby Louis tutaj był, niech się wyprowadzi – powiedział krótko, zaskakując tym Anne która był zdziwiona, ponieważ jej syn rzadko kiedy okazywał tak jawną niechęć w stosunku do innych osób.

- Dlaczego Harry? Co takiego zrobił Louis? – wiedziała, że będzie musiała dopytywać chłopaka i dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi. Bardzo polubiła Louisa i naprawdę nie chciałaby wyrzucać go z ich domu.

- Nie lubię go, jest taki głośny, mówi za szybko, nie rozumiem go i ma jeszcze tego głupiego psa, który męczy Harry'ego i zabiera nam cały ogród – wyjaśniał Harry i Anne naprawdę chciałaby żeby na twarzy jej syna zagościły jakieś emocje chociażby związane ze złością, ale niestety Harry nadal miał na twarzy bezuczuciową maskę – w dodatku nie potrafi po sobie sprzątać, jest bałaganiarzem i brudasem, używa mojego kubka i nawet nie potrafi odłożyć go na miejsce i... i od jego zapachu chce mi się wymiotować i jest mi niedobrze – zakończył i spojrzał na matkę, czekając aż powie, że Louis zaraz się stąd wyprowadzi.

- Harry, myślę że możemy porozmawiać z Louisem i powiedzieć mu o tym wszystkim co ci przeszkadza, on pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że to jest dla ciebie nieprzyjemne.

- Oczywiście że nie zdaje sobie z tego sprawy, ponieważ jest głupi tak jak Gemma, Niall, Robin i ty. Wszyscy jesteście głupi i tylko szczycicie się tym, że jesteście zdrowi i nie macie Aspergera i każecie mi udawać, że wszystko jest w porządku i że jestem normalny, tylko że nikt z was nie potrafi mi wyjaśnić, czym ta normalność jest.

Wstał z krzesła i wyszedł z kuchni, chciał jak najszybciej zniknąć w swoim pokoju, ale potknął się o dywan i gdyby nie ktoś kto przytrzymał go mocno, zapewne upadłby, wyrwał swoje ramię z uścisku i wbiegł po schodach na piętro, zamykając się w sypialni.

Louis stał i wpatrywał się w miejsce gdzie przed chwilą był Harry, nie miał pojęcia co tu się dzieje. Wydawało mu się, że nie jest problem, że rodzina go polubiła, ale to co usłyszał przed chwilką z ust Harry'ego sprawiło, że zaczął się wahać i zastanawiać czy powinien nadużywać gościnności tej rodziny. Harry go nienawidził tego mógł być pewien, ale nagle zrozumiał, że to co powiedziała mu Gemma przed jego wprowadzeniem, nie było tylko jakimś tam słowem rzuconym w jego stronę. Zespół Aspergera – nie miał pojęcia co to znaczy, ale wiedział, że czas odkryć co to jest.

***

Harry po raz kolejny poczuł się odrzucony, nie miał pojęcia gdzie podziewał się Harry, więc zaczął szukać go po całym domu, wchodząc do pokoi mijanych po drodze. Niespodziewanie usłyszał głośne miauknięcie, dochodzące zza uchylonych drzwi do pokoju gdzie od jakiegoś czasu mieszkał Louis. Podszedł tam starając się być cicho i zerknął przez szparę, widok który zastał zaalarmował go i zszokował. Harry był kotem, koty nie lubią psów, nie bawią się z psami, nie leżą z psami na jednym łóżku, a właśnie to robił teraz jego kocur. W dodatku robił to wszystko z tym kundlem, a tą całą Damą, która należała do Louisa, a sam właściciel psa, siedział sobie obok nich, czytając jakąś książkę i uśmiechał się zerkając na zwierzaki. Tego było już za wiele, nie mógł uwierzyć, że nawet jego kot, jedyny przyjaciel, postanowił zbratać się z tym całym Louisem i jego psem.

Wrócił do swojego pokoju i wziął do rąk dziennik. Słyszał wyraźnie rozmowę mamy i Robina, śmiech Gemmy, która gawędziła przez telefon z Niallem, Louisa który mówił coś do Damy i Harry'ego. Tylko on był sam, tak jak zawsze, każdego dnia od samego początku.

***

Nie jesteś głupi Harry. Nie rozumiesz tego Harry. Musimy ci to wyjaśnić może wtedy zrozumiesz Harry. Porozmawiaj z nami Harry. Popatrz nam w oczy Harry. Jesteś normalny Harry. Jesteś głupi. Nic nie rozumiesz. Nie rozmawiasz z nami. Nie rozmawiaj z nami. Nie gap się na nas. Jesteś nienormalny...

Słowa zlewają się w jedno, słyszysz jakieś głosy, które mówią ci jaki jesteś lub jaki powinieneś być. Nie wiesz co jest prawdą, a co wymyślił sobie twój umysł. Wiesz tylko kim jesteś... jesteś Harry i masz Aspergera, powtarzali ci to tyle razy, że budząc się w nocy pierwsza rzecz o jakiej myślisz to nie to jak masz na imię, nie to gdzie mieszkasz, ale to że masz Aspergera.

Świat nas określa Louis, nawet jeżeli walczymy o to by sami o sobie mówić, inni zrobią to za nas lepiej.

Musiałeś kiedyś walczyć o to kim jesteś teraz?

Musiałeś walczyć o prawdziwego siebie?

Musiałeś udowodnić światu, że jesteś kimś więcej niż tylko tym co mówią?

Czułeś się potrzebny i chciany?

Ja chcę walczyć, udowadniać, czuć...

...ale czasami świat wydaje się tak przerażającym miejscem.




* Hermann Hasse

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top