Godzina szesnasta
Igurana, tegoż 6 lipca 2021 roku,
Godzina szesnasta.
Słońce nieco zelżało. Jechali teraz między pasem zieleni, a w oddali majaczył zarys wulkanu.
— Wie pan, że Igurana powstała przez podwodną działalność wulkaniczną? — Czarnowłosy kiwnął głową. — A wie pan jak powstaje pumeks? Jeden z tutejszych wulkanów składa się z większości z pumeksu. I jeszcze z bazaltu.
Jego głowa ponownie się poruszyła, teraz jednak na boki, sugerując, że akurat tego nie wie.
— Może zacznę od bazaltu - powiedziawszy to, wygodnie osunął się na siedzeniu. — Bazalt jest skałą magmową skrytokrystaliczną wylewną. Skrytokrystaliczna znaczy tyle, że tężejąca maga została wyrzucona na powierzchnie ziemi, gdzie szybko się skrystalizowała, nie pozostawiając po sobie widocznych kryształków. Słowo wyrzucone zaś kooperuje ze słówkiem wylewny. — Spojrzał przelotnie na swojego kierowcę, a gdy zobaczył, że ten słucha w skupieniu, kontynuował. — Nieco odmienna jest sytuacja z pumeksem. Bo owszem, jest to skała wylewna, jednak wskutek różnicy ciśnień, wydzielone z niej gazy uaktywniają się w postaci pęcherzyków. W tym samym momencie lawa stygnie, tworząc pianę.
Czarnowłosy zdumiał się nie na żarty. Jego nos był lekko zmarszczony, sprawiając, że jego ostre rysy twarzy nabierały ogłady.
— Skąd pan to wie? — Dało się wyczuć delikatny podziw w jego głosie.
— Często się włóczę i jestem ciekawski. Oto jakie połączenie dostajemy.
— Podoba mi się to połączenie.
Blondyn uśmiechnął się pod nosem, po czym cicho mruknął:
— Uszanowanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top