Godzina trzynasta


Igurana, tegoż 6 lipca 2021 roku,

Godzina trzynasta.

Blondyn chaotycznie grzebał w swoim plecaku, wyciągając co rusz jakieś nowe okazy; a to pastę do zębów, a to dezodorant, a to czyste majtki. Gdy w końcu znalazł upragnioną rzecz, raban w samochodzie umilkł.

— Lubi pan żelki? Ja uwielbiam — powiedział, pośpiesznie wrzucając do tobołka wyciągnięte przedmioty. Odrzucił plecak na tylne siedzenie. Otworzył paczkę i zanurzył w niej rękę.

— Lubię — dotarł do niego cichy głos, ale to wystarczyło, aby półuśmiech wykrzywił jego usta.

— Świetnie, proszę otworzyć usta. No dalej. — Nalegał, widząc, że nie ma odzewu. — Myłem ręce.

Czarnowłosy zerknął kątem oka na rękę chłopaka i pomachał przecząco głową.

— Tego nie. Lubię te czerwone.

Wcześniejszy zielony żelek wylądował w ustach blondyna. Wyłowił z paczki zamówioną przekąskę i widząc, że czarnowłosy uchylił lekko usta, wsadził mu go ostrożnie do buzi.

— Jeszcze jednego?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top