Rozdział 8
– Lekcje –
Cecylia szła poddenerwowana drogą prowadzącą do U.A.. Minęły dwa tygodnie, od kiedy Nezu przyjął ją do pracy i zatwierdził wszystkie jej pomysły. Teraz przyszedł czas na spełnienie kolejnej części zadania, jaką było poprowadzenie lekcji. I choć wiedziała, czego się spodziewać, nie była pewna tego, jak mocno jej obecność na lekcji bohaterstwa w klasie 1A zmieni bieg wydarzeń i załamie linię czasową. A Albert ciągle ją ostrzegał, żeby nie namieszała za dużo. A jednak z dnia na dzień teoria zniszczenia, którą podsuwał jej mężczyzna coraz bardziej traciła sens. No bo jakby na to nie patrzeć i tak musi namieszać, a wychodzi na to, że serial był im absolutnie nie znany. Skoro nie znali serialu, z którego ona miała wszystkie dane, skąd mieliby wiedzieć, że niszczą linię czasową czym doprowadzają do zniszczenia świata? A może ich to nie obchodziło?
Dziewczyna odgoniła od siebie myśli o linii czasowej. Nie na tym powinna się teraz skupiać. Miała przed sobą aż trzy lekcje ze swoją ukochaną klasą, choć oni jeszcze jej nie znają. Wszystkie plany, które przygotowała na te zajęcia miała w swojej torbie, skórzanym chlebaku, z którym prawie nigdy się nie rozstawała. Znowu miała całą noc na pracę – wizja śnienia koszmaru nie widziała jej się na pierwszy dzień pracy.
Przez te dwa tygodnie udało jej się niesamowicie dużo załatwić. Oprócz podpisania zgód, Nezu załatwił Cecylii strój bohaterski, który miała właśnie na sobie. Nie do końca wiedziała, jak stworzyć strój, który pasowałby do jej daru, upodobań oraz wytycznych, które sama ustaliła biorąc pod uwagę względy praktyczne. No i sprawy nie ułatwiał fakt, że nie potrafiła rysować. Ale dała radę i dzięki temu mogła mieć teraz na sobie swój własny strój bohaterski. Składał się on z czarnego, przylegającego golfu z długim rękawem, zakończonym tak, że łączył się z cienkimi pierścionkami, które miała na środkowych palcach obu rąk. Na to miała śliwkową sukienkę z wygodnym gorsetem – choć długo nie była do niego przekonana. Sukienka sięgała jej do połowy uda i była w kratę. Do tego miała czarne rajstopy oraz wysokie za kostkę, czarne botki na grubym obcasie – do którego również miała początkową awersję. Przetestowała ten strój już niejednokrotnie i okazał się dużo bardziej praktyczny niż wyglądał. No i jakimś cudem nie połamała sobie kostek chodząc w tych butach! Jednakże, w razie czego mogła je z łatwością zamienić na płaskie trampki, równie wygodne i praktyczne.
Widząc szkołę na końcu ulicy, przystanęła. Widziała uczniów w mundurkach, pospiesznie wchodzących przez bramę. Słyszała ich radosne głosy. Zauważyła nawet kilka znajomych twarzy. Po prostu nie mogła uwierzyć, że jest tu naprawdę, że nie śni i że faktycznie za godzinę będzie prowadzić swoją pierwszą lekcję w życiu. Lekcję, o której marzyła od kiedy skończyła jedenaście lat.
– Denerwujesz się, sis? – usłyszała głos obok swojej głowy.
– Nie powinno cię tu być, Alan – fuknęła na niego.
– Jak to nie? Pierwszy dzień mojej ukochanej siostrzyczki w pracy a mnie ma nie być obok? Chcę zobaczyć, jak się załamujesz widząc ten tępy wzrok wbity w twoją osobę, jak powiesz cokolwiek.
– Pomocny jesteś – burknęła, po czym ruszyła dalej. Miała coraz mniej czasu, a musiała być na miejscu przed rozpoczęciem pierwszej lekcji.
– Zawsze do usług.
Wchodząc przez bramę Cecylii rzuciły się w oczy znajome zielone włosy. Widząc zdenerwowanie chłopaka ruszyła w jego kierunku żeby coś powiedzieć, uspokoić. W połowie drogi zorientowała się, że to może być dziwne. W końcu ona jest nauczycielką, a on uczniem. Nieważne jak mała liczba lat ich dzieli. Dlatego zrezygnowała z pomysłu dodawania chłopakowi otuchy i po prostu wyprzedziła go, wchodząc do szkoły.
Korytarz był wypełniony uczniami, a ona czuła się jak jeden z nich. W końcu pierwszy raz będzie stała po tej drugiej stronie biurka, co chyba jeszcze do niej nie dotarło. Mijając kilku uczniów, rzucających jej dziwne spojrzenia, weszła do pokoju nauczycielskiego, gdzie zauważyła Midnight i All Mighta. Już chciała się cofnąć gdy zorientowała się, że będzie to wyglądać co najmniej dziwnie. Dlatego podeszła do swojego kawałka stołu, oznaczonego plakietką z jej pseudonimem, który wymyśliła na poczekaniu podczas rekrutacji. Luminary – głosiła karteczka.
Cecylia powiesiła na oparciu krzesła swoją torbę i podeszła do półki z teczkami. Zawsze była ciekawa, co tam leży. Na kilku półkach były teczki z nazwiskami wszystkich uczniów. Kto normalny trzyma to w tak dostępnym miejscu? Przecież to dane wrażliwe. Ale nie czepiała się. Na jeszcze innej półce zobaczyła jeszcze coś. Teczki nauczycieli. Ona też tam była. Stwierdziła jednak, że dziwnie będzie to teraz przeglądać, więc wróciła na swoje krzesło i wyciągnęła z torby teczkę. Zanim ją otworzyła, obok niej pojawiła się Midnight z szerokim uśmiechem i dwoma parującymi kubkami.
– Nie jesteś tutejsza. Nie kojarzę cię – powiedziała bohaterka, stawiając przed Cecylią jeden z kubków. Dziewczyna rozpoznała napój jako herbatę.
– Nie jestem – potwierdziła szatynka. – Przeniosłam się z Polski.
– Z Polski? To daleko, no nie?
– Bardzo.
– W takim razie co tu robisz... Luminary? – Bohaterka musiała spojrzeć na karteczkę, żeby dowiedzieć się, jak brzmi bohaterskie imię Cecylii.
– Misja – rzuciła dziewczyna, upijając łyk herbaty przyniesionej przez Midnight.
– Rozumiem – kobieta kiwnęła głową. – Przedmiot?
– Bohaterstwo – odpowiedziała Cecylia.
– No proszę! – odezwał się All Might. – Czyli to ty jesteś tą, która zabrała mi połowę klas.
Cecylia w odpowiedzi wzruszyła ramionami.
– Życzę powodzenia, młoda Luminary!
– Jeśli mogę, Nie musisz się przy mnie pompować, All Might. Nezu mi wszystko powiedział – powiedziała zielonooka, a bohater się skurczył do swoich... Patykowatych rozmiarów. – Swoją drogą, jak długo możesz utrzymywać taką formę?
– Trzy godziny – przyznał bohater.
– W takim razie radzę je oszczędzać na specjalne okazje – Cecylia uśmiechnęła się porozumiewawczo. – Czy może mi ktoś powiedzieć, gdzie znajdę plan swoich zajęć?
Midnight wskazała na tablicę korkową koło wejścia. Cecylia podeszła do niej i znalazła swoją kartkę. Zrobiła jej zdjęcie z ulgą stwierdzając, że dzisiaj odbędzie tylko te trzy lekcje, o których jej wiadomo. Jutrzejszy dzień zapowiadał się o wiele ciekawiej – miała dwie lekcje z klasą drugą B oraz trzy z trzecią A, co oznaczało spotkanie Golden Trio. Nie, żeby narzekała. Jednakże oznacza to konieczność wymyślenia zajęć, które w ciągu jednego roku ośmielą Tamakiego Amajikiego.
Dlaczego zamierzała go ośmielać? Prosta sprawa. Jak chłopak uwierzy w siebie będzie dużo lepszy od aktualnie urzędujących bohaterów. A to oznacza małą pomoc w naprawie świata. Szczególnie, że była pewna, że się z nim dogada.
Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek oznajmiający rozpoczęcie pierwszej lekcji. Większość nauczycieli, która zjawiła się w między czasie w pokoju nauczycielskim, teraz opuściła go, kierując się na swoje lekcje. Cecylia została sama z Cementosem, który raczej nie zamierzał obdarzyć jej zainteresowaniem. Był zajęty swoimi sprawami. Dlatego Cecylia uznała, że również zajmie się swoimi. Podeszła więc do półki z kartami klas i wzięła tą oznaczoną „1A". Zabrała ją do swojego stolika i otworzyła przeglądając i zbierając informacje. Co prawda nie było tam niczego, czego nie wiedziała, ale chciała wiedzieć, jak ogarnąć swoją domową kartotekę.
Odłożyła teczkę na miejsce po czym wyciągnęła ze swojej torby laptopa, logując się na dziennik, do którego hasło znalazła wśród papierków, które Nezu wręczył jej dwa tygodnie temu, tuż po tym, jak zatwierdził jej propozycje zmian. Pierwszy raz się na niego logowała, więc czuła dziwny niepokój. Pierwszy raz będzie miała aż taką kontrolę nad ludźmi.
Weszła w dziennik klasy 2B i wybrała zajęcia „Bohaterstwo". Przejrzała go, starając się zapamiętać choć kilka nazwisk z listy. Żadnego nie kojarzyła. Zresztą, co się dziwić. Klasa 2B nigdy nie wystąpiła w anime, z którego Cecylia czerpała informacje. Również zanotowała sobie kilka przydatnych informacji dotyczących organizacji i wylogowała się.
Pierwszą lekcję Cecylia miała po przerwie obiadowej. Niedługo po tym, jak przerwa się rozpoczęła, dziewczyna zrobiła sobie herbatę i z parującym napojem udała się do sali klasy 1A. Ucieszyła się, nie zastają tam nikogo. Wszyscy socjalizowali się na stołówce. Cecylia zdając sobie sprawę z tego, że taki stan rzeczy nie utrzyma się zbyt długo, zaczęła przygotowywać się do lekcji.
Na biurku postawiła swojego laptopa, odpalając go i logując się do dziennika. Włączyła odpowiednią klasę i zajęcia, dziwiąc się, że tak szybko opanowała obsługę tego programu. Potem wyciągnęła z torby teczkę, a z niej kilka kartek, na których miała zapisany plan na zajęcia. Wpisała temat do dziennika.
Spojrzała na tablicę, zastanawiając się, czy będzie wstanie napisać coś po japońsku. W końcu nigdy nie uczyła się ani hiragany, ani katakany ani niczego innego, czym oni piszą. Potrafiła pisać tylko po polsku i angielsku. Dlatego wyciągnęła komunikator i nacisnęła zielony guzik. Po niecałej minucie usłyszała po drugiej stronie głos Alberta.
– Co tam?
– Czy to twoje zaklęcie działa też na pisanie? – zapytała.
– Nie... Ale jest takie, które możesz rzucić na długopis czy co tam chcesz co pisze.
– Dawaj. Mam pięć minut.
– Czemu pięć?
– Albert, jestem w szkole. Za pięć minut zaczyna się lekcja, a ja nie umiem pisać po japońsku.
– To wiele wyjaśnia. Więc słuchaj i najlepiej zapisuj, żebyś drugi raz nie pytała. Masz na czym?
– No. Gadaj.
– Zapisz moje słowa, tak jak otoczenie rzecze.
– Żartujesz sobie ze mnie? Wszystkie zaklęcia to łamańce językowe, a to ma być niby po mojemu?
– Zaklęcie uniwersalne. Można je wypowiedzieć w każdym języku – odparł Albert.
– Dużo takich zaklęć jest?
– Prawdę mówiąc, to sama możesz tworzyć tak zaklęcia. Wystarczy, że się będzie choć trochę rymować. To nie jest trudne.
– Dobra. Dzięki. Pa – Cecylia ucięła, widząc, że do dzwona zostało coraz mniej czasu.
Schowała komunikator i wzięła kredę do ręki. Wypowiedziała zaklęcie i zapisała na tablicy trzy pytania. Wszystkie zakryła tabliczkami magnesowymi. Gdy skończyła, zadzwonił pierwszy dzwonek, oznajmiający koniec przerwy, a ona usiadła na krześle, czekając na powrót klasy. Zanim rozbrzmiał drugi, oznaczający rozpoczęcie lekcji, klasa była już pełna.
Naprawdę, dziwnie się czuła, patrząc na znajome twarze. Bakugo, Uraraka, Midoriya. Todoroki, Yaoyorozu, Tsuyu. Wszystkich ich znała dużo lepiej, niż mogli podejrzewać. I wszyscy oni wpatrywali się teraz w nią zaskoczonym spojrzeniem.
Cecylia uśmiechnęła się promiennie i wstała z krzesła, krzyżując ręce na piersiach i opierając się biodrem o biurko. Natychmiast ręka Kaminariego wystrzeliła w powietrze. Dziewczyna kiwnęła głową, pozwalając mu mówić.
– Pójdziemy dzisiaj poćwiczyć praktykę?
– Nie – odpowiedziała Cecylia. – Najbliższe kilka lekcji spędzimy tu.
Po sali rozniósł się jęk zawodu.
– Wiem, że nie jestem All Mightem i wiem też, że to z nim chcielibyście mieć lekcje, ale zapewniam was, że jestem równie dobra co on.
– Jak się pani nazywa? – zapytała Uraraka.
– Luminary. Ale możecie mi mówić Cecylia. Cela. Żadne pani. Jesteśmy na równi, jasne? – klasa przytaknęła. – Świetnie. W takim razie zacznijmy – podeszła do tablicy, odsłaniając pierwsze pytanie na niej zapisane. – Co myślicie o bohaterach?
W górze pojawiła się ręka Kirishimy.
– Tak?
– Co to ma do zajęć?
– Liczyłam na to, że ktoś zada to pytanie – przyznała szatynka. – Na najbliższych lekcjach spróbujemy dowiedzieć się czegoś o bohaterach i o sobie. Są one istotne, ponieważ dzięki temu będę wiedzieć, czego i jak was uczyć, a wy dowiecie się, dlaczego się tego uczycie. Logiczne, no nie?
– Pani też będzie na nie odpowiadać? – zapytała Mina. – To znaczy, ty też będziesz na nie odpowiadała? – poprawiła się, widząc wzrok Cecylii.
– Owszem. Ale najpierw chcę usłyszeć wasze odpowiedzi. Przyjmuję wszystkie. Zarówno te wychwalające jak i obrzucające błotem. Słucham Midoriya – powiedziała, widząc rękę zielonowłosego w górze.
– Uważam, że bohaterowie to niesamowici ludzie, którzy poświęcają życie dla dobra innych.
– Równi goście! – odezwał się Kaminari.
– Godni naśladowania – powiedział Kirishima.
– Odważni – poparł ich Sero.
– Bohaterowie to istotne dla naszego społeczeństwa jednostki – odparła Momo.
Cecylia podczas tych czterdziestu pięciu minut usłyszała co najmniej pięćdziesiąt pozytywnych opinii na temat bohaterów i ani jednej negatywnej. Gdy zadzwonił dzwonek, uczniowie dalej siedzieli w ławkach, przekrzykując się w wyrażaniu swoich opinii o bohaterach. Cecylia jedynie słuchała tego z kamienną miną, notując niektóre opinie na kartce.
– To jakie w końcu ty masz zdanie o bohaterach? – zapytała Jiro.
– Właśnie, mademoiselle, dalej nie znamy twojego zdania – zauważył Aoyama.
– Co ja myślę o bohaterach? – zapytała, spoglądając w stronę okna. Musiała się chwilę zastanowić, żeby ułożyć odpowiednią odpowiedź w głowie. – Uważam, że bohaterowie są... Niekompetentymi, zależnymi od policji, ograniczonymi i niewykształconymi idiotami, którzy zachłysnęli się swoim tytułem i widzą tylko czubek własnego nosa – odpowiedziała, a w klasie zapadła cisza.
– Wow... To było... – zaczął Kirishima.
– Mocne – dokończył Denki, zsuwając się do pozycji półleżącej na krześle.
– Co skłoniło cię do takiego zdania? – zapytał Iida, wpatrując się w Cecylię.
– Doświadczenie – uśmiechnęła się. – Wiem o bohaterach dużo więcej, niż się wszystkim wydaje – tu spojrzała na Todorokiego, który całą lekcję przemilczał. – Ale kontynuujemy temat na następnej lekcji. Teraz przerwa. Nie rozwalcie sali, jak mnie nie będzie – dodała, po czym wyłączyła laptopa i wzięła kubek z biurka, w celu zrobienia sobie nowej herbaty.
Wchodząc do pokoju nauczycielskiego, zwróciła wszystkie oczy na siebie.
– Jak pierwsza lekcja? Jak przechodziłam obok twojej sali, było bardzo głośno – stwierdziła Midnight, gdy Cecylia podeszła do czajnika i wstawiła wodę.
– Burza mózgów zazwyczaj jest głośna – zauważyła dziewczyna. – Nie było tak źle, jak się spodziewałam. Ale długa droga przed nami. No i rozpaczają, że mają lekcje ze mną, a nie z All Mightem.
– Miałam przed chwilą lekcję w klasie 2B. Też rozpaczają, ale założę się, że niedługo przestaną. Na pewno nieźle ci idzie. Chociaż, dlaczego siedzicie w sali? Przecież jest piękna pogoda. Idealna na ćwiczenia praktyczne.
– Pogoda pogodą. Ja mam swój plan i się go trzymam. A uzależnianie zajęć praktycznych od pogody nie jest w moim zwyczaju – powiedziała Cecylia, po czym zalazła gorącą wodą torebkę jaśminowej herbaty. – No nic, to ja zmykam.
Dziewczyna wróciła do sali, gdzie zastała wszystkich uczniów. Nie musiała się specjalnie przysłuchiwać, by usłyszeć, że w grupkach rozmawiali o tym, co powiedziała na zakończenie pierwszej lekcji. Czyli wszystko szło zgodnie z planem. Zainteresowała ich. Teraz trzeba tylko to zainteresowanie utrzymać.
– Telefon ci dzwonił – poinformował dziewczynę Shoji. Cecylia kiwnęła głową na znak, że przyjęła, po czym odstawiła kubek na blat biurka i przekopała swoją torbę w poszukiwaniu urządzenia. Gdy je znalazła, faktycznie zobaczyła jedno nieodebrane połączenie od nieznanego numeru a tuż pod nim, również z tego numeru, powiadomienie o wiadomości.
Włączyła wiadomość i przeleciała wzrokiem po tekście. Nieznany nadawca pytał się, o której kończy pracę. Żadnego podpisu, nic. Zupełny anonim. A jednak, jedna rzecz zdradziła nadawcę. Tą rzeczą było to, jak nadawca ją nazwał. Pseudobohaterka. Nie było wątpliwości co do tego, kto był po drugiej stronie telefonu. Dlatego uśmiechnęła się i odpisała, że kończy za dwie godziny. Odłożyła telefon obok kubka i spojrzała na klasę. Rozmowy się skończyły i znowu wszystkie oczy były zwrócone w jej stronę.
– Rozgryźliście już moją wypowiedź? – zdziwiła się.
– Zastanawiamy się, kim właściwie jesteś – przyznał Midoriya.
– Właśnie! Nic o tobie nie wiemy! – dodała Mina. – A jak mamy się traktować na równi, to coś chyba musimy wiedzieć.
Cecylia spojrzała na zegarek, kalkulując to, na co może sobie pozwolić.
– Skoro tak, to macie dziesięć minut na zadawanie mi pytań. Potem przejdziemy do lekcji. Możecie pytać o wszystko – poinformowała ich, jednak widząc wzrok Minoru Minety, natychmiast zmieniła zdanie. – No, prawie o wszystko. Jak uznam pytanie za zbyt intymne, to nie odpowiem. Czas, start. Pierwsze pytanie. Słucham Mina.
– Ile masz lat?
– Dwadzieścia dwa – odpowiedziała Cecylia, opierając się o mównicę. – Proszę bardzo D... Midoriya.
Myślała, że dostanie zawału, jak prawie wypowiedziała jeszcze nieoficjalne imię bohaterskie chłopaka. Właśnie takich błędów się bała. Że powie coś, co zdradzi jej znajomość przyszłości.
– Jaki masz quirk?
– Moja rodzina nazywa to Darem Primus. Prościej mówiąc są to umiejętności psioniczne lub, jak kto woli, zwykła książkowa magia. Następny. Proszę bardzo Uraraka.
– Masz kogoś?
– Mam przyjaciela – zgrabnie ominęła ten temat. – Słucham... Iida.
– Nie posiadasz typowo Azjatyckiej urody, skąd pochodzisz, lub skąd pochodzą twoi rodzice?
– Jestem Polką. W Japonii jestem od trochę ponad miesiąca. Słucham, Denki.
– Gdzie leży Polska?
– Na prawo od Niemiec. Graniczy z nimi – odpowiedziała, mając nadzieję, że wiedzą chociaż, gdzie znajdują się Niemcy. – Pytanie od... Momo.
– Posiadasz rodzeństwo?
– Posiadałam. Brata bliźniaka. Miał na imię Alan i zginął w wypadku samochodowym, jak miałam... bodajże dziewięć lat. Proszę bardzo Shoto.
– Skąd takie zdanie o bohaterach?
– Odpowiedź uzyskasz, jak przejdziemy do lekcji. Dobra, ostatnie pytanie od... Tokoyami! Proszę.
– Jaka jest twoja ulubiona książka?
– Moja ulubiona? Trudne pytanie... Ogólnie dużo czytam, ale sądzę, że moją ulubioną książką jest Baśniobór. A bardziej cała seria wraz z kontynuacją. Dobra, a teraz przechodzimy do lekcji. Pytaniem na tą godzinę jest: Co bohaterowie robią źle? – powiedziała, odsłaniając kolejne pytanie na tablicy. Od razu do jej uszu dotarło prychnięcie. – Widzę, że Bakugo chce się wypowiedzieć. Słuchamy.
– Robią, zanim pomyślą – prychnął blondyn.
– Mamy pierwszą opinię. Nie zaprzeczam. Bohaterowie bardzo często ruszają do działania, zanim to przemyślą. Spory błąd, jednak jak wejdzie w nawyk, to ciężko się go pozbyć. Wiem, bo sama się z tym długo zmagałam.
– Bohaterowie nie mogą popełniać błędów – stwierdził Iida, zwracając tym samym uwagę całej klasy.
– Kto tak niby powiedział? Bohaterowie to też ludzie. A popełnianie błędów leży w naszej naturze – wyjaśniła Cecylia. – Popełnianie błędów jest normalne. Jednak ważne jest, by je zauważać, wyciągać z nich wnioski i uczyć się na nich. Dlatego właśnie to przerabiamy.
– Skąd mamy wiedzieć, na co patrzeć? – zapytał Sato.
– Nic nie rzuca wam się w oczy, jak patrzycie na bohaterów podczas misji? Sami chcecie być bohaterami. Błędy powinny was kłuć w oczy, tak jak kłują Bakugo, który słusznie podał nam pierwszy błąd. Midoriya, z tego co mi wiadomo, jesteś na bieżąco z bohaterskimi newsami. Wypowiesz się?
– Nie jestem pewien, czy to jest błąd bohaterów, ale sądzę, że nie zawsze jest do końca przemyślane to, kogo wyśle się na misję. Wielokrotnie zdarzała się sytuacja, że złoczyńca uciekł, ponieważ nie było w pobliżu bohatera z przydatnym quirkiem.
– Faktycznie, ciężko określić, czyj to jest błąd, ale słusznie zauważyłeś, że jest to błąd. Ktoś ma jeszcze jakiś pomysł?
– Sama powiedziałaś, że są zależni od policji – zauważyła Jiro.
– Fakt. Ale czy ty się z tym zgadzasz? – Earphone Jack kiwnęła głową. – W takim razie mamy już trzy błędy. Dobijemy do pięciu?
– Niektórzy nie słuchają opinii otoczenia.
– Dobrze Shoto. Mamy czwarty błąd. Słucham następnych.
Cecylia z zaskoczeniem musiała przyznać, że jak się rozkręcili i zaczęli wymieniać coraz to nowe błędy bohaterów, przeoczyli przerwę i wymieniali się opiniami aż do końca bloku lekcyjnego. W pewnym momencie nie musiała nawet odpowiadać. Sami zaczęli pomiędzy sobą dyskutować a ona mogła obserwować i robić notatki. Musiała z zaskoczeniem przyznać, że niektóre błędy nawet ona przeoczyła. A jednak wszystkie były logiczne.
Aż żal jej było opuszczać salę po zadzwonieniu dzwonka. Chętnie zostałaby dłużej i kontynuowała lekcje.
🔹🔹🔹🔹🔹
– 3087 słów –
A wy, umielibyście wskazać błędy bohaterów? 🤔🧐😆
A może macie własną opinię o bohaterach?
Chętnie posłucham.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top