Rozdział 5

– Euforia –


Skupienie się na czytaniu nowych, niezrozumiałych słów w momencie, jak ktoś uparcie gada ci nad głową jest piekielnie trudne. Dlatego też Cecylia z irytacją wpatrywała się w pijanego mężczyznę, który się jej uczepił godzinę temu. Za nic nie dochodziła do niego wiadomość, że nie jest zainteresowana oraz, że ma już chłopaka i nie szuka nikogo do towarzystwa, szczególnie o tyle starszego. A różnica ich wieku była mniej więcej taka, że mężczyzna ze spokojem mógłby być jej ojcem. Dlatego czuła się niezręcznie, gdy po raz któryś powtarzała mu „Nie jestem zainteresowana", „Spadaj" albo wręcz mu groziła. Martwiła się jednak tym, że arsenał jej się kończył, a mężczyzna dalej niezrażony siedział przed nią uśmiechnięty, namawiając na zabawę i mocnego drinka.

W pewnym momencie nawet zaczęła rozważać ulotnienie się z baru, ale uznała, że nie ma co sobie psuć nastroju, a tak to się przynajmniej języka nauczy. Takim sposobem po piętnastu minutach płynnie mówiła po japońsku i nie miała żadnego problemu z wyłapaniem i zrozumieniem wypowiedzi. Dlatego, choć zirytowana, w duchu uśmiechała się zadowolona z osiągnięcia.

Drink skończył jej się dawno temu, ale nie miała ochoty iść po następnego. Już czuła działanie alkoholu. I tak była dumna z siebie za to, że wypiła całą szklankę. Początkowo sądziła, że nie da rady, ale napój okazał się bardziej pitny niż sądziła. A mężczyzna dużo bardziej irytujący, niż początkowo uważała. W znoszeniu go nie pomagał nawet alkohol, więc zaczynała się modlić o jakiegoś anioła, który mężczyznę przepędzi. Zaczęła się za nim nawet rozglądać po lokalu.

Barman był zajęty obsługiwaniem kobiet siedzących dwa stoliki dalej. Ochrony nie widziała. Wszyscy byli zajęci sobą. Oprócz jednej osoby. Samotny mężczyzna siedzący w słabo oświetlonym kącie baru, który już na samym początku zwrócił uwagę Cecylii. Nie siedział już do niej plecami. Teraz mogła z łatwością spojrzeć na jego twarz. Uśmiech wpełzł na jej usta, gdy zobaczyła znajome rysy. Choć nie spodziewała się, że na żywo będzie tak przystojny jak wiele dziewczyn fantazjowało w internecie.

Mężczyzna, któremu się właśnie przyglądała miał czarne, niezbyt ułożone włosy. Swoje turkusowe, znudzone oczy wlepiał gdzieś w przestrzeń przed sobą. Stanowczo nie interesowało go otoczenie. Ciemne, luźne ubranie, nie pozwalało dziewczynie ocenić jego siły. Pewnym jednak było, że był szczupły. Dodatkowo posiadał jedną, wyjątkowo charakterystyczną cechę. Liczne, rzucające się w oczy, blizny. To na ich widok Cecylia się uspokoiła. 

Może i to było chore, ale od kiedy postać Dabiego pojawiła się po raz pierwszy w kreskówce, Cecylia miała pewność, że nie ma się czym przejmować. Za dzieciaka bardzo często wyobrażała sobie spędzanie z nim czasu lub po prostu uczestniczenie w wydarzeniach przedstawionych w bajce. No bo, kto tak nie robi?

Teraz jednak, gdy bajka stała się rzeczywistością, a ona mogła zobaczyć go na żywo i móc z nim porozmawiać, czuła ogromny spokój, choć wiedziała, że powinna się bać. W końcu tu był złoczyńcą. Zabijał z zimną krwią, popierał ideologię Staina i tak dalej. Chociaż... jedna rzecz jej się nie zgadzała. Skoro to jest Dabi, a ona siedzi w zwykłym barze na zwykłej ulicy gdzie może przyjść każdy, to dlaczego nikt nie zwraca na niego uwagi? Czyżby Albert wysłał ją na sam początek czasu, który znała? Czy Liga Złoczyńców już działała czy dopiero miała powstać?

– Zwrócił twoją uwagę, co panienko? – zaśmiał się mężczyzna siedzący przed nią. Zupełnie zapomniała o jego istnieniu, przypominając sobie wszystkie fantazje z udziałem złoczyńcy, które tworzyła mając może piętnaście lat. – Zaręczona, a rozgląda się za facetami. Co za świat.

– Pan jeszcze tu? – zdziwiła się, posyłając mu wrogie spojrzenie. Chciała jak najszybciej wrócić do napawania się faktem obecności jej ulubionej postaci, a puki on tu siedział, nie miała na to żadnych szans.

– Przesiaduje tu każdego wieczora. Zawsze sam. Dziwny młodzieniec – stwierdził mężczyzna, nie zważając na komentarz Cecylii. – Znasz go? Tak na niego patrzysz.

– Znam – przyznała bez namysłu, spoglądając na Dabiego. Szybko jednak odwróciła wzrok, gdy zorientowała się, że się jej przygląda.

Nagle przyszło jej coś do głowy. Ponownie spojrzała na turkusowookiego. Usiłowała wykorzystać swoje umiejętności mimiczne, które według jej babci oraz Alana były niezwykłe, i dyskretnie poprosić go o pomoc w pozbyciu się natręta. Nie miała pewności co do tego, czy się uda, ale zawsze można spróbować. Najwyżej zrobi z siebie kretynkę.

Powróciła do czytania notatnika babci, kątem oka poszukując ruchu przy tamtym stoliku. Z zaskoczeniem uznała, że nie musiała długo czekać na reakcję. Przeczytała niecałą stronę, gdy nad sobą usłyszała doskonale znany sobie głos. Teraz tylko bardziej... Realny.

– Jakiś problem?

– Skąd! Rozmawiamy tylko – zapewnił mężczyzna siedzący naprzeciwko Cecylii. Dziewczyna usłyszała w jego odpowiedzi niepewność i chyba strach?

– Rozmawiacie? Ciekawe, bo mi to wygląda na twój monolog. Miałbyś trochę mózgu i zostawił ją w spokoju – odparł Dabi, czym mocno zaskoczył Cecylię. Nie spodziewała się aż takiej pomocy. A już na pewno nie po nim.

– A może to ty byś nie wtryniał nosa w nie swoje sprawy? – fuknął mężczyzna.

Cecylia zesztywniała i uniosła wzrok znad notesu. Zaczynała się martwić. Praktycznie na pamięć znała cechy charakteru mężczyzny, który stał obok niej i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje może mieć taki rodzaj pyskówki. On widocznie szybko się o tym przekonał, bo oprócz strachu, w jego oczach zobaczyła odbicie niebieskiego ognika. Nim się spostrzegła, mężczyzna odszedł, szybko opuszczając bar. Cecylia przeniosła wzrok na Dabiego, uśmiechając się wdzięcznie.

– Dzięki – powiedziała. Mężczyzna spojrzał na nią widocznie zaskoczony, przez co Cecylia jeszcze bardziej się uśmiechnęła. – Nie spodziewałam się, że faktycznie mi pomożesz.

– Mnie też wkurza – odparł obojętnie. – Pozbycie się go to przyjemność. Nie przeszkadzam – powiedział, po czym zaczął kierować się do swojego stolika.

Cecylia szybko rozważyła wszystkie możliwości. W końcu znajomość z przyszłym złoczyńcą może jej bardzo pomóc podczas „naprawy" świata. No i dodatkowo, spełniłaby swoje marzenie z dzieciństwa.

– Nie przeszkadzasz – odezwała się. – No i przydałoby mi się towarzystwo.

– Co na to twój chłopak? – zapytał, wracając do jej stolika i zajmując miejsce naprzeciwko.

– Jaki chłopak? – zdziwiła się szatynka, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Dopiero po chwili przypomniała sobie argument, jakim usiłowała odstraszyć tamtego mężczyznę. – A! Nie, to tylko obrona. Nie mam żadnego.

– A pierścionek?

Cecylia była zaskoczona, że zauważył taki drobiazg, jakim była srebrna ozdoba na jej palcu. No ale czego ona się spodziewała po złoczyńcy.

– Pamiątka – odparła wymijająco. – Jestem Cecylia. Cela. Lia. Jak chcesz.

– Dabi – odparł obojętnie a dziewczyna cudem powstrzymała się od powiedzenia „wiem". – Nie jesteś tutejsza. Skąd... – nie zdążył dokończyć, bo już odpowiedziała.

– Europa środkowa. Polska. Przynajmniej do wczoraj.

– Przeprowadzka? Na stałe?

– Jeszcze nie wiem. Na razie mam tu coś do zrobienia.

***

Wróciła do mieszkania cała w skowronkach. Zegar wybił już godzinę trzecią w nocy, a ona nie czuła żadnego zmęczenia. Nucąc pod nosem wesołe melodie, kręciła się wokół własnej osi po pustym mieszkaniu.

– Co za zmiana! Siostra! Co ci? – zdziwił się Alan, pojawiając się obok niej.

– Spotkałam Dabiego! I już wiem co mam robić! – zaśmiała się.

– Piłaś coś? – chłopak zmarszczył brwi słysząc niewyraźny głos siostry. Nie było szans, że aż tak się podjarała spotkaniem ze złoczyńcą. A może? Nie był pewien. Cecylia Lawir zawsze była dziwna.

– Tylko jednego drinka – machnęła ręka, jakby to było nic. Ale dla niewprawionej głowy to było stanowczo za dużo.

– Może ty się lepiej połóż – zaproponował Alan.

– Nie chcę spać! Mam masę rzeczy do zrobienia!

Mówiąc to, Cecylia podbiegła do swojej torby, którą wchodząc od mieszkania rzuciła na kartony i wyciągnęła z niej przeczytany do połowy notatnik. Przewertowała go, odnajdując pożądane zaklęcie. Przeczytała je kilka razy po cichu, żeby mieć pewność co do jego wymowy po czym odłożyła otwarty notes na ziemię i wzięła do ręki telefon. Weszła w swoją ulubioną aplikację – Pinteresta – i wyszukała w jednym ze swoich folderów wymarzonej sypialni. Uznała, że to od niej zacznie, gdyż faktycznie, przydałoby jej się miejsce gdzie mogłaby się położyć.

Podeszła do nierównej dziury w ścianie, po lewej od drzwi wejściowych, która prowadziła do drugiego pomieszczenia. Było prostokątne i miało dużo niższy sufit, ale wysokością okna dorównywało głównemu pomieszczeniu. Patrząc na znaleziony obrazek, dotknęła jednej ze ścian i wypowiedziała zaklęcie.

Decora como te muestro. 

Z uśmiechem obserwowała zachodzące w pomieszczeniu zmiany. Na ścianach pojawiła się farba w kolorze przybrudzonej bieli. Podłoga została wyciszona i zasłonięta jasnymi, drewnianymi panelami. Wysokie okno zostało zasłonięte przez lekkie, biało-szare zasłony sięgające ziemi. Na suficie pojawiła się lampa, która szybko rozświetliła pokój. Framuga drzwi znacznie się wyrównała i pojawiły się w niej białe, drewniane drzwi. Na lewo od nich, w ścianie, pojawiła się spora szafa z zasuwanymi, białymi drzwiami. Obok niej, na prostopadłej ścianie zawisło lustro. Dalszą część ściany zapełniła półka z książkami.

Na wysokości drzwi pojawiła się półścianka rozdzielająca pokój na dwie części. Po tej od strony półki z książkami, pojawiło się drewniane biurko na metalowych nogach a przy nim szare krzesło na kółkach. W ściance działowej również pojawiła się półeczka. Ściana po lewej stronie biurka została udekorowana korkiem, mającym służyć na tablicę.

Z drugiej strony za to pojawił się jasny, drewniany stolik nocny. Zaraz obok niego stanęło dwuosobowe łóżko, po którego drugiej stronie stanęła druga szafeczka. Nad łóżkiem zawisła półka oraz dwie lampki do czytania. Naprzeciwko zawisł telewizor a pod nim, oraz trochę pod łóżkiem, jasny dywan.

Całość przedstawiała się oszałamiająco. Cecylia z uśmiechem na ustach rzuciła się na łóżko. Było dokładnie takie, jakie chciała. Ani miękkie, ani twarde. Po prostu w sam raz. Dziewczyna zaśmiała się jeszcze głośniej niż wcześniej.

– Magia jest zajebista!

Alan stanął w drzwiach sypialni, coraz bardziej zaniepokojony zachowaniem siostry. Z drugiej strony zastanawiał się, jakim cudem tak szybko pojęła korzystanie z magii? Czyżby to było działanie tego świata, czy może po prostu miała do tego talent?

Zaśmiał się na tę myśl. Jego siostra i talent. Jedyny talent jaki ona posiada, to ten do ładowania się w kłopoty. I był pewien, że już to zrobiła. Nie było szans, że spotkała się ze złoczyńcą w normalnym miejscu i od tak sobie z nim porozmawiała.

– Jak masz zamiar stać i patrzeć usiłując wywołać u mnie poczucie winy, to możesz znikać – fuknęła Cecylia, wstając z łóżka. – Przeszkadzasz mi, a ja mam sporo do zrobienia.

– O trzeciej w nocy? – uniósł brew, okazując swoje powątpiewanie.

– Tak, o trzeciej w nocy – odparła hardo i przeszła przez drzwi nie zważając na to, że on w nich stoi. W końcu i tak był niematerialny więc przenikał przez rzeczy.

Podeszła do sterty kartonów stojących przy drzwiach wejściowych i znalazła te, które miały w sobie rzeczy z jej pokoju. Włączyła na telefonie swoją ulubioną składankę po czym przeniosła cztery pudła do sypialni. Gdy to uczyniła, zabrała się za ich rozpakowywanie.

Alan nie miał już nic do powiedzenia. Ona i tak by nie posłuchała. Martwił się jednak o to, że jego siostra znowu katuje się brakiem snu, nieregularnym jedzeniem i wieloma innymi rzeczami, których zdrowy człowiek na pewno by nie zrobił. Z doświadczenia wiedział, że cokolwiek by zrobił ona i tak będzie go ignorować i robić po swojemu. Bo ona musi. Musi się wykazać. Przynajmniej tak zawsze powtarzała. Że zawsze czuła się niewystarczająca i swoją pracowitością musi coś osiągnąć. Niestety z czasem zaczęło ją to niszczyć i nabyła wielu szkodliwych nawyków. W tym – niespania przez kilka dni z rzędu. Tak więc patrzył jedynie jak jego siostra rozpakowuje swoje rzeczy do szaf.

***

Wraz z wybiciem na zegarze godziny ósmej Cecylia udała się do łazienki w celu odświeżenia się po całej nocy pracy. Co prawda nie umeblowała salonu ani kuchni, ale miała już sypialnię, salon oraz mikrofalę i czajnik. To musiało jej na razie starczyć. Z resztą, miała dużo ważniejsze rzeczy na głowie. W tym, dostanie się do U.A. w roli nauczycielki.

Całą noc szukała czegoś, co pozwoliłoby jej się tam dostać. Dała radę załatwić lipną licencję Polskiej bohaterki, w czym pomógł jej Albert. Udało jej się znaleźć ogłoszenie dotyczące poszukiwania nauczyciela od bohaterstwa w U.A. przy czym jednocześnie dorwała numer do dyrektora szkoły.

Weszła do łazienki, która była urządzona w podobny sposób co jej sypialnia – czyli biało-szaro-drewniany. Łazienka znajdowała się obok jej sypialni, więc tak jak i ona, była prostokątna i miała niższy sufit niż reszta mieszkania. Ogólnie, przedstawiała się tak, że na ścianie naprzeciwko wejścia znajdowało się spore lustro a pod nim biała, ceramiczna umywalka na drewnianym blacie. Pod blatem znajdowały się białe szafki. Na lewo, czyli za drzwiami, które otwierały się do środka, znajdowała się toaleta. Na prawo była duża wanna przyozdobiona kafelkami imitującymi drewno oraz spora kabina prysznicowa. Proste oświetlenie sufitowe, szare, kamienne kafelki na ścianach i podłodze, czasem zamiennie z tymi imitującymi jasne drewno. Cecylia miała w planie dodać tu jeszcze trochę roślin, ale jak się w nocy przekonała, nie była wstanie ich wytworzyć przy pomocy magii. 

Wzięła chłodny prysznic, umyła zęby i uczesała włosy w standardową kitkę, z której jak zawsze wypadały włosy robiące jej za grzywkę. Zawinięta w puchaty szlafrok udała się do sypialni w poszukiwaniu czegoś, co mogłaby na siebie ubrać. Nie była jednak pewna co do tego, czy posiada coś godnego spotkania, jakim jest rozmowa o pracę w elitarnej szkole dla bohaterów.

Po przejrzeniu całej szafy postawiła na swój ulubiony komplet jakim była brzoskwiniowa, lekka spódniczka do kolan oraz czarna bluzka z krótkim rękawkiem. Na to jeszcze miała zamiar narzucić beżowy płaszczyk, z którym rzadko kiedy się rozstawała. Do tego założyła czarne baleriny.

Ubrana i delikatnie umalowana, zgarnęła z łóżka torebkę, do której władowała portmonetkę, dokumenty i klucze. Z telefonem w ręce wyszła z domu. Wystukała w telefonie numer, który znalazła przy ogłoszeniu i nacisnęła zieloną słuchawkę. Nie musiała długo czekać na to, by ktoś odebrał.

– Sekretariat szkoły bohaterskiej U.A.. W czym mogę pomóc?

– Dzień dobry – przywitała się dziewczyna. – Mam na imię Cecylia Lawir, jestem Polską bohaterką. Niedawno przyjechałam do Japonii i poszukuję pracy, a widziałam u państwa ogłoszenie.

– Chce się pani umówić na rozmowę?

– Jeśli można. Mam nadzieję na jak najszybsze spotkanie.

– Rozumiem. Pan dyrektor może przyjąć panią w południe. Pasuje pani?

– Jak najbardziej. Dziękuję bardzo i do zobaczenia.

Cecylia z uśmiechem rozłączyła się i schowała telefon do kieszeni płaszcza. Zapowiadał się piękny dzień, choć zaczynała odczuwać skutki nieprzespanej nocy.

🔹🔹🔹🔹🔹

– 2336 słów –

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top