Rozdział 3

– Zadanie –


Wchodząc do tego budynku absolutnie nie planowała mieszać się w to, co się wydarzy. Jednak po wysłuchaniu tego wszystkiego i przemyśleniu sprawy uznała, że lepsza okazja na porzucenie dawnego życia się nie nadarzy. No i może nareszcie będzie miała szansę na wykazanie się i pokazanie światu swoich pomysłów.

– Czy mamy jeszcze jakiegoś chętnego? – zapytał władca, rozglądając się po sali. Nikt się nie odezwał. – W takim razie czy ktoś wnosi sprzeciw?

– Oczywiście, że tak! Przecież ta świeżynka nie wie co robi! – odezwała się Amanda. – Nie wątpię również w to, że jest tu pierwszy raz!

– Popieram! – powiedział ktoś inny. – Pierwszy raz dziewczynę na oczy widzę. Jak ktoś tak młody i widocznie niedoświadczony ma koordynować powstawanie magii na świcie zupełnie do tego nieprzystosowanym? Zginie po paru minutach!

– Dajmy jej się wypowiedzieć – przerwał im Albert po czym skinął głową na Cecylię. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i odezwała się.

– Nazywam się Cecylia Waleria Lawir, pochodzę z Ziemi i posiadam dar Primus – zaczęła. – Co prawda dowiedziałam się o nim kilkanaście godzin temu jak również kilkanaście godzin temu dowiedziałam się, że magia w ogóle istnieje, ale nie znajdziecie lepszej osoby do tego zadania. Posiadam ogromną wiedzę na temat zarówno magii jak i świata, którego dotyczy to zebranie. Mam też wielką wyobraźnię i intuicję, które jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Szybko się uczę, więc jeśli dacie mi szansę, obiecuję wam, że się nie zawiedziecie.

– Dobre sobie! – zaśmiał się jakiś mężczyzna. – Wracaj dziecko do domu jak nie potrafisz panować nad mocą! Bez tego nawet jednej osobie nie pomożesz, a co dopiero całemu światu.

– Skąd możesz mieć pewność, że ci się uda? Skakanie na głęboką wodę jest niebezpieczne, dziecino – skomentowała starsza pani, siedząca dwie ławki przed Cecylią.

Dziewczyna robiła się coraz bardziej niepewna. Nie podejrzewała, że aż tak źle zostaną przyjęte te słowa. Stwierdziła jednak, że to nie światu z bajki potrzebna jest reforma, a temu tu, który zachłysnął się posiadaną magią. Dlatego stała nieugięcie i patrzyła na władcę, ignorując głosy sprzeciwu i komentarze.

– Proszę was wszystkich o ciszę – powiedział władca. – Dziewczyna dostanie szansę.

Cecylia uśmiechnęła się i usiadła. Na sali rozbrzmiały komentarze oburzonych ludzi.

– Toż to samobójstwo!

– Zniszczy nas zanim tam jeszcze trafi!

– Jak ktoś taki ma zaprowadzić porządek?!

– Decyzja zapadła – uciął władca. – Jeśli Cecylia nie da rady zaprowadzić choć wstępnego porządku w przeciągu pół roku, zostanie zmieniona na kogoś, kto się zgłosi.

– Pół roku to stanowczo za dużo – oburzył się ktoś inny.

– Wystarczy. Zdania nie zmienię. Teraz bardzo dziękuję wam wszystkim za obecność i serdecznie proszę aby Cecylia i Albert poszli ze mną. Ustalimy wszystko co trzeba.

Tłum burcząc pod nosem obelgi w stronę Cecylii opuścił pomieszczenie. Dziewczyna pożegnała się Deborą po czym podeszła do Alberta i władcy, którzy już na nią czekali.

Przeszli kilka długich korytarzy, które pomimo marmurowego wykonania wydawały się bardzo ciepłe z powodu dywanów i zasłon. Weszli po ogromnych schodach z piękną balustradą i weszli do jednej z ogromnych sal. W środku znajdowało się kilka kanap, spora tablica kredowa, stolik, na którym czekał dzbanek z parującym napojem oraz trzy filiżanki. Ogromne okna były przysłonięte białymi, lekkimi zasłonami.

– Usiądźcie proszę – powiedział władca samemu zajmując jedną z kanap. Cecylia i Albert zrobili to samo. – Cecylio, zakładam, że nie bez przyczyny zgłosiłaś się do tego zadania, pomimo, że jesteś nowa w naszej społeczności.

– Na mojej Ziemi świat, o którym mówimy został przedstawiony w postaci bajki, którą bardzo lubię od dziecka – odpowiedziała dziewczyna.

– Świetnie! W takim razie nie musimy się kłopotać, by przedstawiać ci to uniwersum.

– Jest tylko jeden problem. To co ja znam, stanie się za ponad sto lat.

– Faktycznie, może to trochę utrudnić wykonanie twojej misji. Ufam jednak, że podołasz.

– Mam taką nadzieję. Jednakże, to nie jedyny problem, który widzę. Tak jak zauważyłeś panie, jestem nowa w sprawach magicznych i jeszcze nie do końca wiem co jak działa. Prawdę mówiąc nawet tutaj pojawiłam się zupełnym przypadkiem.

– By się tu pojawić musiałaś znać zaklęcie. A by je znać musiałaś się go albo nauczyć albo przeczytać je w jakiejś księdze. Więc posiadasz odpowiednie wykształcenie.

– Przeczytałam w notatniku babci – przyznała Cecylia. – Ale nie ma tam chyba żadnych więcej zaklęć.

– Mogę zobaczyć ten notatnik?

Cecylia wyjęła zeszyt z torby i podała go władcy. Ten uważnie obejrzał okładkę, która Cecylii wydawała się zupełnie zwyczajna. Potem przekartkował zeszyt, sprawdził, czy niczego nie ma pomiędzy stronami i przyjrzał się niektórym zapiskom. Z każdą chwilą jego oczy coraz bardziej przypominały talerze, a Cecylia była coraz bardziej ciekawa co on takiego widzi w zwykłym notatniku. 

– Kim była twoja babka?

– Barbara Lawir – odpowiedziała Cecylia nie bardzo wiedząc, co to ma do rzeczy.

– Była wyjątkowo mądrą kobietą. Zapisała tutaj prawie wszystkie zaklęcia, które mogą ci się przydać. I rzuciła na ten zeszyt mocne zaklęcie maskujące. Czy pozostawiła po sobie coś jeszcze?

– Trzy inne notatniki i pudełko listów.

– Masz coś z tego przy sobie?

– Zeszyty – przyznała dziewczyna, wyciągając wspomniane przedmioty z torby i podając je władcy.

Mężczyzna wziął zeszyty, obejrzał je tak samo jak ten pierwszy przy czym cały czas mruczał: „niezwykłe" albo „niesamowite" czy „niespotykane". Gdy skończył zachwycać się notesami oddał je wszystkie Cecylii.

– Prawdę mówiąc, wszystkie one zawierają bardzo przydatne wskazówki dla posiadaczy daru Primus. Jeśli je dobrze przejrzysz, nie będziesz potrzebowała naszej pomocy przy zadaniu, z którego mam nadzieję, że się wywiążesz w pół roku. Inaczej będziemy mieli wszyscy problem z ludźmi, których zignorowałem.

– Czy w takim razie jesteś pewien Panie, by dawać mi tak ważne zadanie?

– Nie wątpię w to, że się wywiążesz z obietnicy. Widzę w twoich oczach, że dasz sobie radę. Jesteś niesamowicie silna, lecz podłamana. Ta misja ma nie tylko pomóc tamtemu światu, ale również i tobie. No dobrze, a teraz, gdy mamy już wszystko ustalone, Albercie, czy możesz zabrać Cecylię na odprawę i pokazać jej co i jak?

– Oczywiście – chłopak skłonił się po czym wstał z kanapy, podając rękę Cecylii. Ta, choć wiedziała, że był to tylko gest uprzejmości, nie skorzystała. Wpakowała zeszyty z powrotem do torby i udała się za chłopakiem do wyjścia z budynku. – Jak samopoczucie? Gotowa na zmianę świata?

– Nie wiem – przyznała. – Nie mam pojęcia na co się szykować.

– Stanowczo na szok kulturowy. Wiele rzeczy z początku może wydać ci się dziwne, szczególnie jeśli tak jak twierdzisz znasz ten świat. Twoje widzenie może być zaburzone, przez kilka pierwszych dni możesz czuć się jak na kacu. Ale potem ciało przystosowuje się do nowego otoczenia i można normalnie funkcjonować.

– A jak ogarnąć sobie życie? Przecież pojawię się tam znikąd.

– I tu wchodzi w grę nasza odprawa – odparł z uśmiechem. – Cała magia polega na tym, że możesz sobie wybrać, jakie życie mają wkodować. Trochę tak, jakbyś wybierała avatara do jakiejś gry komputerowej. Tyle, że to będzie prawdziwe życie.

– Będę mogła sobie wybrać wygląd?

– Wygląd, zawód, płacę, dom. Co chcesz. Ale jeszcze zobaczysz – odpowiedział Albert. Zeszli po schodach, ponownie pojawiając się na rynku. – Sala odpraw znajduje się przecznicę stąd. Uważaj, żeby się nigdzie nie zgubić. Dużo tu portali czasoprzestrzennych. Najlepiej, to jakbyś w ogóle się nie oddalała, bo jak w jakiś wejdziesz czy wpadniesz to mogę mieć problem ze znalezieniem cię. A ty sama się tu nie znajdziesz.

– Ogarniam.

Sala odpraw okazała się niedużym, białym budynkiem z beżowymi wykończeniami. Lekko spadzisty dach był całkowicie wykonany z kolorowego szkła. Cecylia uznała, że widocznie witraże są tu na czasie. W środku sala miała zupełnie inny klimat. Dalej było biało beżowo, ale można się było poczuć trochę jak w jakimś centrum dowodzenia. Wszędzie stały monitory odczytujące jakieś niezrozumiałe dla Cecylii parametry, a na środku znajdował się podświetlony podest z pulpitem. Wszędzie było mnóstwo wajch, przycisków i mrugających światełek.

– To jest baza NASA czy jak? – zaśmiała się Cecylia.

– Faktycznie, podobny klimat. Wiele świeżynek nam to mówi. No dobra, teraz się skup. Musisz stanąć na tym podeście – wskazał podwyższenie na środku sali. – I wybrać sobie wszystko co chcesz na pulpicie. Masz na to tyle czasu ile potrzebujesz. Będę tu tylko ja i tych dwóch gości co kontroluje świecidełka.

– Jasne.

Zgodnie z tym co powiedział Albert, Cecylia weszła na podest i stanęła przed sporym pulpitem, na którym wyświetliła się jakaś lista. Pierwszym z jej punktów było wyznaczenie danych osobowych. Cecylia wpisała swoje dwa imiona, nazwisko, datę urodzenia, pochodzenie, płeć i inne pierdoły o które proszono. Następnie przeszła do kolejnego punktu listy, który był opisany jako „WYGLĄD". Przeleciała wzrokiem po linijkach, które mogła uzupełnić. Stwierdziła jednak, że jeśli ma iść do tego świata, do którego ma iść, to woli zachować swój normalny wygląd. Kliknęła więc opcję: „zachowaj oryginalny". Następne było „MIEJSCE ZAMIESZKANIA" z dopiskiem „preferowane". Cecylia rozumiała to jako miejsce, gdzie chciałaby mieszkać podczas misji. Wybrała więc miasto Mustafu, gdyż to tam mieściło się U.A. a na nim jej zależało. Choć prawdę mówiąc przez moment zastanawiała się nad Kamino. Uznała jednak, że prościej jej będzie dojechać, a U.A. jest ważniejsze. Potem w linijce „typ" wybrała: apartament. Gdy to zrobiła na monitorze wyświetliło jej się kilka propozycji. Przejrzała je i wybrała najbardziej odpowiadający jej gustowi. Wybrała jeszcze opcję „nieumeblowany".

– Jak to działa? Jak coś wybiorę, to magia to wygeneruje czy jak? – spojrzała na Alberta.

– Nie. Magia podpisze umowę zakupu oraz będzie wszystko płacić do końca misji – odpowiedział.

– Okej.

Wróciła do patrzenia na pulpit. Teraz miała wybrać zawód.

– A jak nie chcę zawodu?

– Nie chcesz zarabiać?

– Chcę. Ale sama sobie coś znajdę – zapewniła.

– No... Dobra. To wpisz, że brak.

– Okej.

– Swoją drogą, szybko się uwinęłaś. Niektórym to zajmuje godziny.

– No chwila. Mam jeszcze jeden punkt.

Cecylia przeczytała pytania. „Czy chcesz, żeby przeniesiono twoje rzeczy z mieszkania do lokum?". Zaznaczyła tak. „Czy chcesz, żeby ktoś wiedział o twojej wprowadzce?" Zaznaczyła pole z napisem „sąsiedzi". „Czy chcesz zatwierdzić swoje wybory?" Zaznaczyła tak. Potem musiała tylko się podpisać.

– Piętnaście minut – stwierdził z uznaniem Albert. – Szybko. Jakieś ostatnie pytania?

– Jest jakaś instrukcja obsługi życia?

– A! Racja! – chłopak przeszukał szuflady w biurku, za którym stał. Wyjął z niego mały komunikator przypominający jakieś nieudane połączenie telefonu z łoki-toki. Podał go dziewczynie. – Proste w obsłudze, mieści się w każdej babskiej torebce. W razie pytań dusisz zielony guzik. Będziesz się mogła porozumieć z osobą, posiadającą parę do tego, czyli ze mną. Czerwonym wzywasz pomoc, niebieskim ogłaszasz zakończenie zadania. 

Cecylia przyjrzała się urządzeniu. Zielony guzik znajdował się w widocznym miejscu. Czerwony i niebieski były przykryte klapkami. Prawdopodobnie, by nie nacisnąć ich przypadkiem.

– A co jak się wyładuje?

– Jest zaczarowany.

– Ogarniam. To tyle?

– Tyle. Gotowa? – zrzucił.

– Bardziej nie będę.

Persona Relocumo – wyrecytował Albert wskazując dłonią Cecylię.

Dziewczynie zakręciło się w głowie, na moment ją zamroczyło, a gdy ponownie mogła widzieć, nie stała już w sali odpraw, a w salonie apartamentu, który widziała jeszcze chwilę temu na monitorze.

🔹🔹🔹🔹🔹 

– 1829 słów –

Tym oto rozdziałem skończyliśmy dziwny początek i przybywamy do Mustafu. Już w środę będziecie mogli zapoznać się z Mustafu, Dabim i nową rzeczywistością!

Brzmię jak w jakiejś reklamie...

No trudno. Miłego weekendu wam życzę. 

Bay!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top