Rozdział 16
– Komplikacje –
– Byłaś niesamowita! – ekscytowała się Mina, gdy dopadła wraz z Uraraką i Tsuyu Cecylię podczas, gdy ta była badana przez lekarza z karetki. Co prawda wielokrotnie już powtórzyła mu, że jest to zbędne i że dobrze się czuje, ale widocznie to do niego nie dochodziło i musiał zbadać jej ciśnienie, temperaturę, bicie serca i takie sprawy.
– Twoje słowa o odwadze bardzo nam pomogły – przyznała żabia dziewczyna.
– No, bez kitu! – dołączył się Kaminari. – Tak mnie zmotywowały do działania, że z Jiro i Momo pokonaliśmy chyba ze czterech!
– Jestem z was naprawdę mega dumna – przyznała Cela. – Cieszę się, że nic wam się nie stało i mam nadzieję, że wyciągnęliście z tych zajęć odpowiedni przekaz.
– Możemy mieć takie akcje częściej! – odparł Kirishima, zjawiając się wraz z resztą klasy. W tym samym momencie medyk powiedział Celi, że jest wszystko okej, i że może iść.
– Narazie wam starczy – powiedziała z uśmiechem Cela. – Dopiero się uczycie a to i tak było dość spontaniczne.
– Nie sądziłam, że twój quirk może wyglądać tak wystrzałowo! Wyglądałaś jak najprawdziwsza czarodziejka! – przyznała Hagakure.
– Cóż, taki mam image. Wy też swoje kiedyś stworzycie. Dobra, jak wszystkich zbadali to wracamy do szkoły. Ktoś widział Aizawę? – zapytała. W końcu musiała skonsultować to, czy na pewno nic mu się nie przydarzyło.
– Rozmawia z policją i All Mightem. Tam – wskazał jej Sero.
– Dzięki. Idźcie już do autokaru.
Cecylia niezbyt pośpiesznie podeszła do nauczycieli. Musiała niestety przyznać, że quirk, którego nigdy nie ćwiczyła nieźle ją kopnął, przez co czuła się jak wymoczek. Conajmniej. Jednak przywykła do takiego uczucia. W przeszłości czuła się tak wielokrotnie. Dlatego teraz potrafiła ignorować to irytujące osłabienie mięśni czy zaciemnienie umysłu.
– Aizawa – odezwała się, gdy policjant odszedł do radiowozu. Obaj bohaterowie spojrzeli na nią. – Nic ci nie jest?
– Nie – zapewnił. – Ale musimy poważnie porozmawiać. Najlepiej z dyrektorem.
– Coś się stało? – zapytała zaskoczona Cecylia.
– Ty mi powiedz. Doskonale wiedziałaś o tym ataku i jak będzie wyglądać. Dodatkowo, targowałaś się z ich przywódcą – warknął widocznie niezadowolony wychowawca, przez co Cecylia poczuła się dużo mniejsza. Tyle, że już nie fizycznie. Teraz doszła do tego mniejszość mentalna, co dodatkowo wbiło ją w ziemię. Nie znosiła się tak czuć. Stanowczo wolała panować nad sytuacją, gdy nikt jej nie opieprzał. Teraz jednak nie miała asa w rękawie, za którym mogła się ukryć.
– Mogę to wszystko wyjaśnić – odparła, starając się jakoś z tego wybrnąć. – Ale faktycznie, lepiej będzie zrobić to przy dyrektorze.
– Powiadomię go. Po zakończeniu tej lekcji cała nasza trójka się tam stawi – zadecydował Eraiser Head, po czym udał się do autokaru.
– Tak między nami, dobrze się spisałaś, młoda Luminary – powiedział All Might. – Zarówno dzisiaj, jak i w nauczaniu 1A.
– Nic trudnego – prychnęła. – Ale dziękuję.
Przez całą drogę do szkoły, Cecylia ignorowała wszystkie bodźce zewnętrzne starając się wyciszyć umysł, by móc logicznie argumentować swoją pozycję, podczas zbliżającej się kłótni w gabinecie dyrektora. Niestety, nie spodziewała się pokojowego rozwiązania. Wiedziała, że Aizawa ma do niej problem i nie odpuści tak łatwo. Ciekawiło ją tylko dlaczego tak jest. W końcu, czy kiedykolwiek, cokolwiek mu zrobiła? Nie. Od kiedy zatrudniła się w U.A. siedziała cicho jak mysz pod miotłą, zajmując się swoim zadaniem. Chociaż, może to właśnie denerwowało wychowawcę? I w sumie nie tylko jego, bo wiele osób było z dziwnych powodów negatywnie do niej nastawionych.
Gdy autokar zatrzymał się pod bramą szkoły, a podekscytowana i zapewne mocno zmęczona klasa wylała się z pojazdu, Cecylia odetchnęła, modląc się o spokojny powrót do domu. Miała absolutnie dość. Chciała jedynie walnąć się na kanapę, włączyć film i wyłączyć myślenie. Może przytulić się do Dabiego. Może. Kto wie. A jednak wcale nie to miała w swoim grafiku. Bo najpierw musiała zmierzyć się z niezadowolonym wychowawcą i dyrektorem. A to wcale nie zapowiadało się optymistycznie.
Jako, że na dzisiaj nie miała zaplanowanych więcej lekcji, weszła do pokoju nauczycielskiego, gdzie zrobiła sobie herbatę z melisy. Choć z założenia herbata ta miała uspokajać, wcale tak na nią nie działała. Jednak nie zmieniało to faktu, że Cela lubiła jej smak i dość często ją piła.
Opadła z parującym kubkiem na swoje krzesło i wlepiła wzrok w przestrzeń. Była tu sama, więc mogła chwilowo odetchnąć. Przynajmniej do dzwonka. Myśląc o tym, zaskoczyła się, gdy uświadomiła sobie, że od dawna żyje „do czegoś". Do dzwonka. Do piątku. Do wakacji. Do śmierci. Kiedyś tylko takie postanowienia trzymały ją przy życiu. Lecz teraz gdzieś z tyłu miała jeszcze jedno. Dla Dabiego. Nie wiedziała, kiedy stał się dla niej tak ważny, ale bała się go stracić. Bała się, że kiedyś go tak zdenerwuje, że więcej się nie zobaczą. Albo, że coś mu się stanie a ona nie będzie mogła pomóc. To było okropne. A jednak uleczające. Bo nareszcie jej pokruszone serce miało dla kogo bić. Po całym roku w prochach i dziewięciu latach w rozbiciu. Nareszcie odżywała. I czuła to. Tak samo jak czuła, że nie jadła nic od wczoraj i umierała z głodu. Ale tym musiała się zająć później.
Zaraz po tym jak dzwonek ogłosił zakończenie lekcji ona udała się pod gabinet dyrektora. Doskonale wiedziała, że będzie tam pierwsza, bo All Might i Aizawa mieli lekcję do dokończenia. Niezależnie od tego, sekretarka kazała jej już wejść.
– Dzień dobry, dyrektorze – odparła, zamykając za sobą drzwi. Mysz standardowo siedziała na swoim krześle, za biurkiem i trzymała kubek herbaty.
– Witaj, Luminary. Słyszałem, że się spisałaś i zapobiegłaś katastrofie.
– Owszem – przyznała dumnie. Nezu był chyba jedyną osobą, która doceniała jej starania. – Tyle, że Aizawa ma chyba do mnie jakiś problem.
– Prosząc o spotkanie twierdził, że wydawałaś się zbytnio znać plany złoczyńców i targowałaś się z szefem.
– No bo... Możliwe, że tak było – odparła zmieszana. – Przyznaję, nie byłam wstanie ukryć swojej znajomości planu przeciwnika. No, oraz że wykorzystałam chwilę do kontynuowania mojej misji.
– Jednej rzeczy nie rozumiem – stwierdził dyrektor. – Skoro twój plan zakłada ratowanie świata, dlaczego układasz się ze złoczyńcami?
– Ponieważ wiem, jaką rolę odegrają w przyszłości i jest mi potrzebne ich wsparcie. No i wierzę, że jestem wstanie coś zmienić.
– Chciałbym wierzyć, że wiesz co robisz i mogę ci zupełnie zaufać – westchnął. – Jednak, to co robisz bardzo mi utrudnia takie myślenie.
– Wiem, że moje poczynania mogą być niejasne, ale zapewniam, że... – urwała, ponieważ drzwi gabinetu otworzyły się i weszli przez nie Aizawa i symbol pokoju. – Sobie poradzę – dokończyła, zaciskając szczękę z nerwów. Zaczynało się.
– Czy teraz jesteś skłonna wszystko wyjaśnić? – zażądał Aizawa.
– Właśnie rozmawiam z Luminary na ten temat – oznajmił dyrektor, po czym wskazał im krzesła obok tego, na którym aktualnie siedziała Cecylia. – Proszę, siadajcie. Mamy jak widzę kilka spraw do wyjaśnienia. Dobrze więc. Luminary, chcesz się wypowiedzieć, czy zdajesz się na mnie?
– Niech będzie. Mogę mówić – odparła, poprawiając się na krześle. – Rozumiem doskonale, że moje postępowanie, zarówno przed, podczas jak i po ataku może wydawać się podejrzane. Jednak, jest mi bardzo przykro z powodu, że aż tak mi nie ufacie. Jako kadra nauczycielska powinniśmy choć w pewnym stopniu ufać sobie nawzajem i potrafić zdać się na intuicję drugiej osoby. W końcu jesteśmy bohaterami! No chyba, że się tylko bawimy – fuknęła, patrząc z wyczekiwaniem na mężczyzn. Ci jednak milczeli. – Skoro jesteśmy zawodowcami, powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że wszyscy mamy swoje zadania oraz powołanie. To samo tyczy się sposobu życia. Każdy z nas walczy inaczej. I musimy to respektować. Dlatego bardzo nie podoba mi się fakt, że dwóch mężczyzn ocenia mój sposób walki. Naprawdę, nie lubię oceniać ludzi, ale osobiście odczuwam, że jest to spowodowane moim wiekiem jak i małą ilością danych dostępnych na mój temat.
– Aizawa? All Might? – zapytał dyrektor, mając nadzieję, że ci odpowiedzą na oskarżenia dziewczyny.
– Przyznaję, że kadra nie jest zbyt ufna co do ciebie właśnie z powodu małej wiedzy, jaką posiadamy na twój temat – powiedział czarnowłosy, a Cecylia z trudem powstrzymała się od prychnięcia. – Nie możemy się ograniczać co do jej wieku. Jest kilku młodych bohaterów z dobrą renomą, więc do tego się nie przyznaję.
– Dobra, to się robi śmieszne – parsknęła Cecylia. – Czy w Japonii istnieje takie coś jak tajemnica zawodowa? Albo tajniacy?
– Oczywiście – odpowiedział All Might.
– W takim razie nie rozumiem, dlaczego oskarża się BOHATERKĘ o cokolwiek, tylko dlatego, że nie posiada się informacji na jej temat. Wiecie co musicie. Więcej nie wolno mi wyjawić.
– Jak właśnie Cecylia przedstawiła, wiele rzeczy jest ukrytych przed ludźmi – westchnął dyrektor. – A nam nie wolno w to ingerować.
– Nie no, moment – wtrąciła się Cela. – Jak chcą wiedzieć, to proszę bardzo. Tak, jestem tajniakiem. Nie wolno mi o tym rozpowiadać, ale jak widzę niekompetencja kolegów z pracy zmusza mnie do ujawnienia się. Dostałam misję i usiłuję ją wypełnić. Tak, mam wiele danych, których wy nie posiadacie. Tak, mam kontakty ze złoczyńcami i będę je powiększać bo są przydatne. Dlatego, jeśli jesteśmy dorośli, proszę was serdecznie o nie wtrynianie swoich nosów w moje sprawy, bo jeśli zawalę i mnie zwolnią, to was pozwę – warknęła. – Skończyłam. A teraz przepraszam, ale w odróżnieniu od reszty bohaterów, mam coś do zrobienia. A i żeby było jasne, ja do was nic nie mam – odparła, po czym wyszła, trzaskając drzwiami.
Nie powinna się unosić. Wiedziała to. Nie powinna wyjawiać nawet tak ogólnikowych informacji osobom postronnym. Wiedziała to. Ale wiedziała też, że gdyby się teraz nie uniosła, ani Aizawa ani symbol pokoju, pewnie nigdy nie daliby jej spokoju. A na to pozwolić sobie nie mogła. Dlatego musiała się unieść i wykorzystać całą stanowczość jaką tylko była wstanie z siebie wygrzebać. Była jednak zaskoczona rezultatem. Nigdy nie brzmiała tak poważnie jak teraz. Pierwszy raz była chyba zupełnie pewna tego, co mówi i nie obawiała się konsekwencji. A swoją drogą, Nezu jakieś powinien wyciągnąć. Miała jednak nadzieję, że tego nie zrobi.
Wyszła ze szkoły, zgrabnie unikając wszelkich pytań oraz znajomych uczniów. Coraz bardziej burczało jej w brzuchu, co też mogło tłumaczyć jej wybuch. W końcu „Polak głodny - Polak zły", jak to się mówi. Dlatego zamiast prosto do domu, skierowała się najpierw do kawiarni „Sweet Cake", którą bardzo polubiła od kiedy tu przybyła. Nawet polubiła się z właścicielką. Tak czy siak, dotarcie tam zajęło jej prawie pół godziny.
Jeśli nie udomowię Dabiego, to muszę zdać prawo jazdy albo nauczyć się teleportacji. – przysięgła sobie.
Weszła do kawiarni, gdzie jak zawsze pachniało świeżymi wypiekami i usiadła na jednym ze 7stolików kawowych, niedaleko ściany. Siadała tu prawie za każdym razem więc gdy tylko kobieta za ladą dostrzegła, że ktoś zajął tamto miejsce, uśmiechnęła się i podeszła do zmęczonej dziewczyny.
– Cześć Cela! – przywitała się. Choć wcale nie pasowało to do kultury Japońskiej, wszyscy, którzy znali zielonooką zwracali się do niej po imieniu, ponieważ na nazwisku „Lawir" mogli sobie połamać język. – Co podać?
– Kaaawyyy – jęknęła dziewczyna. – I coś dobrego do jedzenia. Umieram z głodu.
– Pancakes z owocami? – zaproponowała kobieta, nalewając Cecylii czarnego płynu do filiżanki.
– Niech będzie – potwierdziła dziewczyna, nawet nie siląc się na dolewanie mleka do napoju. Niezbyt przepadała za czarną kawą, ale wiedziała, że ta szybciej zadziała.
– To opowiadaj. Co u ciebie? – zagadnęła Shiori Taian, będąca właścicielką kawiarni. Miała czarne, proste, długie za łopatki włosy, wiecznie związane w kitkę i równie czarne oczy. Co było u niej charakterystyczne, to ledwo widoczny pieprzyk po lewej stronie pod ustami.
– Mój współpracownik jest względem mnie zbyt uprzedzony i krytyczny, przez co właśnie wracam z rozmowy i dyrka. Nie polecam. Ogólnie, okazało się, że nikomu nie podoba się ilość informacji jaką są wstanie znaleźć na mój temat a argument o anonimowości chyba nie przeszedł.
– W takim razie, czemu nie powiesz im czegoś o sobie?
– Nie mogę – burknęła Cela. – Muszę trzymać wszystko w tajemnicy do czasu zakończenia misji.
– A jednak mi co nie co powiedziałaś.
– Tylko to, co nie naprowadzi cię na żaden trop.
– Racja. Proszę, twoje naleśniki są gotowe.
– Dzięki wielkie. Powiedz od razu ile płacę, żebym nie zapomniała.
– O to się nie martw. Stawiam – uśmiechnęła się kobieta.
– Ale...
– Żadne ale. Kiedyś mi się odwdzięczysz. Na przykład jak zrobisz u siebie jakieś piżama party i zaprosisz Midnight. Wiesz, że jest moją idolką.
– Zobaczymy, co da się zrobić. – Cecylia uśmiechnęła się przebiegle, dając koleżance znać, że kiedyś spełni jej prośbę. Kiedyś. Sama chciałaby wiedzieć kiedy.
– Jesteś boska – ucieszyła się czarnooka. – Zaraz do ciebie wrócę. Muszę obsłużyć gościa w koncie. Ale hotówa! – ekscytowała się, na co zielonooka mimowolnie się uśmiechnęła.
Faktycznie, mężczyzna siedzący przy stoliku na drugim końcu kawiarni był niczego sobie. Miał ciemne włosy, jasną karnację, krótki ale zadbany zarost oraz przenikliwie niebieskie oczy. Ale zdaniem Cecylii nie umywał się nawet do Toyi Todorokiego. To znaczy Dabiego.
Cecylia zjadła na spokojnie swoje naleśniki, wypiła jeszcze kilka filiżanek kawy, jednocześnie plotkując z Taian na różne tematy po czym pożegnała się, z większą energią wracając do domu. Teraz marzyła jedynie o ciepłej kąpieli a potem filmie i przytulasie od Dabiego. W końcu dzięki temu nieszczęsnemu atakowi miała dzień więcej weekendu.
Gdy była przecznicę od domu, jakaś silna ręka zaciągnęła ją do zaułka, gdzie jedynym towarzystwem były kosze na śmieci i szczury. Ta sama osoba zasłoniła jej sprawnie oczy i usta szmatkami, tak by nie mogła nic zobaczyć ani powiedzieć. W samoobronie chciała rzucić na tę osobę jakieś zaklęcie czy chociażby go od siebie odepchnąć, ale zorientowała się, że nie była wstanie poruszyć rękami, a zaklęć bez ich wykorzystywania jeszcze nie opanowała na tyle dobrze, by teraz je rzucić. Przeklęła się za to w myślach, uświadamiając sobie w jakiej sytuacji się znajduje.
Czy ktoś ją właśnie porwał?
Biorąc pod uwagę fakt, że została wrzucona do jakiegoś samochodu i usłyszała jedynie „nie szamocz się za bardzo", było to bardziej niż prawdopodobne. Chciała krzyczeć, ale knebel z materiału znacząco jej to utrudniał.
Alan, gdzie jesteś – pomyślała, nie mając już pomysłów na uwolnienie się. Osoba, która ją porwała widocznie wiedziała co robi.
🔹🔹🔹🔹🔹
– 2350 słów –
Witajcie moi drodzy!
Z okazji dnia kobiet, wszystkim babkom życzę wszystkiego najlepszego!
Pamiętajcie, bez nas ten świat by nie istniał i żaden facet tego nie zmieni. 😘😉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top