Rozdział 29
– Liga –
Koło południa weszła do szpitala w Hosu, mając na celu odwiedzenie swoich trzech uczniów. W recepcji wskazano jej salę, do której ma się udać. Odnalazła ją, zapukała po czym weszła do środka.
– Witam moich bohaterów! Jak się macie? – zawołała, ale widząc konsternację na twarzach całej trójki spoważniała. – Co jest, ktoś umarł?
– Nie, skąd! Nie spodziewaliśmy się ciebie! – odparł Midoriya.
– To dobrze, bo już się martwiłam. Mam coś dla was – oznajmiła, pokazując pudełeczko pełne muffinek, które dostała rano od Shiori Taian. – Moja znajoma z kawiarni przesyła pozdrowienia dla całej waszej trójki i ma nadzieję, że szybko wyzdrowiejecie. Dlatego dała mi dla was wypieki na osłodę życia.
– Dziękujemy, Cecylio-senpai!
Cela z uśmiechem na ustach rozdała im kolorowo przyozdobione słodycze po czym usiadła na skraju łóżka Midoriyi.
– Długo tu jeszcze posiedzicie?
– Mnie i Iidę powinni wypisać już jutro – odpowiedział Shoto.
– Midoriya rozumiem trochę tu jeszcze posiedzisz?
– Niestety. Ale zawsze mogło być gorzej – powiedział nastolatek z szerokim uśmiechem na ustach.
– Dobre podejście – odparła. – Wiem, że już wam to mówiłam, ale bardzo dobrze poradziliście sobie z tym złoczyńcą.
– Jednakże – odezwał się Iida. – Jestem pewien, że zabraliśmy mu wszystkie ostrza. Sama to sprawdziłaś. A jednak miał jedno, którym zaatakował latającego złoczyńcę.
– Latający złoczyńca to Nomu. Marionetka w rękach złoczyńcy, samo w sobie nie jest złoczyńcą.
– Wiesz skąd zabójca miał ostrze – stwierdził Shoto.
– Jestem pod wrażeniem. Nie pytasz, tylko zawsze jesteś pewien. I tym razem się nie mylisz. – Uśmiechnęła się. – Ja mu je dałam.
– Dlaczego? – zapytał Iida.
– Widziałam Nomu. Wcześniej widziałam jak pomocnicy Endeavora reagują na Nomu. Gran Torino jest stary, nie przywykł do ludzi takich jak Stain ani do antagonistów takich jak Nomu. Ja się nie ruszyłam, bo widziałam, że on się rusza. No i chciałam pozwolić mu się wykazać.
– Wykazać się złoczyńcy? Mógł nas wszystkich pozabijać! – przeraził się Deku.
– Gdyby się na to zapowiadało, zareagowałabym. Z resztą, Stain w moim odczuciu nie jest złoczyńcą. A przynajmniej nie takim, za jakiego go uważacie. Jednakże, nie jest to temat na teraz. Powiem wam wszystko na lekcji.
– Zrobiłaś na mnie ogromne wrażenie, podbiegając i łapiąc go wtedy za rękę – przyznał Shoto. – Nikt z nas nie mógł się ruszyć z przerażenia, a ty zareagowałaś. Jesteś naprawdę dobrą bohaterką, Luminary.
– Musisz mieć wielkie serce! Nigdy nie sądziłem, że spotkam kogoś, kto troszczy się nawet o złoczyńców. Żaden bohater tak nie robi – poparł mieszańca Midoriya.
– Dziękuję wam, ale... – Nie dokończyła, bo drzwi do sali zostały gwałtownie otwarte.
– Rekonwalescenci wreszcie się obudzili! – powiedział Gran Torino wchodząc do sali, po czym spojrzał gniewnie na Deku. – Jeszcze się ode mnie młody nasłuchasz.
– Myślałam, że już ustaliliśmy, że był tam za moją zgodą – odezwała się Cela, patrząc na starszego bohatera.
– Może i żeśmy ustalili, ale nie zmienia to faktu, że kazałem mu zostać w pociągu.
– Jest moim uczniem, więc to ja będę go strofować – argumentowała Cela.
– Byłem jego opiekunem więc jestem odpowiedzialny za jego krzywdę. Nie ważne. Dzieciaki mają gościa – poinformował, a do sali wszedł nie kto inny jak znajomy Cecylii komendant policji. – Komendant z Hosu, Kenji Tsurugamae.
– Jesteście uczniami, którzy pokonali zabójcę bohaterów, zgadza się?
– Tak – odpowiedzieli, a Cecylia wstała, gotowa do dalszego wykłócania się.
– Odnośnie aresztowania zabójcy bohaterów: miał poważne obrażenia, w tym połamane kości i liczne oparzenia. Jest pod opieką lekarską i ścisłym nadzorem. Jesteście uczniami U.A. więc pewnie wiecie, że zawód bohatera został stworzony, by uzupełnić lukę stworzoną przez regulacje ograniczające użycie zabójczych quirków jako broni. Choć mierzyliście się z zabójcą bohaterów, jako osoby bez licencji zraniliście drugiego człowieka, korzystając z mocy. Pogwałciliście wszelkie zasady. Wasza trójka oraz wasi opiekunowie powinniście dostać surową karę.
– Chwileczkę – zdenerwował się Todoroki, ale Cecylia jednym spojrzeniem go uciszyła.
– To co pan powiedział, panie komendancie jest jak najbardziej prawdą. Powinni otrzymać karę z powodu pogwałcenia wielu zasad. Prawdą jest jednak, że te zasady odnoszą się do cywilów. A ta trójka, walczyła ze Stainem za moim wyraźnym pozwoleniem, o czym powiedziałam już panu w raporcie. To pozwolenie sprawia, że podczas walki ze złoczyńcą, ja byłam opiekunem tej trójki, a oni byli bohaterami mi podwładnymi. Dlatego jedyną osobą, która powinna ponieść konsekwencje tego zdarzenia jestem ja. Jednakże, komendancie, bądźmy ze sobą szczerzy. Ostrzegałam pana o tym ataku na dużo wcześniej zanim się wydarzył. Ostrzegałam i nawet podałam przybliżone miejsce zdarzenia. To, oraz brak jakiejkolwiek jednostki policji w pobliżu unieważnia moją winę. Jakby tego było mało, czyny tej trójki uratowały życie bohaterowi Nativowi, co sprawia, że nie mówimy tu nawet o wykorzystaniu quirku w celu skrzywdzenia drugiej osoby, a w celu samoobrony. Jeśli zamierza pan wyciągnąć z tego konsekwencję, proszę wyciągnąć je od każdego bohatera, który tamtego dnia uczestniczył w walce z Nomu w mieście, gdyż nie wiemy, czy one również nie są ludźmi.
Na sali zapanowała cisza. Manual i Gran Torino wyraźnie usiłowali zrozumieć co Cecylia powiedziała, za to Midoriya, Todoroki i Iida patrzyli na nauczycielkę niedowierzając, że nie tylko wzięła całą winę na siebie, ale również tak ją uzasadniła, że w sumie zupełnie ją zniwelowała. Komendant przez chwilę również analizował słowa dziewczyny.
– Masz zupełną rację, Luminary. Przyszedłem tutaj z zamiarem poinformowania tej trójki, że nie zamierzam wyciągać konsekwencji i zatuszować sprawę przypisując zasługi Endeavorowi. Jednak twoje słuszne stanowisko w sprawie sprawiło, że jestem zmuszony zmienić decyzję.
– No chwila. Pan w ogóle czytał mój raport? Jakim prawem chciał pan to wszystko przypisać Endeavorowi, który, uwaga spojer, pojawił się na ostatnie dwie minuty i to już po zawołaniu policji na miejsce zdarzenia? – zirytowała się bohaterka, a z miny komendanta wywnioskowała, że wcale nie przeczytał raportu. – Z kim ja pracuję – załamała się.
– Tak... – komendant odchrząknął usiłując jakoś wrócić na piedestał, z którego Cecylia bardzo wprawnie go zbiła. – W takiej sytuacji, jestem zmuszony przypisać zasługę bohaterce Luminary oraz trójce jej uczniów. Tak... Sądzę, że to będzie rozsądne.
– Jakby ktoś się dalej czepiał, może komendant zacytować moje słowa. – Cecylia uśmiechnęła się zadowolona ze swojej wygranej. – A teraz przepraszam, ale muszę już wracać do pracy. Panu też to radzę, komendancie. Świat nie śpi jak my się obijamy! – zawołała, opuszczając salę. Czuła jak z ekscytacji na jej policzkach wykwitają rumieńce. Miała ochotę skakać. Nigdy nie sądziła, że powie coś tak niesamowitego i to do kogoś tak istotnego jak komendant!
Dzięki tej ekscytacji udało jej się nawet dość szybko dotrzeć do domu bez większego zmęczenia.
Gdy weszła do mieszkania, od progu wiedziała, że nie jest sama. I świadczyły o tym nie tylko zapalone światła w salonie i kuchni, ale również roznoszący się po mieszkaniu zapach jedzenia. Nigdzie jednak nie widziała jedynej osoby, która tak śmiało żyłaby w jej mieszkaniu, więc odłożyła po cichu torebkę koło schodów i rozejrzała się. Salon, kuchnia, łazienka i balkon były puste, więc została sypialnia. Podeszła do uchylonych drzwi, zaglądając do pomieszczenia.
– Tu jesteś – odetchnęła z ulgą, widząc Dabiego stojącego przy oknie. Dopiero po chwili spostrzegła w jego rękach zeszyt, którego nigdy nie powinien zobaczyć. Natychmiast doskoczyła do mężczyzny wręcz wyrywając mu swój stary notatnik z rąk. – Matka cię nie uczyła, że nie tyka się nieswoich rzeczy?
– Ty mi powiedz – odparł obojętnie, spoglądając na dziewczynę, ściskającą notes, który jeszcze chwilę temu on trzymał.
– Ty... Przeczytałeś to wszystko?! – zdenerwowała się, kartkując notatnik. Wszystkie jej informacje o rodzinie Todorokich... Wszystkie pomysły na naprawę relacji, które spisywała od dwunastego roku życia. – Błagam, powiedz, że...
– Co do słowa.
– Albert mnie zabije – jęknęła z przerażeniem i oklapła na łóżko. – Powinnam go lepiej schować... Nie powinieneś go czytać... – mruczała pod nosem, po czym nagle dostała olśnienia. – Właściwie, co ty tu robisz? – Zmierzyła go wzrokiem, próbując się czegokolwiek dowiedzieć, ale zamarła, widząc znajomy komplet. – Girian do ciebie dzwonił?
– Tak – odpowiedział, zaskoczony tak trafnym i bezsensownym spostrzeżeniem kobiety.
– Idę z tobą – stwierdziła, zwijając zeszyt w rulon po czym walnęła nim Dabiego w głowę. – A to za czytanie moich notatek. A co gdyby to był pamiętnik? Albo inny sekretnik?
– Je już dawno przeczytałem – przyznał, a delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Musiał przyznać, że ulżyło mu, gdy ją zobaczył. Gdyby nie widział jej na nagraniu ze Stainem oraz w wiadomościach, prawdopodobnie uznałby, że leży gdzieś martwa. – Głodna?
– Nie wkurzaj mnie, Toya. Grzebiesz mi w rzeczach, czytasz moje notatki, wnerwiasz mnie niemiłosiernie, a teraz proponujesz jedzenie.
– Myj ręce i do stołu – zarządził, po czym skierował się do kuchni w celu sprawdzenia stanu jedzenia. Cecylia poszła za nim, z kwaśną miną.
– Czy ja ci wyglądam na dzieciaka, któremu możesz rozkazywać? – fuknęła, niezadowolona z postawy czarnowłosego. On, słysząc ten komentarz odwrócił się do niej, przybliżając się niebezpiecznie blisko.
– Nie. Wyglądasz mi na moją myszę, która z głodu robi się marudna – odpowiedział, składając szybkiego całusa na jej ustach.
– Twoją myszę – prychnęła podchodząc do kuchennego zlewu i myjąc ręce. – Gorączkę masz, czy jak? – zapytała i po osuszeniu rąk, przyłożyła jedną do jego czoła. – Ajajaj, gorączka jak nic.
– Mam cię sam posadzić przy tym stole? – rzucił, odciągając jej rękę od czoła.
Cecylia westchnęła i pomogła mu nakryć do stołu. Potem razem usiedli. Cela jednak ani myślała ruszyć jedzenia i jedynie patrzyła na Dabiego. Gdy ten się zorientował, że coś wyraźnie jest nie tak, sam zaczął się patrzeć.
– Czyli co, będziemy udawać, że nasza rozmowa w Hosu wcale nie miała miejsca? – zagadnęła.
– Nie sądzę, by był sens to roztrząsać. Powiedzieliśmy sobie wtedy wystarczająco dużo, by teraz móc o tym zapomnieć.
– To wcale nie tak, że groziłeś mi śmiercią.
– To wcale nie tak, że potem mnie zjebałaś i do wtedy robisz po swojemu. – odpowiedział, wiedząc doskonale, że tym ją zirytuje.
– Nie zjebałam cię, tylko powiedziałam co myślę. Subtelna różnica. I nie możesz powiedzieć, że nie miałam racji.
– Mysza, to nie ma już znaczenia. Jestem naprawdę pod wrażeniem, że twoje wyssane z palca metody działają, ale błagam cię, nie wciskaj nosa tam, gdzie cię nie chcą. Ta rodzina to sprawa przegrana. Prędzej sobie coś zrobisz niż wskórasz.
– Oni za tobą strasznie tęsknią. I wiem, że ty za nimi też.
– O, wiem o tym doskonale. Przeczytałem twoje wywody na temat mojej rodziny – odpowiedział, kładąc nacisk na to, czyja jest ta rodzina.
– To nie są wywody tylko profile psychologiczne, analiza i wnioski. Nie moja wina, że wy wszyscy nadajecie się na terapię – prychnęła, po czym wzięła widelec do ręki i zaczęła jeść makaron w sosie szpinakowym. – Wow, udało ci się nie przypalić szpinaku! – stwierdziła zaskoczona, czym wywołała wybuch śmiechu po drugiej stronie stołu. Zamarła zaskoczona, nie wiedząc jak zareagować. Nigdy wcześniej nie słyszała, żeby Dabi się z czegokolwiek śmiał. Szybko jednak jego humor udzielił się również jej, dzięki czemu zapomnieli o sprzeczce i w dobrym nastroju dokończyli jedzenie.
Gdy słońce zaczęło zbliżać się ku zachodowi, Cecylia przebrała się w ciemniejsze ciuchy i wraz z Dabim udała się na umówione z Girianem miejsce. Co prawda mężczyzna nie wiedział, że Dabi jest w pakiecie, ale Celi to wcale nie przeszkadzało. Zależało jej jedynie na tym, by dostać się do bazy Ligi.
Tak jak sądziła, siwowłosy mężczyzna był wyjątkowo zaskoczony widząc Dabiego w towarzystwie rozsławionej bohaterki, o czym jasno ją poinformował. Cela jednak słysząc to jedynie się skrzywiła, doskonale rozumiejąc, o jakim rozsławieniu mówił.
Zanim jeszcze dotarli do bazy, spotkali się z Togą. Choć Cela starała się nie zwracać na siebie uwagi, a już szczególnie nie pokazywać, że coś ją łączy z Dabim, blondynka i tak szybko do niej dopadła, zaczynając wypytywać o wszelkie różności, przez co bohaterka zaczęła się obawiać, czy Toga zaraz nie wyciągnie skądś noża i jej nie potnie. A prawda była taka, że od porwania, Cela chyba narobiła sobie jakiejś traumy. Z resztą, kto by sobie nie narobił po takim czymś.
Weszli do ceglanego budynku, w którym zgodnie z wiedzą Cecylii mieścił się niegdyś bar. Girian podszedł do drzwi na końcu długiego korytarza, wpuszczając ich do pomieszczenia, w którym Cecylia zauważyła Shigarakiego oraz Kurogiriego.
– Wszystko czego nienawidzę w jednym pakiecie – warknął niezadowolony Shigaraki, spoglądając na ich trójkę. – Gówniara, cham i bohaterka.
– Mnie z nimi nie łącz – zażądała Cela. – Ostrzegałam, że przyjdę.
– Róbcie z nimi co chcecie, Kurogiri. Bylebym dostał wynagrodzenie – powiedział Girian. – Chociaż, przedstawię ich. Najpierw urocza licealistka. Imienia ani wizerunku nie upubliczniono w mediach, jednak ma na koncie kilka krwawych morderstw.
– Jestem Toga! – przywitała się dziewczyna. – Toga Himiko! Ciężko się żyje na tym świecie, a ja chcę uczynić go przyjemniejszym! Chcę być jak pan Stain! Chcę go zabić! – ekscytowała się.
– Może dogadasz się ze zbuntowaną bohaterką – prychnął Shigaraki.
– Z drugiej strony mamy jego. Jeszcze nie wykazał się w żadnym przestępstwie, ale jest oddany ideologii Staina. Na pewno będzie przydatny – wtrącił Girian, przedstawiając Dabiego, przy czym Cecylia cudem powstrzymała się od zaśmiania się.
– Jakoś nie jestem przekonany... – stwierdził czarnowłosy, patrząc zdegustowanym wzrokiem na rozemocnjonowaną blondynę.
– W przeciwieństwie do ciebie się wykazała – zauważył Shigaraki. – Przedstaw się chociaż.
– Jestem Dabi.
– Obchodzi mnie twoje prawdziwe imię.
– Poznasz je w swoim czasie.
– Rany – westchnął niezadowolony dwudziestolatek z dłonią na twarzy. – Ale gówno. Nic tylko Stain i Stain. Może chociaż ty bohaterko masz coś ciekawszego do zaproponowania? – rzucił, spoglądając na Celę.
– Mistrz słucha? – zapytała dziewczyna, podchodząc do telewizorka w kącie pokoju.
– Zaskakujesz mnie, Cecylio Lawir – odezwał się głos z urządzenia, przez który Cecylia zmarszczyła brwi. Skąd on niby znał jej imię i nazwisko? Nie zastanawiając się nad tym, wyłączyła telewizorek z prądu.
– Teraz mogę mówić – stwierdziła, niezbyt zainteresowana zaskoczeniem na twarzach pozostałych. – Moja propozycja jest taka. Zawiążemy nieoficjalną współpracę. Krótko mówiąc, ja będę was informować o wszystkim, o czym tylko chcecie, bez żadnych filtrów, a wy będziecie konsultować ze mną wszystkie plany, łącznie z tymi tajnymi. Konsultacje zakładają moją poradę w kwestii poprawy wydajności i ewentualne wsparcie. Jak jednak powiedziałam przy naszym pierwszym spotkaniu, nie zamierzam ingerować w nic na tyle, by oficjalnie stać po którejkolwiek ze stron. Tworzę własną stronę, do której chętnie przyjmę współtwórców – odparła, podchodząc do Shigarakiego. – To jak? Deal, bossie?
– Przedstawiłaś nasze korzyści. A co ty będziesz z tego czerpać oprócz dodatkowej roboty?
– Cóż, logicznie, będę wiedzieć kto, co, gdzie i jak, co w razie potrzeby pozwoli mi na reakcję oraz będę miała kogoś, kto w razie potrzeby mnie wesprze.
– Wesprze w czym?
– Jeszcze nie wiem. Jakiś protest uliczny, pokonanie wkurzającej mnie mafii. Takie sprawy. Więc co ty na to?
– Deal. Ale jeden mały błąd z twojej strony i...
– Pięć palców na mojej szyi. Zdaję sobie z tego sprawę. A, no i nie chcę, by mistrz za dużo o mnie wiedział, jasne? Najlepiej, jakby w ogóle nie wiedział. – odparła uśmiechnięta, po czym podłączyła telewizorek do prądu. – Skoro to mamy ustalone, ja się mogę zmywać.
– Stój – warknął na dziewczynę. – Co o nich myślisz? – zapytał wskazując na Togę i Dabiego. Cecylia zmierzyła ich wzrokiem, jakby się zastanawiała.
– Mogą być przydatni. Policja ich jeszcze nie zna, wydają się mieć potencjał no i z tego co widziałam oboje mają potężne quirki. Jak się ich dobrze wykorzysta, mogą sprawić niesamowite kłopoty bohaterom. Szczególnie tym nowym.
– Sugerujesz coś?
– Na razie nie. Muszę znikać – oznajmiła i wyminęła Giriana w drzwiach, wychodząc z budynku. Odeszła kilkanaście metrów w kierunku, z którego przyszła z Dabim i stanęła w cieniu, mając zamiar na niego poczekać.
Nie minęło piętnaście minut, a mężczyzna pojawił się obok niej. Razem skierowali się do jej mieszkania.
– Jesteś pewna, że dasz sobie radę? – zagadnął.
– W jakim kontekście?
– Tej umowy.
– I tak bym to wszystko robiła, nawet jakby się nie zgodził. Tak jedynie przyspieszyłam proces. – Wzruszyła ramionami, choć wewnętrznie wcale nie była tak pewna powodzenia. Dabi musiał się tego domyślić, ponieważ złapał jej dłoń, splatając ich palce, co Cecylia odebrała jako oznakę wsparcia. – Cieszę się, że cię mam, Toya – przyznała cicho. – Nawet jeśli czasem mnie wkurzasz.
– Też cię kocham – odparł, a ona spojrzała na niego zaskoczona. Nigdy nie powiedział tego tak bezpośrednio.
🔹🔹🔹🔹🔹
– 2696 słów –
Wybaczcie spóźnienie!
Tutaj macie bonusik w ramach przeprosin - dla tych, którzy lubią poczytać grę wstępną sceny 18+. Nie potrafię pisać pełnych scen, ale chociaż początek lubię tworzyć.
Resztę drogi przeszli w milczeniu. Nie była to jednak irytująca cisza, tylko raczej taka, w której po prostu człowiek cieszy się obecnością drugiej osoby. Nie mieli potrzeby rozmawiać. Przynajmniej tak wydawało się Cecylii.
Gdy tylko weszli do mieszkania, a Cela zamknęła drzwi, poczuła oplatające ją od tyłu ręce i oddech na szyi. Niezbyt rozumiejąc o co chodzi odwróciła się do czarnowłosego, napotykając go wyjątkowo za blisko. Jego ręce nie pozwalały jej się odsunąć, więc jedyne co jej pozostało, to czekać na jakikolwiek ruch z jego strony, który nastąpił dość szybko. Mężczyzna pocałował ją, nie dając nawet chwili na oddech. Szatynce jednak to nie przeszkadzało i mimo zaskoczenia, odwzajemniała jego pocałunek, czując jak miękną jej nogi. Westchnęła czując jak Dabi zaczyna całować jej szyję.
– Toya...
– Proszę, tak długo się powstrzymywałem – mruknął w jej szyję. – Tak często kusiłaś...
– Nie mówię nie – przerwała mu. – Po prostu nie sądzę, żeby korytarz był wygodny. No i muszę do łazienki – poinformowała, wyplątując się z objęć.
Szybko zdjęła buty i pobiegła do łazienki za potrzebą. Dabi tymczasem udał się zadowolony do sypialni dziewczyny, gdzie dla pewności zasłonił okno. Doskonale wiedział, jak dobry widok jest przez te duże okna.
Cecylia weszła do pokoju odkładając bluzę, którą wcześniej miała na sobie na krzesło i podeszła do Dabiego, napierając na niego, aż usiadł na łóżku. Wtedy usiadła mu okrakiem na kolanach i czując niewyjaśniony przypływ pewności siebie, zaczęła składać pocałunki na jego bliznach. On tymczasem błądził rękami po jej udach, pośladkach, dolnych partiach pleców, aż doszukał się końca jej bluzki. Szybkim ruchem odsłonił nagą skórę dziewczyny oraz jej czarny stanik przyozdobiony delikatną koronką. Uśmiechnął się przejmując kontrolę nad sytuacją i obracając się tak, że Cela leżała pod nim.
Jego ręce znowu zaczęły błądzić po ciele szatynki, a usta zostawiały gorące ślady na szyi i obojczykach. To mu jednak nie wystarczyło więc umiejętnie pozbył się kolejnej przeszkody w postaci stanika. Zanim dziewczyna zdążyła zareagować, złapał jej nadgarstki jedną ręką i unieruchomił zaraz nad jej głową.
– Nareszcie mogę poznać cię tak dobrze, jak ty znasz mnie – szepnął zadowolony do jej ucha, ręką otaczając jej pierś. Nie potrafił opisać, jaką przyjemność sprawiało mu słuchanie westchnień zielonookiej.
– Ja wcale nie znam cię pod tym kątem...
– W takim razie masz bardzo bujną wyobraźnię. Zobaczymy jak dobrze mnie przeanalizowałaś, bohaterko – odpowiedział, kreśląc językiem kółka na jej piersiach, a potem niżej, na brzuchu. Nie mógł się powstrzymać, od zostawienia po sobie kilku śladów.
Z jednej strony miał ochotę przeciągać to w nieskończoność, nie mogąc nacieszyć się dotykiem dziewczyny, z drugiej strony, ciągle chciał jeszcze więcej. Wiedząc jednak, że Cela nie ma doświadczenia w takich sprawach, nie chciał się zbytnio spieszyć, żeby pokazać jej jak najprzyjemniejszą stronę zbliżenia. Choć mocno zastanawiał się nad tym, kiedy tak bardzo zmiękł, by się tym przejmować.
Pobawił się jeszcze chwilę, po czym pozbył się swojej bluzki i spodni, następnie zabierając się za jej ostatnie części ubrania. Ich zabawa nabrała nowego wymiaru...
🔹🔹🔹🔹🔹
– 3220 słów –
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top