vii. ❛ dinner ❜
━━━━━ 🎄 ━━━━━
𝚍𝚒𝚗𝚗𝚎𝚛 | ❛ seven ❜
━━━━━ 🎄 ━━━━━
Po powrocie do domu, Seeley oddał choinkę Jenny. Młodsza córka zajmowała się ubieraniem jej i choć co roku wystrój, położenie i ułożone ozdób drzewka były inne, to jednak prezentowało się to dosyć znośnie. A przynajmniej na tyle, aby Red powstrzymała swoje uszczypliwe komentarze, z których to słynęła razem z tatą. Pod tym względem byli akurat podobni do siebie jak dwie krople wody i przez to Faith narzekała, że jej mąż przekazał córce sarkazm i uszczypliwość zamiast jakiś dobrych genów. On jednak nie narzekał i cieszył się, że w domu była choć jedna osoba, która rozumiała jego żarty i traktowała je w sposób, jaki trzeba było to robić. Sama Red i Faith z kolei wzięły we władanie kuchnie. Zaczęły tworzyć najprzeróżniejsze potrawy czy ciasta, aby zdążyć ze wszystkim przed wieczorem. W prawdzie czasem wchodziły sobie w drogę i jedna, czy druga zaczynały krzyczeć, zwracając tym samym uwagę na siebie, ale konflikt szybko zostawał zażegnany, po czym wracały do pracy.
Michael z Seeleym tak naprawdę nie mieli co robić, bo wszytko było już wysprzątane, a dom z zewnątrz był już udekorowany. W TV nie było nic takiego, a pić jeszcze nie wypadało. Blondyn trochę się nudził, ale porozglądał się tu i tam, jakby to miało mu pomoc jeszcze bardziej poznać jego fałszywą narzeczoną. W prawdzie na partnerze nie było zbyt wielu rzeczy, które dotyczyły Red, ale Clifford znalazł sporo zdjęć, które przedstawiały ją na różnych etapach życia. Zaczynając od niemowlaka, który dopiero co nauczył się podnosić głowę, a kończąc na absolwentce studiów. Najbardziej jednak spodobało mu się to zdjęcie, na którym Red była obrażona na któregoś z rodziców. Siedziała na kucyku ze skwaszoną miną i kaskiem na głowie, aby nic jej się nie stało w razie upadku. Kucyk stał spokojnie, był cały brązowy i nie należał do tych kuców, które były jakoś szczególnie wysokie. Nie miał pojęcia, kto wtedy trzymał za aparat, ale naprawdę polubił to zdjęcie. Było jednocześnie zabawne, ale też i urocze. Nie mógł się już doczekać, aby ją zapytać o uwiecznioną sytuację, ale uznał, że lepiej będzie nie wchodzić do kuchni, kiedy noże były tam w użyciu przez większość czasu, a brunetka robiła się zirytowana przez własną rodzicielkę, która stała się ją porozstawiać po kątach.
— Usiądź, Michael, nie ma na co liczyć, że wyjdą stamtąd wcześniej niż za dwie, może trzy godziny — Seeley pokręcił głową, gdy przyłapał młodszego mężczyznę na tęsknym zerkaniu na kuchnię. O dziwo Clifford wtedy wcale nie udawał.
— Też mi się tak wydaje — westchnął w końcu, po czym zajął wolny fotel i przeczesał palcami włosy. — Ma pan wielkie szczęście, mają taką córkę, jaką jest Red - dodał, po czym uśmiechnął się lekko.
— Muszę się tutaj z tobą zgodzić, młody — Seeley roześmiał się radośnie. — Opowiadała ci już jak długo starałem się o Faith?
— Tak — Skinął głową, po czym zerknął na mężczyznę. - Ale wcale się nie dziwię, postąpiłbym tak samo, gdyby chodziło o Red.
— Pewne kobiety są po prostu warte tego, aby o nie walczyć. A Faith zdecydowanie była jedną z nich.
Red, chcąc nie chcąc usłyszała akurat ten urywek rozmowy z kuchni i uśmiechnęła się mimowolnie. Nie wiedziała, czy Michael powiedział to tylko na pokaz, czy rzeczywiście, ale zrobiło jej się miło. Podgryzła wargę, zakładając przy tym kosmyk za ucho i westchnęła potem cicho. Nie miała pojęcia, o co z tym wszystkim chodziło i nadal nie dowierzała, że przez zaledwie dwa dni zdążyła poznać kogoś tak wspaniałego jak Michael. Mówiła sobie w myślach, że miała wielkie szczęście, bo rzeczywiście tak było. Nie mogła trafić na nikogo lepszego do udawania fałszywego narzeczonego.
━━━━━ 🎄 ━━━━━
— Gotowa? — Michael zajrzał do pokoju Red, aby sprawdzić, jak sobie radzi z przygotowaniami do kolacji. Niecałą godzinę temu wyszła z kuchni i od razu pobiegła na górę, aby wziąć prysznic i wyszykować się na wieczór. Zaznaczyła dobitnie, że nie cierpiała świąt, ale nie usprawiedliwiało to jej chęci do zrobienia się na bóstwo. Tym bardziej, że ostatnio po prostu nie miała takiej okazji i chciała pokazać Jenny, kto był prawdziwą gwiazdą. Bez względu na to, czego dotyczyła okazja. Clifforda trochę to rozbawiło, ale z drugiej strony nie mógł się doczekać, aż ją w końcu zobaczy i skomplementuje.
— Już prawie — odpowiedziała, gdy wszedł już do środka i usiadł na łóżku. — Jeszcze tylko ostatnie poprawki i możemy schodzić na dół - dodała, po czym wyjrzała zza drzwi od szafy i uśmiechnęła się do niego. — Wygląda pan całkiem przyzwoicie, panie Clifford.
— Cieszę się, że to od panny słyszę, panno Davenport. Schlebia mi pani — zaśmiał się, gdy podeszła do niego i odwróciła się, aby pomógł jej zasunąć czerwoną sukienkę jaką wybrała.
— Nie przyzwyczajaj się — zerknęła na niego i wytknęła mu końcówkę języka, po czym jej śmiech wypełnił sypialnię. — Ubiorę jeszcze obcasy i będziesz mógł powiedzieć, co sądzisz.
Michael rozsiadł się wygodniej, opierając swoje dłonie za sobą na materacu, po czym odprowadził brunetkę wzrokiem. Musiał przyznać, że już w takim wydaniu wyglądała przepięknie i pociągająco, przez co mimowolnie zrobiło mu się gorąco. Odchrząknął, aby to ukryć, po czym poprawił krawat jaki ubrał na siebie. Cieszył się w tamtym momencie, że spakował ze sobą koszulę. Krawat oczywiście nie należał do niego, ale miał przynajmniej do czego go ubrać.
— Dobra, chyba wyglądam w porządku — Red stanęła przed nim i założyła dłonie na biodra. — Co sądzisz? — dodała, obracając się później wokół własnej osi.
— Wow — wykrztusił w końcu z siebie, po tym jak pokazała mu się w całej okazałości. Wyglądała tak jak sobie pomyślał, że będzie wyglądać. Zniewalająco, pociągająco i pięknie. Wszystko na raz i osobno. — Po prostu wow.
— Dziękuje — uśmiechnęła się ostrożnie, aby nie zniszczyć ust pomalowanych czerwoną pomadką i założyła kosmyk włosów za ucho. - Cieszę się, że ci się podoba.
— Podoba to za mało powiedziane — wymamrotał, próbując sprawdzić się na ziemię i myśleć o czymś innym, a nie o brunetce. Było ciężko. Bardzo ciężko, zważając chociażby na to, że Red robiła wszystko, aby wystawić go na próbę pod tym względem.
━━━━━ 🎄 ━━━━━
ta świadomość, że jutro się wyśpię i nie muszę się zrywać na pociąg o 6:")))))
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top