Koto-Smok i Telefon od Żony, Który Zepsuł Wszystko
Jenna spała. Już prawie straciła wiarę w to, że uda się jej uciec. Ponownie obudziły ją krzyki przerażenia. Usiadła na łożku i patrzyła chwilę na "płaskorzeźbę", którą wczoraj wykonał Chomik - Tester 122 waląc twarzą w ścianę. Uśmiechnęła się wspominając ten śmieszny wczorajszy incydent. Ostrożnie podeszła do drzwi w obawie, że kolejny szalony chomik z jetpackiem może przez nie wlecieć. Wyjrzała przez okienko w drzwiach i zobaczyła kota normalnych rozmiarów, ale... on miał SKRZYDŁA! Skrzydła, które bardziej pasowałaby do smoka... Ale ten kot trochę przypominał smoka: ZIAŁ OGNIEM. Chomiki uciekały w popłochu, krzyczały, rzucały w kota patelniami, ale ten topił je w porę strumieniami ognia. Za osłoną zrobioną z metalu, która znajdowała się tuż obok drzwi do celi Jen, stały dwa chomiki (wysoki i niski) i mówiły coś do siebie. Jenna przysunęła się się bliżej do drzwi, żeby usłyszeć o czym rozmawiają.
- Musimycośzrobić! - krzyknął niższy chomik.
- Nie panikuj, szeregowy! - odkrzyknął wyższy chomik z paniką w głosie.
- A może ta wariatka, co nakryła nasz oddział w swoim ogrodzie nam pomoże? Przecież ona jest od niego większa! - dodał już kompletnie przerażony. Potem mówił coś do krótkofalówki, ale Jen nie dosłyszała co, bo ponownie usiadła na łóżku. "Może i jestem od tego kota większa, ale on zieje ogniem! Tym razem nie dam się chomikom! Nie wyjdę z tego pokoju!" - postanowiła w myślach Jenna. W tej chwili drzwi do jej pokoju otworzyły się i weszło przez nie pełno chomików... Na Jennę praktycznie wylała się puchata masa. Wypchnęła ją z pokoju i sama zamknęła się w celi Jen. Parę chomików praktycznie przyssało się do szybki w drzwiach, żeby zobaczyć, jak radzi sobie Jenna. Jen nieśmiało podeszła do kota i powiedziała (sama nie wiedząc czy to coś da, no ale w końcu chomiki tutaj mówią) :
- Witaj... Kocie... Yyy... Możesz, proszę, przestać ziać ogniem? - zapytała drżącym głosem.
- Przestać? - tu rzucił na Jennę spojrzenie pod tytułem "Dobrze-Się-Czujesz?" - Nie dziękuję, tym razem mam zamiar zniszczyć Puchatą Armię na zawsze! - ODPOWIEDZIAŁ Koto-Smok. "Czyli jednak mówi. Może będzie się dało nawet negocjować?" pomyślała Jenna.
- No więc chciałabym... - zaczęła znowu Jen.
- Nie zaczyna się zdania od "No więc" - poprawił ją kot.
- No tak... Więc no chodzi mi o... - znowu spróbowała Jenna, ale kot popatrzył się na nią z politowaniem i powiedział:
- Jeden z moich oddziałów Ognistej i Puszystej Armii się tobą, a ja w tym czasie spalę ten budynek - oświadczył kot tak spokojnie, jakby nic nietypowego teraz się nie działo; przynajmniej nietypowego dla Jenny. Ognistą i Puszystą Armią okazała się być... Grupa małych, rudych kaczątek, które kiedy tylko machnęły skrzydłami, tryskały z nich iskry. "O nie, ja się na to nie piszę!" pomyślała Jen i powoli, uśmiechając się sztucznie (wyglądało to tak, jakby miała szczękościsk) zaczęła wycofywać się w stronę drzwi swojej celi. Nagle odgłos płomieni i dzikiego kwakania ognistych kaczątek zagłuszył dźwięk dzwoniącego telefonu. Jen pomyślała, że to jeden z telefonów należących do chomików, ale ku jej zdziwieniu to KOTO-SMOK wyjął komórkę gdzieś zza swoich skrzydeł i odebrał.
- Halo? - odebrał trochę zdenerwowanym tonem - A... To ty Halinko... - tu kot zmienił ton głosu na przymilny ale i trochę przestraszony - Przepraszam, nie poznałem twojego głosu... - tutaj "Halinka" zaczęła krzyczeć tak głośno, że kot skrzywił się i na chwilę oddalił telefon od ucha - Dobrze, dobrze, naprawię ten kran... Nie, z Puszka już prawię się nie dymi... Tylko jeszcze trochę pachnie dymem... Co? Ale ja właśnie mam zamiar zniszczyć bazę Puchatej Armii... - tutaj Halinka krzyknęła "Nie obchodzą mnie twoje zemsty, wracaj do domu!" - Dobrze już wracam... - odpowiedział Koto-Smok z nutą zawodu w głosie.
- Z powodu mojej żony.. To znaczy z powodów, na które nie mam wpływu muszę przełożyć zniszczenie waszej armii na... Na dzień, który niedługo nastąpi... No więc - tu Jenna miała straszną ochotę go poprawić, ale powstrzymała się, gdyż poprawianie kotów ziejących ogniem to nie najlepszy pomysł - do zobaczenia w najbliższym czasie! - powiedział Koto-Smok ze złowieszczym uśmiechem na twarzy i zniknął razem ze swoją Ognistą i Puszystą Armią. Jen była bardzo zszokowana tym co teraz się stało, ale już zdążyła się otrząsnąć... Teraz musi tylko pobiec do jakiegoś wyjścia... Uciec stąd... No cóż, chomiki były szybsze. Puchata masa w ciągu dwóch sekund "wylała się" z celi Jenny i wepchnęła ją z powrotem do jej pokoju. Zanim Jenna się zorientowała, już stała w swojej celi i oczami wielkimi jak dwa spodki. "Kurczę ogniste!" - tak Jenna podsumowała dzisiejszą przygodę.
----------------------------------------------
Najdłuższy rozdział tej książki c: Wydaje mi się, że udany. Napracowałam się nad treścią tak samo jak nad zdjęciem do rozdziału :) Dlaczego coraz mniej ludzi to czyta? :c Jeżeli podobał Ci się rozdział zostaw gwiazdkę, komentarz, udostępnij tą książkę znajomym albo daj mi follow'a 😉😏
Shadow_Stories 😗
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top