*9* Kotowtór
- Chloe, co ty robisz? - gdyby kwami mogło podnieść brwi, na pewno by to zrobiło.
- Jak to: co? Szykuję się na otwarcie pomnika, oczywiście. Miasto wreszcie mnie doceniło.
- To jest całkowicie samolubny sposób na bycie bohaterem! - Tikki wzięła się pod boki i oskarżycielsko spojrzała na właścicielkę - Przecież będziesz miała maskę, nawet nikt tego nie zauważy!
Od pół godziny Chloe siedziała przy swojej toaletce i używała najróżniejszych kosmetyków. Aktualnie wzięła się do nakładania tony cieniu do powiek.
- Nie znasz się - westchnęła blondynka i zaczęła pudrować policzki.
***
- Jestem pewien, że przeszedłeś samego siebie - burmistrz położył rękę na ramieniu rzeźbiarza.
- Mam nadzieję - mruknął i z nadzieją zaczął wyglądać przybycia bohaterów - Nie mogę się doczekać, aż spotkam Szkarłatną Damę! Mam nadzieję, że podpisze mi się na tym zdjęciu! Jest niesamowita... Taka mądra i bystra... I piękna...
***
- Słuchaj dzbanie, jest plan! - oznajmiła zadowolona Alya, wchodząc do szermierczej szatni Adriena - Uświadomiłam sobie, że jeśli nie możesz powiedzieć Mari wprost co do niej czujesz, to powiesz to przez telefon! Nie będziesz jej widział, więc nic złego się nie stanie!
- Alya, to jest głupi plan - powiedział blondyn, chowając strój do torby - To się nie uda.
- Oj, chociaż spróbuj! - namawiała mulatka - Proszę, cała szkoła was shipuje, a ja się założyłam z Ninem o dziesięć dolców, że zejdziecie się w ciągu trzech miesięcy.
- Ale...
- Za późno, już dzwonisz - stwierdziła z uśmiechem dziewczyna, klikając numer przyjaciółki w jego telefonie.
- Ty... - nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo rozpoczęło się połączenie. W napięciu słuchał kolejnych sygnałów, dopóki nie włączyła się poczta głosowa.
- Cześć, tu Marinette. Zostaw wiadomość!
- Hejka, dzwonię żeby powiedzieć, że... - spojrzał niepewnie na Alyę, która uniosła kciuki w górę - ...bardzo cię lubię, więc mogłabyś przesłać mi lekcje ze środy? Z góry dzięki, pa! - ostatnie zdanie wypowiedział w szybkim tempie, że prawie w ogóle nie dało się go zrozumieć.
- Ty chyba jesteś śmieszny - oznajmiła śmiertelnie poważna mulatka.
- A co niby miałem powiedzieć? "Cześć ślicznotko, jesteś miłością mojego życia, bardzo cię podziwiam i już planuję nasz ślub"?
- Wiadomość nagrana - oboje zamarli na dźwięk z telefonu - Aby wysłać, wciśnij jeden. Aby usunąć, wciśnij dwa.
- Wciśnij dwa, wciśnij dwa! - pisnęła Alya, żywo gestykulując.
- Uff - powiedział z ulgą chłopak, szybko klikając cyfrę.
- Wiadomość wysłana.
***
- Yay! Szkarłatna Dama! - krzyknął tłum, kiedy bohaterka z gracją stanęła przy pomniku.
- Dobrze, możemy zaczynać - oznajmiła z uśmiechem blondynka.
- Ale Szkarłatna Damo, Czarny Kot się jeszcze nie zjawił...
- Nie ważne, i tak to ja jestem liderką w tym zespole. Zajmę się tym sama.
- To dlatego nic nie robisz? - mruknęła pod nosem Mari stojąca w pierwszym rzędzie obok szczerzącej się głupio Alyi.
- Paryż jest wdzięczny tej dwójce, która codziennie ratuje nas od zła! - oświadczył uroczyście burmistrz.
Rozległy się wiwaty i oklaski, kiedy odsłoniono pomnik.
- Co za niesamowite detale! - rozmarzyła się granatowłosa, robiąc zdjęcie rzeźbie. Teraz będzie mogła oglądać Czarnego Kota bez spotkania z nim!
- Hmmm - zamyśliła się kropkowana bohaterka - Moja podobizna powinna być zrobiona ze złota.
- Szkarłatna Damo! - do dziewczyny podszedł zarumieniony rzeźbiarz - Cieszę się, że w końcu mogę cię poznać!
- A ty to kto? - zlustrowała go uważnie znudzonym spojrzeniem.
- T-theo, twórca pomnika - wyjaśnił szybko.
- Ach - kiwnęła głową - Na przyszłość: jestem wyższa od Czarnego Kota.
- Starałem się jak mogłem przy wykonywaniu pomnika, bo dostrzegłem jak wiele pasji i poświęcenia wkładasz w to, co kochasz! Dokładnie tak jak ja, bo to ciebie kocham.
- Cóż, mam już lepszego kandydata do mojego serca - Chloe obejrzała uważnie swoje paznokcie - Ale to nie twoja wina. Nie martw się.
- Na prawdę?
- Ma najładniejsze zielone oczy - przechyliła lekko głowę w bok, przykładając do niej ręce - I złociste blond włosy... No i rzecz jasna zna go cały Paryż. Ale cóż, tylko ja mogę być mu przeznaczona.
W głowach obojga rozmówców ukształtowały się dwa zupełnie różne obrazy. No, niezupełnie tak różne... Podczas gdy bohaterka myślała o Adrienie, rzeźbiarzowi przyszedł na myśl Czarny Kot.
- Bo co, bo oboje są bohaterami? - mruknął pod nosem z wściekłością, kiedy odszedł - Mogę pokazać, że ja jestem lepszy.
- Pamiętaj, że nie obwiniam cię za to, że pominąłeś moje najwspanialsze cechy! - krzyknęła na odchodne niebieskooka.
***
- Nie zdążyłem na ceremonię, ale za to mam telefon Mari - pocieszył się blondyn w swoim pokoju.
- Wiesz, że to kradzież dzieciaku? - spytał Plagg, zjadając kawałek cammemberta.
- Wcale nie! - zaperzył się blondyn - Ja go tylko... pożyczyłem w celach badawczych.
- Badaniem nazywasz sprawdzanie wszystkiego w jej komórce? - zarechotało kwami.
- Możesz się zamknąć?
- Zbyt wiele frajdy sprawia mi nabijanie się z ciebie, więc nie.
- Jesteś bardzo wspierającym towarzyszem - westchnął chłopak - Pomożesz mi to odblokować?
- A czym ty myślisz że ja jestem? Dżinem? - prychnęło stworzonko.
- Zapas sera na miesiąc.
- Miło się z tobą robi interesy.
***
- To na prawdę on! - szepnął ktoś, a potem ciche głosy zaczęły narastać.
Granatowłosa odwróciła się od obrazu, a towarzyszący jej Nathaniel zrobił to samo.
- Czarny Kot? - spytała jakby samą siebie, a serce od razu jej przyspieszyło. Jednak w jego zachowaniu coś było nie tak.
- Nie zwracajcie na mnie uwagi - oświadczył niedbale, przechodząc przez ochronne słupki. To nie był głos jej Kota. Chłopak wziął Mona Lisę, po czym szybko skierował się do wyjścia, powalając kilku strażników.
- Nie jesteś Czarnym Kotem! - krzyknęła, zanim zdążyła się opanować.
- A po czym tak twierdzisz? - podszedł do niej i zmierzył ją chłodnym wzrokiem. Chociaż wiedziała, że ma rację, i tak przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. Mimo tego nie opuściła spojrzenia.
- Może po tym, że Kot nigdy by się tak nie zachował - przewróciła oczami. Chciała dodać: "I Kotek do swojej pani nie powiedziałby w ten sposób", ale się już powstrzymała - Rzeźbiarz na otwarciu posągu też miał tego lizaka - pociągnęła patyczek. Chłopak na chwilę zaniemówił.
- Ją też sobie wezmę - oświadczył z leniwym uśmieszkiem, przerzucając dziewczynę przez ramię.
- Marinette! - krzyknął Nath, nie wiedząc za bardzo co ze sobą zrobić.
***
- Luwr był dzisiaj świadkiem niezwykłej kradzieży. Dzięki nagraniom nie ulega wątpliwości, że stoi za nim słynny bohater, Czarny Kot.
- Co ty żeś znowu spierniczył? - Plagg z pilotem odwrócił się do siedzącego przy biurku podopiecznego.
- Obraz jest spoko, ale ta fanka jest meow-styczna - fałszywy Kot uśmiechnął się do kamery, po czym szybko wybiegł z muzeum.
- Po pierwsze, ten debil parodiuje mnie w najgorszy możliwy sposób - zaczął wściekły Adrien - A po drugie, MOJA MARINETTE!
- Jakim cudem ta dziewczyna jest przy każdej akumie? - kwami zmrużyło oczka.
***
- Czy to jest Marinette?! - pisnęła Tikki, podlatując do telewizora i podgłaśniając program.
Chloe nie wiedziała skąd nagle takie przerażenie u kwami.
- Wow, ten chłopak serio musiał być o mnie zazdrosny. Widzisz, tłumy się do mnie pchają. Czuj się wyjątkowa, że masz mnie na codzień.
- Jestem zaszczycona - mruknęła biedroneczka.
- Cóż, wychodzi na to, że mamy ulicznego kota do złapania. Kropkuj!
***
- Poddaj się Czarny Kocie!
- Powtórzę po raz piąty: JA NIC NIE ZROBIŁEM! - blondyn biegł po dachu, a w końcu schował się za kominem - Jak mam znaleźć Marinette, skoro całe wojsko i policja próbuje mnie złapać?
- No już, stawiaj się tu dachowcu - warknęła przez telefon Chloe, po czym przyjrzała się dokładniej oglądanej scence - O mój Boże, mają helikoptery! Wyglądasz jak totalny idiota! - zaczęła się śmiać.
- Hej, Kocie! Tu na dole! - Alya zaczęła machać rękami.
- To ty, blogerko? - skoczył na barierkę obok dziewczyny.
- Niezły pościg.
- Dzięki - sarknął.
- Luz, wiem że jesteś niewinny. Zgubiłeś ich tak w ogóle - przypatrzyła mu się - A gdzie się podziało to słynne poczucie humoru?
- Nie mogę żartować w takiej chwili, bo... Czekaj, skąd wiesz, że jestem czysty?
- Popatrz na te wpisy od mojej kochanej przyjaciółki - pokazała mu telefon z kontem facebooka Marinette. Od razu chłopak wyrwał jej telefon i zaczął czytać. Z każdą chwilą miłość do tej dziewczyny rosła. Od samego początku domyśliła się, że to nie on ją porwał! Wiedziała, że był niewinny!
- Te, a co ty się tak szczerzysz? - spojrzała na niego podejrzliwie mulatka - Nie ważne, w każdym razie widziałeś ostatni post?
Wskazała mu zdjęcie śmiejącej się Mari z dopiskiem "Typ co związał mi ręce, a nie zabrał telefonu".
- Trzeba po nią iść - zarządził szybko Kot, po czym złapał Alyę w pasie i odbił się od ziemi.
***
- Złapaliście już winnego? - spytała znudzona Szkarłatna Dama, przerywając na chwilę gwizdanie.
- Kiciuś niedługo będzie siedział w klatce - zakomunikował niezwykle zadowolony komisarz.
- Ta, jasne - przewróciła oczami, po czym wzięła yo-yo do ręki i postukała w nim przez chwilę. Pokazała im zieloną łapkę na mapie - Jak zwykle wykonam swoją pracę jak należy. Narka!
***
- Mamy cię, Kotowtórze - uśmiechnął się do siebie blondyn - Chociaż nadal za ciula nie wiem, czemu mnie papugujesz, to chętnie to wyjaśnię.
Chłopak wszedł do pracowni, w której na środku stało kartonowe pudełko z zabawkowym kotem.
- On sobie robi ze mnie jaja? - spytał sam siebie z niedowierzaniem. Otworzył list, w którym napisane było tylko "Mamy kota w worku" - Co...?
Nagle poczuł, jak coś ciągnie go za ogon, przez co się przewrócił. Po chwili się otrząsnął i spojrzał na leżące bezwładnie kajdany, a potem się odwrócił.
- Wiedziałam, że przeczytasz mój post! - ucieszyła się dziewczyna. Kot szybko do niej podbiegł.
- Wszystko w porządku, Mari?
- Oczywiście - posłała mu swój uśmiech.
- Jestem zachwycony... twoim wplątywaniem się we wszystkie akumy - zażartował, na co ona pokazała mu tylko język i się zaśmiała - Dobra, najpierw cię stąd uwolnimy.
Nagle dziewczyna znieruchomiała i spojrzała na coś za nim.
- Kocie - zaczęła, ale on się tym nie przejął, tylko dalej odplątywał sznur - KOCIE, ZA TOBĄ!
Krzyknęła to w idealnym momencie, bo chłopak zdążył obrócić się i skrzyżować kij z przeciwnikiem.
- Nareszcie może mi powiesz - warknął Kot - Jaki ty masz ze mną problem?
- Jakbyś nie wiedział! - parsknął Kotowtór - Szkarłatna Dama będzie moja!
- A to ją sobie bierz, jeśli chcesz - Agreste wzruszył ramionami - Oszczędzisz mi tylko kłopotu.
- Co? - przeciwnik osłupiał - Przecież... Ale... Powiedziała mi cechy swojego wymarzonego chłopaka!
- No, jakie niby? - zadrwił - Przecież ona mnie nie znosi. Zresztą, ze wzajemnością
- Blond włosy, zielone oczy, znany na cały Paryż, hę? To niby nie o tobie? - znów spróbował kontrataku.
- Czy ty serio idioto myślałeś, że jestem jedynym zielonookim blondynem w całej stolicy Francji? - spytał niedowierzająco Kot.
- Znany na cały Paryż! - dodał szybko Kotowtór - Masz jeszcze jakiegoś chłopaka o takich cechach?
Marinette powoli zaczynała rozumieć.
- Na przykład Adrien Agreste, Sherlocku - przewróciła oczami. Czarny Kot przez chwilę się nie ruszał, bo myślał, że dziewczyna jakimś cudem zgadła jego tożsamość.
- Wreszcie cię znalazłam... NIE NO, ZNOWU? CZEMU ZNOWU JEST WAS DWÓCH?! - do pracowni wparowała bohaterka, na której widok rozpłynęło się serce Kotowtóra.
- To oczywiste, że on ma akumę, kochanie! - zawołał szybko fałszywy bohater.
- Przepraszam, co? - spojrzała na niego dziwnie - Jeszcze raz tak powiedz, a przywiążę cię do tego słupa i będziesz mnie błagał o przebaczenie.
- Dobra Szkarłatko, szybka akcja - zarządził blondyn - Chodzi o to...
- Ile razy mam powtarzać, żebyś tak do mnie nie mówił - wycedziła, tupiąc nogą.
- Aww, ale przecież Szkarłatka to takie urocze zdrobnie-
- Dobrze wiem, że mówisz to z ironią, bo nie chcesz powiedzieć dosadniej - przewróciła oczami.
- Kocham cię, Szkarłatna Damo! Jestem dużo lepszy niż ten Kocur!
- Ew, aż rzygać się chce - blondynka zaczęła kręcić yo-yo, ale po chwili zastanowienia przestała - Wiesz co? Upadłeś tak nisko, że pokonanie cię będzie banalnie łatwe. Dlatego bierz go, mój przydupasie!
- I to jest ktoś, kogo kochałem? - spytał w osłupieniu Kotowtór - Już chyba rozumiem, co miałeś na myśli.
- Co nie? - spytał z irytacją Kot.
- Szkarłatna Damo, użyj Szczęśliwego Trafu! - krzyknęła nagle Marinette, całkowicie wyswobodzona i trzymająca jeden z kijów.
- Ja tu jestem bohaterką! Nie mów mi, co mam robić! - oznajmiła wyniośle Chloe.
- Ugh, po prostu zrób to samolubna kretynko! - wkurzyła się granatowłosa - Chcesz skopać Czarnego Kota?
- Dobra, wygrałaś - ustąpiła dziewczyna. Po chwili do jej ręki spadła łyżka, którą podała granatowłosej - Serio, masz zamiar pokonać ich... łyżką?
- Może tak - odparła tajemniczo Mari, przyklejając łyżkę do sznurka, a ten do kija.
Potem poszło łatwo, bo dziewczyny zaczepiły łyżkę o pas Kotowtóra, Chloe zniszczyła zdjęcie i złapała akumę, a potem przywróciła wszystko do normy. Rzeźbiarza złapał oryginalny Kot.
- Siemka ziomek - przywitał się z uśmiechem - Przepraszam, że nie było mnie na otwarciu pomnika.
- Nie ma sprawy - chłopak podrapał się po karku - Normalne życie i te sprawy... każdemu zdarza się zapomnieć. Byłem tylko w szoku, bo uświadomiłem sobie, że ty i Szkarłatna Dama jesteście zakochani, a mi nic do tego...
- Nie moja wina, że nie zrozumiał odrzucenia. Z takimi emocjami i negatywnymi cechami powinien być z kimś jego pokroju, a nie dziewczyną z wyższej półki - Chloe zarzuciła włosami.
- Jego pomnik był o wiele lepszy gdyby był twój. To nie jego wina, że zawsze wszystko krytykujesz, bo musisz wypaść na najlepszą! - zagotowała się Marinette - Masz szczęście, że chłopak ma na tyle chęci i talentu, żeby pracować obok twojej kłamliwej twarzy!
- Jak śmiesz...
- Dobra, pa Szkarłatko! Musimy już lecieć. Do zobaczenia Theo! - z tymi słowami Czarny Kot pochwycił na ręce granatowłosą, która od razu się w niego wtuliła. Oboje chwilę później lecieli nad miastem.
***
- Alya, przysięgam! Miałam go jeszcze na ceremonii...
Od dziesięciu minut Marinette szukała swojego telefonu w plecaku. Ale przecież miała go przy akcji z akumą! Nie mógł ot tak wyparować...
- Nie mam pojęcia co z nim zrobiłaś, przecież nikt ci nie mógł go zabrać - położyła specjalny nacisk na drugą część zdania, patrząc na Adriena. Dziewczyna w końcu westchnęła i położyła plecak na ziemi. Wtedy blondyn skorzystał z okazji i wrzucił szybko telefon do jednej z przegródek.
- Nie wierzę! - zdusiła okrzyk, bo zielonooki zrobił to wyjątkowo niezdarnie i przewrócił plecak - Mój telefon!
- Widzisz dziewczyno, wyglądasz na zapracowaną. A od kiedy Kotowtór cię porwał jesteś bardziej rozkojarzona - Co powiesz na spotkanie z maratonem filmów i masą popcornu?
- Brzmi ekstra - zgodziła się. Wreszcie będzie miała szansę na odpoczynek - Mam nadzieję, że to na razie koniec z akumami, bo stanowczo mam dość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top