*8* Czasołamaczka
- Ale na pewno nie jest lepiej bez niego?
- To urocze, że nadal martwisz się randką po 20 latach małżeństwa - granatowłosa wywróciła oczami, poprawiając bladego kwiatka na włosach mamy.
- Nie żartuj sobie - fuknęła pani Cheng - Ty lepiej pamiętaj, żeby dać pani Chammack ten tort, bo ojciec ci nie daruje.
- Spoko mamo, przecież pamiętam.
Sabine spojrzała na córkę z miną "Ta jasne", po czym odwróciła się z powrotem do lustra.
- Tym razem na serio. Wyścig będzie trwał krótko, a poza tym mam mnóstwo ustawionych budzików. Zdążę.
- A, właśnie. Nie powinnaś już wychodzić? Spóźnisz się - kobieta spojrzała na zegarek marszcząc brwi. Marinette walnęła się w czoło, po czym w ciągu dziesięciu sekund zdążyła wbiec do swojego pokoju po plakat i wybiec z piekarni w akompaniamencie śmiechu mamy.
- I ty mi mówisz, że nie zapomnisz?
***
- Wow, to jest genialne Mari! - wszyscy przyglądali się pomalowanemu materiałowi.
- Alix już idzie, będzie za minutę - Alya spojrzała na wyświetlacz telefonu, po czym odwróciła się w stronę rozciągającego się Kima - A ty szykuj się na porażkę w wielkim stylu.
- Ten kurdupel ze mną nie wygra, błagam cię - chłopak posłał jej pobłażliwy uśmiech, po czym wrócił do skłonów.
- Jakiś ty skromny - mruknęła Chloe piłując paznokcie w towarzystwie wiernej Sabriny.
- I do tego przystojny - wyprężył dumnie ramiona.
- Jeżeli w biegu jesteś tak dobry jak w gadaniu, to już wygrałeś - wszyscy obrócili się w stronę nadjeżdżającej różowowłosej - Niestety jesteś zwykłym mięczakiem, więc nie musisz się starać.
- Niestety, to ty możesz się zamknąć - burknął w jej stronę chłopak.
Marinette powtórzyła uczestnikom zasady gry, po czym poleciła im ustawić się na prowizorycznym starcie, który miał służyć także jako meta.
- Będę ci bardzo głośno kibicować - niedaleko bruneta ustawiła się jakaś dziewczyna.
- To jest Ondine, moja koleżanka z basenu. Byłoby fair, gdyby ktokolwiek stanął po mojej stronie, więc ją tu zaprosiłem.
- A! Jeszcze jedno - Alix podjechała w kierunku Alyi - Potrzymaj to dla mnie, okey? To bardzo ważne - wcisnęła jej do ręki biały zegarek kieszonkowy z błękitnymi wzorkami.
- Ale...
Przerwała im granatowłosa z megafonem w ręku.
- Do biegu, gotowi... start! - wystartowali oboje bardzo szybko, ale już po niewielkiej chwili to Alix wysunęła się na prowadzenie.
- Adrienuśku, chodźmy już sobie - blondynka złożyła usta w dziubek i pociągnęła chłopaka za ramię - Nic ciekawego tu nie ma.
- Ugh... Chloe, chciałbym popatrzeć - Agreste przewrócił oczami. Bourgeois przerwała mu jego ulubioną czynność, jaką było wpatrywanie się z zachwytem w uśmiechniętą Mari.
- Hej, Adrien! - krzyknęła do niego nagle Cesáire - Potrzymaj to dla Alix, dobra? Ja muszę nagrywać.
- To tobie przecież kazała go trzymać - zauważył, zły że znów mu przerwano.
- Daj mi to, Adrienuśku - blondynka zabrała mu zegarek i podstawiła sobie do twarzy, zanim zdążył zaprotestować - A co to za śmieć?
- To zegarek Alix - podeszła do nich Ondine - Chloe, oddaj go. Jeszcze zniszczysz.
- Jakaś wieśniara nie będzie mi mówiła, co mam robić - zarzuciła kucykiem - A skoro należy do Alix, to jest nic nie warty.
To mówiąc wyrzuciła go na chodnik... po którym właśnie przejechała różowowłosa.
- Jak mogłaś, kretynko? - spytała ze łzami w oczach, przyciskając go do piersi - To rodzinna pamiątka!
- To twoja wina - niebieskooka zaplotła ręce na piersi - Mogłaś go nie dawać tej blogerce, bo ona nic nie robi oprócz nagrywania.
- Zabrałaś go bez pozwolenia! - wydarła się Alya.
- I tylko ty go upuściłaś! - zazgrzytał zębami Adrien.
- Nic mnie to nie obchodzi! Wszyscy jesteście winni! - to mówiąc, zapłakana Alix szybko odjechała.
***
- Tak, słucham?
- Dzień dobry, czy ktoś jest u państwa w domu?
- Tak, nasza córka Marinette. Coś się dzieje?
- Nikt mi nie otwiera, a drzwi są zamknięte - wyjaśniła.
- Proszę chwilę poczekać, zadzwonię do niej - mężczyzna rozłączył się, aby za chwilę znów przyłożyć telefon do ucha.
***
- Przeprosimy twojego tatę - przekonywała granatowłosa - A jeśli to będzie za mało, mam kolegę który zajmuje się naprawą przedmiotów. Na pewno na pomoże.
- Nie w tym rzecz!
- Ale...
- Tego zegarka nie da się naprawić! - dziewczyna mocniej ścisnęła rozwaloną rzecz, a po policzku spłynęły jej łzy.
Marinette chciała jeszcze coś dodać, ale przerwał jej dzwonek telefonu, więc się odwróciła tyłem do dziewczyny.
- Tak, tato?
- Gdzie ty jesteś? Pani Chammack przyszła po tort.
Krew odpłynęła z twarzy dziewczyny, kiedy uświadomiła sobie sens tych słów.
- No haha, chyba po prostu nie słyszałam, oglądałam film na słuchawkach. Zaraz otworzę, ale... wiesz co? Oddzwonię później. Alix jest pod władzą akumy.
I nie czekając na odpowiedź rozłączyła się, po czym odbiegła w przeciwną stronę.
- Uważajcie, bo Alix... - Kim nie zdążył ostrzec nikogo, bo zanim ktoś zdał sobie z czegokolwiek sprawę, dziewczyna podjechała do niego i go dotknęła, zamrażając w czasie.
- Co ty robisz?
- Kumuluję waszą energię, aby cofnąć się w czasie i ocalić mój zegarek! - krzyknęła - A ty jesteś następna!
- No chyba nie - mruknęła Mari, rzucając w złoczyńcę wyścigowym banerem. Zdezorientowanie dziewczyny dało jej niezbędną przewagę.
- Szybka jest - zauważyła Chloe, przyglądająca się zaakumanizowanej z daleka - Ale i tak moja idealna figura sobie z nią poradzi. Kropkuj!
Szybko zarzuciła yo-yo na dach najbliższego budynku, po czym ułożyła się wygodnie.
- Ona mnie tu nie złapie, więc sobie poczekam aż ktoś inny posprząta - oświadczyła, przeciągając się.
- Chyba jesteś śmieszna - parsknął Kot, stojąc tuż nad dziewczyną - Rusz ten swój leniwy tyłek, Paryż cię potrzebuje!
- Błagam cię, to tylko Alix. Ta lizuska, która zawsze wie wszystko najlepiej. Jak chcesz, to sobie z nią walcz, ale ja się nie ruszam.
- Zobaczymy - stwierdził, jednocześnie spychając ją ku krańcowi dachu. Szkarłatna Dama ledwo utrzymała równowagę, a była milimetry od upadku - Teraz wstaniesz?
- Jesteś niewychowanym kocurem - fuknęła - Nawet nie wiesz, jak odnosić się do damy!
- Odnosiłbym się dobrze do damy, gdybym jakąś tu widział - zripostował, skacząc w dół.
- Pomocy! - krzyczała Rose, którą goniła dziewczyna.
- Koniec czasu, Czasołamaczko - powiedział blondyn, podcinając zaakumanizowanej rolki.
- Och, dzięki bogu - wydyszała niebieskooka, podbiegając do Juleki i Mari ukrytej za ścianą - Ale gdzie jest Szkarłatna Dama?
- Jakoś nie dziwi mnie jej brak - granatowłosa przewróciła oczami, po czym spojrzała na dach - Lepiej martwy się o siebie. Hej, wiesz że cię widzę?
- Tak? No i co? - bohaterka przewróciła oczami.
- To, że mój telefon może nagrać twoje ignorowanie akumy - fiołkowooka wzruszyła ramionami, sięgając po komórkę.
- Czy ty grozisz bohaterce Paryża? - w mgnieniu oka Dama zleciała na dół, z wściekłością mierząc dziewczynę.
Ale Marinette nie zdążyła już odpowiedzieć, bo Czasołamaczka pojawiła się pierwsza.
- Mam cię! - wykrzyknęła tryumfalnie - Wow, kto by się spodziewał że ona sama ma moc potrzebną do podróży w czasie?
Granatowłosa wiedziała, że teraz będzie chciała zabrać blondynce miraculum. I mimo tego jak bardzo jej nie znosiła, nie mogła do tego dopuścić. Dlatego zagrodziła przejście do bohaterki samą sobą.
- Uważaj Mari, ona nie może cię dotknąć!
Po chwili zza rogu wypadła Alya i z półobrotu przywaliła Czasołamaczce, przez co zaakumanizowana się przewróciła. Do dziewczyn po chwili dobiegł Kot.
- Myślę, że to jest czas aby się teleportować - mruknęła Alix, po czym wstała i rozpędziła się.
- Bez kolczyków nie naprawimy tego! - krzyknął blondyn.
- Tak, ale ona się teleportuje do miejsca, gdzie będą kolczyki - wyjaśniła Mari, biorąc yo-yo z ziemi i kręcąc nim nad głową. Po chwili zarzuciła je na talię Czasołamaczki, po czym drugi koniec wcisnęła do ręki Kota - Ocalisz przeszłość i przyszłość oraz uratujesz zegarek. Wiem to - posłała mu uśmiech przeznaczony tylko dla niego, po czym pomachała, kiedy wbiegał do portalu.
***
- A co to za śmieć?
- To zegarek Alix. Oddaj go...
- MÓJ ZEGAREK! - wrzasnęła dziewczyna, rzucając się w dół. Przestraszona Chloe upuściła przedmiot, który potoczył się pod koła Czasołamaczki. Zaakumanizowana zaniemówiła.
- Tym razem to twoja wina Czarny Kocie! - wskazała palcem na chłopaka, który aż się zagotował.
- Przepraszam bardzo?!
Tymczasem Mari zaczęła szaleńczy bieg do piekarni, bo akurat przypomniała sobie o torcie. I będę nawet przed panią Chammack, a Kot poradzi sobie z akumą, pomyślała zadowolona.
- Przepraszam, kim ty jesteś? - do Kota podszedł Adrien, który nie za bardzo ogarniał sytuację.
- Umm.. tobą? - spytał spięty blondyn, drapiąc się po karku.
- Co?
- Słuchaj, jestem z przyszłości jak ta akuma. Alix się wkurzyła przez zniszczony zegarek, a Szkarłatka została złapana, dlatego Marinette wysłała mnie... to znaczy ciebie, ugh nieważne... abym to naprawił.
- Dobra, wierzę ci. Brzmisz bardzo wiarygodnie z wersją złapania Damy i uratowania sytuacji przez Mari. No więc jak tam na świecie bez cudownej Szkarłatki?
- O wiele lepiej niż normalnie - przyznał szczerze zielonooki - Nawet nie powinno mi się to podobać. Czy to źle?
- Uwierz, że bardzo rozumiem. Plagg, wysuwaj pazury!
- Wow, chyba widzę podwójnie - przed nimi stanęły dwie Czasołamaczki - Ta dwójka da nam energię, aby uratować zegarek!
- Hey! Nie zapomnieliście o kimś? - krzyknęła do nich blondynka.
- Czym zawiniliśmy? - bohaterowie spojrzeli po sobie z niemym wołaniem o pomoc.
- Dlaczego do cholery was jest tak dużo?! - popatrzyła na chłopaków krzywo - Nie ważne, i tak będę sama musiała końcowo wszystko zrobić.
- Nigdy nic nie robisz, błagam cię - jeden z Kotów przewrócił oczami.
- Wypraszam sobie, to ja jestem bohaterską Szkarłatną Damą i nawet mnie nie wkurzaj.
- Przysięgam, że zaraz jej coś zrobię.
***
- Przepraszam, że musiała pani chwilę zaczekać. Do zobaczenia! - granatowłosa pomachała oddalającej się reporterce, po czym odetchnęła z ulgą. Teraz mogła wrócić na plac przy Luwrze i pomóc bohaterom.
***
- Naładowane. Lepiej cofnijmy się bardziej, żeby było ich mniej - zaproponowała jedna Alix.
- Dobry plan.
- Znów chcą się cofać - ostrzegł blondyn.
- Zajmę im trochę czasu - uśmiechnął się drugi.
- Dobry plan. Boże, działamy lepiej bez tej tępej idiotki. Nie chcę wierzyć, że walczę wraz ze sobą z przyszłości.
W tym momencie jeden z nich użył kotaklizmu, burząc budynek ze Szkarłatną Damą.
- Ty głupi kretynie! - wrzasnęła, otrzepując się z gruzu - Ugh, Szczęśliwy Traf.
- Szybko, Czarny Kocie! Nakieruj je na pochylnię! - krzyknęła nagle Mari, podchodząc ich od tyłu.
- Mari...? Co?
- Powiedziałam: szybko! Zatrzymamy je po drodze!
Kot posłusznie podstawił samochód na trasę, aby zaakumanizowane skręciły. Po chwili obaj bohaterzy popatrzyli nic nie rozumiejącym wzrokiem na dziewczynę, która przymknęła oczy. Zrozumieli, kiedy nadjechały Czasołamaczki, a granatowłosa pochyliła się i złapała je obie za rolki, po czym pojechała z oszałamiającą prędkością z nimi.
- Rzućcie im chustę na twarz! Tą ze Szczęśliwego Trafu! - krzyknęła słabo fiołkowooka.
Jak najszybciej się dało jeden z Kotów rzucił obu dziewczynom w twarz materiałem, przez co się zachwiały, a potem upadły.
- Nic ci nie jest?! - obaj podbiegli do niej jednocześnie, z troską pochylając się bliżej.
- Wszystko okey - uśmiechnęła się blado - Kotaklizmujcie, póki leżą.
Zniszczyli parę rolek, a po chwili było po wszystkim. Obrażona Szkarłatna Dama wyrzuciła w górę chustę naprawiając wszystko, po czym złapała akumę.
- Proszę, to jest chyba twoje - do zdezorientowanej Alix podszedł blondyn i z uśmiechem podał jej zegarek.
- Wow! Jak go naprawiłeś? - dziewczyna wzięła pamiątkę do rąk - Dziękuję. To była tylko moja wina. To ja jestem odpowiedzialna za ten zegarek i nie powinnam go dawać Alyi.
- Alix! - na różowowłosą wpadła z impetem Marinette, przytulając ją mocno do siebie. Po chwili podeszła do nich reszta przyjaciół.
- Przepraszam, byłaś odpowiedzialna dając go mi na przechowanie - powiedziała ze skruchą mulatka - Nie potraktowałam tego na serio.
- Wszyscy przepraszamy - dodała Ondine - Mogliśmy bardziej uważać, żeby Chloe go nie wzięła.
Szkarłatna Dama zagryzła wargę, żeby się powstrzymać od komentarza.
- Cóż, na szczęście dobrze się wszystko skończyło. Co powiecie na urodzinowe przyjęcie dla Alix? - zaproponowała z uśmiechem Marinette.
- Tak!
Wszyscy ochoczo poszli do parku na czele z niską dziewczyną, która pokazywała Myléne działanie zegarka. Kim narzekał Maxowi na nieczysty bieg, a Sabrina rozglądała się za Chloe, która właśnie wychodziła z ciemnej uliczki.
- Moja Pani? - odezwał się głos Kota, kiedy granatowłosa chciała pójść za przyjaciółmi.
- Co tam, Kocie? - odwróciła się z uśmiechem do blondyna. Tego dnia wyglądał wyjątkowo uroczo i przystojnie.
- Zaliczone? - pokazał gestem ręki, żeby podeszła i przybiła z nim żółwika.
- Zaliczone - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top