*11* Panterman




- Czy jest jakiś szczególny powód, że podglądasz Marinette ostatnimi czasy? - spytał ostro Adrien, stając za przyjacielem.

- Ach, no dobra. Masz mnie. Jestem szaleńczo w niej zakochany - westchnął, kryjąc uśmiech i rejestrując reakcję blondyna.

- Super. Życzę wam szczęścia - warknął chłopak, chcąc odejść.

- Żartowałem stary. Cała szkoła wie, że za nią szalejesz, więc musiałbym być ostatnim palantem żeby wchodzić ci w paradę. Swoją drogą zakład z Alyą nadal obowiązuje - westchnął - Tak serio to rozkminiam, jakby tu was spiknąć. Już walić moją straconą kasę, nas wszystkich to denerwuje.

Zielonooki zaśmiał się, częściowo z ulgi.

- Daj spokój, to nie wyjdzie. Jeżeli będę z nią sam na sam to zacznę się zachowywać jak idiota.

- Mógłbyś ją zaprosić do zoo. Mają nową panterę - snuł dalej rozważania mulat, jakby nie słysząc poprzedniej wypowiedzi - To dobry początek. I moglibyście zabrać też Chloe.

- Przepraszam, ale chyba się przesłyszałem? - Adrien podniósł brwi w zdziwieniu.

- Przecież wiesz, że mają tam małpy. Ten tleniony pustostan wreszcie byłby z rodziną.

- Ej, to nie jest głupi pomysł - zamyślił się na chwilę - W sensie randka. I nawet tata dał mi trochę luzu!

- Przypadek? - Nino poruszył zabawnie brwiami.

***

- Hej Mari - przywitał się niepewnie Agreste.

- Cześć chłopaki - uśmiechnęła się do nich dziewczyna.

- Słyszałaś, że podobno mają nową panterę w zoo?

- Oh tak, tata mówił. Podobno jest śliczna i przyciąga masę turystów - wtrąciła się Alya, patrząc z ciekawością na przyjaciela.

- Chciałabyś ze mną się tam przejść po szkole? - spytał Adrien, drapiąc się po karku.

- No jasne! - ucieszyła się dziewczyna, a zielone oczy chłopaka rozbłysły - A wy idziecie z nami, tak? - to pytanie skierowała do reszty przyjaciół.

Poziom zaprzeczenia tej dziewczyny jest naprawdę niesamowity, uświadomiła sobie Alya.

- Niestety nie możemy - powiedziała szybko - Ja muszę zajmować się siostrami, a Nino... musi poodkurzać kota i nakarmić odkurzacz. No cóż, cieszcie się spotkaniem!

***

- Wow, to naprawdę się dzieje. Czy mam jej przynieść kwiaty czy coś?

- Łoo, zwolnij swój zapał stary - Nino rozwalił się na ławce - Testujemy spokojne spotkanie, pamiętasz?

- Tak - pokiwał poważnie głową blondyn - Ale nadal nie mogę w to uwierzyć.

- Nie martw się, niedługo zaprosisz ją na prawdziwą randkę i będziesz spokojny, bo opracujemy wszystko teraz - wyjaśnił mulat.

- Dzięki Nino! Jesteś super.

Nie mieli pojęcia, że obserwuje ich pewna wściekła blondynka.

***

- To jest żałosne! Żadne ubranie nie pasuje do mojego piękna!

- Chloe, uspokój się - Tikki spojrzała na niebieskooką - Adrien może chodzić na randki z kim chce!

- Oczywiście - na odpowiedź blondynki kwami odetchnęło z ulgą - Ale tylko jeśli chodzi o mnie.

Nie chcę tu być, pomyślała rozpaczliwie biedroneczka.

- Tylko dlaczego wybrał akurat śmierdzące zoo? Muszę porozmawiać o jego braku szacunku do mnie - Chloe nałożyła okulary przeciwsłoneczne - Ot, jak bardzo się poświęcam!

- Wcale nie musisz...

- Powiedziałam: poświęcam!

***

- Nadal jestem zaskoczona, że zgodziłaś się na tą randkę - stwierdziła Alya wychodząc ze szkoły.

- Huh? To nie randka, tylko zwykłe spotkanie.

- Hit po prostu - mruknęła pod nosem.

- Hej! A może chciałaś przyjść? - Mari spojrzała na przyjaciółkę prześwietlającym spojrzeniem - I to miała być randka, ale twoja z Nino?

- Czekaj, co...

- Wiedziałam! - krzyknęła uradowana granatowłosa.

- Ale typiaro...

- Nie zaprzeczaj nawet, to widać - stwierdziła dumna z siebie.

- Stara, my jesteśmy z Nino ze sobą od kilku miesięcy - mulatka przewróciła oczami, kiedy w końcu doszła do głosu.

- Aha. No faktycznie.

- Dobra, ja już będę lecieć. Do jutra!

Przyjaciółki się rozeszły. Mari poszła do zoo, gdzie usiadła na ławce i zaczęła cierpliwie czekać na przyjaciela.

- Hej Kim, cześć Max! - zawołała, kiedy niedaleko zauważyła znajomych. Chłopaki podeszli bliżej - Co tutaj robicie?

- Przyszliśmy zobaczyć panterę, bo Kim chce się porównać - westchnął okularnik - Sprawdza, kto będzie szybszy.

- A jak niby masz zamiar to sprawdzić? - granatowłosa podniosła brwi i przeniosła spojrzenie na drugiego kolegę.

- Eee... cóż...

W tej chwili przyszedł Adrien.

- Hejka Mari - podszedł do nich od tyłu - Siema, co...

- Dobra, musimy lecieć - sportowiec puścił oczko do przyjaciela i szybkim krokiem się oddalili.

- Co im tak nagle się spieszy? - zdziwiła się fiołkowooka - Tak w ogóle cześć.

Blondyn już miał dodać coś inteligentnego, kiedy usłyszał szum w słuchawce.

- Przesuń się debilu, też chcę widzieć - syknęła Alya. Zielonooki wiedział, że przyjaciele siedzą w krzakach za nimi, więc nawet nie chciał tam patrzeć.

- Ziom, weź rzuć coś inteligentnego! Powiedz jej, że ma ładne oczy - zaproponował Nino.

- Powiedz jej, że... - chłopak w ostatniej chwili ugryzł się w język. Nie jego wina, że spotkanie okazało się o wiele bardziej stresujące niż przypuszczał!

- Powiedzieć komu? - spytała zdumiona Mari.

- Nieważne... chodźmy może zwiedzać.

- Gratuluję mózgu, blondi - sarknęła Alya i w tym momencie krzaki zaczęły się ruszać.

- Co tam jest? - Marinette wychyliła się w kierunku żywopłotu. Szum momentalnie ustał, tak samo jak dźwięki w słuchawce - Chodź, musimy to sprawdzić.

- Nieee... to pewnie... kot - zaplątał się Adrien.

- Ale równie dobrze może też być złoczyńca. Rusz się!

- Totalne dno, moja najlepsza przyjaciółka uważa, że jestem zaakumanizowaną osobą.

- Mam plan - mruknął szeptem, tak żeby dziewczyna nie słyszała. To znaczy Mari, bo nikt nic nie mówił o podsłuchujących.

- Jaki?

- Siedźcie przez chwilę cicho, dobra? - wziął wdech, po czym szybko się rozejrzał. Kim i Max stali przy klatce pantery - Sprawdzimy to potem. Popatrz, oni chyba się kłócą z tatą Alyi.

- O ja pierdykam. Zapomniałam uprzedzić, że mój ojciec ma fioła na punkcie zwierzaków i nie wolno ich przy nim krytykować.

Ta uwaga odwróciła na chwilę zainteresowanie granatowłosej od krzaka, więc przyjaciele mogli się przekraść w inną część żywopłotu. Natomiast oni podeszli do nowej klatki.

- Słuchaj dzieciaku, nikt nie może rywalizować z moją panterą! Jest po prostu zbyt szybka - widzieli, że mężczyzna jest na skraju. Kim jakby miał to w nosie.

- Ha! Nieważne, i tak jestem najlepszy.

- Woo, Kim, chcesz się ścigać z panterą? Masz zamiar zostać obiadem? - spytał Adrien.

- Ta, dobry żart - prychnął brunet - Przecież wiadome, że ja wygram.

- Idźcie sobie! Moja pantera potrzebuje spokoju przy jedzeniu!

- Weź zaproponuj, żeby ją dokarmiał po godzinach czy coś - mruknęła mulatka.

- Ale czy nie możemy...

- WYNOCHA POWIEDZIAŁEM!

Szybko się oddalili wraz z niewielkim tłumkiem ludzi, który zdążył się zebrać.

- Chciałbym iść pooglądać żyrafy, co ty na to? - zaproponował blondyn.

- Nie ma sprawy.

- Ej, a pójdziecie do terrarium? Od dawna chciałem zobaczyć żółwie... Alya, zamontowaliśmy podgląd?

- Oh Adrienuśku, co za przypadek że cię tu spotykam! - na Agreste'a z impetem wpadła Chloe, tuląc się do niego.

- CHYBA SOBIE ZE MNIE SZMATO ŻARTUJESZ W TYM MOMENCIE - Alya wrzasnęła do słuchawki tak głośno, że chłopak aż się skrzywił - CZY MOŻESZ JEJ ADRIEN ODE MNIE DOPIER...

Chyba Nino ją w tym momencie powstrzymał, bo słychać było jakiś szum w słuchawce. I całe szczęście, bo uszy zielonookiego nie wytrzymałyby więcej krzyków mulatki.

- Tak, niesamowity przypadek, że jesteś tu gdzie ja. A teraz nas zostaw, bo nie byłaś zaproszona, dlatego... - Adrien nie zdążył dokończyć, bo wtedy usłyszeli dziwne krzyki oraz wrzaski.

- Uciekajcie ludzieeeeee! - Kim przedłużył ostatnią literę, podnosząc głos z każdą sekundą. Tuż za nim biegł zdyszany Max, a za nimi... cóż, za nimi cała zgraja dzikich zwierząt, którym przewodniczyła pantera.

- Ukryjmy się gdzieś! - polecił szybko blondyn i nie czekając na niczyją odpowiedź odbiegł gdziekolwiek.

***

Szkarłatna Dama i Czarny Kot przybyli na miejsce praktycznie jednocześnie. Chłopak od razu zaczął wypatrywać Mari, bo z doświadczenia wiedział, że ta dziewczyna zawsze pakuje się w środek akcji. I znów miał rację: granatowłosa przycupnęła za ławką, ale mimo beznadziejności kryjówki, zwierzęta skupiły się tylko na Kimie.

- O, Kocie! Dobrze że jesteście! - zawołała do blondyna, uśmiechając się delikatnie - Zwierzęta biegną za Kimem, moim kolegą z klasy. Prowadzi ich pantera, z której się nabijał. Myślę, że to ona jest zaakumanizowanym.

Adrien skinął głową, po czym się rozejrzał. Z przerażeniem uświadomił sobie, że przecież Alya i Nino siedzą gdzieś w krzakach, nieświadomi niebezpieczeństwa. Szybko przeczesał żywopłot okalający ogrodzenie.

- Znalazłem was - stwierdził z ulgą, po czym bez słowa wziął obydwoje przyjaciół i wstawił ich do pustej klatki po małpach - Zostańcie tu, zaraz będzie po wszystkim.

Zatrzasnął ich tak, żeby nie mieli szansy wyjść po czym odepchnął się kijem i ruszył na poszukiwanie Kima.

- Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! To się nie dzieje! - mulatka złapała się za głowę, widocznie zrozpaczona.

- Hej, co jest? - spytał przejęty Nino, kładąc dłonie na ramionach dziewczyny.

- Znowu jest akcja, a ja nic nie nagram! - jęknęła - Mój tata jest akumą, a ja zamiast być tam i wszystko relacjonować, tkwię w klatce dla małp! I nie zobaczę Szkarłatnej Damy! To tragedia!

Mulat tylko westchnął, po czym usiadł na kamieniu.

- To będzie długi dzień - mruknął do siebie.

***

- Jest ich za dużo! - krzyknął Kot, uciekając na drzewo przed rozpędzonym słoniem.

- To co proponujesz, dachowcu?

- Złapanie akumy przywróci je z powrotem do klatek - stwierdził szybko chłopak.

Kiedy zwierzęta się nimi znudziły, zeszli ostrożnie z drzewa.

- Ej, on naprawdę chce go zjeść - zdumiał się blondyn - I to wszystko dlatego, bo powiedział, że byłby szybszy od pantery?

Po dość szybkiej interwencji bohaterów i odwróceniu uwagi zwierząt, udało się przenieść Kima w bezpieczne miejsce.

- Dzień dobry, mogliby państwo schronić... - zaczął chłopak, wchodząc do piekarni Tom&Sabine, jednak zamilkł, kiedy zobaczył obok właścicieli granatowłosą ze swoim uśmiechem, od którego miękły mu nogi.

- Nie ma sprawy - odparła szybko Mari, widząc zdezorientowane miny rodziców - Chodź do salonu, Kim.

Kiedy upewniła się, że rodzice poszli z brunetem, odwróciła się błyskawicznie do Kota.

- Wszystko w porządku? Co się dzieje? Alya i Nino bezpieczni? W czym mogę pomóc? - popatrzyła na chłopaka z troską, widząc zmęczenie w jego zielonych oczach.

- Panterman nie odpuści, dopóki nie odnajdzie Kima - westchnął - A mi brakuje pomysłu, jak można go pokonać. Oczywiście na moją partnerkę nie liczę.

Fiołkowooka zamyśliła się na chwilę. Musieli zrobić pułapkę, ale w taki sposób żeby sportowiec nie ucierpiał.

- Potrzebne mi opakowanie po chusteczkach. I opaska Kima.

Blondyn nie miał pojęcia, co zaplanowała Marinette, ale wiedział, że będzie skuteczne. Dlatego poszli do salonu, gdzie rozdygotany i przestraszony chłopak pił herbatę pod kocem.

- Po co ty w ogóle zaczepiałeś tą panterę, co? - spytała zirytowana Mari.

- Bo jestem szybszy - brunet próbował przyjąć pewną pozę, ale nie wyszło - Dobra, wiem że to było głupie. Zadowolona?

- Oczywiście.

Tą rozmowę przerwał pisk mamy granatowłosej, która patrzyła jak zauroczona na bohaterów. Chyba dopiero teraz ogarnęła, że są w jej domu naprawdę.

- O mój Boże! A ty musisz być...

Szkarłatna Dama poprawiła kucyka, patrząc z zadowoleniem na kobietę.

- Tak, to ja. Niestety jestem w trakcie misji, więc autografów nie rozdaję...

Ale to nie na nią patrzyła pani Dupain-Cheng. Oczarowana spojrzała na Czarnego Kota, który - speszony - nie miał pojęcia co powiedzieć. Granatowłosa zaśmiała się cicho, patrząc na wściekłą blondynkę.

- Miło mi wreszcie cię poznać! - rozpromieniła się - Marinette mi tyle o tobie opowiadała...

- Mamo! - nagle fiołkowooka straciła poczucie humoru. Adrien spojrzał z rozbawieniem na zarumienioną dziewczynę - Musimy się skupić na tym, jak pokonać tatę Alyi. Mogę to pożyczyć? - wskazała na opaskę bruneta, który wzruszył ramionami i podał jej przedmiot.

- Słuchaj piekarzyno, nie ty jesteś tu bohaterką, więc się nie wtrącaj. - Dama przepchała się do przodu, po czym wyrwała opaskę z rąk granatowłosej.

Ale zamiast się wkurzyć, jak przewidywała blondynka, Mari się tylko roześmiała.

- Śmiejesz się sama z siebie, co? Dopiero teraz zauważyłaś jaka jesteś bezużyteczna? - ku zaskoczeniu Kota, po kąśliwej uwadze bohaterki, druga dziewczyna wybuchła jeszcze donośniejszym śmiechem.

- Przepraszam, Szkarłatna Damo. Masz rację - wychrypiała, kiedy uspokoiła się już trochę - A więc powiedz, co mamy zrobić.

Chloe nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. W zdumieniu obserwowała, jak rodzice Mari, Kot, Kim oraz sama dziewczyna przyglądają się jej oczekując wyjaśnień.

- Ugh, w sumie rób co chcesz - wcisnęła do rąk Marinette opaskę, po czym naburmuszona odeszła jak najdalej, unikając ze wstydu roześmianych oczu zebranych.

***

- Świetnie! Jest w środku! Teraz, Kocie - pogoniła blondyna Mari. Chłopak posłusznie użył Kotaklizmu, aby rozwalić mechanizm w autobusie, po czym wyskoczył i stanął przy dziewczynach - Teraz musimy pozwolić mu się zmęczyć. A ty mogłabyś użyć już Szczęśliwego Trafu - spojrzała z podniesionymi brwiami na Szkarłatną Damę.

- Tak, tak. Szczęśliwy Traf - burknęła znudzona bohaterka, wracając po chwili do robienia sobie zdjęć.

Obserwowali przez kilka minut jak bezsilny złoczyńca zmienia się w coraz to lepsze zwierzęta. Po chwili nastąpił huk, a potem dach autobusu poleciał daleko w bok.

- Super, wygląda na naprawdę zmęczonego - stwierdziła Chloe, patrząc ponad ekranem.

- Chciałabyś się zamknąć? - spytał uprzejmie Kot, po czym wskoczył na grzbiet dinozaura - Szkarłatka, bierz go za nogi!

- NIE MÓW MI JAK MAM ŻYĆ, GŁUPI DACHOWCU! - wrzasnęła, ale spętała nogi tyranozaura, przez co się przewalił.

- Dobra, ale co teraz? - spytała niepewnie granatowłosa.

- Jak to co? - prychnęła blondynka - Teraz jak zwykle uratuję świat.

Podeszła do pantermana z zamiarem zdjęcia mu bransoletki, ale ten kłapnął szczęką blisko dziewczyny. Ona pisnęła, prawie płacząc po czym odskoczyła kilka metrów w tył.

- A mógł celniej wymierzyć - skomentował zielonooki, na co Mari się zaśmiała - Nie podejdziemy do niego, chyba że wyślemy Szkarłatkę. Ona da się zjeść, a my oczyścimy akumę.

- Bez niej nie da rady - westchnęła dziewczyna, chociaż pomysł brzmiał nieźle - Chwilę...

Popatrzyła na Szczęśliwy Traf, którym był lewarek do samochodu.

- Już wiem! - zawołała uradowana, po czym nie czekając na żadną odpowiedź rzuciła się biegiem... tuż na głowę dinozaura.

- Mari, nie! - krzyknął Kot, ale było za późno. Dziewczyna skoczyła do paszczy pantermana, który błyskawicznie zatrzasnął szczękę za nią.

- No dobra, teraz wreszcie możemy działać - zadowolona Szkarłatna Dama otrzepała niewidzialny kurz z kostiumu.

- Zapłacisz za to! - ignorując dziewczynę, blondyn rzucił się na zaakumanizowanego. Jednak zanim zdążył dobiec, tyranozaurowi oczy prawie wyszły z orbit, po czym z jego paszczy wydobył się dziwny dźwięk - Co do...

Jego oczom ukazała się Marinette, która - skupiona na wykonywanym zadaniu - nie zwracała na niego uwagi. Podnosiła siłą szczęki zwierzęcia, po czym szybko wyszła, zdjęła bransoletkę i rzuciła blondynce.

Chloe oczyściła akumę i przywróciła wszystko do normy. Dopiero wtedy zielonooki się ocknął.

- Nigdy tak nie rób... - podbiegł do dziewczyny i mocno ją do siebie przytulił. Ona, zaskoczona i zarumieniona, przez chwilę nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Po kilku sekundach również mocno go objęła.

- Przepraszam, nie zdążyłam wytłumaczyć - spuściła oczy na ziemię, kiedy go puściła. Chłopak chciał coś odpowiedzieć, ale przerwało mu drugie piknięcie pierścienia.

- Muszę lecieć - uśmiechnął się do niej ostatni raz, po czym odbił się od ziemi i wskoczył na budynki. A ona cały czas śledziła go wzrokiem, dopóki nie zniknął z pola widzenia.

***

- Wykonałam dziś cudowną robotę - westchnęła Chloe, kartkując najnowszy magazyn modowy na łóżku - Przeszkodziłam Adrienuśkowi i tej piekarzynie zostanie sam na sam, ocaliłam mieszkańców przed śmierdzącymi zwierzętami oraz znowu uratowałam miasto. Ach, jestem zdecydowanie zbyt dobra jak na ten świat.

Tikki siedziała obok jedząc ciasteczko i przyglądała się z niedowierzaniem blondynce. W końcu postanowiła, że w nocy wyrzuci jej wszystkie lakiery i sprey do włosów.

***

- Hej, już jestem! - wydyszał Adrien, stając przed Mari. Dziewczyna się tylko uśmiechnęła.

- Nie ma sprawy, bo...

Nie dokończyła, bo wtedy zauważyli Nina i Alyę idących w ich stronę.

- A ci to skąd się wzięli? - spytała zdumiona granatowłosa - Przecież mieli być zajęci całe popołudnie...

Blondyn uśmiechnął się z zażenowaniem. Postanowił nie odpowiadać.

- Siema, ziomki - przywitał się od razu mulat. W oczy rzucało się to, że trzymali się za ręce.

- Hejka, czemu zdecydowaliście się na tak publiczne okazywanie uczuć? - zapytał zaciekawiony chłopak. Znał swoich przyjaciół trochę i wiedział, że nie lubią się tym chwalić.

- Cóż, Czarny Kot zamknął nas na całe popołudnie - zaczęła brunetka - No i stwierdziliśmy, że trzeba coś zmienić.

- Alya stwierdziła, że już nic nie może zrobić z brakiem możliwości nagrywania akcji, więc w sumie można powiedzieć, że mieliśmy miłą randkę w klatce dla małp - przyznał Nino, przez co zarobił kuksańca w żebro od swojej dziewczyny.

- No to super! - ucieszyła się Mari, po czym wyściskała przyjaciółkę.

- Gratulację stary - Adrien również podszedł do mulata, po czym szepnął mu do ucha tak, aby tylko on słyszał: - Naprawdę niesamowite, że wszedłeś ze swoją dziewczyną na wyższy level, gdzie powinieneś być moją prawą ręką.

- M..mój błąd - zaśmiał się nerwowo Nino - Ale następna operacja "randka" wyjdzie, mówię ci.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top