*10* Lady Wi-Fi
- Gdzie jest Chloe? I Adrien? - spytała ze zirytowaniem pani Bustier, sprawdzając listę obecności.
- Uhh... w łazience? - odparli jednocześnie Sabrina i Nino, przewracając oczami.
- Znowu? - nauczycielka podniosła brwi w zdumieniu.
- Chyba tak.
- Dobrze, przekażcie im ten formularz - wręczyła dodatkowe kartki kilka sekund przed dzwonkiem.
- Hej, poczekasz na mnie? Muszę na chwilę skoczyć do szafki - poprosiła Alya, wieszając torbę na ramieniu.
- Jasne, zajmę nam stolik na stołówce.
Uśmiechnęły się do siebie, po czym rozeszły w dwie strony.
Mulatka chciała podejść do swojej szafki, kiedy rzuciła kątem oka na Sabrinę, która... pakowała yo-yo Szkarłatnej Damy do swojej torby i uważnie rozejrzała się, czy na pewno nikt tego nie widział. Brunetka wybiegła z szatni w ciągu kilku sekund taranując tłumy nastolatków, ale w tamtej chwili szukała jedynie przyjaciółki.
- Stara, muszę ci coś powiedzieć! - pisnęła podekscytowana, ale na tyle cicho, że nikt nie spojrzał na nią jak na kretynkę.
- Dawaj - granatowłosa wzięła łyk soku pomarańczowego.
- Sabrina jest Szkarłatną Damą!
Marinette opluła i siebie i Alyę sokiem, po czym głośno się roześmiała.
- Dzięki - mruknęła brunetka, wycierając koszulkę.
- Alya, błagam cię. Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
Wtedy przyjaciółka opowiedziała jej o tym, co widziała w szatni. Fiołkowooka popatrzyła na nią znużona.
- To niczego nie dowodzi. Wiesz, ile osób ma kostiumy naszej cudownej bohaterki w domu?
- Jak ty niczego nie rozumiesz - westchnęła mulatka.
Po obiedzie podeszła do swojego chłopaka, który grzebał aktualnie w telefonie i opowiedziała swoją wersję wydarzeń. Chłopak zrozumiał od razu.
- Może najpierw zapytasz o to Sabrinę? Bez obrazy, ale lepiej żebyś miała dowód w tak poważnej sprawie.
- Mówisz tak samo jak Mari - przewróciła oczami - Oh, po prostu chodź.
Pociągnęła Nina za rękę w kierunku szatni. Na szczęście Sabrina nadal tam stała i grzebała w niej. Alya wytłumaczyła chłopakowi szeptem, że jego zadaniem jest odwrócić uwagę rudowłosej.
- Cześć - przywitał się, nie bardzo wiedząc, jak może dalej tym pokierować.
- Co tam?
- A dobrze... patrz, Szkarłatna Dama! - nagle wskazał palcem jakiś punkt za dziewczyną, która odwróciła się niespiesznie.
- Przepraszam, to miał być żart?
- Nie, chyba po prostu przywidziało mi się i... - nie zdążył dokończyć, bo usłyszeli czyiś krzyk. Chloe stała z ręką wspartą na biodrze i grzebała w telefonie Alyi, coś pod nosem mówiąc. W końcu pokazała dziewczynie jakieś zdjęcie.
***
- Widzi pan? Ona naruszyła przestrzeń osobistą Sabriny! - krzyknęła blondynka, kładąc telefon Alyi ze zdjęciem na biurku dyrektora.
- No właśnie, tępa idiotko! - warknęła mulatka - To szafka Sabriny, więc czemu ona nie może wnieść oskarżenia? A no tak, bo jej to nie przeszkadza!
- Sabrina! - Chloe pstryknęła palcami, na co posłusznie przydreptała do niej rudowłosa - Powiedz tej reporterce, że przeszkadza ci jej zdjęcie!
- P-przeszkadza... - potaknęła cicho.
- Ale nic nie ukradłaś? - dopytał się pan Damocles.
- Oczywiście że nie - oburzyła się Alya.
- Tylko jej duszę! - zachlipiała blondynka, po czym wstała i wtuliła się w Kima, udając, że płacze i lamentuje - Przekroczyła jej sferę osobistą!
- Cóż, godzina zawieszenia, Alyo Cesáire - ogłosił dyrektor. Mulatka kiwnęła głową. Mogło się skończyć o wiele gorzej.
- Godzina to za mało dla takiego przestępcy - zaperzyła się Chloe - A mój tatuś to potwierdzi.
- Umm... to znaczy, chciałem powiedzieć: tydzień zawieszenia.
- Chyba pan sobie żartuje! - wykrzyknęła niebieskooka - Powinna zostać wydalona ze szkoły na zawsze!
- Panno Bourgeois... nie mogę Alyi bezpodstawnie wyrzucić i...
Dziewczyna podniosła brwi, po czym kliknęła w zieloną słuchawkę przy kontakcie swojego taty.
- Ale... Ugh, dobrze. Alyo Cesáire, zostajesz wydalona ze szkoły ze skutkiem natychmiastowym.
- No, od razu lepiej - odparła zadowolona Chloe, wkładając telefon do torebki.
Mulatka za to spojrzała z niedowierzaniem na osoby obecne w pokoju: usatysfakcjonowaną Chloe, niepewnego dyrektora, zdezorientowanego Kima i zawstydzoną Sabrinę.
- Ona na pewno nie jest bohaterką, raczej super świruską, że daje się tak pomiatać! - z tymi słowami wyszła, trzaskając drzwiami.
***
Teraz wypadałoby wytłumaczyć, dlaczego Chloe aż tak bardzo zależało na odejściu Alyi.
- ŻE CO POWIEDZIAŁA?! - wrzasnęła blondynka, spoglądając zza ściany. Od kilku chwil przysłuchiwała się rozmowie Nina i mulatki, ale oglądała konwersację z dostatecznej odległości, żeby nikt jej nie słyszał.
Tikki w jej torebce zachichotała.
Otóż niebieskooka wpadła w szał, kiedy usłyszała, że ta naiwna reporterka podejrzewa Sabrinę, tą Sabrinę która zawsze jej usługiwała, za bycie Szkarłatną Damą. To była przecież zniewaga całej jej osoby! Żeby porównywać ją do tej sługuski...
Tak powstał cały plan zemsty.
***
- Psssttt! Nino! Gdzie jest Alya?
- Została zawieszona przez to dochodzenie z Sabriną i Szkarłatną Damą - wyjaśnił cicho mulat.
- CO?! - krzyknęła na całą salę Mari.
- Marinette, do dyrektora! Nikt nie będzie krzyczał na mojej lekcji!
Granatowłosa wyszła z klasy. Coś jej tu nie pasowało.
Weszła do gabinetu, ale gdy spojrzała na dyrektora, ten się nie ruszał. Na klatce piersiowej miał "przyczepiony" znaczek pauzy, a jego mina była bezcenna.
- O nie...
Obejrzała szybko nagranie, na którym niejaka Lady Wi-Fi rozmawiała z panem Damoclesem. Od razu załapała sytuację. Wybiegła z pomieszczenia czym prędzej, aby dać znać reszcie klasy.
***
- To tylko twoja wina! - krzyknęła rozzłoszczona kwami w toalecie - Gdyby nie ty, nie doszłoby to akumanizacji Alyi!
- Sama na to zasługiwała - stwierdziła pewnie Chloe - Porównała mnie do Sabriny!
- Teraz musisz się przemienić i to naprawić - zarządała Tikki.
- Jak zwykle, posprzątam ich bałagan. Kropkuj!
***
- Ja serio nie mam nic do Sabriny, dlatego... - blondyn spojrzał na Plagga ze zrozpaczeniem widocznym na twarzy - Nie chcę, żeby ona się okazała Szkarłatką!
- Trzeba będzie to sprawdzić - wzruszyło ramionami kwami - Ale najpierw ser.
- Ta chciałbyś - parsknął Adrien - Wysuwaj pazury!
***
- Błagam, oby to nie było prawdą... - Czarny Kot na kicikiju powiększył obraz w pokoju Sabriny - Szlag by to trafił!
Zobaczył Sabrinę z maską na twarzy, wymachującą yo-yo. Ale... Sabrina nie była wredna!
- Chyba nie myślałeś na serio, głupi dachowcu, że ta marna podróba sprostałaby mojej chwale? - Szkarłatna Dama wylądowała obok.
- Dzięki Bogu - zielonooki odetchnął z prawdziwą ulgą - Dzięki Bogu.
- To co, wchodzimy i zabieramy tą blogerkę, co nie? - spytała dziewczyna, przeglądając się w lusterku yo-yo.
- Nie wiemy, gdzie ona teraz jest - stwierdził chłopak - Jednak warto byłoby się rozejrzeć.
W tym momencie nad Paryżem zawisło coś ala nagranie puszczane z nikąd, ale widoczna na nim była Lady Wi-Fi i zamrożona Sabrina.
- Wszyscy chcemy się dowiedzieć, kim jest tak naprawdę Szkarłatna Dama. I oto proszę! - zdjęła maskę z twarzy rudowłosej - Miałam rację!
Przez okno wbili bohaterowie dokładnie w momencie, kiedy Alya zaczęła rozwodzić się nad swoją prawdomównością.
- Co? Ale... ugh! - warknęła wkurzona mulatka.
- Słuchaj słonko, jestem niepowtarzalną gwiazdą, a porównywanie mnie do takich osób - tu blondynka wskazała na Sabrinę - Jest obrazą mojego majestatu!
Zaakumanizowana jakby wsiąkła w telefon.
- Gdzie poleciała, jak myślisz?
W tym momencie kij Czarnego Kota zaczął dzwonić.
- Tak?
- Kocie, przyjdźcie pod hotel Grand Paris - powiedziała Marinette - Mam przeczucie, że powinniście to zobaczyć.
***
Pierwsze wrażenie było dezorientujące. W jadalni hotelu burmistrza, na każdym stoliku leżał telefon.
- Jesteś pewna, że to na pewno tutaj? - spytał niepewnie Kot.
- Przecież widziałam - granatowłosa przewróciła oczami.
- No nie wiem, ta piekarzyna niczego nie może być pewna - rzuciła Szkarłatna Dama, a Mari znów zapaliła się w głowie czerwona lampka.
Nagle nad najbliższym stolikiem pojawiła się Lady Wi-Fi i ze złowieszczym śmiechem strzeliła jednym stopem. Potem znikła i pojawiła się nad innym; i tak w kółko.
- Korzysta z telefonów, aby szybko się przemieszczać! - zauważyła Marinette, po czym niemal siłą wyrwała yo-yo z rąk bohaterki.
- Hej! - zaprotestowała tamta, ale ze zdziwienia odebrało jej dalszą chęć komentowania. Bo Dupain-Cheng zbijała kolejne telefony przy użyciu broni.
- Kocie, zrób to samo! - poleciła chłopakowi, który od razu pomógł. Wkrótce został tylko jedna komórka, którą po chwili zniszczyła granatowłosa.
- Wiesz co? - zagadnęła nagle zaakumanizowana - Wiem, że jestem po przeciwnej stronie i w ogóle, ale powinnam zabrać ci kolczyki i dać Marinette. Byłaby znacznie lepszą bohaterką - powiedziała po zastanowieniu Alya.
- To nie jest zły pomysł - ucieszył się Kot.
- Zamknij się - Chloe rzuciła mu pełne nienawiści spojrzenie.
***
- Ludzie... mają... prawo wiedzieć! - wydyszała Lady Wi-Fi, siłując się z maską bohaterki - Dlaczego to do cholery nie schodzi?
- Bo nie ogarniasz - blondynka przewróciła oczami. W tej chwili w drzwiach pojawił się Czarny Kot wraz z Mari, którzy dzięki pomysłowości tej drugiej otworzyli zablokowane drzwi.
- Oooo, Kotek przybył na pomoc swojej ukochanej? Jakież romantyczne! - wykrzyknęła Alya kąśliwym tonem.
- Jak śmiesz twierdzić, że mogę być zakochana w tym durnym dachowcu?! - wrzasnęła Szkarłatna Dama i z całej siły kopnęła mulatkę w policzek.
- Kiedy wy jesteście tak blisko, my się zmywamy! - blondyn zasalutował przeciwniczkom, po czym razem z Marinette odbiegli w kierunku dachu. Pomysł z zepsuciem źródła sieci dała oczywiście granatowłosa, ale nie było to ważne.
- Nie uda wam się mnie powstrzymać! - krzyknęła za nimi Lady Wi-Fi i pobiegła za nimi.
- Hej, a ja to co?! Ugh, nie ważne. Szczęśliwy Traf. Pudełko z popcornem? Cudownie.
***
- Kotaklizm! Zaraz zabraknie ci prądu.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - oznajmiła dziewczyna.
W tym momencie Marinette wyrwała kij zielonookiemu i rzuciła nim w przyjaciółkę, która upadła w tył.
- Faktycznie, było jeszcze łatwiej niż przypuszczałem - przyznał, dotykając słupa.
- O, nareszcie - mruknęła Dama, uwalniając się ze stopów. Szybko wbiegła na dach i złapała akumę, a potem wszystko naprawiła.
- Potwierdzam, że Mari byłaby o wiele lepszą posiadaczką tego miraculum - stwierdził Kot, uśmiechając się do granatowłosej.
- Jak śmiesz, ty głupi...
- Alya! - tą bezsensowną rozmowę przerwała fiołkowooka, która podbiegła do oszołomionej przyjaciółki - Wszystko w porządku?
- Tak, chociaż nie za wiele pamiętam... gdzie my jesteśmy? O kurczę, Szkarłatna Dama i Czarny Kot! Chcecie mi udzielić wywiadu?
- No cóż, może ten jeden jedyny raz mogłabym sobie na to pozwolić... - Chloe zaczęła poprawiać sobie włosy, ale potem blondyn przerzucił ją sobie przez ramię i po prostu wyniósł - Hej! Puszczaj mnie!
Nic już nie mówiąc, po prostu wsadził ją do schowka i zatrzasnął za nią drzwi. Sam miał już wejść do jednego z pomieszczeń, kiedy zatrzymał go głos Marinette.
- Hej! Super, że cię jeszcze złapałam - wydyszała. Najwyraźniej biegła - Chciałam zapytać... i prosić o zaufanie. Ja wiem, że to wiele znaczy, ale...
- Przejdź wreszcie do sedna - zaśmiał się chłopak, na co ona się zarumieniła.
- Pokażesz mi swoją tożsamość? - wypaliła na jednym wydechu - Wiem, wiem, ale gdybyś mi na tyle zaufał, to mogłabym nie tylko pomagać wam w niektórych misjach, ale chronić cię, gdybyś miał się gdzieś przemienić.
Nie dodała, że wreszcie pragnęła poznać prawdziwą twarz chłopaka, który skradł jej serce.
- Marinette - Kot położył dłoń na jej ramieniu - Nie myśl sobie, że ci nie ufam, bo to nie prawda. Jestem w stanie stwierdzić, że bardziej ufam tobie niż samemu sobie, ale... tutaj nie chodzi o zaufanie.
Doskonale widział gasnące podekscytowanie w oczach ukochanej dziewczyny.
- Gdyby Władca Ciem, nawet przypadkiem, poznał moją tożsamość lub to, że o niej wiesz, mógłby ci coś zrobić. A do tego nie dopuszczę. Ale przysięgam, że przyjdzie taki dzień, w którym ci ujawnię moją twarz.
To mówiąc uśmiechnął się po raz ostatni i zamknął drzwi pomieszczenia. Miał nadzieję, że zrozumie. Nie przyznał także, że boi się reakcji dziewczyny na wiadomość o tym, że odważny bohater w czerni to jej przyjaciel z klasy.
A granatowłosa nie przyznała, jak bardzo zabolała ją odmowa, chociaż powody były logiczne. Jakaś jej część cieszyła się z wyznania o zaufaniu, ale teraz mogła głównie skupić się tylko na okropnym smaku odrzucenia. Mimo tego przemogła się i zamknęła szczelniej drzwi, po czym wyszła z hotelu.
***
- Wiesz, że mogłeś już dzisiaj pokazać swojej ukochanej prawdziwą twarz? - zagadnął złośliwie Plagg - Mogłeś być szczęśliwy, ale odrzuciłeś to w imieniu walki ze złem. Gratuluję.
- Siedź cicho.
Adrien miał w głowie mętlik, ale był zbyt zmęczony, żeby roztrząsać sytuację z przed chwili. Dlatego po dotarciu do domu od razu położył się spać, ignorując gadanie kwami i własne kłucie w sercu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top