Część 6
[Sara]-Kochanie... Przecież widzę, że jesteś bardzo zmęczony. Nie spałeś całą noc. Prześpij się...
[Draco]-Nie... Nie chcę zmarnować ani chwili!
[Sara]-Spokojnie. Jest dopiero przed 6. Zawsze się budziliśmy popołudniu, więc prześpij się. Obudzę Cię o 12 jeśli chcesz. - powiedziałaś zatroskanym głosem.
[Draco]-Kochanie, ale...
[Sara]-Zrób to dla mnie. Ja też się o Ciebie martwię.
[Draco]-Ale naprawdę...
Zaczęłaś go całować po klatce brzuchu.
[Sara]-No... A teraz się zgodzisz? - mówiłaś nie przerywając całowania.
Chłopakowi bardzo się to podobało. Zaciskał dłonie na prześcieradle. Zjechałaś troszkę w dół, żeby wzbudzić w chłopaku 'pozytywne reakcje'. W pewnej chwili przestałaś całowanie. Podciągnęłaś się na poduszkę i pocałowałaś go w usta.
[Draco]-Jesteś niemożliwa... - powiedział i oddał pocałunek - No dobrze. Dla Ciebie wszystko.
[Sara]-Śpij dobrze mój książę.
Leżałaś przy swoim chłopaku nie odrywając od niego wzroku. Od czasu do czasu jeździłaś leciutko paznokciami po jego plecach. Postanowiłaś wstać. Zarzuciłaś na siebie swój koronkowy szlafrok i wyszłaś z pokoju. Włóczyłaś się po całym domu bez celu. Wyszłaś na balkon i oparłaś się o barierkę. Nachodziły Cię różne myśli. Miałaś mętlik w głowie... Zrezygnowana poszłaś do kuchni. Zrobiłaś chłopakowi śniadanie. Sałatka owocowa, tosty i inne różne przysmaki. Popatrzyłaś na godzinę, była już prawie 12. Weszłaś do pokoju, postawiłaś tacę ze śniadaniem na stoliku i usiadłaś na rogu łóżka.
[Sara]-Draco... Książę... - budziłaś lekko chłopaka - Mój bohaterze...
[Draco]-C...Co? Och... Jesteś. - podniósł się zaspany, przetarł oczy i się przeciągnął
[Sara]- Jak się czujesz?
Spytałaś, ale on Ci nie odpowiedział tylko złapał Cię w talii i położył na łóżku.
[Draco]-Jak zasypiałem byłaś jakość inaczej ubrana...
[Sara]-Skarbie, ja wtedy w ogóle nie byłam ubrana... - powiedziałaś i zaczęłaś się śmiać
[Draco]-A no właśnie... - chłopak zaczął już rozwiązywać sznurek od szlafroka, ale Ty mu przerwałaś
[Sara]-Czekaj, czekaj... Najpierw zjedz śniadanie.
Chłopak na te słowa odwrócił się i zobaczył przed sobą wielką tacę, a na niej masę jedzenia.
[Draco]-Ty to sama wszystko przygotowałaś? Dla mnie...?
[Sara]-No wiesz... Jakoś muszę Ci podziękować za to, że uratowałeś mnie dziś w nocy.
[Draco]-Najlepsza dziewczyna na świecie! No...? Na co czekasz? Ty też zajadaj.
[Sara]-Wiesz... Nie, dziękuję. Nie jestem głodna. - powiedziałaś i wbiłaś wzrok w poduszkę.
[Draco]-Co? Dlaczego? - powiedział i przerwał nabijanie owoców na widelec
[Sara]-Po prostu nie mam ochoty.
[Draco]-Nie wierzę Ci.
[Sara]-Dlaczego?
[Draco]-Po pierwsze... Odkąd Cię znam, wiem, że lubisz jeść. Po drugie za szybko odwróciłaś ode mnie wzrok, a po trzecie czuję, że coś jest nie tak.
[Sara]-Wydaje Ci się. - powiedziałaś i żeby uniknąć jeszcze jakichkolwiek komentarzy zaczęłaś jeść.
[Draco]-Dziękuję, było przepyszne. - uśmiechnął się do Ciebie
[Sara]-Cała przyjemność po mojej stronie. - podniosłaś leciutko kąciki swoich ust
[Draco]-Zaraz wrócę. Pójdę to odnieść. Poczekaj tu na mnie.
Draco wyszedł z pokoju, a Ty wstałaś i podeszłaś do wielkiego okna. Patrzyłaś w oddal, która była poza nim. Po chwili wszedł do pokoju Draco i zamknął za sobą drzwi. Podszedł do Ciebie i przytulił od tyłu, przyciskając Twoje ciało do swojego.
[Draco]-Jak zasypiałem byłaś jakość inaczej ubrana...
[Sara]-Już to mi mówiłeś Draco.
[Draco]-Tak, wiem o tym. - powiedział i zaczął delikatnie zdejmować szlafrok z Twoich ramion. Ubranie spadło na podłogę, a Ty odwróciłaś się do chłopaka. Chłopak złapał Twoje dłonie, zrobił krok do tyłu i przyglądał Ci się uważnie.
Wiele razy nie miałaś na sobie koszulki i nie wstydziłaś się chłopaka, ale tym razem gdy przyglądał Ci się tak uważnie, poczułaś się nieco skrępowana, a na Twoich policzkach pojawił się rumieniec.
[Draco]-Wyglądasz przepięknie. - badał wzrokiem każdą część Twojego ciała.
[Sara]-Draco j...
Nie dokończyłaś, bo chłopak wziął Cię na ręce i zaniósł na łóżko. Leżałaś na boku, a on gładził ręką po Twoich plecach. Z oczu leciały Ci łzy, ale nie mógł tego zobaczyć bo byłaś od niego odwrócona.
[Draco]-O czym tak myślisz?
[Sara]-O niczym szczególnym...
[Draco]-A nieszczególnym?
[Sara]-Też.
[Draco]-Więc dlaczego się nie odzywasz?
[Sara]-Ja po prostu... - nie wiedziałaś co odpowiedzieć chłopakowi, ale na szczęście wpadł Ci do głowy pomysł - No... Wiesz przecież jak działa na mnie to jak miziasz mnie po plecach...
[Draco]-Mhm... Odwróć się do mnie.
[Sara]-Po co...?
[Draco]-Odwróć się.
[Sara]-Nie.
Nie dawałaś za wygraną, ale chłopak szybko przekręcił Cię w jego stronę i zobaczył Twoją zapłakaną twarz.
[Draco]-Hej, hej... Dlaczego płaczesz?
Nie wytrzymałaś.
[Sara]-No, a jak myślisz?! Mam się cieszyć, że dziś w nocy będziesz musiał wyjechać stąd?! Tak, masz rację... To jest powód do radości! - skuliłaś się i zaczęłaś szlochać w kołdrę.
Chłopak przez moment przyglądał Ci się jak sparaliżowany, ale chwilę później Cię przytulił. Ty wtuliłaś się w jego nagą klatkę piersiową. Siedzieliście tak w ciszy. Chwilę później poczułaś na swojej ręce łzy. Wiedziałaś, że to na pewno nie Twoje, więc uniosłaś głowę. Zobaczyłaś, że Draco płacze razem z Tobą. Otarłaś jego policzki.
[Sara]-Ale...N...Nie płacz...
[Draco]-Nie chcę się z Tobą rozstawać!
[Sara]-Ja też... Może... Zamiast się smucić zróbmy coś razem... We dwójkę.
[Draco]-Dobry pomysł. - pociągnął nosem. - Ale najpierw się trochę ogarnijmy...
[Sara]-Chcesz iść tu do łazienki?
[Draco]-Nie. Dzisiaj ja zejdę na dół. Widzimy się za pół godziny, tak?
Po tym wyszedł. Wzięłaś prysznic, wysuszyłaś i uczesałaś włosy, ubrałaś się ładnie i zeszłaś na dół. Draco już na Ciebie czekał.
[Draco]-To jak? Idziemy?
[Sara]-Jasne, ale gdzie?
[Draco]-A o tym przekonasz się za chwilę. - powiedział i uśmiechnął się do Ciebie tajemniczo.
Przeteleportowaliście się na jakieś osiedle. Na początku nie wiedziałaś co to za miejsce, ale po chwili zaczęłaś sobie przypominać. Była to dzielnica, gdzie spędziłaś z bratem 3 lata swojego dzieciństwa, zanim zamieszkałaś z nim. Było tam boisko, na którym zawsze grałaś w piłkę ze swoimi kumplami. Była także ławeczka, na której zawsze siedziałaś ze swoimi dwiema przyjaciółkami (Aida i Ophelia (czyt. Ofelia))
[Sara]-C-Co?! Skąd wiedziałeś o tym miejscu? - zapytałaś podekscytowana
[Draco]-Twój brat mi opowiadał raz jak byliście u nas, więc sobie o nim pomyślałem i no... Jesteśmy.
[Sara]-Nie mogę uwierzyć w to co widzę!
Przytuliłaś chłopaka z całej siły.
[Draco]-Ojejku, zaraz mnie udusisz! - powiedział ledwo łapiąc oddech.
[Sara]-Przepraszam, ale tak bardzo się cieszę!
[Draco]-Haha, widzę. Opowiesz mi trochę o swoim dzieciństwie?
[Sara]-Jasne, jeśli chcesz... - powiedziałaś i poszłaś z chłopakiem do cienia pod drzewem i usiedliście razem. - No więc... Pamiętam jak tutaj przyjechaliśmy z rodzicami. W sumie tu widziałam ich ostatni raz... Miałam 6 lat...
[Draco]-Jeżeli trudno Ci o tym opowiadać nie musisz.
[Sara]-Nie, nie. W porządku. Chodzi o to, ze odkąd skończyłam 6 lat mieszkałam tu u mojej cioci razem z Blase'm. On miał wtedy 14 lat. Przez ten cały czas nie narzekałam na brak towarzystwa czy coś w tym stylu. Widzisz tą ławeczkę? - wtem pokazałaś na starą drewnianą ławkę - zawsze siedziałam na niej z moimi przyjaciółkami i obgadywałyśmy naszych kolegów. - zaśmiałaś się - Taak, taak. Pamiętam jak wtedy wpadł mi w oko mój przyjaciel z boiska, Alec. Jak dziewczyny się o tym dowiedziały często zostawiały mnie z nim sam na sam i uciekały...
[Draco]-No wiesz co? Czuję się zazdrosny! - powiedział i udawał obrażonego.
[Sara]-Kochanie... Nie masz o kogo. - dałaś mu buziaka w usta
[Draco]-No... Masz szczęście. - zaśmiał się
[Sara]-Wiem, bo mam Ciebie.
[Draco]-Moja kochana. - przytulił Cię do siebie. - No, a wracając do Twojej opowieści...?
[Sara]-No tak... Więc zawsze z Aidą i Ophelią... No wiesz, tak się nazywały, byłyśmy ze sobą bardzo zżyte. Nigdy się ze sobą nie kłóciłyśmy. Jak musiałam się z nimi żegnać na zawsze myślałam, że pęknie mi serce... No, ale po tylu latach, udało się z tym wszystkim pogodzić. O! Pamiętam jeszcze taką jedną zołzę, Sally... Normalnie odzwierciedlenie Pansy... - na te słowa chłopak zaczął się nieopanowanie śmiać. Musiałaś czekać długi czas, aż skończy się śmiać, abyś mogła kontynuować. - No co? Taka prawda. Jeju, jak ja nie znosiłam tej dziewuchy, była bardzo ładna i niektórzy chłopcy się za nią oglądali, no ale bez przesady... Śmiałyśmy się z dziewczynami, że później jej buźka nie będzie już taka ładna. Ha... W szkole na każdym kroku sobie dogryzałyśmy. Ale raz przegięła po całości... Jak już wspominałam podobał mi się Alec. Ta głupia żmija się dowiedziała o tym i robiła wszystko żeby mnie przy nim poniżyć. Jak graliśmy z chłopakami w piłkę ona mi podstawiła nogę. Ja upadłam i skręciłam kostkę, miałam pozdzierane kolana i łokcie... Dziewczyny mnie podniosły i do niej podprowadziły. Trzymały mnie, żebym nie upadła, a ja jej dałam z liścia... Do tego jeszcze mój kolega przez przypadek kopnął w nią piłką. Biedaczka miała na jednym policzku ślad po mojej ręce, a na drugim ślad po piłce... Wyglądała komicznie. Nie pokazywała się na osiedlu przez 3 dni.
[Draco]-Już wiem dlaczego nikt z Tobą woli nie zadzierać... - powiedział lekko przerażony
[Sara]-Haha, Draco spokojnie... Nikomu nic się nie stanie, dopóki ten ktoś nie przeciągnie struny. - zażartowałaś - Pamiętam jak cała moja paczka podpisała się na tej ławce...
[Draco]-Cała paczka?
[Sara]-No tak... Ja, Aida, Ophelia, 3 kumpli i jeszcze był jeden chłopak, Camill, ale... No cóż. Na początku było między nami wszystkimi okej, ale potem postanowił przyłączyć się to tej ropuchy...
[Draco]-Możemy iść to zobaczyć?
[Sara]-Nasze podpisy? - spytałaś patrząc na chłopaka dziwnym wzrokiem.
[Draco]-Tak. Chcę to zobaczyć.
Wstaliście spod drzewa i ruszyliście w stronę ławki. Pochyliłaś się nad nią i pokazałaś chłopakowi napisy: "Sara, Alec, Aida, Otto, Ophelia, Simon, Camill - Inni, a jednak tacy sami.
[Sara]-No tak... Jedna rzecz, przywróciła tyle wspomnień...
Chłopak się uśmiechnął do Ciebie. Siedzieliście na ławce i rozmawialiście dużo. Po jakimś czasie przyszły do Was dwie dziewczyny.
[Ophelia]-Ee... Przepraszam... - powiedziała trochę zmieszana - Bo my chciałyśmy pogadać, no i wiecie to jest nasze miejsce od wielu lat i...
Zamurowało Cię. Ich twarze wydawały się niezwykle znajome.
[Sara]-Zaraz, zaraz... Ophelia...?
[Ophelia]-Skąd znasz moje imię...? - zapytała zbita z tropu - Chwila... [T.I.]?! Jeju! Kiedy ja Cię widziałam?! - krzyknęła i rzuciła Ci się na szyję
[Sara]- Aida!
[Aida]-Tak bardzo za Tobą tęskniłam! Co Ty tu robisz?
W tym momencie popatrzyłaś na Draco, a on na Ciebie. Uśmiechnęliście się.
[Sara]-No wiecie... Najpierw chciałabym Wam przedstawić Draco.
[Ophelia, Aida]-Cześć Draco!
[Draco]-Witajcie. - powiedział i się uśmiechnął przyjacielsko do dziewczyn
[Aida]-Sara... Zawsze miałaś oko do chłopaków. Bardzo przystojny. Jesteście razem?
Razem z Draco zaczęliście się śmiać cicho.
[Sara]-Tak... On mnie tu zabrał, chciał żebym... Noo... Powspominała sobie.
[Ophelia]-Ooo... To takie kochane. - powiedziała dziewczyna, a uśmiechnęła się od ucha do ucha.
Siedzieliście we czwórkę i rozmawialiście długo. Dogadywaliście się wszyscy. Po chwili podeszła do Was jakaś dziewczyna.
[Sally]-Aida, Ophelia, wy idiotki! Zastanawiam się dlaczego wy się tu jeszcze pokazujecie? Przecież Was nikt nie lubi. A to kto? Obrońcy? Szkoda mi Was. Was i Was - pokazała palcem najpierw na dziewczyny, a potem na Ciebie i Draco.
[Sara]-Kto to? - zapytałaś szeptem Aidę.
[Aida]-Nie pamiętasz? To Sally. Teraz pomiata każdym...
Gdy usłyszałaś kto to jest i co robi zagotowało się w Tobie. Wstałaś i stanęłaś przed dziewczyną.
[Sara]-A Ty co?! Ty mała, wredna, bezmózga żmijo... Myślisz, że jesteś lepsza od innych? Haha... Dobre sobie! A teraz zjeżdżaj stąd!
[Sally]-Za kogo Ty się uważasz?! Jak śmiesz mi rozkazywać?!
[Sara]-Zjeżdżaj stąd już Ci powiedziałam! Chyba, że chcesz znowu nie wychodzić z domu przez 3 dni z powodu śladu mojej ręki na Twoim policzku.
Na te słowa dziewczyna zbladła.
[Sally]-Sara ...? C-Co Ty tu robisz...?
[Sara]-Jak widzisz, stoję przed Tobą i próbuję opanować rękę, bo się strasznie wyrywa... Wydaje mi się, że chce mieć bliski kontakt z Twoją twarzą. - powiedziałaś i zgromiłaś ją wzrokiem.
Dziewczyna uciekła w pośpiechu. Uśmiechnęłaś się sama do siebie i odwróciłaś w stronę znajomych. Wszyscy mieli szeroko otwarte oczy i buzie. Zwłaszcza Draco wydawał się być przerażony tym, w jaką furię możesz wpaść jak ktoś Cię zdenerwuje.
[Sara]-No co? Ktoś w końcu musiał to zrobić. - powiedziałaś i zaczęłaś się śmiać.
[Aida]-Dzięki Sara teraz już zamknie ta swoją jadaczkę.
[Sara]-Ale co się z nią stało...? Wygląda jak... Nie ona. Jak wyjeżdżałam pamiętam ją jako ładną dziewczynę, a teraz...
[Ophelia]-To prawda... Niektórzy mówią, że ta jej wredota mocno wpłynęła na jej urodę...
[Sara]-Haha, to jest ogromne prawdopodobieństwo.
Siedzieliście razem jeszcze przez długi czas. Śmialiście się, opowiadaliście dowcipy i tak dalej. W końcu zwróciłaś się do swojego chłopaka.
[Sara]-Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. Zawsze wiesz jak mnie uszczęśliwić... - powiedziałaś i pocałowałaś chłopaka w usta, a za Wami rozległo się głośnie 'uuuu' - No i dziękuję Wam, że spędziliście z nami ten czas. Miło było się znów z Wami zobaczyć, ale na nas już czas. Mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy.
Powiedziałaś i pożegnałaś się z przyjaciółmi. Odeszliście od nich tak, by nie mogli zobaczyć jak się teleportujecie. Chwilę później byłaś w domu z chłopakiem. Była już 22:00. Poszliście do salonu. Chłopak opadł na kanapie,a Ty poszłaś do niego i usiadłaś mu na kolanach.
[Sara]- A wiesz jak bardzo Sara kocha Dracona?
[Draco]- Dracon zdaje sobie z tego sprawę jak bardzo i jest niesamowicie dumny z tego powodu.
Zaczęliście się śmiać. Po pół godziny wrócił Twój brat i Lucy. Rozmawialiście o tym co się dzisiaj wydarzyło, widać było, że byli zadowoleni z pomysłu Draco. Po godzinie przybyli państwo Malfoy'owie.
[Blase]-Dzień dobry Pani Narcyzo, witam Panie Lucjuszu. Jak minął dzień?
[Lucjusz]-Miło Was znowu widzieć. Dziękujemy, nie najgorzej. Dużo pracy i nic poza tym.
Rozmawialiście jeszcze dość długo. Po chwili tata Draco zwrócił się do Was.
[Lucjusz]-Chyba już na nas czas... Draco, czy jesteś gotowy?
Widziałaś u chłopaka wielki smutek i łzy w oczach, którymi patrzył teraz prosto na Ciebie. Ty również miałaś w oczach cały ocean.
[Narcyza]-Kochani, czy coś Wam się stało?
[Sara]-Przepraszam, ale nie wytrzymam... - powiedziałaś i rzuciłaś się pędem po schodach do pokoiku na poddaszu.
[Lucjusz]-Draco? Co jej się stało? - zapytał zaniepokojony, ale Draco nic nie odpowiedział. Po policzku popłynęło mu kilka łez. Odwrócił się, poszedł i usiadł na kanapę chowając twarz w dłoniach i łkając cicho.
Lucjusz i Narcyza pobiegli szybko do Ciebie,a Lucy i Blase siedzieli z Draconem i go pocieszali. Dobrze wiedzieli, że chodzi o Waszą rozłąkę. Współczuli Wam z całego serca. Ty, która siedziałaś skulona w pokoju zaczęłaś bardzo płakać. Usłyszałaś ciche pukanie do drzwi.
[Sara]-Proszę... - powiedziałaś cicho, pociągając nosem
[Lucjusz]-Co się stało, dlaczego oboje płaczecie? - spytał zatroskany
[Sara]-No bo proszę Pana...
[Narcyza]-Chodzi o to, że musicie się już rozstać?
[Sara]-Niech państwo nie wezmą tego do siebie, ale gdybym mogła nie oddałabym Dracona Państwu już nigdy więcej. - uśmiechnęłaś się nieznacznie, a rodzice chłopaka zaśmiali się cicho - Nie mogę sobie poradzić z tym, że on już musi jechać. Czuję się jakby ktoś odrywał mi kawałek serca. Fakt, że nie zobaczę Draco przez tak długi czas jest dla mnie nie do zniesienia... Wiem, że nie jesteśmy ze sobą długo, ale... Od kilku już lat jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Traktuję go jak mojego najlepszego przyjaciela i mojego partnera. Nasze uczucia, pomimo tak młodego wieku są bardzo szczere. I nie wiem, czy jest cokolwiek, co mogłoby to zmienić...
Widziałaś, że po tym co powiedziałaś Pani Narcyza popłakała się, a Lucjuszowi stanęły w oczach łzy.
[Narcyza]-Jesteście jeszcze młodzi, ale mimo to bardzo cieszy nas Wasz związek. Traktujemy Cię jako naszego członka rodziny i mamy świadomość tego jak bardzo cierpicie... - mówiła Narcyza przez łzy
[Lucjusz]-W Hogwarcie będziecie mogli spotykać się bardzo często... Jedyną przeszkodą są przerwy. Wiemy, że to co Ci zaoferujemy nie będzie tym samym co spędzanie z naszym synem całych dni, ale...
[Narcyza]-...ale mamy nadzieję, że Ci się to spodoba. Domyślaliśmy się z Twoimi opiekunami, że ta rozłąka będzie dla Was trudna... Dlatego ustaliliśmy...
[Lucjusz]-Że podczas rozłąk , będziemy robić co w naszej mocy, żebyście się spotykali, rozumiesz? We wszystkie święta Twój brat nas zaprasza do siebie, my Was również. Więc to już jest czas, na spędzenie czasu razem. A w weekendy, możecie do siebie przyjeżdżać nawzajem. Co Ty na to?
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Byłaś tak niesamowicie szczęśliwa! Bardzo cieszył Cię fakt, że rodzina Draco i Twoja w pełni akceptują to, że jesteście razem. Rzuciłaś się na szyję rodzicom Dracona, w wyniku czego runęliście razem na ziemię, ale oni nie zrobili nic tylko odwzajemnili Twój uścisk 2 razy mocniej.
Zeszliście na dół. Widziałaś, ze chłopak też się nieco rozpromienił, najwidoczniej też usłyszał o tej propozycji.
[Narcyza]-No to cóż... Wszystko ustalone, musimy się z Wami żegnać. - powiedziała smutno Narcyza
Przytuliłaś rodziców Draco,a on Twojego brata i Lucy. Blondyn podszedł do Ciebie i popatrzył w oczy. Rzuciliście się sobie w ramiona. Pocałował Cię przy wszystkich. Usłyszałaś tylko...
[Lucjusz]-Żono... Chyba zbliża się wesele... Blase... Ależ będziemy mieć piękną synową.
[Blase]-A my przystojnego szwagra.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
[Draco]-Do zobaczenia na peronie. Będę tęsknił. - wyszeptał Ci do ucha i ostatni raz pocałował Cię.
Poszłaś do pokoju i usiadłaś na łóżku. Wzięłaś do ręki zdjęcie, które zrobiliście podczas pobytu u Malfoy'ów i przyglądałaś się mu dokładnie. Podciągnęłaś kolana pod głowę i wtuliłaś się. Po chwili do Twojego pokoju wszedł Blase.
[Blase]-Mogę?
Podniosłaś głowę z kolan i uśmiechnęłaś się lekko do brata.
[Sara]-Jasne, wchodź.
[Blase]-Jak się czujesz? - zapytał z troską w głosie
[Sara]-Fatalnie...
[Blase]-W jakim sensie?
[Sara]-W każdym sensie... - powiedziałaś i przytuliłaś się do serca brata - Ale fakt, że za 2 dni jadę do Hogwartu mnie pociesza... Ale z drugiej strony, będę się musiała rozstać z Wami. Stoję pomiędzy młotem, a kowadłem...
[Blase]-Wiem, że cierpisz i Ci współczuję, ale jesteś silną kobietą i wiem, że dasz sobie radę!
[Sara]-Dziękuję Ci, jesteś najlepszy!
[Blase]-A Ty jesteś moją najukochańszą siostrzyczką. Nie przejmuj się i kładź się spać bo już późno, a jutro musisz się spakować na wyjazd.
[Sara]-Ale zaraz... Nie idziemy na Pokątną?
[Blase]-W tym roku wszystko Ci już kupiliśmy, możesz spać jutro spokojnie do południa.
[Sara]-Jesteście najlepsi!
Brat pocałował Cię w czoło i wyszedł. Od razu usnęłaś.
Nazajutrz obudziłaś się o 11:00. Zobaczyłaś na stoliku nocnym śniadanie i karteczkę od brata. ~Śniadanie dla naszej królewny. Musieliśmy pilnie wyjechać, sprawa z Ministerstwa, sama rozumiesz... Nie wrócimy później niż o 17. Trzymaj się ciepło i smacznego. Buziaki!~
[Sara]-Kochani są. - powiedziałaś sama do siebie i uśmiechnęłaś się szeroko.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo dobrze. Obudziłaś się w świetnym humorze, dostałaś śniadanie do łóżka, myśl, że już jutro zobaczysz się ze swoim chłopakiem... Czego chcieć więcej? Po śniadaniu poszłaś odnieść naczynia do kuchni. Wchodząc do kuchni zobaczyłaś bukiet 100 róż i karteczkę przyczepioną do nich. "Dla najpiękniejszej dziewczyny na świecie. Widzimy się jutro. Kocham, ściskam i całuję." Pomyślałaś sobie, że ten dzień staje się coraz piękniejszy. Z ogromnym uśmiechem na twarzy poszłaś do pokoju. Włączyłaś muzykę bardzo głośno i zaczęłaś się pakować. Tańczyłaś, śpiewałaś, skakałaś. Nim się obejrzałaś była 17. Zeszłaś na dół i czekałaś na opiekunów. Dosłownie po minucie byli już w domu.
[Sara]-Witajcie! Jak się macie? Jesteście zmęczeni? A może jesteście głodni? Jak sprawy w Ministerstwie? Już wszystko dobrze?
[Blase]-Hej, hej, hej zestopuj młodziaku, tchu Ci zabraknie.
[Sara]-Haha, przepraszam, ale dzisiaj mam świetny humor!
...
[Lucy]-Wstawaj śpiochu, już czas się ubierać. - budziła Cię Lucy
[Sara]-A nie da rady zarezerwować jeszcze 5 minutek? - mówiłaś jeszcze cała zaspana, a dziewczyna zaśmiała się
[Lucy]-Niestety nie, dzisiaj wyjazd do Hogwartu, zapomniałaś?
Zerwałaś się z łóżka krzycząc "No tak!". Po godzinie stałaś już na peronie z opiekunami. Razem z bratem wniosłaś bagaże do przedziału i z powrotem wyszliście z pociągu. Stałaś i rozmawiałaś z Lucy i Blase'm. Po chwili ktoś podszedł do Ciebie i zakrył Ci oczy.
[Sara]-Kto to? - powiedziałaś zbita z tropu - Blase, Lucy jesteście tu?
[Blase]-Stoimy dokładnie przed Tobą, w tym samym miejscu, w którym staliśmy. - powiedział brat wyraźnie rozbawiony twoim zachowaniem
[Sara]-Draco, czy to Ty?
Chłopak zdjął Ci dłonie z oczu, Ty obróciłaś się. Ujrzałaś przed sobą blondyna. Nie czekając na nic rzuciłaś mu się w ramiona. Po chwili zobaczyłaś rodziców chłopaka i im pomachałaś, co oni odwzajemnili. Podeszli do Was i przywitali się ciepło.
[Narcyza]-Może my już pójdziemy...?
[Sara]-Co? Ale dlaczego?
[Lucjusz]-Musimy porozmawiać z Twoim bratem i Lucy, a Wy pewnie chcecie już pobyć sami. No cóż. Nie będziemy przedłużać. Trzymajcie się ciepło i piszecie do nas listy. - powiedział i zaczęli się oddalać
[Draco, Sara]-Do zobaczenia! - krzyknęliście równocześnie.
Skierowaliście się w stronę pociągu, gdy natknęliście się na Waszego kolegę, Blaise'a.
[Blaise]-Cześć! No i jak tam piękni, młodzi, zakochani? Co u Was słychać?
Zaczęliście się śmiać i weszliście do pociągu. Podróż mijała Wam szybko, gdy nagle do przedziału weszła Pansy...
[Pansy]-Cześć Wam. - przywitała się, ale nikt jej nie odpowiedział - Sara możemy porozmawiać?
Popatrzyłaś na dziewczynę dziwnym wzrokiem.
[Sara]-Czy to ważne? - zapytałaś od niechcenia.
[Pansy]-No cóż... Myślę, że to Cię zainteresuje... - powiedziała, a na jej mopsowatą twarz wkradł się parszywy uśmieszek.
[Sara]-Jeżeli tak Ci zależy... Mów.
[Pansy]-Ale nie tutaj.
Wyszłyście z przedziału i poszłyście do innego, pustego. Usiadłaś i czekałaś, aż dziewczyna zacznie mówić.
[Sara]-Zaczniesz w końcu mówić? - powiedziałaś poirytowana już trochę
[Pansy]-Cóż... Ty jesteś z Draco, tak?
[Sara]-No tak, ale chyba nie odkryłaś tego dopiero teraz, co?
[Pansy]-No wiesz... Muszę Cię rozczarować...
[Sara]-Do rzeczy...
[Pansy]-No więc... Wczoraj byłaś u Draco z rodzicami, odwiedzić ich. I ja wtedy poszłam z Draco na spacer. Wziął mnie za rękę i powiedział, że mu na mnie zależy, wiesz?
[Sara]-C...Co? - powiedziałaś nie dowierzając.
[Pansy]-No naprawdę. Uznałam, że powinnaś wiedzieć ode mnie, bo Draco by Ci tego sam nie powiedział, rozumiesz chyba co? - mówiła, z jej twarzy nie schodził ten głupkowaty uśmieszek.
[Sara]-Jasne... Wezmę to sobie do serca - powiedziałaś z ironią w głosie i wyszłaś z przedziału.
Wróciłaś z powrotem do przedziału Draco. Weszłaś bez słowa.
[Draco]-No jak tam? O co chodziło?
Nie odpowiedziałaś nic. Właściwie nawet nie usłyszałaś pytania tylko usiadłaś przy oknie i odwróciłaś głowę od reszty.
[Draco]- Sara ? Słyszysz mnie...? - wyrwał Cię z zadumy Twój chłopak
[Sara]- Co?
[Draco]-Słuchałaś mnie w ogóle?
[Sara]-Przepraszam, nie. Co mówiłeś?
[Draco]-Pytałem o co chodziło Pansy.
W tej chwili posmutniałaś, ale nie dawałaś tego po sobie poznać. Nie wiedziałaś czy to co Ci powiedziała dziewczyna było prawdą czy nie, ale w każdym razie, nie miałaś ochoty rozmawiać z chłopakiem. Uśmiechnęłaś się sztucznie i powiedziałaś.
[Sara]-O nic szczególnego. Można powiedzieć, że to... Dziewczęca sprawa. Przepraszam Was, ale chcę trochę odpocząć.
Oznajmiłaś i odwróciłaś się w stronę okna. Praktycznie przez całą drogę nie odzywałaś się do Draco i reszty. Czasem wtrąciłaś kilka słów, ale naprawdę rzadko.
Byliście już w zamku. Można powiedzieć, że unikałaś Draco. Na uczcie, nawet na niego nie patrzyłaś. Wiedziałaś, że on bacznie nie spuszcza z Ciebie wzroku, ale... Miałaś to wtedy gdzieś, chociaż bardzo Cię zabolało to, co powiedziała Ci Pansy. Raz spojrzałaś tylko na Pansy i widziałaś u niej triumfalny uśmieszek. Twoi przyjaciele próbowali Cię rozśmieszyć. Od czasu do czasu im się to udało, ale nie na długo. Gdy uczta się skończyła, z Wielkiej Sali wyszłaś jako ostatnia, bo nie mogłaś się zebrać. Szłaś już po schodach, kiedy usłyszałaś znajomy głos. To był Sir Nicholas.
[Sir Nicholas]- Witam panienkę Sara!
[Sara]-Dobry wieczór Sir Nicholasie! Co słychać? Rozmawiał Pan już z pierwszoroczniakami?
[Sir Nicholas]-Tak! Ale z nich sprytne zuchy! No, ale nie po to przyszedłem. Chciałem zapytać co się z Tobą działo na uczcie?
[Sara]-Ale jak to? - udawałaś, że nie wiesz o co chodzi
[Sir Nicholas]-Byłaś taka smutna. Musiało się coś stać, bo naprawdę bardzo rzadko jesteś smutna...
[Sara]-Aa... O to chodzi... No cóż... Ta podróż była dla mnie niezwykle męcząca i to dlatego.
[Sir Nicholas]-Na pewno? - dopytywał
[Sara]-Tak, tak. - uśmiechnęłaś się do niego szeroko - Nie ma co się przejmować. Wystarczy, że się wyśpię i jutro będę jak zwykle uśmiechnięta.
[Sir Nicholas]-No dobrze, w takim razie nie zatrzymuję. Dobranoc!
[Sara]-Dobranoc Sir Nicholasie!
Weszłaś do pokoju wspólnego, było jeszcze dużo osób. Przywitałaś się ze znajomymi twarzami i weszłaś do swojego pokoju. Ginny i Hermiony nie było, bo siedziały w pokoju Gryfonów. Po chwili dostałaś list. "Sprawa jest bardzo poważna. Proszę, przyjdź na 5 piętro do opuszczonej sali lekcyjnej, nalegam." Zastanawiałaś się kto mógł to napisać... Jeszcze nigdy nie dostałaś listu o tak typowo poważnej treści. Od razu wyszłaś z pokoju i skierowałaś się we wskazane miejsce. Weszłaś do sali, a tam ku Twemu zdziwieniu... Lub nie... Ukazał się Draco.
[Sara]-Draco? Czemu mi wysłałeś taki list? Przestraszyłam się. Myślałam, że coś się stało.
[Draco]-No właśnie w tym rzecz. Dziwnie się zachowujesz odkąd wróciłaś z rozmowy z Pansy. Unikasz mnie, co było dla mnie zastanawiające...
[Sara]-Ale... Ja Cię wcale nie unikam.
[Draco]-Jasne. - powiedział i przyjrzał się Twoim oczom - W takim razie... Popatrz na mnie. Prosto w moje oczy i powiedz, że nic się nie stało.
Stałaś przez chwilę i patrzyłaś w oczy blondyna, ale nie miałaś odwagi skłamać, że nic się nie dzieje.
[Sara]-No dobrze... Nie dam rady Ci skłamać... Chodzi o to, że dowiedziałam się czegoś... Przykrego dla mnie. Chodzi o Ciebie. I o Pansy. Powiedz mi... Była u Ciebie wczoraj?
[Draco]-Jak to? Być, była, ale co ma to do rzeczy w tym wszystkim?
[Sara]-A no to, że mi powiedziała, że jak właśnie u Ciebie była, poszliście na spacer, a Ty wziąłeś ją za rękę i powiedziałeś jej, że Ci na niej zależy. W tym sensie w jakim by ona chciała. Myślałam, że... - nie dokończyłaś, bo chłopak wykipiał ze złości
[Draco]-No nie wierzę! Ona i jej rodzina jest nienormalna! Nienawidzę jej i wszystkiego co z nią związane!
[Sara]-D-Draco... Ale spokojnie... Nie denerwuj się tak. O co chodzi?
[Draco]-O to, że to jest największa kłamczucha jaką widział świat! Była u mnie wczoraj ze swoimi rodzicami. Jej rodzice powiedzieli "Draco, może przeszedłbyś się z Pansy?", ja jej odpowiedziałem "No, ale po co prze Pani? Przecież ona zna już tutaj całą okolicę..." Moi rodzice wiedzieli, że ja i Ty jej nie lubimy, oni z resztą jej też nie po tym wszystkim co zrobiła Tobie, sami mają do niej uprzedzenia. Wtedy moja mama się odezwała "Pani Parkinson... Myślę, że to nie jest najlepszy pomysł.", a jej matka na to "A to niby dlaczego? Pansy ma coś bardzo ważnego do powiedzenia Draconowi...". No i ona mnie dosłownie wyciągnęła od stołu, co bardzo się nie spodobało moim rodzicom. Zaciągnęła mnie do ogrodu i powiedziała "Słuchaj Draco, mnie nie obchodzi to, że masz dziewczynę. W ogóle mi to nie przeszkadza. Moi rodzice powiedzieli mi, że chcieliby, żebyśmy byli parą, więc..." i wtedy chciała mnie pocałować, ale ją odepchnąłem i powiedziałem, żeby puknęła się w głowę. Wróciłem oburzony do jadalni i zacząłem wrzeszczeć na jej rodziców, że są niepoważni tak samo jak jej córka. Wyjaśniłem moim rodzicom co Pansy chciała zrobić, a oni się zdenerwowali i wyprosili ich...
[Sara]-Ja... Nie wiedziałam...
[Draco]-Nie rozumiem tylko, dlaczego nie chciałaś o tym porozmawiać ze mną, tylko unikałaś mnie?
[Sara]-Nie chodzi o to, że nie chciałam z Tobą rozmawiać, albo, że Cię unikałam, tylko o to, że najpierw chciałam sobie to wszystko przemyśleć.
[Draco]-Nie gniewasz się na mnie?
[Sara]-Nie. Kocham Cię!
Po wyjaśnieniu sprawy Draco odprowadził Cię do dormitorium. Byłaś już szczęśliwa, że wszystko się wyjaśniło.
Przeszłaś przez dziurę w obrazie i zobaczyłaś siedzącego w fotelu Seamus'a. Właściwie to mu się trochę przysnęło. Podeszłaś do niego i zaczęłaś go lekko budzić.
[Sara]-Seamus... Obudź się śpiąca królewno.
[Seamus]-C...C...Co?
[Sara]-Nie śpij bo Cię okradną. - zaśmiałaś się,
[Seamus]-O Sara! Jesteś już. Miło widzieć, że już wszystko w porządku.
Opowiedziałaś Seamus'owi wszystko, a potem wróciłaś do dormitorium.
Rano zbierałaś już powoli na lekcję transmutacji. Szłaś dziarskim krokiem mrucząc pod nosem jakąś piosenkę. Nawet nie zauważyłaś jak obok Ciebie szedł Draco. W końcu się zorientowałaś.
[Sara]- Draco? Długo tak już idziesz? - zapytałaś zdezorientowana
[Draco]-No już chwilę... - zaśmiał się - Co śpiewasz? A raczej co mruczysz?
[Sara]-A nic specjalnego... - zaśmiałaś się także
[Draco]-Jakoś tak to szło? - powiedział i zaczął mruczeć Twoją piosenkę. Gdy skończył zaczęliście się śmiać.
Szliście korytarzem pogrążeni w rozmowie, gdy nagle na Draco wpadł pewien pierwszoroczniak z Gryffindoru. Był z rodziny mugoli. Gdy zobaczył zdenerwowanie Dracona zaczął się jąkać.
[Pierwszoroczniak]-Ja... Przepraszam... Ja... Nie widziałem...
[Draco]-Patrz jak chodzisz Ty mała szlamo!
[Pierwsoroczniak]-Ja... Naprawdę przepraszam...
[Draco]-Jeżeli jeszcze raz...
Zaczął agresywnie, ale urwał. Byłaś zszokowana zachowaniem blondyna. Odciągnęłaś małego Gryfona od chłopaka i powiedziałaś do niego tylko "Nie przejmuj się i leć na lekcję." Poprawiłaś mu szatę i poklepałaś ramię na znak, żeby już poszedł. Sama odeszłaś od Draco.
[Draco]-Poczekaj! - krzyknął za Tobą i zaczął Cię gonić, ale nie zatrzymywałaś się. Gdy cię dogonił powiedziałaś idąc cały czas przed siebie...
[Sara]-Nie. Już tyle razy mi obiecywałeś, że nie będziesz nikogo nazywał szlamą, a co robisz...? Przepraszam, muszę iść.
Poszłaś szybko na lekcję. Weszłaś do sali i usiadłaś w ostatniej ławce. Po chwili do klasy wpadł Draco.
[Draco]-Mogę z Tobą usiąść? - zapytał z nadzieją w głosie
Nie odpowiedziałaś mu nic tylko wzruszyłaś ramionami i odwróciłaś od niego wzrok. Chłopak położył książki na ławce i usiadł. Złapał Cię za rękę, ale wzięłaś ją od niego.
[Draco]-Przepraszam Cię...
[Sara]-Słuchaj. Czasem się zastanawiam czy Twoje obietnice nie są tylko pustymi słowami. Jest mi przykro z tego powodu co zrobiłeś, a jeszcze bardziej, że nie dotrzymałeś obietnicy mi złożonej.
Po chwili do klasy weszła Profesor McGonagall. Zaczęła przygotowywać się do lekcji. Ku zdziwieniu wszystkich zebranych w Sali wstał Draco i zwrócił się do Profesorki.
[Draco]-Pani Profesor czy ja mógłbym coś powiedzieć?
[Profeson McGonagall]-To jest ważne?
[Draco]-No dla mnie nawet bardzo.
[Profesor McGonagall]-A więc proszę Panie Malfoy.
Draco wyszedł na środek sali.
[Draco]- Sara... - wzrok każdego ucznia w sali i Profesorki powędrował na Ciebie. Poczułaś się dość dziwnie... - Chciałbym Cię przeprosić za to co zrobiłem...
[Profesor McGonagall]-A co takiego się stało Panie Malfoy?
[Draco]-Jak szedłem z Sara na lekcję wpadł na mnie jakiś pierwszak. Więc, cóż... Zacząłem go wyzywać od szlam... Wcześniej mi się to już zdarzało, a Sarze to przeszkadza. Właściwie jest temu całkiem przeciwna. Więc postanowiłem obiecać jej, że nigdy tego nie zrobię, ale dziś... Złamałem obietnicę. Dlatego chciałem tutaj przy wszystkich przysiąc, że już nigdy tego nie zrobię. A Ciebie Sara... - podszedł do Ciebie i klęknął przed Tobą na kolano - chciałbym bardzo przeprosić. Czy... Wybaczysz mi?
Wszystkich zamurowało gdy to zobaczyli... Nie wiedziałaś co powiedzieć. Rozglądałaś się po sali. Wszyscy mieli uśmiechnięte twarze, dziewczyny były całkiem tym pochłonięte i wszyscy dawali Ci znak, żebyś przebaczyła chłopakowi. Nawet Prof. McGonagall się uśmiechała pod nosem. Wstałaś z krzesła, podeszłaś do chłopaka i spytałaś.
[Sara]-Ale... Już nigdy tego nie zrobisz?
[Draco]-Obiecuję Ci przy wszystkich.
Przytuliłaś chłopaka z całej siły, a w klasie rozległy się brawa. Usłyszałaś tylko 'Całuj ja! Całuj ją!' Speszona tym wszystkim popatrzyłaś na Draco, a on złożył na Twoich ustach pocałunek, co wywołało jeszcze większe brawa i okrzyki wśród uczniów.
_________________________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top