35

Lecimy już do mojego rodzinnego miasta. Wzdycham i patrzę na wtuloną w moje ramie Lauren, Selena chyba też zasnęła, ponieważ ciche głosy rozmów moich przyjaciół ucichły.

- Mila? - szepnął do mnie chłopak. Spojrzałam na niego smutno - Wiesz, że grozi ci niebezpieczeństwo? Mogłaś coś powiedzieć, wymyślił bym coś by przedłużyć nam wakacje...

- Shawn tak nie można. Cały czas mam się ukrywać przed tym palantem? Nie. Nie tędy droga, wiem mogę przez to zagrozić i waszemu bezpieczeństwu, ale jeśli będzie trzeba zasłonie was własną piersią. Po za tym Christian chce dostać mnie, to nie będzie już młodzieńczy zatarg, ale groźny spór. Jestem świadoma, że jeśli się stanie coś złego...

- Nic złego się nie stanie Mila, nawet o tym nie myśl. Załatwimy to - wszedł mi w słowo. Przestałam na chwilę mówić by mógł powiedzieć to co chciał. Gdy skończył zignorowałam jego słowa i postanowiłam dokończyć to co wcześniej On mi przerwał.

- To mogę wam sprawić cierpienie, ale Shawn obiecaj mi, że wtedy zaopiekujesz się Lauren i będziesz ją wspierał oraz moją mamę - obu nam pociekła pojedyńcza łza, Shawn szybko ją starł, pozwoliłam swojej na to by spłynęła spowodnie tam gdzie chciała.

- Nie będę musiał. Mila mówisz jak byś leciała na wyrok swojej śmierci... - w jego głosie słychać ogromny smutek

- Tak się czuje. Czuje się jak by świat mi uciekał spod nóg, jak bym zaraz miała stracić Ciebie, Lo i Sel... - westchnęłam

- A ja się przez to czuję jak bym już cię stracił Mila, proszę uspokój się. On się nawet nie dowie, że jesteś tu gdzie jesteś obiecuję Ci, o wszystko zadbam byś była bezpieczna - oparł brodę pomiędzy oparciami dwóch samolotowych foteli a przez szparę między jego a Seleny fotelem włożył dłoń, która jest na tyle długa by bez trudnu złapać mnie za moją

- Co ma być to będzie - powiedziałam uśmiechając się - Obudź Sel a ja Lo -
powiedziałam szybko już nie ciągnąć tematu z chłopakiem zwracając się w stronę pięknej niewinnej dziewczyny, która wygląda wręcz jak anioł. Spokojna, bez zmartwień - Lauren - szepnęłam jej na uszko - Lolooooo - przedłużam wypowiedziane "o" na końcu jej imienia, a ta otwiera te swoje zielone czeka i się delikatnie uśmiecha

- Wolę jak mnie budzisz innym sposobem - szepcze cicho a ja się uśmiecham

- To teraz jak już nie śpisz troszkę cię rozbudze - szepnełam w jej usta by po chwili już nasze języki toczyły ze sobą spokojny, ale namiętny taniec, w końcu gdy brakło mi tchu odsunęłam się od dziewczyny

- Może porozbudzasz mnie jeszcze bardziej? - zapytała z figlarnym uśmieszkiem i na moją twarz takowy wpłynął. Przysunełam się bliżej dziewczyny i znów złączyłam nasze usta. Złapałam ją za udo i delikatnie uniosłam w górę po czym zjechałam powoli dłonią na jej kobiecości. Od razu wzięła głęboki wdech i się odsunęła - Camz jesteśmy w samolocie - ledwo może złapać oddech.

- Wiem - składam pojedyńczy pocałunek na jej słodkich ustach i odsuwam dłoń. Z dziewczyny wydobył się dźwięk jęku niezadowolenia

- Ty lubisz mi robić na złość - zapieła pasy. Szykujemy się do londowania.

Parę minut później już odebraliśmy swoje bagaże i kierujemy się w stronę mojego rodzinnego domu. Shawn i ja cały czas milczymy, oby dwoje wiemy jak to się wszystko może skończyć i jak bardzo wszyscy tym możemy przepłacić.

Jakiś czas wcześniej oczami Christiana

- Kurwa! Pierdoleni nieudacznicy! Nic nie umiecie zrobić dobrze, do chuja? - moja wściekłość sięga zenitu. Mam bandę patałachów zamiast dobrych pracowników

- Szefie ale...

- Zamknij ryj! - uderzyłem z całej siły w stół - Macie ją dopaść zrozumiano? Macie dopaść Cabello i zajebać tą pierdoloną sukę! Albo nie! Macie ją złapać. Sam chcę patrzeć jak uchodzi z niej życie - siadam na krzesło i widzę przerażony zwrok dwóch dryblasów. To takie śmieszne, są więksi ode mnie a srają w pampersy niczym niemowlęta - Macie ją namierzyć i chuj mnie to obchodzi jak to zrobicie. Reszta mnie nie interesuje, chce wyrównać rachunki z tą małą suczą. Tyle razy mnie wydymała, że w końcu się przekona - mówię bardziej do siebie niż do nich. Pierdolone małpy dostały już rozkazy, a nadal stoją i się tylko mi przysłuchują - Wypierdalać mi stąd - warknełam. Co za banda idiotów. Za co ja im w ogóle płacę? Ci ludzie to konkretnie potrafią mnie wyprowadzić z równowagi... Pierdoleni nieudacznicy. Rzygać mi się chcę myśląc o tym, że nawet nie sprawdzili czy wszystko gra. Cabello uratowała Selene i jej przyjaciółeczke, ale teraz przepłaci za to życiem.

Oczami Camili

Tak bardzo tęskniłam za mamą, że nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. Przywitała nas bardzo ciepło a zwłaszcza mnie i Shawna, ale dla dziewczyn również była bardzo miła. Cieszy mnie to, że zamiast smutku w jej głosie słyszę w nim teraz tylko i wyłącznie radość, chociaż wiem, że to jest niebezpieczne. Oddam wszystko by moi najbliżsi byli szczęśliwi. Przywitał mnie też bardzo ciepło Austin. Cały czas mnie do siebie przytulał, albo wieszał rękę przez moje ramiona. Też bardzo za nim tęskniłam, razem z nim także dużo przeszłam podobnie jak z Shawnem. Lo nie za bardzo chyba się to podobało, że mnie tak ściskał. Teraz leżę w łóżku z Lauren, a Selena i Shawn w innym pokoju. Lo wtula się cały czas we mnie kurczowo, a ja co chwilę delikatnie mierzwię jej włosy dłonią tak by jej nie obudzić. Jest taka piękna i słodka, zwłaszcza wtedy, kiedy jest zazdrosna. Niezmiernie mnie ten fakt nawet cieszy, chodź nigdy tego nie lubiłam. Dzięki temu wiem, że nie jestem jej obojętna. W końcu moje powieki zaczynają się robić ciężkie. Zamykam oczy i wtulam się we włosy, mojej słodkiej anielicy. Tak MOJEJ. Wiem, że ona jest moja i już zawsze będzie moja, nie pozwolę by stało się inaczej. Ta dziewczyna stała się obowiązkowym punktem mojego życia i za żadne skarby go nie zmienię. Każdego dnia poznaje ją coraz lepiej i coraz więcej dostrzegam, to aż dziwne. Jak to możliwe, że jedna osoba może wnieść tyle zmian do czyjegoś życia? Jak to się dzieje, że gdy jest się przy tej osobie nagle traci się dla niej zdrowe zmysły? Jak to możliwe, że ktoś taki jak ja? Wyprany z uczuć, emocji i bliskości człowiek nagle nabiera otwartości, ale tylko na jedną osobę? Jak to się stało, że Lauren stała się moim przyciąganiem, moją grawitacją oraz światem? Nie wiem, ale wiem jedno. Nie chce stracić tego uczucia, nie chce stracić jej. Nie chce stracić mojego całego świata, którym stała się właśnie ta dziewczyna.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top