32
Oczami Lauren
Otwieram powoli oczy czując, że miejsce obok mnie jest puste. Odebrało mi oddech, czy ona zniknęła? Boże błagam powiedz, że nie. Spanikowana wstałam i szybko się ubrałam. Zeszłam na dół, przy stole zauważyłam siedzącą na krześle przyjaciółkę, która właśnie karmi Shawna ruskawką w czekoladzie. Odezwałam się nie zwracając uwagi czy popsuje im ten moment czy nie
- Widzieliście Camile? - zapytałam rozglądając się do okoła
- Wyszła jakieś dwie godziny temu - mówi brunet, siadam przy stole i opieram głowę na dłoniach
- Śniadanie? - pyta mnie przyjaciółka
- Jakoś nie jestem głodna - odpowiadam i podchodzę do blatu żeby wstawić wodę na kawę. Opieram się rękoma o blat. Czy ona naprawdę zniknie? Lauren ty idiotko, mogłaś z nią tego nie robić, tak to chociaż mogłaś ją mieć przy sobie a teraz? Nawet nie będziesz jej widziała... Ale co z jej obietnicą? Że nie odejdzie? Z jej słowami, że chce słyszeć tylko z moich ust dźwięki rozkoszy? Co z jej zapewnieniem, że będzie przy mnie. Westchnęłam. Dlaczego się nie powstrzymałam? Chciałam ją mieć tylko blisko siebie, czy to tak wiele? Móc patrzeć w jej piękne czekoladowe oczy? Móc całować jej takie pełne, słodkie usta? Chciała bym żeby to było tylko moje. Żeby ona była tylko moja. To nie wykonalne wiem, ale zawróciła mi w głowie. Nie widzę po za nią świata, a gdy jest obok wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Jestem taka głupia, że uwierzyłam mimo wszystko iż będzie dobrze? Że każdego ranka się będę przy niej budzić patrząc w jej oczy i czując porannego całusa? Że powie mi, że mnie kocha? Że kiedyś będę nosić jej nazwisko i będziemy miały dzieci? Zamknęłam oczy by z moich oczu nie uroniły się łzy. Lauren jesteś taka głupia myśląc, że to wszystko mogło by się wydarzyć, zwłaszcza wypowiedzenie przez Camile w twoją stronę tych dwóch ważnych i słodkich słów, których i tak nawet nie masz szansy usłyszeć. Ona może mieć każdą, lepszą, ładniejszą... Dlaczego myślisz, że ona na prawdę chcę tylko ciebie? Chyba mocno popłynęłaś z fantazją. Moja świadomość nieubłaganie mnie beszta za nadzieję jaką żywię w kierunku dziewczyny. Nadzieję, która zawsze zostanie strefą fantazji. Z zamyślenia wyrywają mnie czyjeś dłonie obejmujące moją talię, a mój nos od razu wyczuwa zapach perfum dziewczyny o której właśnie myślałam. Przymykam lekko oczy, odetchnęłam w duchu. Dotrzymała obietnicy i mnie nie zostawiła. Czuje jak składa delikatny pocałunek na moim policzku
- Dzień dobry - szepcze mi do ucha, a przez moje ciało przechodzi prąd. Nie mogę się powstrzymać i odwracam się w jej stronę. Moje oczy napotykają jej piękne czekoladowe teńczówki. Pochyliłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku. Po chwili go pogłębiła, na co oczywiście od razu jej pozwoliłam. Oderwała się ode mnie i spojrzała prosto w moje oczy, złapała mnie za rękę i pociągnęła do naszego pokoju. Posadziła mnie na łóżku, sama usiadła obok mnie. Spojrzała prosto w moje oczy
- A teraz nie udawaj i powiedz dlaczego, płakałaś i dlaczego pocałowałaś mnie w sposób jak bym miała zaraz gdzieś zniknąć? - otworzyłam szeroko oczy, jakim cudem ona to wszystko dostrzegła? Patrzę na nią, nie wiem co powiedzieć - Jestem obserwatorem, a teraz mów - co to do cholery ten obserwator? Yh, widzę, że nie odpuści. Spuściłam zwrok i zaczęłam bawić się swoimi palcami
- No bo po wczorajszym się obudziłam w łóżku sama...
- Myślałaś, że cię zostawiłam? - skinęłam tylko głową. Dziewczyna podsunęła się do mnie i mocno przytuliła i zaczęła składać delikatne pocałunki na mojej szyji zostawiając na niej po sobie malinki. Wzięłam głęboki wdech, poczułam jak dziewczyna wpłata dłonie w moje włosy i mocno mnie do siebie przyciąga. Toczy się między nami delikatny pocałunek który zdecydowałam się pogłębić, mimo wszystko nie stał się mocniejszy, lecz uczucia włożone w niego są tak mocno wyczuwalne... Camila popycha mnie lekko bym się położyła, co od razu robię nie odrywając się od jej ust. Wplatam palce w jej włosy i przyciągam mocno do siebie. Z moich ust wydobywa się niekontrolowany jęk prosto w usta kobiety. Czuje jej uśmiech i schodzi z pocałunkami ku mojej szyji. Zamykam oczy i odchylam głowę do tyłu, ułatwiając Camili dostęp do mojej szyji. Gdy czuje jak zasysa moja skurę uśmiecham się i mimowolnie przegryzam wargę. Camila siada na mnie okrakiem i podwija moją bluzkę by po chwili się jej całkowicie pozbyć. Siadam by móc znów zaatakować usta dziewczyny, która na mnie siedzi. Nie pozostaje jej dłużna i również ściągam z niej koszulkę. W tym czasie zdążyła ściągnąć ze mnie stanik. Zaczęłam całować jej szyję, również zostawiając po sobie soczyste ślady na jej skórze. Camila cichutko jęknęła, co wywołało mój uśmiech. Odpinam jej stanik i po, chwili obie jesteśmy już półnagie. Schodzę z pocałunkami niżej na jej piersi, odchyla się w tył by nie utrudniała mi ich mała przestrzeń między nami. Trzymam dłoń na jej plecach pomagając podtrzymać się czekoladowookiej w tej korzystnej dla mnie pozycji. Drugą wodze po jej idealnym brzuchu by, po sekundzie moja dłoń masowała jej pierś, obcałowuje drugą, sse i zagryzam delikatnie jej już twardy i nabrzmiały sutek
- Jesteś taka piękna Camz - wzdycham gdy moje usta zaczynają spowrotem odnajdywać jej kładziemy się z powrotem na łóżku. Kurwa dlaczego jest mi tak trudno się gryść w język by nie wypowiedzieć tych dwóch słów? Może to wpływ naszej obecnej czynności do której dążymy, ale nie za wszelką cenę tylko powoli, delikatnie i... Z uczuciem? Chwilę później obie już jesteśmy całkiem nagie. Dłoń Camili sunie prosto do mojej małej przyjaciółki, która aż błaga o ulgę. Nie odrywamy od siebie naszych ust. Gdy dłoń Camili dociera tam, gdzie przez ostatnie minuty miałam ochotę znów ją poczuć. Zaczyna masować moje wejście, aby za chwilkę włożyć we mnie dwa palce. Jęknęłam głośniej i wtuliłam się w dziewczynę chowając głowę w zagłębieniu jej szyji. I moja dłoń zaczęła wędrować, do Camili kobiecości. Gdy poczuła, co zamierzam jej ciało samo się zatrzęsło. Zaczęła poruszać się we mnie dosyć szybko, więc i ja nie byłam jej dłużna. Wsadziłam w jej mokrą dziurkę dwa palce również od razu nimi szybko poruszając. Z naszych gardeł wydobywają się głośne jęki. Przygryzam skurę Camili w jej zagłębieniu szyji i unoszę ledwo głowę patrząc jak dziewczyna, już jest bliska sama czuje, że moje ciało zaczyna się spinać. Staram się skupić i pocałować Camile.
- Pro-prosze doj-dojdźmy ra-raz-zem - ledwo udało mi się wyszeptać i znów złączyłam nasze usta. Głośno jęknęła w moje
- L-L-Lo - zdążyła z siebie wydobyć za nim owładnął nami orgazm. Oplotłam nogami talię Camili, która się we mnie wtuliła i delikatnie mnie pocałowała
- Jeszcze nigdy nie robiłam tego w taki sposób - złożyła pocałunek na mojej szyji. Zamknęłam oczy
- Mhhm - mruknęłam - Podobało Ci się? - spojrzałam jej w oczy. Położyła dłoń na moim policzku i również spojrzała prosto w moje
- Z tobą mogę robić to nawet milion razy skarbie - szepnęła w moje usta kolejny raz łącząc je w delikatnym pocałunku
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top