24
Za nami już większa połowa drogi, a ja dopiero skończyłam opatrywać mocno obitą dziewczynę.
- Dziękuję i przepraszam, że naraziłam ciebie, Lauren i Shawna. Byłam taka głupka - rozpłakała się na moim ramieniu
- Już spokojnie ważne, żeby teraz utrzeć nosa Christianowi, tak by obyło się bez dalszych kłopotów - powiedziałam kołysając ją delikatnie na boki
- A samochód? Namierzają was - zaczęła panikować
- Spokojnie zmieniliśmy go. Shawn wymienił się z kolegą który aktualnie od paru godzin jest w drodze za granicę - uspokoiłam ją i okryłam ją kocem. Odwróciłam się w końcu do Lauren. Ma nieodgadniony wyraz twarzy. Wyciągnęłam drugi koc i ją przykryłam
- Lauren - zaczęłam cicho, dziewczyna na mnie spojrzała
- Dziękuję za ratunek - powiedziała szybko i znów odwróciła głowę.
- Lauren, proszę porozmawiajmy - powiedziałam próbując spojrzeć jej w oczy. Dziewczyna westchnęła i na mnie spojrzała
- Mamy o czym? - zapytała z kamienną miną
- Myślę, że mamy - powiedziałam spuszczając zwrok
- Więc słucham - uniosła brew
- Jak się czujesz?
- Chcesz rozmawiać o moim samopoczuciu? Dobrze więc zacznę od początku. Dziewczyna na której mi zależało wjebała się w jakieś porachunki z dilerem, moja najlepsza przyjaciółka z nim chodziła udając szczęśliwą parkę, zostałam zraniona i zdradzona. Byłam okłamywana, na koniec miałam wypadek i zamiast leżeć w tym cholernym szpitalu zostałam uprowadzona. Podsumowując? Tak naprawdę świetnie się czuje - mówiła z ironią a pod wpływem jej słów zrozumiałam co zrobiłam. Zraniłam ją, cały czas ją raniłam starając się tego nie robić. O ironio. Z moich oczu poraz kolejny wypłynęli łzy. Ogarnij się Cabello! Ty nigdy nie płaczesz nie pamiętasz?
- Gdy się dowiedziałam, że jesteś w szpitalu od razu tam z Shawnem pojechaliśmy, ale gdy zadzwonił Christian, że mamy tam nie jechać od razu się domyśliłam o co chodzi. W głowie miałam tylko to by cię uratować. By was uratować. Prawda jest taka, że nigdy nie kochałam, nigdy nie wiedziałam jak to jest gdy naprawdę komuś zależy, ale przy tobie dowiedziałam się jak to jest. Taki krótki czas a wywróciłaś moje życie do góry nogami. Nie wiem jak to się stało, ale stałaś się dla mnie ważna Lauren. Wiem, że zjebałam i jeśli mnie nie będziesz chciała zaakceptuje to, ale chcę cię mieć przy sobie - dziewczyna wytarła łzy wierzchem dłoni
- Muszę odpocząć. Dojść do siebie, ale mimo wszystko dziękuję, że mnie uratowałaś - spojrzała przelotnie w moje oczy po czym znów skupiła swój zwrok na widoku za oknem
- Gdybyś była mi obojętna nie zrobiła bym tego - szepnęłam a dziewczyna westchnęła
- Gdzie my teraz tak w ogóle jedziemy?
- Do mnie - odpowiedział jej Shawn - U mnie będziecie najbezpieczniejsze. Zajmę się wami - zapewnił dziewczynę, a ona spojrzała na niego podejrzliwie. Chłopak w lusterku zauważył jej zwrok więc dodał - Tak, robię to bezinteresownie ponieważ Camile cenie jak nikogo innego a ludzie ważni dla niej są również ważni dla mnie - dziewczyna oparła głowę o zagłówek
- Wszystko mi jedno co teraz się ze mną stanie - wyszeptała a łzy pociekły z jej oczu. Przytuliłam ją
- Nie mów tak proszę - szepnęłam do jej ucha. Shawn stanął
- Jesteśmy - powiedział i wysiadł z samochodu. Otworzył drzwi i wyciągnął na rękach śpiącą Selene i poszedł w stronę domu. Wyszłam z samochodu i otworzyłam drzwi Lauren wysiadła a ja je zamknęłam. Pomogłam jej dojść do domu. Razem zdecydowaliśmy, że Shawn odstąpi swoje łóżko Selenie, a sam położy się na kanapę by być blisko niej w razie czego. Pożyczyliśmy Lauren jakieś swoje rzeczy, które Shawn wcześniej wziął od mojej mamy gdy wpadliśmy przejazdem
- Chciała bym się wykąpać - powiedziała zmęczonym głosem. Spojrzałam na nią i wstałam otwierając drzwi
- Tu masz łazienkę - powiedziałam i ją wpuściłam. Dziewczyna weszła do łazienki a ja opadłam na łóżko
- To były ciężkie czterdzieści osiem godzin - westchnęłam do siebie. I podnosiłam się z łóżka. Wzięłam gruby koc i pościeliłam go na podłodze po czym położyłam na nim poduszkę i zapasową kołdrę, które zawsze Shawn miał na wypadek większej imprezy. Gdy dziewczyna wyszła z łazienki oniemiałam. Mimo zmęczonego wyrazu twarzy wygląda pięknie. Jej mokre włosy opadające na moją koszulkę i krótkie spodenki. Od razu położyła się do łóżka. Wstałam i ja poszłam do łazienki. Szybko się odświeżyłam i przebrałam w ciuchy, które wcześniej już sobie zostawiłam w łazience. Gdy weszłam do pokoju Lauren nie spała. Leży i patrzy w sufit. Położyłam się na przygotowanym wcześniej przez siebie miejscu przy łóżku. Lauren zawisła nad łóżkiem co sprawiło, że jej włosy opadają na moją twarz
- Co ty robisz? - zapytała zdziwiona
- Kładę się? - odpowiedziałam retorycznie
- Ani mi się śni, że będziesz tutaj spała. Zmarzniesz - westchnęłam
- Ale... - chciałam zaprotestować, ale dziewczyna nie dała mi szansy.
- Chodź na łóżko i nie zgrywaj pawiana Camila - powiedziała przewracając oczami. Nie protestując dłużej, bo i tak nie miało by to sensu położyłam się obok niej
- Bohaterka zasługuje na wygodne miejsce - skwitowała
- To ja cię w to wszystko wciągnęłam - wina w moim głosie jest namacalna. Spojrzałam jej w oczy
- Nie tylko ty, Selena miała w tym chyba nawet większy udział - stwierdziła i przymknęła oczy
- Zadziwiasz mnie - wyrwało mi się
- Czym? - zapytała od razu spoglądając na mnie, zieleń jej oczu zaczął mnie onieśmielać. Jej spojrzenie od razu sprawiło, że się do niej delikatnie uśmiechnęłam
- Powinnaś teraz być w szoku, trałmie. Nie powinnaś chcieć o niczym ze mną rozmawiać, a zwłaszcza ze mną. Nie powinnaś w ogóle godzić się na przebywanie w moim towarzystwie... - westchnęłam na myśl, że dziewczyna miała by mnie olać od razu zrobiło mi się smutno, a serce boleśnie zakóło
- Nic by mi to nie dało, a zwłaszcza po tym co o tobie słyszałam, co widziałam po twoim zachowaniu...
- To znaczy? - przerwałam jej nie wiedząc do czego zmierza
- O wszystkim wiedziałam od początku. No, w sumie nie do końca o wszystkim, ale o większości. Zdziwiło mnie to, że mnie odrzuciłaś w łóżku. Nie spodziewałam się tego i to był już dla mnie dowód, że nie jesteś taka jaką Cię opisali Camila. Druga rzecz to taka, że próbowałaś mnie chronić. Na swój sposób, ale próbowałaś. Trzecia rzecz, która mi udowadnia, że wszyscy się co do ciebie mylili to, to, że mnie uratowałaś - powiedziała i ziewneła - Może i nie chce już z tobą być, ale na pewno nie chce byś zniknęła z mojego życia. Nie po tym co mi udowodniłaś. Byłaś, też lekkomyślna, ale rozumiem dlaczego - oczy zaszły mi łzami. Spieprzyłaś, znów spieprzyłaś Cabello. Dziewczyna ziewnęła - Dobranoc Mila - powiedziała i odwróciła się na drugi bok. Tej nocy nie mogę zasnąć. Lo kręci się niespokojnie na łóżku, jest już prawie czwarta rano. Lauren zaczęła się rzucać i mówić coś niespokojnie przez sen.
- Ciii - szepnełam jej do ucha i pogłaskałam ją po policzku, a ona otworzyła oczy i spojrzała na mnie od razu się uspokoiła. Przytuliła się do mnie. Czuje jej spokojny oddech na swojej szyji. Ona wcale się nie obudziła. To była jej reakcja na sen. Dopiero gdy mam ją w ramionach poczułam się bezpiecznie i odpłynęłam w krainę Morfeusza
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top