23
- Camila uspokój się! - wrzasnął Shawn złapałam go za koszulkę i pchnęła na ścianę
- Masz mnie tam zawieść Mendes, albo ci skopie te jebane dupsko rozumiesz czy nie?!
- Karla uspokój się! Zaraz Selena mi napisze co i jak i wszystko będzie czarno na białym - załamałam się na te słowa odeszłam do niego i podeszłam do innego drzewa złapałam dłońmi jego boki i udałam, że bije w nie głową
- Jesteś jakiś niekumaty, czy mózg Ci odjeło? Jak do niej napisałeś a Christian to zobaczy to już koniec, ty skończony idioto! Jak ty możesz być taki bezmyślny i narażać dziewczyny! Teraz już nie wiem kto jest w większych tarapatach! Lauren czy Selena! Bo na pewno nie my! - głupota tego gościa tak mocno mnie dobija, że aż nie mogę uwierzyć. Jego bezmyślność sięga granic ludzkiej niemożliwości. Odpaliłem kolejną fajkę
- A gdzie chciałaś jechać? - zapytał mnie a ja zacisnęłam powieki i staram się unormować oddech i trzymać nerwy na wodzy by znów na niego nie napaść. Wzięłam głęboki oddech
- Wiem gdzie Christian ma kryjówkę, i że nie bywa w niej zbyt często. Dziewczyny na pewno zostawił same bez żadnej opieki. Bo to oczywiste, jest bezmyślnym debilem.
- Wsiadaj i mów gdzie jechać - powiedział i na mnie spojrzał
- Nie tak szybko Mendes - przewróciłam oczami
- O co ci znów chodzi? - zapytał rozłoszczony
- Nie możemy pojechać twoim samochodem - powiedziałam stanowczo a on na mnie spojrzał jak na idiotkę - Czy ja ci muszę wszystko tłumaczyć czarno na białym? Rozpoznają nas jak tylko nim wjedziemy! A skąd niby Christian wiedział, że jedziemy w strone szpitala? Shawn on nam założył pluskwę namierzającą! - Shawn zacisnął powieki
- Dlaczego na to nie wpadłem? - zapytał sam siebie otwierając drzwi do samochodu i oparł głowę na kierownicy - Dobra, wiem wsiadaj, odpal mi fajkę - wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer - Potrzebny mi wóz - powiedział bez namysłu
Oczami Lauren
Wszystko bardzo mocno mnie boli . Nie rozumiem do końca co się stało? Jest mi strasznie zimno, a w pomieszczeniu jest strasznie ciemno. O co tutaj chodzi? Spróbowałam sobie przypomnieć co się działo. Sytuacja z Camilą, pakowanie, brak snu, wypadek, szpital, Selena i... Christian
- No, nie - jęknęłam to wszystko jej wina... A Selena? Zawiodłam się na niej kompletnie. Drzwi się nagle otworzyły i zobaczyłam parę zarysów cieni w drzwiach, coś wrzucili do środka i zaczasneli drzwi. Usłyszałam cichy jęk
- Selena? - zapytałam z przerażeniem i pomogłam jej wstać i wciągnęłam ją na łóżko. Podeszłam do drzwi i zaczęłam szukać jakiegoś włącznika na ścianie. Mimo, że moje ciało stawia mi opur ponieważ wszystko mnie boli a zawroty głowy z czasem bóle się nasilają i słabną. Znalazłam włącznik i go przyciągnęłam, światło z sufitu padło na cały pokój, co od razu mnie oślepiło. Podeszłam do Seleny, dziewczyna wygląda okropnie. Ma podbite oko, oraz krwawiący łuk brwiowy, jest cała w siniakach. Kuli się na łóżku i płacze. Przytuliłam ją
- Lauren przepraszam. To wszystko moja wina... - powiedziała nie mogła się opanować.
- Uspokój się Sel, wydpstanjemy się stąd jakoś. Coś wymyślę - obiecałam dziewczynie. Nie wiem jak i kiedy, ale coś wymyślę. Rozejrzałam się najpierw dookoła by sprawdzić czy nie ma kamer. Okropnie się zdziwiłam gdy jednak nie zauważyłam żadnej, no tak. Christian jest nic nie myślącym palantem
Oczami Camili
- Prawie jesteśmy - powiedziałam szeptem chodź jesteśmy jeszcze wystarczająco daleko by ktoś usłyszał, ale ostrożności nigdy za wiele.
- Dlaczego to musi być w środku lasu? Przypomina jakiś horror - jęknął chłopak przewróciłam oczami
- Horror to ja mam tutaj z tobą. Zamknij się wreszcie i przydaj się na coś. Idź tak blisko jak się da od przodu budynku i właź na drzewo. Przed tym pozbieraj jakieś kamyki - poinstruowałam chłopaka a ten zrobił to o co prosiłam. Podbiegłam do ściany i oparłam się plecami o mur. Wzięłam głęboki oddech i wyciągnęłam ze spodni pistolet i go przeładowałam. Poczułam wibrowanie telefonu. Przewróciłam oczami i odebrałam. Nie musiałam nawet sprawdzić kto to
- Co Shawn? - zapytałam zirytowana. Czy on nie umie nic zrobić?
- Bo, ja nie wiem co dalej robić - powiedział zawstydzony
- Jak wyjadą, o ile ktoś wyjdzie rzucaj kamieniami gdzieś tak by usłyszeli a gdy pójdą sprawdzić co to, po prostu rzucaj dalej, ale nie za często i nie daj się zobaczyć
- Adrenalina mi skacze
- Zamknij się Shawn i działaj - rozłączyłam się
Teraz albo nigdy. Podeszłam do drzwi i zapukałam do nich po czym bardzo szybko się rzuciłam w krzaki od razu z boku budynku gdy je dostrzegłam. Dwóch mięśniaków wyszło ze środka. Otworzyłam szeroko oczy. Pomyślał jednak o ochronie, jak widać czegoś się nauczył. Shawn tak jak mówiłam wypłoszył ich i sprawił, że weszli do lasu, zostawiając otwarte drzwi. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Dalej zatrudnia takich debilów jak on sam. Prychnełam w myślach. Weszłam po cichu do środka i się rozejrzałam. Pomieszczenie nie było duże i tylko dwie pary drzwi. Sprawdziłam pierwsze, pudło. W takich chwilach jak ta nie pójdę się załatwić. Oh Camila te twoje poczucie humoru. Pokręciłam głową i pociągnęłam za klamkę. Jak się okazało drzwi są zamknięte. Czyli to są drzwi za którymi na pewno znajdę dziewczyny. Uśmiechnęłam się w duchu. Rozejrzałam się do okoła szukając czegoś do wydarzenia drzwi, jednak nie było to konieczne. Na środku stołu leżą klucze. Naprawdę? Nie dowierzam ręce mi opadły. Podeszłam i wzielam klucze ze stołu i szybko otworzyłam drzwi wparowując do środka. Poczułam mocny ból głowy i padłam na ziemię
- Boże, przepraszam - dziewczyna pomogła mi wstać, ale jak mnie zobaczyła mina jej zrzedła - Co ty tu robisz?
- Ratuje twój tyłek i Seleny, a ty jak widać się nie cieszysz z tej oto sytuacji i wolisz mnie tutaj zabić... - prychnełam. Podeszłam do Seleny i jej pomogłam wstać. Wyprowadziłam je szybko upewniając się, że dwóch ogrów nadal nie ma na choryzącie. Szybko wróciłam, zamknęłam drzwi starej "celi" dziewczyn i odłożyłam je tam gdzie były wcześniej. To nam pomoże ich zmylić i da nam to więcej czasu na ucieczkę bo na pewno szybko się nie sposzczegną. Na szczęście szybko dotarliśmy do samochodu. Ku mojemu zdziwieniu Shawn już w nim był
- Gdy usłyszałem, że wracają chciałem do ciebie dzwonić, ale poszli kompletnie nie w tą stronę więc korzystając z okazji czmychnąłem, widziałem jak wyprowadzasz dziewczyny więc postanowiłem już tutaj poczekać - rozgadał się a ja przewróciłam oczami
- Shawn wyjedź stąd i kieruj się do ciebie i nie gadaj tyle - skarciłam go. Od razu zrobiło to co powiedziałam. Spojrzałam na dziewczyny - Jak się czujesz? - zapytałam Lauren, nie odezwała się. Wyciągnęłam apteczkę o której wcześniej pomyślałam przy wymianie samochodów i wcisnęłam się do tyłu pomiędzy dziewczyny. Zaczęłam opatrywać rany Seleny starając się być przy tym delikatna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top