22

- Camila co ty wyprawiasz? Leć za nią! - podszedł do mnie szatyn i potrząsnął mnie za ramię

- Nie Shawn... Parę dni, a ona tyle razy przeze mnie płakała. Zasługuje na szczęście. Wiem, że ja jej go nie dam. Niech odejdzie. Na pewno będzie szczęśliwsza beze mnie - powiedziałam a po moim policzku spłynęły łzy. Chłopak od razu mnie przytulił, chciałam go od siebie odsunąć, ale mi na to nie pozwolił.

- Camila ty się zakochałaś - szepnął bardziej do siebie niż do mnie. Przestałam stawiać opór a łzy z moich oczu zaczęły same wyciekać. Po prostu się w niego wtuliłam - Napraw to Camila - pokręciłam przecząco głową

- Nie Shawn. Nie kocham jej, chce tylko by była szczęśliwa. Ja muszę się uporządkować i swoje życie... Proszę zabierz mnie do domu.

- Zostawiłem parę rzeczy i kluczyki u nich w mieszkaniu - powiedział i westchnął. Odsunęłam się od niego i otarłam łzy. Po chwili się ogarnęłam

- Chodźmy po nie - powiedziałam i ruszyłam do przodu. Chwilę później staliśmy pod drzwiami domu dziewczyn. Shawn zapukał

- Proszę! - rozpoznałam głos Seleny. Shawn wszedł do środka, a ja stanęłam w progu. Lauren, leży na kanapie i stara się na mnie nie patrzeć

- Shawn mogę cię na chwilkę? - zapytała Selena patrząc na chłopaka

- Pewnie - zgodził się i spojrzał na mnie - Poczekaj chwilę - skinęłam głową i poszedł z Seleną do pokoju. Nie wiem ile tak stałam, ale gdy moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem dziewczyny przybrałam kamienną twarz. Wstała i poszła do kuchni. Gdy Shawn i Selena wyszli z pokoju dziewczyna wydała się smutna. Mój przyjaciel ją przytulił i szepnął coś do ucha a Lauren wróciła i położyła się na kanapie. Chłopak usiadł koło niej i jej również coś szepnął do ucha na co zmarszczyłam brwi. Pocałował ją delikatnie w policzek i wstał

- Pa dziewczyny - pomachał im i wyszedł pierwszy. Zanim zamknęłam drzwi spojrzałam jeszcze na Selenię. Obdarzyła mnie smutnym spojrzeniem, Lo nawet na mnie nie spojrzała. Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Od razu poszłam do samochodu przyjaciela i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Cała minęła nam w ciszy, jakoś nie mam ochoty o niczym rozmawiać i z nikim, ale jedno jest pewne. Shawn się myli nie kocham Lauren. Nigdy nikogo nie kochałam. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o zagłówek, zasnęłam. Gdy otworzyłam oczy mocno się zdziwiłam. Jestem w ciemnym pokoju. I czyjimś łóżku. Ktoś zapalił światło, aż mnie oślepiło. Dopiero po chwili moje oczy się przyzwyczaiły do jasności. Dotarło do mnie, że jestem z Shawnem.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam zdziwiona

- U mnie - stwierdził zwruszając ramionami - Dzwoniłem do twojej mamy, żeby się nie martwiła i zadzwoniłem do wujka powiedziałem mu, że zostajesz u mnie. Nie jesteś w stanie pracować w takim stanie, potrzebujesz odpoczynku

- Shawn muszę na siebie zarabiać - próbowałam się sprzeciwić

- Camila o nic się nie martw. Wiesz, że u mnie kasa nie problem i zapewnie Ci wszystko czego będziesz potrzebować. Musisz odpoczywać - upierał się a ja westchnęłam. Z Shawnem nie wygram i jestem w stu procentach tego świadoma.

- Dziękuję Ci Shawn. Za wszystko - powiedziałam i go przytuliłam.

- Nie masz za co Mila, jesteś mi jak młodsza siostrzyczka. Nigdy nie pozwolę cię krzywdzić - również mnie objął. Czuje się w jego ramionach taka bezpieczna. Zawsze się przy nim tak czułam - Jestem z ciebie dumny, że z tym skończyłaś - powiedział uśmiechając się

- A ja nie, nie powiedziałam Lauren, że coś jej może teraz przeze mnie grozić. Nie chce by ona zapłaciła za moje błędy - westchnęłam

- Wiem Mila... - zamknęłam oczy i westchnęłam

- Shawn ty coś wiesz prawda? Wiesz coś o czym ja nie wiem - stwierdziłam a on odwrócił głowę

- Selena wie o Christianie. Też ją zastraszał, ale teraz udaje, że jest mu podporządkowana, by nic się jej nie stało. Dzwoniła do mnie gdy spałaś. Jadą do twojego miasteczka, razem z Lauren - zamknęłam oczy i opadłam z powrotem na łóżko.

- Boże Shawn niech to już się skończy. Wszystko dzieje się tak szybko - westchnęłam i zamknęłam oczy. Chłopak nagle podskoczył, a ja spojrzałam na niego jak na głupka. Wyciągnął telefon z kieszeni i go odebrał

-Halo? Że co? Gdzie? Kiedy? W jakim szpitalu? O boże... Tak, tak zaraz przyjadę - rozłączył się a ja patrzę na niego z wielkimi oczami - Ubieraj się - rozkazał i wyszedł z sypialni. Wstałam i ubrałam się w ciuchy. Gdy wyszłam z sypialni mój przerażony przyjaciel jest już gotowy - Zakładaj buty. Mila pośpiesz się błagam Cię! - zrobiłam to o co prosił wyszliśmy, chłopak zamknął szybko drzwi i pobiegł do swojego samochodu, zrobiłam to samo co on. Wsiedliśmy a on szybko ruszył

- Jaki szpital co się dzieje? - zapytałam jeszcze odrobinę zaspana

- Dziewczyny całą noc się pakowały, nie spały nawet chwili w dzień. Gdy jechały, niestety Selena nie była w stanie prowadzić i zamieniła się z Lauren chodź wcale nie powinna bo ta przecież nie ma prawka. Lauren zasnęła za kierownicą i miały wypadek. Selenie nic się nie stało to ona do mnie zadzwoniła, ale gorzej z Lauren. Leży nie przytomna, już od paru godzin i nie budzi się - chłopak jest zdenerwowany a z moich oczu popłynęły łzy, zakryłam twarz dłońmi. Objął mnie ramieniem. Ona może umrzeć, nie może jest dla mnie ważna... Wolę by chodziła i się śmiała, nie rozmawiając ze mną, niż ma jej braknąć na tym świecie

- Mila - odezwał się do mnie nawet nie wiem kiedy przestał mnie pocieszać. Spojrzałam na niego trochę nieobecna - Lauren się obudziła, ale nie jest stabilna - szepnął chłopak moja twarz w tym momencie przestała wyrażać jakiekolwiek uczucia, z oczu przestały cieknąć łzy. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Zapomniałam jak się oddycha gdy zobaczyłam znany mi numer na wyświetlaczu. Wzięłam głęboki oddech

- Czego? - zapytałam od razu gdy odebrałam
- Mówiłem, że jak będziesz niegrzeczna twoja Lauren za to zapłaci
- Wypadek to twoja sprawka? - zaczęłam się trząść z nadmiaru emocji
- Oczywiście, że nie. Nie kieruj się do szpitala już jej tam nie ma. Teraz, albo będziesz wykonywać to o co cię proszę, albo Jauregui zapłaci za to życiem. Już jest nie stabilna więc tylko od ciebie zależy czy ona będzie żyć - rozłączył się a ja uderzyłam pięścią w tapicerkę samochodu

- Nie jedź do szpitala - rzuciłam sucho a chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany

- Dlaczego?

- Bo ich już tam nie ma - zacisnęłam pięści

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top