10
Dziewczyna złapała mnie w biodrach i pociągnęła w dół co spowodowało, że wylądowałam na jej kolanach okrakiem.
- Wariatka - powiedziała uśmiechając się patrząc mi prosto w oczy. Jej zielone tęńczówki lśnią radością i przyciągają mnie do niej jak magnes - Jesteś słodka - powiedziała patrząc prosto w moje oczy. Dotknęła zimną dłonią mojego policzka - Rumienisz się - powiedziała uśmiechając się jeszcze szerzej - położyłam dłoń na jej dłoni
- Jesteś zimna - powiedziałam sama słysząc w swoim głosie zmartwienie
- Podobno ten kto ma zimne dłonie czuje się nie kochany - powiedziała, a ja się od razu do niej wtuliłam. Schowałam głowę w zagłębienie po między jej szyją a barkiem. Cudownie pachnie. Jak wanilia. Od środka rozpiera mnie szczęście, że tu jest. Mam ochotę piszczeć i krzyczeć z radości, ale nie chce wyjść na idiotkę. Chociaż i tak już pewnie to zrobiłam po tej akcji z miotłą.
- Obejrzymy jakiś film? - zaproponowała nagle
- Możemy. Podłącze laptopa i poszukasz czegoś - powiedziałam powoli wstając i kładąc laptopa na biurko by lepiej widzieć ekran z łóżka. Położyłam się czekając, aż Lauren coś wybierze. Niedługo później już leżała obok mnie, ale nie przytuliła się. Lubię leżeć i się przytulać oglądając filmy
- Chodź do mnie - powiedziałam rozkładając ręce w jej stronę. Położyła głowę na moje ramie a ręce schowała między nas. Zaczęłam bawić się jej włosami i delikatnie ją głaskać po głowie. Wyciągnęłam jej lodowatą dłoń z pomiędzy nas i splotłam nasze palce - Może tak troszkę się ogrzejesz - powiedziałam głaskając ją to po plecach, to po włosach. Podparła się na ramieniu i na mnie spojrzała, automatycznie przeniosłam zwrok z ekranu laptopa na nią. Delikatnie się uśmiecha, a po chwili siada patrząc w moją stronę. Również siadam podpierając rękę za jej plecami. Jest taka piękna, a ja zrobiłam z siebie wariatkę. Brawo Camila! Takie rzeczy tylko z tobą! Zaśmiałam się w myślach. Dziewczyna się do mnie delikatnie przybliżyła. Wiem co chce zrobić, ale automatycznie zmieniłam się w posong, nie jestem w stanie się poruszyć nawet o milimetr. Próbuje zmusić swoje ciało do jakiejkolwiek czynności, ale nie umiem. Oparła swoje czoło o moje
- Dziękuję - szepnęła. Nie rozumiem o co jej chodzi
- Za co? - zapytałam zdziwiona
- Za ten dzień, jest jeszcze lepiej niż go sobie wyobrażałam - powiedziała i niepewnie chwyciła mnie za dłoń
- Też Ci dziękuję - splotłam nasze palce ze sobą i w końcu odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem. Odsunęłam swoje czoło od jej i delikatnie cmoknełam ją w nosek - Teraz masz cieplutkie dłonie - powiedziałam rysując kuleczka kciukiem na jej dłoni
- Bo poczułam się kochana... - powiedziała i niepewnie na mnie spojrzała
- Bo jesteś kochana - powiedziałam bez chwili namysłu. Ugryzłam się delikatnie w język. Lauren się delikatnie do mnie przysnęła. Nasze usta dzielą małe milimetry. zwleka z pocałunkiem. Moje serce wali jak szalone, o mało co nie wyskakuje mi z piersi, ale ona ciągle nie całuje. Kurwa Lo, a byłaś taka wygadana przez telefon...
- Zrób to - poprosiłam ją. Zbliżyła się delikatnie. Czuje jej słodki oddech na moich ustach.
- Jestem - krzyknęła moja mama wchodząc do domu. Automatycznie od siebie odskoczyłyśmy. Lauren się zarumieniła. Cholera! Że też w takim momencie...
- Dobrze mamo! - odkrzyknęłam, ale akurat weszła do mojego pokoju. Zaskoczył ją widok nieznajomej dziewczyny w naszym domu - Mamo, to jest Lauren
- Dzień dobry - powiedziała cała zestresowana
- Dzień dobry, nie stresuj się tak. Nie pogryzę cię - zaśmiała się moja mama - To siedźcie sobie dziewczynki, a ja pójdę do sąsiada na kawę - wyszła z pokoju, a po chwili usłyszałyśmy zamykające się drzwi
- To już wiem po kim masz to poczucie humoru - zaśmiałam się
- Uspokój się Lo - powiedziała do niej a ona się jeszcze bardziej spieła. Przybliżyłam się do niej i ją przytuliłam. Spojrzała na mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem. Pogłaskałam ją delikatnie po policzku i pochyliłem nad nią. Zaczął dzwonić jej telefon. No, na serio? Bez przesady kurcze
- Przepraszam muszę odebrać - powiedziała i przeciągnęła zieloną słuchawkę - Tak Sel? Wszystko okej, tak chyba tak. Ja? Nie wiem. Jak by co napisze. Papa - powiedziała i się rozłączyła. Skinęłam głowa. Westchnęłam, dlaczego za każdym razem gdy chce ją pocałować zawsze coś się dzieje... Westchnęłam. Teraz, albo nigdy. Wzięłam jej twarz w dłonie i do siebie przyciągnęłam. Delikatnie ją całując. Zaskoczyło ją to, ale odwzajemniła pocałunek. Czuje w brzuchu stado motyli. Dziewczyna objęła mnie i przyciągnęła bardziej do siebie. Zatopiłyśmy się w pocałunku
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top