***
Spakowałam swoje rzeczy i czekam na smsa od Lauren. To już dziś, dziś się spotykamy. Mam wielkiego ostracha, ale i jednocześnie cieszę się jak głupia. Telefon zawibrował
Lauren
Już jesteśmy. Czekam na ciebie na dole
Wzięłam swoją torbę. Szybko założyłam buty i narzuciłam na siebie kurtkę
- Baw się dobrze - powiedziała moja mama i się uśmiechnęła.
- Dziękuję - wybiegłam szybko z domu i zobaczyłam ją. Czarne włosy wysoka, wyższa ode mnie. Ma na sobie czapkę smerfetkę, bluzę i czarne rurki do tego białe trampki. Gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się jeszcze szerzej i do mnie podeszła.
- No w końcu - od razu mnie przytuliła. Również ją przytuliłam, stoimy tak dłuższą chwilę.
- To co jedziemy? - zapytałam, a ona odpowiedziała mi pięknym uśmiechem. Otworzyła mi drzwi do samochodu i puściła mnie przodem. Zaraz później wsiadła ona, wykonując swoją obietnicę tym samym oznacza to, że siedzi obok mnie i dzieli nas niewielki dystans.
- To Chris, Chris. To Camila. Poznajcie się - szatynka przedstawiła nas sobie nawzajem. Wymieniliśmy z Chrisem różne uprzejmości i zapadła cisza. Lauren cały czas zerka w moją stronę i się delikatnie uśmiecha. Czuję się lekko skrępowana, ponieważ pierwszy raz się z nią widzę, ale wiem, że muszę się troszkę rozluźnić. Odwracam się w jej stronę, przyłapując ją jak się we mnie wpatruje. Dziewczyna spuściła głowę i lekko się zarumieniła. Również się uśmiechnęłam, ale nie odwracam od niej zwroku.
- Camila... - powiedziała lekko zakłopotana
- Słucham? - zapytałam by ją ośmielić
- Bo... Może to troszkę głupie, ale mam do ciebie pytanie...
- Pytaj śmiało Lo - spojrzała na mnie, a ja delikatnie się uśmiechnęłam
- Czy, no... Czy ja mogę... Cię przytulić? - zapytała co chwilę się jąkając. Tylko się zaśmiałam, że to właśnie to pytanie tak bardzo ją skrępowało. Rozłożyłam ręce w geście zapraszającym. Położyłam głowę na jej wgłębieniu po między szyją a karkiem i objęłam. Ona zrobiła to samo. Zamknęłam oczy. Jestem po pracy, a przy niej czuje się taka bezpieczna...
- Camila... - szepta moje imię do mojego ucha. Otwieram delikatnie oczy i spoglądam na nią. Uśmiecha się a w jej oczach tańczą iskierki radości - Już jesteśmy - powiedziała, a ja spojrzałam na nią zdziwiona
- Jak to? - zapytałam oszołomiona
- Zasnęłaś - powiedziała i lekko się ode mnie odsuneła. Spowodowało to, że musiałam ją puścić ze swoich objęć. Wyszła z samochodu, wzięłam swoją torbę i zrobiłam to samo. Weszliśmy do jej domu.
- Gdzie mogę położyć torbę? - zapytałam niepewnie
- Daj, zaniosę do sypialni - zanim się obejrzałam wzięła moją torbę i ją zaniosła. Po chwili wróciła - Chcesz coś do picia? - zapytała a ja spojrzałam na nią zaspana. Dopiero po chwili zrozumiałam o co mnie zapytała
- Tak, kawę - odpowiedziałam zdecydowanie
- Dobrze - poszła zasypała kawę i wstawiła wodę. Wstałam i podeszłam do szklanki
- Daj troszkę więcej - powiedziałam patrząc na małą ilość kawy w szklance
- Serce Ci wyskoczy - spojrzała na mnie zmartwionym zwrokiem
- To ja zasnę - powiedziałam
- Camila... - powiedziała patrząc na mnie bezradnie - To dzisiaj nigdzie nie wychodzimy, zostaniemy w domu. Jeśli będziesz zmęczona po prostu się położysz, dobrze? - skinęłam tylko głową i ziewnełam - To zrobię Ci herbatę - powiedziała i odstawiła szklankę z kawą na bok i wzięła druga. Wrzuciła torebkę herbaty do szklanki i zalała gorącą wodą. Postawiła szklankę z herbatą w salonie i usiadła na kanapę. Zmęczona podreptałam obok niej i usiadłam. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Spojrzałam z zapytaniem na Lauren, ale ona tylko z poważną miną wstała i poszła otworzyć.
- Cześć! - usłyszałam jakiś kobiecy głos. Wychyliłam się i spojrzałam ciekawa kto przyszedł. Po niedługiej chwili Lauren weszła do salonu z jakąś brunetką. Ma delikatne rysy twarzy, ale urody jej nie można odmówić. Ma długie i proste włosy, jest niemalże podobnego zwrostu co Jauregui i ma czekoladowy kolor oczu
- Hej, jestem Selena - podeszła do mnie i wystawiła dłoń w moją stronę delikatnie się uśmiechając
- Camila - odwzajemniłam uśmiech i delikatne uścisnęliśmy sobie dłonie. Dopiero teraz zauważyłam, że dziewczyna ma reklamówkę z piwami. Lauren usiadła bardzo blisko mnie
- No, w końcu! Ty wiesz jak ona non stop o tobie mówiła? - zapytała śmiejąc się rozsiadając się na fotelu po drugiej stronie szklanego stołu na przeciwko nas.
- Zamknij się Sel! - Lauren warkneła na nią, ale ta się tylko zaśmiała
- No i zapewne będzie jeszcze więcej mówić gdy wrócisz do siebie - zaśmiałam się razem z nią i spojrzałam na Lauren. Zabijała Selene zwrokiem, a ja położyłam dłoń na jej udzie i się delikatnie uśmiechnęłam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top