🌌20🌌
Była godzina 20.30, a Hobi właśnie stał w długiej kolejce w sklepie, by kupić sobie książkę.
LovelyHope: Hejka Jinnie! Co tam? Jak tam idzie randka z Jiminem? 😊😊
Wyświetlono
LovelyHope: Jin? Hej...
Co jest?
Czemu nie odpisujesz?
Stało się coś?
WWH_JN: Masz może gdzieś jakieś pudełko lodów?
A jednak nie ma... Kupiłbyś mi jakieś?
Najlepiej Miętowo-Czekoladowych...
Hoseok wiedział, że jego przyjaciel nie znosi miętowych lodów. Coś musiało się stać, skoro Jin prosi go o takie coś. Chłopak szybko wybiegł z księgarni i poleciał jak na skrzydłach do mieszkania, w którym tymczasowo pomieszkiwał z przyjacielem.
Gdy tylko znalazł się w środku, zostawił swoje rzeczy na ziemi i podbiegł do drzwi sypialni Jina. Zobaczył, jak starszy leży w bezruchu w swoim łóżku. Co chwilkę wciąga nosem i kaszle. Zaniepokoił się o niego.
-Jinnie? Co się stało?
Chłopak nic na to nie odpowiedział. Rudowłosy podszedł do niego i położył się obok. Jin wyglądał strasznie blado, ale jego policzki jak i czoło promieniowały na czerwono. Hobi dotknął jego czoła i nawet się nie zdziwił.
-Gdzieś Ty się tak załatwił?
Jin otworzył ledwo oczy popatrzył na przyjaciela.
-Czekałem na Jimin przed uczelnią. Poprosił,
żebym kupił mu obiad, to kupiłem...- przerwało mu kichnięcie.- Stałem na dworzu dobre 3 godziny...pisałem do niego, ale nie odczytywał...i w dodatku zaczął padać mocny deszcz...i mnie złapał...
Przyjaciel pogłaskał go po głowie i poszedł do kuchni po potrzebne leki i zimny okład. Bal się o Jina. Chciał dla przyjaciela jak najlepiej i myśląc o tym, co Jimin mu zrobił, troszkę się na nim zawiódł...nawet jeśli go nie znał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top