°Samotny°
Węgry nie rzucał słów na wiatr. Faktycznie Polska od pewnego czasu zaczął pracować zdalnie. Miał zakaz na wychodzenie z domu i na jakikolwiek kontakt z innymi. Przesiadywał całe dnie w pokoju i miał przynoszone jedzenie którego nie miał ochoty jeść. Jego samopoczucie pogarszało się z dnia na dzień. Tabletki nic nie zmieniały, jedynie pogarszały. Polska z przedawkowania zaczął mieć drgawki i był nadpobudliwy. Często wybuchał agresją, a Węgry zamiast zrozumieć co się dzieje, podawał mu leki uspokajające w herbacie. Przez to polska zaczął często wymiotować, a z bezradności gryzł się po rękach, ponieważ nie miał nic ostrego do cięcia.
Leżał w łóżku kiedy dostał SMS-a od Niemca i od Litwy. Oba pytały jak się aktualnie czuje, a nie chcąc ich martwić napisał, że wszystko w porządku i jest szczęśliwy. Spojrzał w ekran telefonu i przeczytał jeszcze raz swoją odpowiedź dla cioci. Poczuł łzy w oczach. Nigdy nie myślał o tym, że będzie Okłamywał tak bliską mu osobę. Ale no cóż.. Nie chciał by Litwa się o niego martwiła. Ona po tym wszystkim powinna być szczęśliwa i odpoczywać.
Odłożył telefon i spojrzał ponownie na ekran laptopa, by później zerknąć na pełny talerz z zupą pomidorową zrobioną przez Węgra. Nie chciał jeść, czuł na samą myśl wymioty w ustach. To takie okropne uczucie, nie jadł śniadania, jedyne co to napil się wody. Nagle usłyszał przekręcanie klucza w zamku, a do pokoju wszedł nikt inny jak kochany paprykarz.
-No, zjadłeś już? Przyniosłem lekarstwa - Spojrzał na pełny talerz.
-Polska dlaczego nie zjadłeś obiadu? Co ja mam cie karmić? - Na twarzy Polaka pojawiło się niezadowolenie. Zmrużył oczy i spojrzał na mężczyznę.
-Nie rozumiesz ze nie jestem głodny!? Ile mam Ci powtarzać ze nie jestem głodny!! JA nie jestem głodny nie rozumiesz!?
-Polska uspokój się.. Chcę ci podać leki, dlatego chciałem abyś zjadł zupę - Powiedział spokojnie i wszedł do pokoju, odłożył szklankę z wodą i tabletkę.
-Nie będę tego jadł! Nie rozumiesz nic!! JA tego nie chce! Wyjdź! Wyjdź z mojego pokoju!! Wyjdź! Wyjdź! Wyjdź! Wyjdź! - Wstał szybko i wypchnął go z pokoju.
-Polska!
-Zostaw mnie w spokoju!! Nienawidzę was! - Zamknął drzwi na klucz, który wcześniej wyrwał z zamku po drugiej stronie. Węgry zaczął pukać do drzwi i mówić do niego aby otworzył jednak Polska nie miał zamiaru go wpuszczać.
-Mam cię dość!! Jesteś okropny!! - Wziął talerz z jedzeniem i rzucił nim o podłogę, naczynie rozkruszyło się na maleńkie kawałki, a zupa rozbryzgała się brudząc wszystko. Przez pewien czas nastąpiła martwa cisza, później Węgry zaczął cicho mówić do Polski.
-Polska... Proszę cię otwórz drzwi.. Co się stało.. Wszystko dobrze? Polska odezwij się... - W oczach miał łzy. Gniew przeminął, tylko łzy.
-Polska prosze... Powiedz, że nic sobie nie zrobiłeś... - Zaczął cicho pukać, jednak zza drzwi nie wydobył się ani jeden znak życia. Polska stał jak słup i patrzył na to co zrobił. Po trzech minutach Spojrzał na drzwi. Podszedł do szafy i wyjął z niej ogromną torbę. Wrzucił tam wszystkie swoje ubrania, Podszedł do biurka, wyjął wszystkie potrzebne rzeczy i wrzucił do torby. Cicho otworzył okno na oścież i ignorując zmartwionego Węgra w drapał się na parapet. Wyszedł na zewnętrzną stronę okna i usiadł na tej części parapetu. Był na pierwszym piętrze więc dla niego to nie było jakoś bardzo wysoko. Zaczął się powoli zsuwać, aby nagle zeskoczyć na trawnik, łagodząc upadek przez machanie skrzydłami. Uniósł się dzięki temu ale i tak później wylądował na ziemi. Podniósł się i biorąc torbę w rękę, przerzucił ją przez ramię i zaczął iść przed siebie. Pomyślał o Czechach, być może brat przenocuje go dzisiejszej nocy. Napisał do niego i wcale się nie mylił. Czechy bardzo chętnie zaprosił brata do siebie. Sam jest dość samotny i brakuje mu drugiej osoby.
-Hey Czechy - Polska wszedł do domu jak do siebie. No co się dziwić.
-Siema. - Odpowiedział mu krótko i wylazł z nory zwanej też jego pokojem.
-jak ja cie dawno nie widziałem - Polska od razu na te słowa się uśmiechnął. Patrzył jak brat podchodzi do niego prawie potykając się o własne nogi.
-A ty co? Znowu Jesteś na haju? - Czechy przewrócił oczami.
-A co, chcesz trochę? - Zaśmiał się cicho.
-Nie, wystarczą mi fajki
-A no tak. Pan uzależniony
-A ty nie?
-Być może - Polak pokręcił głową śmiejąc się cicho. Zdjął buty i poszedł z bratem do salonu.
-Więc - Zaczął Czech. - Co się stało, że zdecydowałeś na ucieczkę ze swojej własnej chaty? - Spojrzał przy okazji na torbę, którą Polska odłożył na ziemi.
-Węgry jest nie znośny...
-No może, ale wiesz.. Po tym co się działo u lekarza to mu się nie dziwię - Polak przewrócił oczami patrząc jak Czechy wyciąga szklanki, a następnie sięga po nie małą butelkę whisky.
-Nie szkoda ci takiego alkoholu na zwykłe picie? - Spytał Polak.
-Jak brat potrzebuje pocieszenia to jest to bardziej istotna sytuacja niż jakaś tam impra - Rzeczypospolita Uśmiechnął się do młodszego.
-Będziesz pił?
-Z tobą zawsze - Czechy polał sobie i bratu po pół szklanki, a później razem pili śmiejąc się i rozmawiając razem. Spędzili że sobą miłe godziny póki telefon Polski nie dawał im spokoju i grał wciąż tą samą melodię.
-Chłopie weź to odbierz - Czechy złapał się za skroń. Widać alkohol nie robił mu dobrze.
-Już... - Polska chwycił telefon i odebrał.
-Czego no. Zajęty jestem - Nie wypił dużo, lecz i tak dało się słychać, że jest pijany.
-Polska proszę cię gdzie ty jesteś. Błagam cię martwię się o ciebie, powiedz gdzie jesteś podjadę po ciebie.. Proszę cię.. - Jak można się było spodziewać to był Węgry i to bardzo zmartwiony Węgry.
-Nie zawracaj mi dupy, świetnie się bawię jestem szczęśliwy - Rozłączył się i wyciszył telefon. Odłożył go na stół i dalej rozmawiał z Czechami.
Gdy zrobiło się już późno i ciemno, postanowili pójść już spać. Czech do swojego pokoju, a Polska na kanapie.
-Dobranoc - Powiedział Polak.
-Dobrou noc
-Sroc - Zachciało mu się kłócić za nim pójdą spać.
-Utkaj się - Chciał go uciszyć Czechy.
-Sam się zatkaj
-Nie bo ty - Czechy chciał to wygrać.
Chujem się udław
-Czyim? -
-Na pewno nie twoim bo masz za krótki - Nie dawał za wygraną Polska.
-Twoim nie bo ty go nawet nie masz - Zaczął się śmiać Czechy.
-A wal się
-Wal konia
-Nie mam czym
-Dobra przestań już gadać o chujach
-Sam mówisz
-Idź spać
-Zmuś mnie
-Zadzwonię po Węgry
-To ja zadzwonię po Serbię
-dobra dobra... Śpij już śpij - Odpuścił Czechy. Gdy Polska wspomniał o Serbii to aż go ciarki przeszły. Walony prześladowca. Czechy poszedł spać i Polska też zasnął.
O dziwo nie miał żadnych koszmarów tej nocy. Może to i lepiej dla niego.
_._._._._._._._._._._._._._._
Cooooo? Ruszyłam dupe i napisałam rozdział? Wooooooooow
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top