Rozdział 4 - Klub Lodu Pękającego


Nancine biegła z prędkością pioruna, by podzielić się pomysłem z Bryzową Gwiazdą. Finn, Noc Bezgwiezdna, Trawa Zieleniejąca, Jezioro Głębokie oraz Mgła Bledniejąca deptali jej po piętach.

W końcu kotka dobiegła do obozu Klanu Dębu. Dostrzegł ją medyk klanu, Słoneczny Duch oraz zastępczyni, Dzwonkowy Strumień. Kremowa kotka pobiegła po Bryzową Gwiazdę.

-Nancine! - zawołał kocur na jej widok.

Co cię tu sprowadza?

-Chyba wiem, jak można pomóc klanowym kotom - powiedziała.

Chwilę potem ona, dzieci Kwiecia Nocnego oraz dwoje liderów spotkali się w legowisku Nancine.

-A więc założenie grupy - powiedział w zadumie przywódca Klanu Dębu.

-Nie byle jakiej grupy!Klubu! Klubu Lodu Pękającego. Będziemy pomagać kotm, które same sobie nie mogą poradzić, a nazwa będzie nawiązywać to pomagania sobie, kiedy lód pęka, czyli wtedy zaczyna robić się niebezpiecznie.

-A więc dobrze! - powiedział Bryzowa Gwiazda.

Niniejszym ogłaszam, że Klub Lodu Pękającego, założony przez Nancine, bęzie pomagać kotom, które tego potrzebują, a mottem klubem będą jej słynne słowa Pomagajmy sobie, kiedy lód pęka.

Koty rozeszły się. Do jamy zajrzała kotka niemal taka sama jak Nancine. To była Astrid.

-Klub Lodu Pękającego, dobrze słyszałam ? - spytała.

Dobrze zaczynasz, ale Naprawdę nie wiem, po kim masz detreminację i ambicję. Może po twoim ojcu...

-Nie. Mam to po tobie - odparła Nancine.

O świcie odbędzie się pierwsze spotkanie. Bryzowa Gwiazda powie pozostałym klanom.

Tak więc o świcie następnego dnia wszystkie klany zebrały się w jamie w górach.

-To jest Klub Lodu Pękającego. Nie Klub jakichś marudzących kociaków. - oznajmiła Nancine, widząc trójkę kociąt.

Żeby powstrzymać Upadek Wysoki, potrzebujemy silnych i zdroywch kotów zdolnych do walki, a nie jakichś słabeuszy. Więc proszę wyjść, uczniowie i kociaki.

Po chwili ociągania uczniowie i kociaki wyszły na zewnątrz. Zaopiekowała się nimi karmicielka z Klanu Paproci, która nasłuchiwała, co się dzieje.

U wejścia jaskinii zjawiły się koty z Plemienia Szarej Mgły z Grzmotem Wzrastającym na czele.

-Gdzie jest Mgła Bledniejąca? - spytała Nancine.

-Upadek Wysoki wczoraj nas zaatakował - miauknęła ponuro Kwiecie Nocne.

-Stracił dużo krwi. Omal nie umarł.

Nancine zamarła. Mgła Bledniejąca był silnym i walecznym kotem. Niemożliwe, by Upadek Wysoki prawie go zabił.

-Żyje, spokojnie - powiedziała Trawa Zieleniejąca.

Opiekuje się nim nasza zielarka, Kwiat Zmoczony.

-Proszę, nie przypominaj mi o zielarzach - powiedział Jezioro Głębokie.

Przypominają mi Ziele Płonące.

-Kim do diabła jest Ziele Płonące? - zdziwiła się Nancine.

-Był początkującym zielarzem w Plemieniu - miauknęła Pnącze Poplątane.

Odszedł jednak wraz z Krwią Płynącą i Upadkiem.

-No dobrze, ale pora przejść do rzeczy. Dzisiaj zebraliśmy się tutaj, by porozmawiać o bardzo ważnej rzeczy - wiemy, że Upadek Wysoki rośnie w siłę. Prawie zamordował Mgłę Bledniejącą i moi przodkowie wiedzą kogo jeszcze. Ale pora przejść do rzeczy - zawsze marzyłam o tym, by pomagać innym i właśnie w tej chwili się to spełnia. Od teraz jesteśmy sojusznikami. A nazywamy się Klubem Lodu Pękającego.

-To wiemy, droga Nancy, ale możesz powiedzieć nam jakieś informacje, o których nie wiemy? - spytał Jezioro Głębokie.

-Czy wiecie dla czego powstał ten klub? Po to, by pomagać innym. Ja właśnie po to żyję. Może uda mi się uratować wiele niewinnych kotów. Nikt nie ma prawa zginąć z łap krwiożerczego okrutnika. Dziś uchwalamy kodeks naszego klubu. Pierwsza najważniejsza zasada to nigdy nie zostawiaj pobratymców w potrzebie. Druga: walcz, jeżeli od tego zależy twoje życie. Trzecia...

-Nigdy nie odpuszczaj wiary w siebie - dokończył Finn.

-Dziękuję, Finn. Czwarta zasada: nie bój prosić się o pomoc. To była ostatnia zasada. Zatem wszem i wobec ogłaszam, ze te cztery zasady są dla nas podparciem i mają zostać w naszych sercach. Tak będzie i tak pozostanie.

Tłum zaczął wiwatować i wykrzykiwać:

-Klub Lodu Pękającego! Klub Lodu Pękającego!

Wojownicy, medycy, przywódcy i inny członkowie klanów rozezsli się. W jamie zostła tylko Noc Bezgwezdna i Nancine.

- Wierz mi, ten klub nie ma sensu. Nie pokonamy Upadku Wysokiego za pomocą jakiegoś klubu. A ty jesteś po prostu szaloną kotką mającą obsesję na punkcie pomagania innym, Nancine. - powiedziała czarnobiała kotka.

- Może i jestem szalona, może mam obsesję, ale nie rozwiążę Klubu dlatego, że ty tak chcesz. Ten klub ma na celu nie tylko pomoc kotom zagrożonym przez Upadek Wysoki, ale i zniszczenie go. A klub będzie istniał jeszcze wiele księżyców, do dnia, w którym umrę!

Nocy Bezgwiezdnej najwyraźniej zabrakło słów, bo odeszła, z niezbyt zadowolonym wyrazem pyska.

Tymczasem w Stowarzyszeniu Upadku ktoś planował napaść na klany...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top