Sylwester
Praca dłuży mi się w nieskończoność. Zegar tyka, a ludzi cała masa. Oby się uspokoiło bo jeśli nie to szef powiedział, że będę musiała dłużej zostać, a ja przecież już się umówiłam. Dochodzi godzina dwudziesta druga i jak na modlitwę ludzie przestali przychodzić
- Angela, już jest spokojnej - powiedziałam z wielkim uśmiechem
- No i zostawisz mnie tutaj samą - odparła dziewczyna i zrobiła smutną minę
- Oj no i tak zostaje godzinę dłużej żeby ci pomóc. Ratuje Cię to, że jesteś w ciąży - przekomarzam się z Angelą. Uśmiechnęła się i głaska swój brzuch
- To dzisiaj widzimy się ostatni raz? - zapytała smutnym głosem - Wiesz, niby wskakujesz na moje miejsce. Jesteś nowa i w ogóle, ale strasznie cię polubiłam. Cieszy mnie to, że to ty tutaj będziesz pracować za mnie - powiedziała z uśmiechem a po moim ciele rozniosło się przyjemne ciepło. Podeszłam i ją przytuliłam
- Dziękuję - powiedziałam odsuwając się od niej - Aż nie mogę uwierzyć, że dzisiaj ostatni raz współpracujemy - powiedziałam, a ona się uśmiechnęła
- Spokojnie będę zachodzić na zakupy - powiedziała i puściła mi oczko. Spojrzała na godzinę - Dobra dwudziesta druga spadaj i baw się dobrze! - powiedziała a ja się szeroko uśmiechnęłam. Poszłam się ubrać, założyłam kurtkę i czapkę. Torebkę przewiesiłam przez ramię. Wyszłam zza lady i stanęłam naprzeciw niej
- Daj mi jakąś dobrą półlitrową wódkę - powiedziałam a ona się szeroko uśmiechnęła. Wybrała trunek i skasowała
- Trzydzieści - uśmiechnęła się łobuzersko. Dałam jej odliczoną kwotę
- To ja idę się bawić. Do zobaczenia - schowałam wódkę do torebki i zaczęłam wracać w stronę domu i przy okazji zachaczę o dom mojej przyjaciółki. Jestem już niedaleko jej domu. Wyciągam telefon i wybieram numer do Dinah
- No hej mała, zaraz będę pod twoim domem
- Dobra ja już wychodzę!
- Kupiłaś Cole?
- Pewnie! Zaraz będę
Po tej krótkiej rozmowie się rozłączyłam. Stoję pod jej domem. Po chwili wyskakuje z drzwi i do mnie idzie spokojnym krokiem. Przytulamy się i dajemy sobie buziaka na powitanie w policzek
- To idziemy czy będziemy tak stały? - zapytałam a ona się zaśmiała
- No pewnie, że idziemy! - krzyknęła i się uśmiechnęła. Na deptaku jest pełno ludzi. Jakaś miastowa sylwestrowa impreza. Weszliśmy do mojego domu. Jest całkiem pusto. Dinah się szeroko do mnie uśmiechnęła - To jesteśmy same? - zapytała a ja skinęłam głową.
- Chodź do mojego pokoju. Zrobiłam lód do drinków - powiedziałam i wyciągałam dwa specjalne kryształy służące do drinków. Puściliśmy muzykę na cały regulator z głośników i pijemy drinka za drinkiem. Dochodzi dwunasta a my już prawie nie mamy żadnego prowiantu
- Chyba będzie trzeba iść do sklepu dokupić - powiedziałam śmiejąc się
- No co ty? Nie będzie mi się chciało - powiedziała również się śmiejąc
- Będzie, będzie! - powiedziałam z przekonaniem - Idziemy oglądać fajerwerki? - zapytałam widząc, że do nowego roku zostało już niewiele czasu
- Popatrzymy z okna. Naprawdę mi się nie chce - stwierdziła a ja wywróciłam oczami. Spała do dwunastej a teraz ma lenia, a to ja byłam w pracy, nie wyspałam się oraz nabiegałam!
- No dobrze - zgodziłam się. Ktoś wszedł do mojego pokoju
- Dziewczyny chodźcie na szampana! - krzyknęła moja mama przekrzykując muzykę. Nawet nie wiem jak długo już jest w domu. Wstałyśmy i skierowałyśmy się do kuchni. Siedzi tam też mój sąsiad niewiele starszy od nas i niewiele młodszy od mojej mamy. Ma czarne włosy, niebieskie oczy i siedzi bez koszulki. Jego mięśnie są dobrze widoczne
- Idziecie popatrzeć na fajerwerki? - zapytał nas z nadzieją
- Nie, będziemy oglądały z okna Cami jest zmęczona - powiedziała a ja spojrzałam na nią unosząc brwi.
- Ty nie chcesz iść! - powiedziałam zdegustowana - Nie kłam Dinah! - krzyknęłam. Austin z moją mamą i Dinah się zaczeli śmiać
- Trzy, dwa, jeden! - zaczął odliczać sekundy i wystrzelił korkiem od szampana. Korek odbił się od sufitu i trafił mnie w usta. Odłożył szampana i wstał z krzesła
- Boże nic Ci nie jest Mila? - zapytał przerażony. Gdybym była trzeźwa może i bym była zła i bardzo by mnie bolało, ale alkohol w mojej krwi działał znieczulająco, również na sprawy sercowe jak i ... Korkowe? Haha, Boże jestem pijana (chyba)
- Nie gadaj tylko polewaj szampana! - krzyknęłam a on jak na rozkaz rozlał cztery kieliszki i podał wszystkim po jednym. Wymieniliśmy każdy z każdym różne uprzejmości i życzenia i wypiliśmy szampana. Dinah podeszła po wszystkim do okna w moim pokoju i zaczęła obserwować fajerwerki. Z racji tego, że okienko jest małe oparłam się dłonią o parapet i oparłam się na jej plecach by też móc podziwiać te widoki.
- Śliczne - powiedziała obserwując niebo. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam nagrywać transmisje na żywo
- Fuck you! - zaczęła się wydzierać gdy zauważyła co robię i zaczęła zakrywać mi kamerkę dłońmi
- Uspokój się! - wrzasnęłam śmiejąc się z dziewczyny
- Nie ma petard! Fuck you! - nie mogę już wytrzymać ze śmiechu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top