26
Po trzecim piwie już nie mam za bardzo ochoty nadal siedzieć i pić. Podobnie jak reszta wnioskując po tym, że się ociągają. Wstałam i wylałam ponad pół piwa do zlewu i wyszłam na ogród. Słońce już powoli zachodzi. Mimo tego, że jest późna zima jest bardzo ciepło, a gdy tylko wyszłam ciepłe promienie słoneczne uderzyły przyjemnie w moją twarz, co wywołało u mnie lekki uśmiech. Usiadłam na ławkę i odpaliłam papierosa zaciągając się już od pierwszego pociągnięcia. Usiadłam na schodkach i odwróciłam twarz w stronę słońca, a głowę oparłam o mur domu. Zamknęłam oczy. Dlaczego muszę być takim nieudacznikiem? Kiedyś raniłam wszystkich do okoła wykorzystując, jak tylko się dało. Byłam zimną suką, którą stałam się specjalnie. Na samym początku byłam bardzo słaba, najdrobniejszy szczegół potrafił mnie doprowadzić do płaczu i załamania. Specjalnie wyzbyłam się uczuć. Wpakowałam się w takie gówno w którym prawie utonełam. A teraz? Siedzę tu na zewnątrz i wszystkiego żałuję. Moje serce pęka z tęsknoty za osobą, która jest niby niedaleko mnie a tak bardzo się na mnie zawiodła. Zniszczyłam wszystko, teraz już wiem jak czuli się ludzie przeze mnie gdy tak postępowałam z nimi. Zraniłam tak wiele osób, że w ramach kary w ogóle nie powinnam doznać tego uczucia, które tak bardzo mną owładnęło względem tej cudownej istoty, jest wręcz jak anioł... Westchnęłam. A może właśnie o to chodziło? Bym poczuła ból jaki sprawiłam innym? No i tak mój jest niczym, gdyby zebrali się wszyscy do kupy i ich ból który im wyrządziłam stopił się w jedno... Pewnie odczuwając coś takiego bym po prostu umarła. Tak samo jak umieram teraz. Poczułam chłód na twarzy, a na zamkniętych powiekach nie razi mnie już słońce. Powoli otworzyłam oczy które napotkały tak niebiańsko zielone teńczówki, które są dla mnie tak bardzo ważne. Zamrugałam kilka razy patrząc na dziewczynę, jej oczy, twarz, nosek, usta... Wszystko idealne
- Camila, dlaczego tutaj siedzisz? - zapytała dosyć zmartwionym głosem i kucneła przede mną opierając dłonie na moich kolanach by nie stracić równowagi. Nawet ten gest, chodź wiem, że nie znaczący wywołał u mnie przyjemne ciepło
- Rozmyślam - przyznałam się. W moim głosie czuć powagę, której sama nie była bym w stanie rozpoznać.
- Wracaj do środka jest zimno - poprosiła, a gdy tylko wypowiedziała te słowa zawiał zimny wiatr. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że moje dłonie są strasznie zimne, tak zimne, że ledwo jestem w stanie ruszać palcami. Dziewczyna westchnęła i wstała. Podała mi dłoń, którą chwyciłam i pomogła mi wstać - Jesteś lodowata - wciągnęła mnie do domu. Potknęłam się o schodek i o mało co nie upadłam, ale udało mi się złapać równowagę. Ściągnęła z siebie bluzę i założyła na mnie, została w samym czarnym podkoszulku dobrze podkreślającym jej krągłości. Bluza jest przesiąknięta jej ciepłem i zapachem. Dziewczyna poprowadziła mnie na kanapę i pchnęła tak żebym usiadła. Wyszła do kuchni i po niedługiej chwili wróciła z ciepłą herbatą podając mi ją - Będziesz przez to chora, co ci odbiło siedzieć w takim skąpym ubraniu na tak zimnej pogodzie? - niedowierza moim czyną. Zwruszyłam tylko ramionami - Shawn się o ciebie martwi. Podobno nigdy się tak nie zachowywałaś...
- Ma rację. Nigdy tak ze mną nie było - pokiwałam głową nieprzypominając sobie żadnych takich podobnych sytuacji
- Ja też się o ciebie martwię Camila - powiedziała, a ja w tym momencie zadrżałam na jej słowa. Dziewczyna pewnie pomyślała, że to z zimna i mnie do siebie przytuliła. Czuje jej gorące ciało przez jej bluzę. Zamknęłam oczy wtulając zimny policzek w jej szyję. Tym razem to ona zadrżała
- Przepraszam - szybko się od niej odsunęłam
- Nic się nie stało - przyciągnęła moją głowę dłonią z powrotem do miejsca gdzie wcześniej ułożyłam policzek. Zamknęłam oczy napawając się tą chwilą. Odsunęłam się od niej po chwili i upiłam łyk gorącego napoju. Poczułam jak ciepło rozlewa się po moim ciele na co się lekko uśmiechnęłam. Odłożyłam szklankę na stolik, ziewnełam
- Może już się połóżmy? - zasugerowała
- Dobrze - skinęłam głową i wstałam. Gdy i ona wstała z miejsca ja zaczęłam układać sobie poduszkę oraz koc
- O nie, nie, nie - powiedziała stanowczo a ja na nią spojrzałam zdziwiona
- Co? - zapytałam kontynułując "ścielenie" kanapy. Dziewczyna złapała mnie za dłoń i pociągnęła w stronę schodów
- Co robisz? - zapytałam idąc niepewnie za nią
- Jeśli sama nie umiesz się położyć do łóżka to zrobię to za ciebie - prychnełam
- Umiem się położyć sama do łóżka, przecież - wywróciłam oczami. Puściła mnie dopiero gdy byliśmy w jej pokoju
- To skoro umiesz dlaczego mnie cały czas unikasz? Sypiasz na kanapie? Przychodzisz tutaj tylko wtedy, kiedy mnie nie ma... - w jej głosie słuchać smutek
- Nie unikam... - powiedziałam speszona - Ja po prostu nie chce Ci wadzić Lauren...
- Pieprzysz - uniosła delikatnie głos a ja uniosłam brew - Po prostu nie chcesz ze mną rozmawiać, ani bywać ze mną w jednym towarzystwie. Camila ty nawet wolisz spać na kanapie, a nie w łóżku. Z tego co mówi Shawn nigdy nie odpuściłaś łóżka a teraz?
- Po pierwsze, Shawn za dużo mówi. Po drugie, w jakim sensie nie odpuszczam łóżka? A po trzecie, nie chce po prostu narzucać ci się swoją obecnością - mierzymy się chwilę na spojrzenia
- Nie narzucasz się - powiedziała delikatnie - I też nie chce żebyś sypiała na kanapie tylko tutaj, obok mnie - na jej słowa moja twarz sama się uśmiechnęła
- Jeśli tylko tego chcesz - powiedziałam nie przestając się uśmiechać
- Chce. A teraz rozbieraj się i do łóżka. Udowodnij, że umiesz sama - położyła dłonie na biodra
- Czekaj, czekaj. Czy ty każesz mi tutaj przed tobą się obnażać? - zaśmiałam się a ona ze mną, by po chwili nabrać bardzo poważny wyraz twarzy
- Właśnie tak - powiedziała i sama zeczeła się rozbierać. Moje oczy się rozszerzyły na widok półnagiej dziewczyny - Nie gap się - upomniała mnie i zaczęła się ubierać w piżamę. Zrobiłam to co ona i podeszłam do łóżka po czym niepewnie się położyłam
- Camila nie ugryzę - powiedziała zmęczonym głosem. Położyłam się na skrawku łóżka na co dziewczyna wywróciła oczami. Zgasiła światło i odwróciła się w moją stronę. Przyciągnęła mnie do siebie, wzdrygając się na połączenie mojego zimnego ciała i jej rozgrzanego. Jej ciepłota jest niesamowita, już po paru minutach zrobiło mi się niemalże gorąco
- Dobranoc - wtuliła twarz w moje włosy. Poczułam jak delikatnie mnie w nie całuje
- Dobranoc Lo - przytuliłam policzek do jej barku i oplotłam talię ręką i zamknęłam oczy, w tej oto pozycji odpłynełam do krainy snów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top