21
Shawn odciągnął mnie na bok
- Rozum ci odjeło? - zapytał zły patrząc na mnie
- Shawn... - chciałam mu powiedzieć to samo co przed chwilą do Lauren, ale przerwał mi
- Camila nie będę już o nic pytał. Zależy ci na niej? Przeproś i spróbuj się z tego wylizać, ale jeśli zależy ci na mnie i naszej przyjaźni masz z tym skończyć raz na zawsze. Jak nie to z naszą przyjaźnią koniec. Mam dosyć patrzenia, jak znów sobie marnujesz życie i krzywdzisz tą zakochaną w tobie po uszy dziewczynie - zatkało mnie. Nigdy taki nie był, odszedł i wszedł do sklepu razem z Lauren. Wiem, że on ma rację, ale jak on mógł zagrozić rozpadem naszej przyjaźni? Po chwili Lauren wyszła ze sklepu, na jej twarzy znów maluje się smutek i to znów przeze mnie. Poczułam się gorzej. Westchnęłam i podeszłam do niej
- Lauren ja przepraszam... Po prostu mam napięte sytuację, nie gniewaj się na mnie proszę - dziewczyna odwróciła ode mnie na chwilę zwrok i westchnęła
- Nie chce abyś się tak do mnie zachowywała. Masz szczęście, że nie umiem się na ciebie gniewać - stwierdziła, ale nadal z poważnym wyrazem twarzy. Podeszłam do niej i ją objęłam, przez chwilę nie zareagowała, ale po niedługim czasie również mnie przytuliła
- Jak miło - usłyszałam głos przyjaciela, który patrzy na mnie niemalże z pogardą. Zabolało.
- Shawn! - krzyknęłam za nim gdy zaczął odchodzić w stronę domu dziewczyn
- Ja Mila nie żartowałem - powiedział mówiąc z powagą, jeszcze nigdy go takiego nie widziałam
- Okej, okej! Skończę z tym - stanął, ale nie odwrócił się w moją stronę - Shawn - powiedziałam błagalnie, a w moich oczach stanęły łzy. Lauren się nam badawczo przygląda. W końcu na mnie spojrzał
- Obiecujesz? - zapytał łagodniejąc widząc łzy w moich oczach. Skinęłam tylko głową i zacisnęłam zęby, żeby łzy nie wydostały się z moich oczu i udało mi się to
- Co się dzieje? - zapytała Lauren podchodząc do nas i mierząc nas zwrokiem. Zamknęłam oczy, nie mogę jej powiedzieć prawdy... Nie teraz
- Zagroziłem Camili, że zerwę z nią przyjaźń - spojrzał poważnym zwrokiem na Lauren, a ona od razu na mnie
- Co się stało? Camila? - patrzy na mnie a ja zamknęłam oczy. Już nie mogę, pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach
- Zrobiłam coś co zawiodło Shawna... Obiecałam mu to naprawić a on mi wyznaczył na to czas... - spojrzała zła na chłopaka
- Jesteś jej przyjacielem nie powinieneś jej stawiać warunków co kiedy powinna zrobić - warkneła
- Lauren przepraszam cię za to co teraz powiem, ale to do cholery chodzi o nią, jej życie i może o ciebie ok? Więc nie mów mi co jest dobre, a co nie! - pierwszy raz widziałam by Shawn, aż tak się zachowywał.
- Shawn! - krzyknęłam na niego rozłoszczona
- Nie pozwolę by wam się coś stało! Rozumiecie? Camila masz to załatwić
- Kurwa wytłumaczy mi ktoś o co tu do cholery chodzi? Camila! - krzyknęła do mnie gdy stałam ze spuszczoną głową. Ma rację, Shawn ma pieprzoną rację
- Zaraz to załatwię - powiedziałam idąc w stronę domu gdy z daleka dostrzegłam Christiana. Shawn musi wiedzieć jeszcze o czymś, ale wyciągnę to od niego później.
- Coś nie tak? - zapytał Christian
- Wyłaź z samochodu - powiedziałam i otworzyłam drzwi. Gdy wyszedł wrzuciłam do środka pieniądze za jego towar i zatrzasnęłam drzwi z hukiem. Spojrzał na mnie zdziwiony długo nie myśląc zamachnełam się i uderzyłam go prosto w twarz z zaciśniętej pięści, niespodziewał się tego odbił się od swojego samochodu i padł na ziemię. Spojrzał na mnie rozwścieczony, przyłożyłam mu jeszcze raz. Złapał się za nos - To był ostatni raz, słyszysz? A teraz wypierdalaj stąd - wrzasnęłam. Poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach które mnie odciągają. Poddałam się i pozwoliłam na to. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam kamienną twarz Shawna a po chwili moje oczy napotkały oczy Lauren
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytała zdziwiona. Nie odpowiedziałam, znów spojrzałam gniewnie na chłopaka, który się pozbierał z ziemi
- Kurwa - splunął krwią i wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon. Odetchnęłam z ulgą
- Nie ignoruj mnie! Możecie mi w końcu wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi? - zapytała mnie panikując
- Shawn. Zajmij się nią, muszę pogadać z Seleną
- Camila! Zostań, albo więcej się do ciebie nie odzezwe! Nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic! - zamknęłam oczy i westchnęłam
- Nie jesteśmy jeszcze razem tak oficjalnie, to co jest między nami jest to na prubę Lauren - powiedziałam sztywno, a w jej oczach pojawiło się coś na kształt niezrozumienia mieszanego ze smutkiem i zawiedzenie
- Jak to? - zapytała mnie a ja westchnęłam. Wiem, że nie odpuści i wiem, że już się nie wywinę. Ty i te twoje impulsywne zachowanie Cabello mówiłam, że wszyetko spierdolisz, nie jesteś warta niczego, Shawna a tym bardziej jej.
- Camila!? - dziewczyna traci już nerwy
- Możemy o tym później porozmawiać Lauren? Przepraszam wiem, że zrobiłam coś głupiego, ale chcę spędzić teraz trochę czasu w miłym towarzystwie za nim spierdole wszystko do końca. Proszę jak na razie nie pytaj dobrze? Po prostu się oderwijmy - Lauren spojrzała na chwilę się nad tym co powiedziałam zastanawiając się zapewnie co zrobić.
- Camila chcę usłyszeć prawdę. Teraz. Od kąd go zobaczyłaś zachowywałaś się dziwnie, inaczej... Może masz rację, nie byłyśmy oficjalnie razem i nigdy nie byłam twoja a ty moja, ale chcę prawdy, bo mimo wszystko mi na tobie zależy - spuściłam głowę i podeszłam do najbliższej ławki, usiadłam. Oparłam się łokciami na kolanach a dłonie splotłam na karku
- Ten chłopak pod sklepem... - wzięłam głęboki wdech - Sprzedałam mu narkotyki, dostałam zlecenie od Christiana. On je wytwarza i sprzedaje. Zastraszył mnie, więc nie mogłam zrezygnować... Ale gdy Shawn powiedział, że skończy przyjaźń... Nie mogłam do tego dopuścić. Nie chciałam też ci mówić...
- Ostrzegałam cię Camila - powiedziała a ja spojrzałam na nią przepraszająco
- Wiem - spuściłam głowę i westchnęłam
- Żegnaj Camila - powiedziała, a ja wstałam i podeszłam do niej odwracając ją w swoją stronę. Długo nie myśląc wyrwała rękę z mojej dłoni - Puść mnie - powiedziała stanowczo a w jej oczach stają łzy
- Mogę tylko coś zrobić? - nie wiedziała co zrobić wacha się nad odpowiedzią. Nie miałam już ochoty dłużej czekać na odpowiedź. Przyciągnęłam ją szybko do siebie i złączyłam nasze usta. Wbrew tego czego się spodziewałam nie odepchnęła mnie, po dłuższej chwili odsuneła się ode mnie i oparła czoło o moje próbując złapać oddech - Żegnaj Camila - po jej policzku spłynęła łza i odeszła
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top