******

Lauren spojrzała na mnie, a na jej twarz od razu napłynął delikatny uśmiech

- Nie stresuj się tak - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej jeszcze szerzej

- Nie stresuje - na jej policzkach pojawiły się malutkie wypieki

- Buraczek - skomentowałam nadal nie odrywając od niej zwroku, dziewczyna zaczerwieniła się jeszcze bardziej

- Ej, Jauregui. Bordowa się robisz! - powiedziała Selena zanosząc się śmiechem

- Zamknij się Gomez! - krzyknęła, a ja się zaśmiałam. Selena wyciągnęła z reklamówki po piwie i postawiła przed nami. Lauren wzięła pilota i włączyła jakiś muzyczny kanał.

- Camila, tak ogólnie miło Cię poznać. Gdybyś wiedziała jak zabrałam Lolkowi telefon jak napisałaś, a ona się na mnie rzuciła z pazurami - zaczęła mówić śmiejąc się

- Niebezpieczna z niej kobieta - powiedziałam również się śmiejąc. Lauren schowała twarz w dłonie

- Ej, mała nie stresuj się - powtórzyłam i objęłam ją ramieniem. Lauren tylko na mnie spojrzła i przysuneła się do mnie bliżej. Opierając się plecami o mój bok. Złapałam ją za dłoń i splotłam nasze palce. Selena otworzyła nam piwo i zaczęłyśmy orzywioną rozmowę co chwilę się śmiejąc, to o pracy, to o jakichś śmiesznych przypadkach i wygłupach

- Boże - powiedziałam śmiejąc się - Ja kiedyś jak chodziłam na lekcje tenisa stołowego z koleżanką, był tam jeden taki okropnie denewujący chłopak. Któregoś razu podwędziłyśmy klucze od męskiej przebieralni. Miałyśmy dwie tubki pasty do zębów. Nie wiedziałyśmy które to buty tego gościa, więc nalałyśmy wszystkim, na dworze świeciło słońce. Po treningu jak wyszliśmy widziałyśmy chłopaków, na bosaka trzymających w dłoniach buty i skarpetki jak biegną po rozgrzanym asfalcie, jak jakieś kaczki - wszystkie wybuchłyśmy śmiechem. Nagle odczułam jedną z potrzeb fizjologicznych.

- Słońce, gdzie masz tutaj toaletę? - zapytałam patrząc na dziewczynę. Nadal siedziałyśmy przytulone do siebie.

- Chodź zaprowadzę Cię - powiedziała i wstała, zrobiłam to samo

- Idziesz jej potrzymać Lolku? - zapytała Selena ze śmiechem. Lauren uniosła jedną brew.

- W korytarzu, pierwsze drzwi na lewo - powiedziała i usiadła z powrotem. Zaśmiałam się i poszłam wedle instrukcji. Gdy zrobiłam to co musiałam, umyłam dłonie i poszłam powoli do dziewczyn. Stając w progu oniemiałam. Na kanapie obok Lauren siedziały jeszcze dwie dziewczyny. Selena na mnie spojrzała, a ja pokazałam jej żeby była cicho i na mnie nie patrzyła, gestem dłoni. Skinęła niezauważalne głową, a ja podkradłam się do Lauren i nachyliłam się nad nią obejmując ręką jej szyję. Spowodowało to, że podskoczyła. Zaśmiałam się

- Czy mogę Panią poprosić do tańca? - zapytałam a ona spojrzała na mnie i z uśmiechem poderwała się by wstać. Puściłam ją, by mogła po chwili do mnie podejść. Chwyciłam ją jedną dłonią w pasie a drugą złapałam za jej dłoń. Zaczęłyśmy tańczyć. Obracałam, ją i przyciągałam blisko siebie. Jej oddech wariował, tak samo jak i mój, nasze spojrzenia co chwilę się krzyżowały i nie schodził nam uśmiech z twarzy. Po zakończeniu piosenki padłam na kanapę nie zwracając uwagi na dwie dziewczyny siedzące dwa miejsca dalej ode mnie. Kanapa jest duża więc bez problemu mogę się rozsiąść. Lauren stanęła nade mną patrząc na ostatnie "wolne miejsce" na którym spoczywały moje nogi. Złapałam ją za dłoń i pociągnęłam tak, że dziewczyna wylądowała na moich kolanach. Zaśmiałyśmy się. Lauren się do mnie wtuliła, a ja objęłam ją jeszcze mocniej. Dziewczyna oparła czoło na moim obojszyku

- To w końcu jak z wami jest? - zapytała Selena. Lauren spojrzała na mnie, po czym ponownie oparła czoło o moje ramie, ja również nie odpowiedziałam Selenie, a dziewczyna znów zagłębiła się w rozmowę z dwoma innymi dziewczynami. Głaskam Lauren delikatnie po plecach. Usłyszałam jak dziewczyna podciąga nosem

- Ej, Lauren co się dzieje? - zapytałam i na nią spojrzałam. Moje włosy służą nam za kurtynę, ponieważ całkowicie zakryły nasze twarze. Łzy spływają po jej policzku, starałam je kciukiem - Dlaczego płaczesz co się dzieje? - nie odezwała się tylko znów się do mnie wtuliła - Lauren - szepnęłam, i przyniosło to zamierzony efekt. Znów na mnie spojrzała. Kolejny raz wytarłam jej łzy i spojrzałam głęboko w jej piękne oczy - Uspokój się skarbie i powiedz mi o co chodzi, dobrze? - po jej policzkach popłynęły kolejne łzy, moje serce zaczęło pękać na ten widok.

- Jeszcze mnie nie pocałowałaś, strasznie się boje, że tego nie robisz bo po prostu mnie nie chcesz... Camila proszę nie trzymaj mnie dłużej w niepewności. Tylko powiedziedz proszę, nie wytrzymuje już tego napięcia - pociekły jej łzy w wielkości groszku. Położyłam dłoń na jej policzku i kciukiem starałam kolejne łzy wyciekające z jej oczu

- Już nie będę Cię trzymać w niepewności - powiedziałam i delikatnie się pochyliłam. Musnęłam swoimi wargami jej miękkich ust, od razu oddała pocałunek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top