15 | na zawsze
- Dlaczego nie wróciłeś wcześniej? - spytała cicho Raven, wsuwając palce we włosy leżącego na jej brzuchu paryskiego bohatera. Cały czas zdawała sobie to pytanie: Dlaczego nie wrócił. Dlaczego tak długo męczył się sam, walcząc z pożarami i głodem?
Czarny Kot westchnął i lekko otworzył oczy. Musiał się nieźle wysilić, żeby spojrzeć w jej oczy, ponieważ widział ją "do góry nogami". Co miał jej powiedzieć? Że kompletnie załamał się po śmierci Biedronki? Że bardzo dotknęła go utrata byłej przyjaciółki? Że czuje się temu winny?
- Sam nie wiem - powiedział w końcu, siląc się na słaby uśmiech. - Musiałem po prostu przemyśleć kilka spraw. Za dużo ostatnio się wydarzyło w moim życiu. Zbyt dużo. - Przygryzł wargę. - Wstyd się przyznać, ale... Nie wyrabiam. Tak po prostu.
Nastolatka westchnęła i odwróciła wzrok. Bohater zmarszczył brwi i usiadł obok niej. Cały czas nie spuszczał wzroku z nastolatki. Skanował ją uważnie, zielonym kocim spojrzeniem.
- Powiedziałem coś nie tak? - spytał ostrożnie, przysuwając się bliżej dziewczyny. - Raven?
Blondynka wciąż nie patrzyła na Czarnego Kota. Z jednej strony czuła się wszystkiemu winna. Może gdyby jej nie spotkał, byłby szczęśliwy?
- Ja... - wymamrotała, obejmując się ramionami.
- Hmm? Co ty?
- Czuję się temu wszystkiemu winna - powiedziała cicho, nadal nie patrząc na chłopaka. - Winna... Twojego złego samopoczucia i... I tak dalej.
Blondyn wybałuszył oczy.
- Że co? Oczywiście, że nie! - zaprzeczył niemal od razu.
- Chat, nie zgrywaj się. Proszę. Bądź ze mną szczery choć raz. Masz ze mną same problemy i oboje o tym wiemy.
- Co ty wygadujesz? - Czarny Kot pokręcił głową. Niepewnie położył swoją dłoń na jej własnej, splatając delikatnie ich palce. Gdy dziewczyna nie wyrwała ręki, wzmocnił uścisk. - Raven, proszę cię. Spójrz na mnie, dobrze?
Pokręciła głową, na co chłopak głośno westchnął. Drugą rękę umiejscowił na policzku Raven i lekko pogładził jej delikatną skórę.
- Spójrz na mnie - powtórzył.
- Nie chcę - mruknęła, zdejmując jego rękę z policzka.
Czarny Kot jednak nie miał zamiaru rezygnować.
- Wiesz, że... - zaczął cicho, przysuwając się jeszcze bliżej niej na ile było to możliwe. Siedział teraz przed nią po turecku, nadal nie spuszczając z niej wzroku. - Gdyby nie ty, to już kilka razy wąchałbym kwiatki od spodu. - zaśmiał się, choć wcale nie było mu do śmiechu. Chciał jakoś rozluźnić atmosferę. - Wiem, że również nie lubisz rozmawiać o swoich uczuciach. Ja też tego nienawidzę.
Gdy to powiedział, Raven zdecydowała się podnieść na niego wzrok.
- I nawet nie wiesz, ile to wyznanie mnie kosztuje. - Kontynuował, już lekko drżącym głosem. - Żyję dzięki... Tobie. Czuję się dobrze dzięki temu, że przy mnie jesteś. Od pewnego czasu... Uwierzyłem w to, że komuś na tym cholernym świecie na mnie w jakimś stopniu zależy. Że ktoś jest obok mnie, że ktoś mnie wspiera. Jest tuż obok.
Na usta nastolatki wpłynął lekki, a zarazem niepewny uśmiech. Ścisnęła delikatnie rękę kota, wpatrując się w jego oczy.
- Zależy mi na tobie, Raven. Cholernie zależy, rozumiesz? - dodał. - Wiem, że jestem beznadziejny. Wiem, że cały czas cię zawodzę. Tak strasznie cię za to wszystko przepraszam... Ja... Ja już sam nie wiem, co czuję. Jestem rozdarty.
Dziewczyna położyła palec na jego ustach.
- Chat - westchnęła. - Nie zawodzisz. Ja... Też nie wiem, co czuję. Również nie mam pojęcia, jak sobie z tym wszystkim radzić, ale wiem jedno: Damy radę. Razem, kotku. Przejdziemy przez to wszytko razem.
Czarny Kot nie umiał uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Poczuł łzy, które zaczęły cisnąć się do jego oczu. Nie potrafił ich zatrzymać, a może tylko... Nie chciał? Jedna z nich spłynęła mu po policzku
- Hej, Kotku... - Raven uśmiechnęła się lekko, kładąc dłoń na jego policzku. Starła samotną łzę kciukiem. - Nie płacz, proszę. Wiesz, że zawsze będę tu dla Ciebie. Zawsze. Cokolwiek zrobisz, jakąkolwiek decyzję podejmiesz. Ja będę tu dla Ciebie zawsze.
- Naprawdę? - spytał z niedowierzaniem.
- Na niby - prychnęła sarkastycznie. - Oczywiście, że mówię prawdę, głupku!
- Boże, dziewczyno - wyszeptał, obejmując ją ramionami w pasie. Przytulił twarz do jej brzucha, przy okazji wycierając łzy w jej koszulkę. - Jesteś kochana.
Serce Raven z niewiadomych przyczyn zabiło mocniej.
Jesteś kochana.
Jesteś kochana.
Usłyszała to jeszcze kilka razy w myślach. Czuła, jak jej policzki pokrywa delikatny rumieniec. Jęknęła cicho z zażenowania.
- Nie mów tak, zawstydzasz mnie - mruknęła rozbawiona, ujmując jego twarz w dłonie. Chłopak wtulił policzek w jej dłoń, mrucząc cicho. Ten widok jeszcze bardziej rozczulił dziewczynę.
- O to mi chodziło - prychnął, zamykając oczy. - I wiem, co ci jeszcze leży na sercu.
- Co takiego? - Zmarszczyła brwi.
- Masz cholerne poczucie winy za to, co stało się przed godziną.
- Tak - przyznała w końcu. - Bo to ja zamknęłam cię w tej okropnej szafie... Przepraszam... Mogłeś się udusić.
- Nie mam ci tego za złe - zapewnił ją, otwierając powoli oczy, żeby móc na nią spojrzeć. - Przynajmniej pozbyłaś się Hardina. A to już coś.
Raven zachichotała.
- Naprawdę się na mnie nie gniewasz?
- Wcale, a wcale. - Pokręcił głową z lekkim uśmiechem na ustach. - Ale z tej sytuacji wywnioskowałem, że mnie bardzo lubisz.
Nastolatka zakrztusiła się śliną.
- Że co, przepraszam? Po czym to wywnioskowałeś?
- Przejęłaś się. Bardzo.
- A miałam tego nie zrobić? - spytała, śmiejąc się cicho. - Ugh, masz rację. Przejęłam się.
- Więc lubisz mnie - prychnął.
- Wcale, że nie!
- Ależ tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie, Chaton.
- Tak, M'Lady.
- Co ty powiedziałeś? - Z rozbawieniem uderzyła go w ramię. Nawet spodobało jej się to, co właśnie powiedział.
- Nic, zupełnie nic. - Uśmiechnął się do niej, pokazując swoje białe zęby. - Ale i tak mnie lubisz. Nie zmienię zdania.
- Ugh, jak ja cię nienawidzę... - mruknęła, kładąc dłonie na jego plecach. Czarny Kot uśmiechnął się lekko, również obejmując dziewczynę. Zamknął oczy i położył głowę na jej ramieniu. Uśmiech nie chciał zniknąć z jego twarzy.
- To była prawda? No wiesz, to co przed chwilą mówiłaś.
- Chaton!
- Tylko się upewniam - zachichotał. - Naprawdę będziesz zawsze dla mnie wsparciem?
- Tak.
- Zawsze?
- Zawsze.
Niestety, w tym momencie nasuwa się jedno, bardzo ważne pytanie: Raven... Czy w przyszłości będziesz również ZAWSZE dla Białego Kota?
________________
Uff, wyrobiłam się z rozdziałem ;)
Może nie jest jakiś super długi, ale nawet jestem z niego zadowolona.
Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania! Naprawdę bardzo mnie to motywuje! ♥️
Powoli już zaznaczam wątek Chat Blanc (Biały Kot) ;) Cieszcie się uroczym kotkiem, póki możecie! I nie zrażajcie się do niego w drugiej części tej serii, dobrze?
Pozdrawiam ciepło i życzę wam wszystkim miłego weekendu!
Kotek przesyła buziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top