08 | gorączka

Raven poczuła, jak ktoś głaszcze ją delikatnie po włosach. Otworzyła zaspana oczy i od razu dostrzegła pochylającego się nad nią Czarnego Kota.

- Co...? - spytała zaspanym głosem. Przetarła oczy i podniosła się do siadu. Automatycznie jej wzrok powędrował w stronę okna. Na dworze było jeszcze ciemno. Zmarszczyła brwi i spojrzała na zegarek. Na wyświetlaczu widniała 2:43. - Chat... O co chodzi? Dlaczego budzisz mnie w środku nocy?

- Wybacz, nie chciałem cię obudzić - szepnął cicho i również usiadł. Zrobił to z lekkim trudem, ponieważ wszystko go bolało. Syknął cicho. - Po prostu... Ślicznie wyglądasz, gdy śpisz.

- Mhm... Dzięki? - Parsknęła nastolatka, przysuwając się bliżej Czarnego Kota. - Dlaczego nie śpisz? Coś się stało?

Chłopak zagryzł wargę. Powiedzieć jej prawdę, czy nie?

- Nie będę cię przecież martwić - powiedział wymijająco. - Już bardzo dużo dla mnie zrobiłaś. Wszystko w porządku, nie ma o czym gadać.

- Nalegam jednak, żebyś mi powiedział. - Raven wsunęła palce w jego włosy i delikatnie pociągnęła za jasne kosmyki. Nagle zmarszczyła brwi, gdy dotknęła jego czoła. Było gorące. - Jak to, nie ma o czym gadać? Jesteś rozpalony.

- To nic takiego - wymamrotał, ściągając jej rękę ze swojego czoła. - Nic mi nie jest.

- Nie kłam - syknęła. Wstała. - Masz się natychmiast położyć. Pójdę po leki, żeby zbić ci temperaturę. Zaraz wrócę.

- Raven, nie...

- Nie chcę słyszeć żadnego NIE - mruknęła i wyszła z pokoju. Cichaczem przemknęła obok sypialni ciotki i pokoju Hardina, dostając się do kuchni. Przekopała prawie wszystkie szafki i w końcu znalazła odpowiednie leki. Wyjęła także termometr z szuflady i już miała wychodzić z kuchni, gdy drogę zastąpił jej Hardin. Raven aż podskoczyła ze strachu, prawie wypuszczając trzymane w dłoniach leki.

- Hardin, ty mały potworze! - warknęła. - Zawału przez ciebie dostanę.

- Co robisz? - spytał z dziecięcą ciekawością. Postanowił nie skomentować tego, że siostra nazwała go 'potworem'.

- Ja...? Ja nic. - Raven schowała lekarstwa za plecy. - Po prostu... Przyszłam się napić wody. - W pośpiechu wskazała na pierwszą lepszą szklankę leżącą na stole.

- Raven. - Chłopiec uniósł jedną brew. - To moja szklanka.

- Ugh... - Dziewczyna przejechała dłonią po twarzy. No to wpadła. - Hardin, idź spać.

- Co z Kiciusiem? - wypalił, patrząc na Raven.

- No nic. Co ma z nim być? Dlaczego o niego pytasz?

- Słyszałem strzał.

- Mówiłam ci, że to nic takiego. Daj już spokój i nie drąż tematu.

- W łazience leży jego ubranko. - Nie dawał za wygraną malec. - Nie mówisz mi całej prawdy.

Nastolatka jęknęła. Ale jej brat był irytujący. Normalnie, w przyszłości mógłby kiedyś naprawdę zostać upierdliwym policjantem.

- Przyjdź jutro rano, dobrze? Wtedy wszytko ci powiem. A teraz marsz do pokoju.

- Trzymam cię za słowo, siostra. - Chłopczyk zachichotał i mimo tego, że nie do końca wierzył siostrze, wrócił do swojego pokoju. Raven po kilku minutach również wróciła po cichu do własnej sypialni, gdzie czekał na nią Czarny Kot. Zamknęła swoje drzwi na klucz, żeby pozbyć się porannych gości. Takich jak na przykład wkurzający potworek Hardin.

- Raven... - Westchnął siedzący na łóżku chłopak, patrząc na nastolatkę, która zamykała drzwi. - Nic mi nie jest, naprawdę.

- Mhm. Tak, jasne. - Blondynka usiadła na łóżku obok Czarnego Kota i podała mu do ręki termometr. - Zmierz sobie temperaturę. Nie będę dwa razy powtarzać.

- Raven... To chyba nie jest konieczne...

- Zrób to, o co cię proszę. - Raven nie dawała za wygraną. - Chaton. Zrób to i kropka.

Chłopak westchnął i w końcu zrobił to, o co prosiła go dziewczyna.

- Naleję ci wody. - Blondynka podeszła do swojego biurka i wyciągnęła jedną ze swoich szklanek. Potem wzięła do ręki butelkę wody mineralnej i odkręciła korek. Nalała Czarnemu Kotu wody i przygotowała porcję leków. Po kilku minutach stwierdziła, że można już sprawdzić wynik pomiaru temperatury. - Możesz już sprawdzić ten pikolony wynik. Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle.

Bohater spojrzał na termometr i przygryzł wargę.

- No...? - Raven przyniosła chłopakowi szklankę wody. Usiadła obok niego i spojrzała głęboko w jego zielone oczy. - I jak?

- Jest źle - powiedział tylko, podając jej urządzenie.

- Cholera jasna... - szepnęła, dostrzegając na termometrze liczbę 40. W pośpiechu podała mu leki i szklankę wody. - Weź to. Powinny ci pomóc.

- Dzięki. - Kiwnął głową i wziął z rąk dziewczyny dwie tabletki i wodę. Połknął je szybko. Potem z lekkim trudem odstawił szklankę na ziemię i spojrzał na Raven. Uśmiechnął się słabo, kładąc dłonie na jej ramionach. Potem przytulił się do niej, obejmując dziewczynę ramionami w pasie.

- Nie ma za co... Chat! - pisnęła, chichocząc. - Łaskoczesz mnie!

- Wybacz - Czarny Kot cofnął się speszony, nie patrząc na dziewczynę. Raven przewróciła oczami.

- Ale ty jesteś głupiutki - prychnęła, przyciągając go do siebie. - Nie o to mi chodzi. Dlaczego tak reagujesz? Nie miałam nic złego na myśli.

- Po prostu... Tak jakoś - wymamrotał. - Nie jestem przyzwyczajony do... Czułości... Jakoś tak... Sam nie wiem.

Raven zrobiło się go żal. Westchnęła cicho i delikatnie objęła go jedną ręką w pasie, uważając na ranę.

- Nikt cię nie przytulał? - spytała cicho, gdy chłopak położył głowę na jej ramieniu.

- Mało kiedy - wyznał po chwili. Wtulił nos w jej szyję, wzdychając głośno. - Nikt za bardzo nie chciał tego robić.

- A twój tata? Mama? Oni też tego nie robili? - dopytywała.

- Oboje nie żyją - powiedział cicho, pociągając nosem. - Dlatego jestem sam.

- Wybacz. - Raven z lekkim zawahaniem pocałowała go w policzek. - Nie myśl już o tym. Pamiętaj, że zawsze możesz przyjść tutaj. Porozmawiać, wyżalić się... Co tylko chcesz.

- Co tylko chcę? - podchwycił, uśmiechając się zawadiacko.

Nastolatka plasnęła się otwartą dłonią w czoło i jęknęła zażenowania.

- Nie tak to miało zabrzmieć. Oprócz TEGO o czym myślisz, to wszytko. - Blondynka również się uśmiechnęła. Przeczesała jego włosy palcami.

- Rozumiem - Czarny Kot uśmiechnął się do niej lekko. Jego ponury nastrój nagle wyparował. Poczuł się inaczej, lekko. W końcu komuś na tym cholernym świecie na nim w jakiś sposób zależało. - Raven?

- Tak?

- Mogę cię przytulić?

- Oczywiście. Tylko mnie nie łaskocz - powiedziała z udawaną powagą.

Bohater uśmiechnął się pod nosem. Podniósł się lekko i popchnął dziewczynę na materac tak, że teraz leżała na nim na plecach. Nastolatka uniosła jedną brew do góry.

- Chaton, co robisz? - spytała.

Czarny Kot wzruszył ramionami.

- Rozkładam materac - prychnął. Przesunął się tak, że teraz znajdował się bezpośrednio nad Raven. Umiejscowił swoje dłonie po obu stronach jej głowy i uśmiechnął się delikatnie.

- Chaton, co ty kombinujesz?

- Idę spać, nie widać? - parsknął, kładąc głowę na jej klatce piersiowej. Ułożył się na niej wygodnie, obejmując nastolatkę w pasie.

- Ej, to mój sposób do spania! - zbeształa go blondynka. - Uważaj na ranę, dobrze? Nie wiem czy ta pozycja jest właściwa...

- Ale wygodna - przerwał jej.

- Jakoś nagle magicznie ozdrowiałeś - Prychnęła. - Ehm... Czarny Kocie... - Zaczęła niepewnie, jednak po chwili zamilkła. Chciała mu powiedzieć, że czuje się trochę nieswojo zwłaszcza, gdy chłopak wybrał taką właśnie pozycję do spania. Cóż. Trudno jej się dziwić. W końcu paryski bohater leżał pomiędzy jej nogami. Niestety nie miała serca mu o tym powiedzieć. Gdy się głębiej nad tym zastanowiła to... Nawet doszła do wniosku, że ta pozycja... Nie jest wcale taka zła. Czarny Kot był trochę ciężki, ale w tej sytuacji prawie w ogóle jej to nie przeszkadzało. Uśmiechnęła się pod nosem, chowając twarz w jego włosach.

- Hmm? - Bohater uniósł głowę patrząc w oczy nastolatki.

- Właściwie to nic - prychnęła. - Cieszę się po prostu, że... Że tu jesteś.

- Ja również - Zachichotał. - Ja również.

_____________

Okej, ten rozdział jej definitywnie dziwny xd

Ale co tam, mam nadzieję, że się nie zraziliście ;)

W następnych rozdziałach powoli zacznie się coś dziać... Chyba.

Więc już nie przedłużam! Enjoy, kochani!

Ps. Mile widziane gwizdki i komentarze pod rozdziałem :)

Tu macie ich pozycję, jakby mój opis nie był do końca jasny ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top