1

Lou: Hej, nie chcę przeszkadzać, ale.....
Zayn: I tak zawsze to robisz, więc?
Lou: Ziam, gdzie blondas?
Li: Znając życie w kuchni.
Lou: Właśnie nie.
Hazz: Wczoraj wieczorem gdzieś wyszedł.
Zayn: I JESZCZE NIE WRÓCIŁ?
Li: Ja dzwonie na policje. Dziecko nam zaginęło.
Hazz: Może McDonald's go wciągnął.
Lou: Albo ktoś go porwał na okup.
Hazz: Ta porywacze to by po godzinie mieli go dość I jeszcze nam dopłacili, żeby po niego przyjechać XDD.
Li: NIE ODBIERA TELEFONU.
Zayn: Nie panikuj.
Li: MA WYŁĄCZONY TELEFON.
Zayn: DOBRA, PANIKUJ.

Ni: Nie nie, spokojnie, żyję. Obolały, ale żyję. Policja nie będzie konieczna.
Li: CO ZNACZY OBOLAŁY?!
Zayn: ZDRADZASZ NAS?
Ni: Długa historia. Trafiłem na domówke, był tam Shawn, a jesteśmy pokłóceni, trochę się napiliśmy..... I tak o to chyba mam złamane żebro, albo nawet dwa.....
Zi: JA GO ZABIJE.
Lou: Jest poszkodowany, daj mu spokój. Nic się nie martw, Ni, już po ciebie jade.
Hazz: Zayn, ty brutalu. Powinieneś go pocieszyć a nie chcieć zamordować.
Zayn: Chodziło mi o Shawna.....
Li: Dobrze, że mam wtyki w prokuraturze.....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top