11

Charlotte.

Ruszył. Zacisnęłam mocno oczy, a palce na kierownicy. Z każdym zakrętem myślałam, że się rozbijemy, że zaraz umrę. Zaczęłam myśleć, że to by była dobra śmierć. Szybka i bezbolesna. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ale zaraz przypomniałam sobie jego słowa, że nie pozwoli by stała mi się krzywda. Nie wiem dlaczego ale uwierzyłam mu. Z tą myślą moje ciało się rozluźniło i otworzyłam oczy. Mijaliśmy budynki tak szybko, że nie byłam w stanie zorientować się gdzie jesteśmy. To było niesamowite uczucie. Czułam się w pewnym sensie wolna. Jedyne co wiedziałam, to fakt, że albo nie jedziemy do mnie, albo jedzie dłuższą drogą. Normalnie trasa z mojego mieszkania do mieszkania Hannah zajęła pół godziny, razem z taksówką. Biorąc pod uwagę fakt, że pędzi jak szalony, bylibyśmy u mnie maksymalnie po chyba pięciu minutach.

Ale nie chciałam by się zatrzymywał. Wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie, że mogłabym przejechać z nim cały świat.

Zatrzymał się. Wzięłam głęboki oddech wiedząc, że to koniec. Zgasił silnik, zszedł z motoru, znów położył dłonie na moich biodrach i znów przez ten gest przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Pomógł mi zsiąść. Stanęłam przed nim i ściągnęłam kask. On zrobił to samo ze swoim. Wpatrywał się we mnie, ja wpatrywałam się w niego.

- dziękuję.

Wydukałam w końcu. Skinął głową. Po chwili coś do mnie dotarło.

- skąd wiesz gdzie mieszkam?

Zapytałam, a on wzruszył ramionami. Ok, to faktycznie jest irytujące.

- może ja ciebie też stalkuje?

Uśmiechnął się cwanie i wsiadł na motor. Stałam oniemiała i patrzyłam na niego nie wierząc w to co powiedział.

- przykro mi z powodu Cleo.

- jakiej Cleo?

Zapytałam zanim pomyślałam. Dopiero po chwili do mnie dotarło, że się wydałam.

- nie było żadnej złotej rybki prawda?

Zapytał lekko poirytowany. Miałam ochotę wyjść z siebie i się uderzyć.

- była, dziesięć lat temu.

Uśmiechnęłam się niewinnie, oddalam mu kask. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę mieszkania. Miałam ochotę się odwrócić, spojrzec na niego ale nie zrobiłam tego ponieważ cały czas czułam na sobie jego wzrok. Nie chciałam dać mu satysfakcji. Dopiero gdy weszłam do środka usłyszałam dźwięk odpalonego motoru. Odjechał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top