Włochy Południowe x Reader


Tak, shot ma happy end.

---------------------------------------------------------------------------

Nazywam się [Imię i Nazwisko] i jestem personifikacją [Nazwa Kraju]. Jednak dla przyjaciół jestem po prostu [Ksywka].

Jestem bardzo małym krajem, więc mało ludzi wie o moim istnieniu. Jednak wcale to nie oznacza, że nie istnieję! Niedawno podpisałam unię z Lovino. Z Feliciano teoretycznie też, ale to Włochy Południowe darzę większym uczuciem. Feliciano jest dla mnie po prostu jak starszy brat.

Jak już mówiłam, to właśnie Lovino zdobył moje serce, jednak nie zdaje sobie z tego sprawy. Dlatego w momencie, kiedy bracia zaproponowali mi unię, bardzo się ucieszyłam. Mojego prezydenta również usatysfakcjonowała sytuacja, zwłaszcza, że na ten moment potrzebujemy jakiegokolwiek sojusznika.

Z powodu bardzo niestabilnych granic prowadzę bardzo wiele wojen i powoli zaczyna brakować mi funduszy. Nie tylko na potrzeby militarne, ale i żywnościowe. Obywatele zaczynają przymierać z głodu, co niezbyt sprzyja panu [Nazwisko Prezydenta]. Jeśli inne personifikacje nie biją się o moje terytoria, to o surowce, które wewnątrz siebie posiadam. Jestem bardzo bogata w złoża, ale nie jestem aż tak bogata, żeby móc je stamtąd wydobyć.

Wracając, unia z Włochami bardzo mi sprzyja, zwłaszcza, że obiecali mi więcej pieniędzy i pomoc w wojnach. Wysyłają do mnie wielu swoich wybitnych lekarzy oraz posyłają pożywienie najbardziej potrzebującym.

Mogłoby się wydawać, że to jak najbardziej w porządku, ponieważ dostaję co jakiś czas pomoc pieniężną, ale unia, jak wcześniej powiedziałam, zobowiązuje też do pomocy w wojnach. Co oznacza pomoc militarną, jednak żadnego z braci nie widziałam na froncie, ani żadnego z ich żołnierzy.

Leżę właśnie w jednym z wielu okopów przygranicznych, próbując nie dać się trafić. Same personifikacje nie strzelają do mnie, lecz ich ludzie niestety to robią. Oficjalnie działam jako partyzantka, ale pewne okoliczności kazały mi dołączyć do ludzi w okopach, co spowodowało, że straciłam kontakt z grupą innych partyzantów. Blisko jest również las, ale żeby do niego dojść, musiałabym wybiec, co spowodowałoby, że byłabym wprost na celowniku wroga. Niestety, ale muszę jednak to zrobić, ponieważ posiadam bardzo ważne dokumenty,które muszę donieść generałowi, a droga wiedzie właśnie przez owy las.

Wyjrzałam spod okopu, spoglądając na teren, na którym powinni znajdować się wrogowie. Uznając, że nikogo na razie nie ma, postanowiłam wyjść i pobiec w stronę wcześniej wspomnianego lasu. Niestety pomyliłam się w ocenie sytuacji i po chwili wrogowie zaczęli strzelać w moją stronę. Na początku próbowałam cudem ominąć nadchodzące pociski, ale w końcu musiałam dostać w nogę i w brzuch. Upadłam, czując mocny ból. Jednak to jeszcze nie mój czas. Próbowałam doczołgać się do lasu. Wiedziałam, że prędzej czy później stracę przytomność z powodu obfitego krwawienia, jednak nie mogłam zawieść moich ludzi. Oni liczyli i nadal liczą na mnie.

Po chwili usłyszałam ponowny dźwięk karabinu i kolejny przeszywający moje ciało, ból. Próbując to zignorować, czołgałam się dalej, mimo mroczek przed oczami. Może posiadam lepszą wytrzymałość od ludzi, ale ja też mam swoje limity, dlatego kiedy kolejny nabój wbił się bezlitośnie w moje ciało, straciłam przytomność.

[Time Skip]

A co jeśli się nie obudzi? Usłyszałam dobrze znany mi głos w momencie kiedy się obudziłam. Nie mogłam otworzyć oczu, a tym bardziej się ruszyć, ponieważ każda próba ruchu kończyła się kolejną falą bólu.

Vee~ Nie mów tak! [Imię] jest dzielna i nie podda się tak łatwo. Rozpoznałam także Feliciano.

Tch. Miło znów usłyszeć podirytowany głos Lovino.

Pójdę zanieść dokumenty, które miała przy sobie, a ty tu z nią zostań. Powiedział stanowczym głosem i zaraz usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Lovino westchnął i przysunął sobie krzesło do łóżka, na którym leżałam. Siedział przez chwilę w ciszy, aż wreszcie się odezwał.

Gdybyśmy przyszli z wojskiem trochę wcześniej, to nie musiałabyś teraz tutaj tak leżeć z wielkimi ranami po strzałach. Ton jego głosu nagle się zmienił. Wydawał się... Smutny?

— Ti amo, [Imię]. Proszę, obudź się. Nagle moje serce zaczęło szybko bić, co pokazał kochany monitor kontrolujący funkcje życiowe. Lovino od razu się poderwał, a ja jedynie uśmiechnęłam się, mając wciąż zamknięte oczy, ponieważ na razie była to jedyna rzecz, którą mogłam teraz zrobić. Po chwili próby, wreszcie otworzyłam oczy, widząc ostrą biel i mokrą od łez twarz Włoch.

[Imię]! Powiedział i chwycił mnie za dłoń.

Wreszcie się obudziłaś!

Nie śpię od kilku minut. Próbowałam z siebie wydusić zachrypniętym głosem.

Słyszałaś...? Zapytał, zmieniając kurs pola widzenia w inną stronę niż moja twarz.

Tak. Również ti amo, Lovino. Ti amo. - Powiedziałam już trochę normalniejszym głosem i uśmiechnęłam się szerzej, by po chwili poczuć jak mnie delikatnie obejmuje, a zaraz po tym składa pocałunek na moich wargach.

-----------------------------------------------------------------------

Dedykacja dla Senpai <3 - Mrs_Marshmallou

729 słów. Chyba najdłuższy shot ze wszystkich, ale ja tam się nie znam.

Dlaczego napisałam na początku, że shot ma happy end? Bo większość by pewnie wyłączyła, sądząc, że kończy się tragicznie. A ja po prostu nie lubię uśmiercać postaci. ;_;

W razie większych błędów, krzyczeć!

To do następnego! :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top