Francis Bonnefoy (Francja)

     Dzwonek na przerwę. Jeden z najpiękniejszych dźwięków na świecie. Chyba, że oznacza on pogadankę z nauczycielem.
     Przeklinając swoje istnienie powoli podniosłaś się z ławki i omijając wychodzące z klasy osoby, powlokłaś się do biurka, za którym siedział facet od francuskiego. Średniego wzrostu blondyn o niebieskich oczach i krótkim zaroście. Przez chwilę przeglądał swój podręcznik, po czym skierował uwagę na ciebie. Poprawił okulary i spojrzał smutnym wzrokiem.
- Musimy porozmawiać, [Imię].
- No słucham - burknęłaś.
    Nauczyciel westchnął i odchylił się na krześle.
- Twoje oceny okropnie się pogorszyły. Możesz mi wyjaśnić, co jest tego powodem?
     Milczałaś, patrząc na nóżkę biurka.
- Nie masz czasu na naukę? A może to tylko lenistwo? Wiem, że z innych przedmiotów idzie ci dobrze.
- Nie pana sprawa.
     Bonnefoy nie zwrócił uwagi na twój obraźliwy ton i kontynuował.
- Zależy mi na ocenach moich uczniów. Wy sobie pofolgujecie, zawalicie kilka klasówek, ale potem to mnie o to oskarży grono pedagogiczne, bo nie potrafiłem was nauczyć.
- A może pan nie umie?! - Na szczęście klasa była pusta i nikt nie zwrócił uwagi na twój podniesiony głos.
- Twoi koledzy radzą sobie z moimi zadaniami. Powiedz, czego nie rozumiesz na lekcjach.
     Prychnęłaś i odwróciłaś głowę. Tak naprawdę Bonnefoy był wyśmienitym nauczycielem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie mały drobiazg. Zauroczyłaś się w nim. Trwało to już od ponad miesiąca. Byłaś na siebie mega wściekła. Nie powinno tak być. Był od ciebie starszy, no i przede wszystkim uczył cię. Myśli te tak cię przytłaczały, że nie potrafiłaś skupić się na lekcjach. Oprócz tego, gdy się do ciebie zwracał, reagowałaś dosyć ostro. Nie potrafiłaś z nim rozmawiać. Słysząc jego cudny głos nie byłaś w stanie złożyć sensownego zdania i waliłaś idiotyczne, obraźliwe teksty.
- Skoro nie chcesz powiedzieć, będę zmuszony zatrzymać cię po zajęciach.
     Zamarłaś.
- Słucham?
- Codziennie będziesz zostawać w klasie, a ja będę cię douczał. Nie widzę innego wyjścia, żeby móc coś z tym zrobić
- Ale ja...
- Powtórzymy cały materiał, a przy okazji dowiem się, co sprawia ci najwięcej problemów. Liczę na twoją współpracę. Czy się rozumiemy?
    Bez słowa, zaczerwieniona wyszłaś z klasy. Jak niby miałaś siedzieć z nim sam na sam, skoro nawet przy innych tak cię onieśmielał? Zapewne inne dziewczyny ucieszyłyby się z takiej okazji, ale nie ty. Bonnefoy za Chiny nie może poznać twoich uczuć. Na pewno by cię nie zrozumiał i próbował bawić się w psychologa. A gdyby dowiedział się o tym ktoś inny? Ostatnią rzeczą, jakiej ci  brakowało, były plotki i wyśmiewane przez innych.
    Nie ważne jakie miałaś na ten temat zdanie, i tak już następnego dnia zostałaś zatrzymana po lekcjach. Nauczyciel usiadł przy pierwszej ławce i nakazał, byś zrobiła to samo. Niechętnie wykonałaś polecenie, po czym zaczęliście naukę.

- [Imię]~.
    Podniosłaś głowę napotykając wzrok zdenerwowanego już Bonnefoy'a.
- T-tak.
- Znowu nie słuchałaś.
- Przepraszam - burknęłaś.
- Co my dzisiaj omawiamy?
     Nie odpowiedziałaś. Nie miałaś zielonego pojęcia. Wyleciało ci z głowy.
- Boże... - Zaczął zabawiać się swoim długopisem. - I na co to wszystko? Specjalnie zostaję po godzinach, poświęcam swój czas, ale ty i tak masz to gdzieś. Dlaczego nie chcesz współpracować?
- Chcę - powiedziałaś cicho.
- To czemu tego nie robisz?
     Tylko nie płakać, tylko nie płakać, tylko nie płakać... Nie teraz.
- Naprawdę chcę, żebyś umiała cokolwiek. Rozumiem, że francuski nie musi być twoim ulubionym przedmiotem, ale jest tak samo ważny jak inne.
     Kiedy ty, do cholery kochasz ten język! I tego Francuzika też. Żesz no.
- Jedna z najlepszych uczennic w szkole. Byłem taki dumny z twoich wyników, a ty tak szybko się opuściłaś. No i co to za mina? Nikt tu nie jest winny oprócz ciebie samej.
- Ryj - syknęłaś.
      Z wściekłością patrzyłaś na swój zeszyt zamglonymi od łez oczami. Jak ten idiota nic nie rozumie. Nie mogłaś go o to winić, ale mimo wszystko byłaś zła.
- Słucham?
    Bonnefoy był zdezorientowany.
- To nie tylko moja wina - powiedziałaś drżącym głosem.
- A czyja? Jeśli masz jednak jakieś problemy, może lepiej będzie, jak mi o nich powiedziesz. Może będę umiał ci pomóc. - Położył ci dłoń na ramieniu, ty natomiast odtrąciłaś ją i zerwałaś się z miejsca.
- To pan tu jest problem!
- Wybacz, ale nie rozumiem...
- Je t'aime! Imbécile! - krzyknęłaś z jak największą poprawnością i wybiegłaś z klasy.

♡ ♡

      Tak się wygłupić. Czułaś ogromny wstyd. Jak teraz miałaś pojawić się ponownie w szkole i siedzieć z nim na lekcji? Na pewno uznał cię za skończoną debilkę. Miałaś tylko nadzieję, że nie powie o wszystkim dla innych nauczycieli czy twoich rodziców. To byłby prawdziwy koszmar.
      Natępnego dnia mama nie chciała słuchać o bólu żołądka i kazała ci iść do szkoły. Pomimo, że z początku tylko symulowałaś, zdenerwowanie wywołało u ciebie nieprzyjemny skurcz w brzuchu. Na każdej przerwie chowałaś się w łazience, by przypadkiem nie wpaść na Bonnefoy'a. Niestety, nadeszła siódma lekcja, francuski. Nauczyciel wbrew twoim obawom nie zwracał na ciebie najmniejszej uwagi. Po zajęciach jednak nakazał ci zostać, tak jak zwykle. Usiadłaś na stałym miejscu i wbiłaś wzrok w blat ławki.
- To co wczoraj powiedziałaś, to prawda? - spytał upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu
- T-tak - odpowiedziałaś po pewnym czasie.
- Ale jesteś świadoma...
- Tak, wiem!
     Znowu byłaś bliska płaczu. Teraz zacznie się pogadanka o twoim zachowaniu, głupie psychologiczne rady itd. Pięknie, nie ma co.
       Bonnefoy usiadł obok z założonymi rękoma.
- Od dawna tak jest? W sensie, twoje uczucia.
- Trochę...
- A ktoś jeszcze wie?
     Pokręciłaś przecząco głową, nadal patrząc na ławkę.
- J-ja naprawdę...
- Spokojnie, wierzę ci.
     Nieoczekiwanie przysunął się bliżej i przytulił cię. Zesztywniałaś, zaskoczona tą sytuacją. To się nie mogło dziać naprawdę.
- C-co pan?
- Ciii. Powiedziałem, że ci pomogę.
- Nie potrzebuję takiego zainteresowania. - Próbowałaś się odsunąć, ale mocniej zacisnął na tobie ramiona.
- Pomyślałem, że skoro ty mnie kochasz, to ja spróbuję pokochać ciebie - odparł, jakby nie było w tym nic dziwnego.
- Nie jestem dzieckiem, nie musi pan spełniać moich zachcianek. Poza tym, to będzie nie fair.
- Wcale nie. To tylko kwestia przypadku, że poznaliśmy się w szkole, a ja jestem twoim nauczycielem. Równie dobrze moglibyśmy wpaść na siebie za kilka lat w jakimś klubie, nie uważasz? Być może los nas sobie przeznaczył, tylko trafiło nam się nieodpowiednie miejsce. A jeśli tego nie sprawdzimy, to się nie dowiemy. Tak w ogóle, może przeszłabyś ze mną na ty? Rozumiem, że na lekcji jest to dla was ciężkie, ale zobaczysz, na osobności będzie tak znacznie łatwiej i przyjemniej.
    Mówił to z taką pewnością siebie, że nawet dla ciebie zaczęło nabierać to sensu. Nie mogłaś jednak pozbyć się wrażenia, jakby proponowano ci udział w eksperymencie. Zróbmy coś, zobaczymy czy wyjdzie, czy nie. A może trochę przesadzałaś? W końcu obiekt twoich westchnień zaproponował ci... Właśnie, nie do końca rozumiałaś, co.
- Będzie pan... Będziesz miał problemy. My będziemy.
   Bonnefoy prychnął rozbawiony i zaczął bawić się twoimi włosami.
- Ja tylko chcę pozwolić na rozwój naszej relacji. Nie proponuję ci nic nieodpowiedniego. Chyba, że sama tego będziesz chciała... Muszę przyznać, że jesteś bardzo atrakcyjna.
    Właśnie ukazało się przed tobą nowe oblicze Bonnefoy'a. Czułaś się niepewnie, słysząc zmianę tonu jego głosu, tak odmiennego od tego, którym rozmawiał podczas lekcji. Teraz Francis wyszedł ze swojej roli nauczyciela. Był mężczyzną, który wyraźnie starał się pomóc ci w podniesieniu śmiałości. Miałaś nawet wrażenie, że był chętny, aby się do ciebie zbliżyć.
- A co, jeśli ktoś się dowie?
- Wierzę, że potrafisz dochować tajemnicy. Chyba, że ci nie zależy?
- Z-zależy. Pewnie, że zależy.
    Uśmiechnęłaś się lekko i również go przytuliłaś. Nie miałaś pojęcia, czy to w ogóle wypali, jakie przyniesie skutki. Byłaś pełna obaw, ale postanowiłaś spróbować. Do odważnych świat należy. Sam Francis powiedział, nie będziecie robili nic złego, więc nie miałaś powodu do strachu. Jeśli zachowacie to w tajemnicy, nie będzie żadnego problemu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top