Co teraz?
Oliwia położyła się na łóżku rozmyślając nad swoim życiem w niecałe kilka godzin jej życie zmieniło się nie do poznania . z ładnej , lubianej dziewczyny zmieniła się w brzydka ( jak dla mnie te blizny dodają uroku ale ok 😄) Nielubiana dziewczynę, której wszyscy się boja. Jej psychika uległa gwałtownej zmianie.
- Jakoś sobie poradzę...- powiedziała sama do siebie i zamknęła oczy ...
Dwa lata później.
* uhr... Jak ja nienawidzę gdy przychodzą ci obcy ludzie* pomyślała zirytowana dziewczyna. Wszystkie dzieci z sierocińca były teraz w takim jakby salonie i czekały na nadejście rodziny która wybierze jedno z nich, wszystkie biegały, bawiły się albo wygłupiały jak kto woli. Tylko Oliwia siedziała sobie cicho w kącie i obserwowała wszystko swoim mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. ( xD jak to śmiesznie brzmi ) Od dwóch lat na każdej rozmowie z "wybawicielami" jak to mówią dzieci tutaj, Oliwia przerażała każda rodzinę .( te Mrasne blizny 😍) Nikt jej po prostu nie chciał, NIK nie chce mieć dziecka z bliznami na pol twarzy ( 😁😁 ) Zawsze wybierają na pozór grzeczne i słodkie dzieci , A nie zbuntowane nastolatki które się ubierają jak na pogrzeb i noszą maski.
Tak styl Oliwii przez te 2 lata zmienił się diametralnie.. Teraz nie wychodzi z pokoju bez swojej ukochanej maski i wiecznie czarnych ciuchów . Jak nie musi to z nikim nie rozmawia, woli być sama .
Do sali weszła młoda kobieta, która dwa lata wcześniej pokazała Oliwii pokój.
-Uwaga! Spokój! Właśnie przyszedł gość! - Powiedziawszy to zza kobiety wyszedł mężczyzna w garniturze widać było, że jest zamożny. - Dzieci! to jest Pan Wayne.. - Tu mężczyzna lekko skinął głową.
*kolejny picuś glancuś* Pomyślała zirytowana dziewczyna uważnie przyglądając się mężczyźnie który właśnie rozmawiał z właścicielką sierocińca.
- Dzieci! teraz każde z was porozmawia z panem Brusem na osobności a potem jedno z was pojedzie z nim do nowego domu. - oznajmiła, od razu wszystkie dzieci ustawiły się w kolejkę. Oczywiście oprócz Oliwii, która nie została nawet zauważona. Kiedy pierwsze dziecko weszło do pokoiku gdzie odbędzie rozmowę z "Panem Wayne'm" Luci ( właścicielka sierocińca ) zauważyła brak jednego z dzieci, zaczęła przeczesywać pokój wzrokiem po chwili spojrzenie jej i Oliwii się spotkały . Kobieta podeszła do niej.
- Oliwia... nie idziesz się ustawić do kolejki? - zapytała łagodnie, na co dziewczyna prychnęła.
- i po co?! jak ten koleś zobaczy moją twarz to od razu mnie skreśli . nie przemęczaj się Luci obie wiemy, że to prawda. - Powiedziała uśmiechając się pod nosem .
-...spróbuj ten ostatni raz.. - powiedziała z prośbą w oczach.
- Nie dasz mi spokoju. prawda?- zapytała z nadzieją, kobieta uśmiechnęła się triumfalnie.
- Nie nie dam .
- uhr... dobra już dobra.- zgorszona Oliwia podniosła się z fotela i ruszyła w stronę kolejki * Jak ja jej nienawidzę *
Muahahhaha jak ja kocham kończyć w takich momentach xD nie no przepraszam ... Jakoś tak wyszło .. dobra koniec pieprzenia xD. Dziękuję za czytanie tego czegoś i proszę serdeczne o komentowanie . DO NASTĘPNEGO!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top