VII
Ten moment kiedy idziesz do kina ze znajomymi, sam wybierasz film, a w efekcie nudzi ci się on po dziesięciu minutach oglądania i wolisz opierać się o jakiegoś metalowego dupka, który oczywiście nie protestuje.
Siedząc tak zamyślony, przeleciałem w głowie całe moje życie. A przynajmniej momenty które pamiętam. Zatrzymałem się na wydarzeniach z ostatnich dni.
Mój ojciec zatrół się jakimś narkotyki em, którego lekarze nie mogli zidentyfikować, co by znaczyło że jest on nowy na rynku. Jeżeli policja szybko by zareagowała, z łatwością mogli by już na początku działalności, złapać dilera który tym obraca. Moja wścibska matura nie dawała mi z tym spokoju. Przez myśl przeleciał mi bardzo głupi pomysł, aby zacząć śledztwo na własną rękę.
Już sobie to wyobrażam...
W wieku 17 lat udałobymi się odnaleźć dilera i może ktoś z policji dostrzegł by we mnie potencjał i zabrał pod skrzydła.
Bosz. O czym ja myślę...
To wiadome że pewnie poklepaliby mnie po głowie mówiąc coś w stylu "dobra robota dzieciaku" i odesłali do domu.
Ale mimo tego, nadal korcił mnie ten pomysł.
Z zamyśleń wyrwały mnie oklaski widowni. Spojrzałem a ekran i dostrzegłem napisy końcowe.
-Bo jak że inaczej... - powiedziałem cicho podnosząc się na nogi i przeciągając.
- Ten film był super! - A jak ci się podobał Ga....Gav? - zwachała się Tina, jednak spytała z uśmiechem.
- Nie widziałaś że on go wogóle nie oglądał? - zaśmiał się Allen i ruszyliśmy do wyjścia.
- Dlaczego?? - pytała dalej dziewczyna.
- Zamysliłem sie - zaśmiałem się nerwowo i podrapałem po karku.
Tina tylko westchnęła i wychodząc wyrzuciła pudełko po popcornie.
- Gdzie teraz idziemy? - zapytała po chwili, a ja rozejrzałem się po budynkach dookoła.
- Mozemy iść do kawiarni... - powiedziałem niepewnie.
- Do tej z kotami, co? ~ - zapytał Allen śmiejąc się pod nosem.
- Oh jak ty mnie dobrze znasz ^^
Android patrzyl na nas dziwnie.
- Kawiarnia z kotami? Wiadomo mi tylko to że w Chinach dawniej jedzono psy, ale kawiarnie z kotami? - żółta dioda.
Spojrzałem na niego i po chwiki wszyscy trzej zaczeliśny się śmiać. Android oczywiście dalej nie rozumiał.
- Oh Nines..... Zaraz zobaczysz o co chodzi ^^ - powiedziała radośnie Tina.
Szliśmy chwilę, plotkując o nauczycielach w szkole, aż doszliśmy do budynku kawiarni.
- Panie, panowie oraz puszki - zacząłem po czym wszedłem do środka - oto moja ulubiona kawiarnia - uśmiechnąłem się lekko gdy szary kot do mnie podbiegł.
- Oh.... - andris rozejrzał się ciekawy, jednak gdy czarny kot zaczął się do niego zbliżać, on zaczął się cofać.
- Coś nie tak? - patrzyłem na niego z kotem na rekach i drugim na ramieniu.
- Czy ty się boisz?? - zapytała Tina i podeszła do Ninesa zabierając czarnucha na ręce.
- Po prostu pierwszy raz widzę takie zwierzę. Po za tym w mojej bazie danych, figurują jako niebezpieczne drapieżniki.
- No racja. Jak cię odrapią to już po tobie - zarzartowałem i usiadłem z Allenem do stolika.
Zauważyłem że dioda androida ponownie stała się żółta. Westchnąłem i pokrecil em głową.
- Żartowałem puszko. A teraz siadaj. - poklepałem miejsce obok siebie.
Nines posłusznie usiadł, a ja wróciłem do zabawy z kotami. Jednego położyłem na kolana puszki. Kot od razu się położył czując bijące od robota ciepło. Z tego co wiem Eli zaprogramował go tak, aby jak najbardziej przypominał człowieka. A więc musi być też ciepły. Tak mi się wydaje... Wracając.
Puszka siedziała spokojnie dając kotu spać, a Tina w tym czasie poszła zamówić nam to co zawsze.
Gdy wróciła zaczęliśmy zagorzałą dyskusje o tym, jak możemy zemścić się na nauczycielu od biologi.
- Okey, a więc plan jest taki. Wkradniemy się do sali biologicznej i zabie-
- To nielegalne - przerwał mi android.
- Siedź cicho! - podniosłem na niego głos.
Nines szybko zamilkł, jednak jego dioda zmieniła kolor na żółty. Wrażliwe to coś...
- Straszysz go! - Tina spojrzała na androida.
- Bo mnie wkurza - warknąłem - Po za tym on nie ma uczuć. Jeśli ma żółta diodę to znaczy że analizuje.
- Gavin ma Racje - odezwal się android.
- Miałeś siedzieć cicho! - warkłem na niego ponownie, a on przytaknął tylko.
- Dobra, wróćmy do tematu - sprostował mnie Allen.
- Właśnie. A więc..... - przerwałem na chwilę.
W mojej głowie pojawiła się pustka. Jestem pewny z coś tam było. Jakiś pomysł. Nawet zacząłem go mówić ale....
- Zapomniałem - westchnąłem.
Tina zaczęła się śmiac, a chłopak na przeciwko pokręcił głową rozbawiony.
- Co was tak bawi?? - spytałem oburzony - To było ważne, a ja to zapomniałem!!
- Zacznijmy od tego że to zemsta na nauczycielkę bo zabrała ci kartkę z jakimś dziwnym rysunkiem - powiedział Allen i się zaśmiał.
- To było dzieło mojego życia! - krzyknąłem bardziej oburzony, a oni zaczęli się mocniej śmiać.
Mimo wszystko też lekko się uśmiechnąłem. Lubiłem rozbawiać towarzystwo. Nienawidzę kiedy rozmowa się kończy i napada nie ręczna cisza, dlatego cały czas utrzymuje dyskusje. Jak nie ja to Tina. Jest strasznie rozgadana. Dlatego się lubimy.
- Koniec tego dobrego. - powiedziałem stanowczo i wstałem - wychodzę.
- Nie nie nie, wracaj! - wstała Tina.
- Wychodzę ~
I wyszedłem. Allen i Tina od razu za mną pobiegli. Zaśmiałem się i przyspieszyłem wbijajac do parku. Zatrzymałem się dopiero przy jeziorze i obejrzałem soe za siebie.
- Ha.... Słabiacy.
Nawet nie było ich widać na horyzoncie. Na cóż.
Usiadłem przy wodzie i zacząłem bawić się kamieniem. W mojej głowie znowu zagościła myśl o ojcu. Chciałbym aby mnie w końcu zaakceptował. Nigdy mnie nie chciał. Przynajmniej takie dawał wrażenie. Mama zawsze mówiła, że on po prostu nie umie okazywać takich uczuć. Ah, piperzyć to. Nie chcę o tym myśleć.. Bardziej interesuje mnie co to za narkotyk. I z kąt ojciec go miał.
- Gabi! - usłyszałem krzyk Tiny.
- Gavin! - poprawiłem ją.
- Nie myślałam że naprawdę wybiegniesz - usiadła obok zmęczona.
- No wybacz. Za to mam propozycje jeszcze leprzej akcji, niż odzew na nauczycielce.
Po chwiki dobiegł do nas Allen i Nines.
- Myślę że spodoba wam się ten pomysł - spojrzałem na androida- a ty się nie odzywaj!
Mam nadzieję że się zgodzą. A jeśli nie zrobię to sam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top