Rozdział 36
Mimo, iż Christine zaprosiła Mendesa na noc, to ja musiałam zająć się gościem. Ona miała rano pracę, a Zach, jak już wspominałam, nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Zrobiłam więc dwie czekolady do picia, wypełnione masą pianek i bitej śmietany, przyniosłam masę poduszek i koce po czym pozwoliłam Shawnowi wybrać film. Było już późno, w końcu nie wróciliśmy z koncertu zbyt wcześnie, dlatego zdecydowaliśmy, że nie opłaca się iść spać. Co prawda jutro jest szkoła, ale po koncercie dzień wolnego jest wręcz zbawieniem. Trzeba przecież leczyć depresję pokoncertową.
Trochę mnie to przeraża, że w XXI wieku ludzie tak mało ze sobą obcują. Szczerze mówiąc, moje każde nocowanie u kogoś, albo kogoś u mnie, wygląda tak samo. Troszkę porozmawiamy, następnie zrobimy coś do jedzenia, a potem tępo wpatrujemy się w ekrany telefonów wymieniając luźno słowa, lub oglądamy coś i raz na jakiś czas ktoś komentuje to, co tyczy się fabuły. Jak więc radziło sobie społeczeństwo kilkadziesiąt, a nawet kilkanaście lat wcześniej? Ciągle rozmawiali? Bawili się w jakieś durne, dziecięce zabawy? A może, spotykali się z płcią przeciwną i jeździli autami po nocach? Rozkładali koce i pili piwo pod gwiazdami? Zachwycali się deszczem i ulotnymi chwilami? Po prostu, jak spędzali czas bez urządzeń, które teraz są stałym elementem naszego życia?
-O czym myślisz?-zapytał Shawn, biorąc łyka czekolady
-O tym, że ubrudziłeś się bitą śmietaną-subtelnie oderwałam się od swoich myśli i zwróciłam Mendesowi uwagę. -Już zlizałeś-dodałam, patrząc jak chłopak ciągle liże się po twarzy-A tak szczerze, myślałam o Harper. Cieszę się, że odzyskałam z nią kontakt.
-Mnie i Caleba to też ucieszyło. Głupio wyszło z Mel i Knoxem, a potrzebujesz w kimś oparcia.
-To bardzo miłe słowa. Nie wiedziałam, że tak się tym przejmujesz
-Patrząc na to, co Melissa rozpowiada na twój temat. Warto mieć jednak oddanych przyjaciół przy sobie
-A co mówi?-zapytałam zaciekawiona
-Opowiada ludziom o tym, że zdradziliśmy Knoxa i ją szantażowałaś
-Co za brednie-podsumowałam wściekła-Nie wierzę, że to zrobiła, chyba nigdy jej nie wybaczę
Wtedy zakończyliśmy rozmowę. Shawn włączył "Stowarzyszenie umarłych poetów", a ja wróciłam do mojej wyobraźni. Nie byłam smutna z powodu Melissy, wiedziałam, że prędzej czy później plotki się rozniosą. Bałam się raczej, że ludzie w to uwierzą, bo to poniekąd prawda, a ja zostanę przedstawiona w złym świetle. Na szczęście, wiedziałam jak temu zapobiec. Zebrałam materiały z jej notesu i mam tam całkiem pokaźną liczbę ciekawostek dotyczących nie tylko niej, ale i jej przyjaciół. W końcu w przyszłym tygodniu przedstawiamy projekt. Poproszę o dodatkowy czas i wyjawię wszystkim, jakie problemy mają nasi szkolni bogacze. Niech Melissa cierpi, tak jak ja muszę i musiałam, gdy oni wszyscy liczyli pieniądze. Nie każdemu w szkole się przelewa, a te dzieciaki, są lepiej traktowane tylko przez to, że mają dzianych rodziców. Stworzenie prezentacji na ten temat nie zajmie mi długo, a oświeci wszystkich nieświadomych. Czas uczynić rewolucję. I dokończyć mój solowy projekt.
Wszystko byłoby zupełnie inaczej, gdyby nie to, że przez nią straciłam chłopaka i odwrócił się ode mnie Fletcher. Nie dam tej dziewczynie pozwolenia na manipulowanie mną. Przez to, że nie reaguję, zaczynam wszystkich tracić. Pora na wojnę.
Film nadal trwał, jednak oddech Shawna wydawał się dziwnie miarowy i cichy - zasnął. Zabrałam więc delikatnie laptop z jego kolan, po czym wyłączyłam go. Poszłam do toalety, gdzie umyłam zęby i planowałam długą, odprężającą kąpiel. Ciepła woda i wylegiwanie się, to jedyne, czego aktualnie potrzebuję.
Z kąpieli wyszłam po godzinie. Nigdzie mi się nie spieszyło, więc zaszalałam. Zazwyczaj jednak korzystam z prysznica. Szkoda mi marnować wodę i czas, zwłaszcza, że kąpiel w wannie trwa o wiele dłużej. Jedynie raz na jakiś czas naradzam się tym rarytasem. Zanim jednak opuściłam toaletę, pokusiłam się na poskładanie ubrać i wrzucenia ich do prania, a nawet uczesałam włosy. Nie mam pojęcia co mnie naszło, ale poczułam również potrzebę sprzątania. Złożyłam więc ręczniki, powycierałam lustra, a nawet wyczyściłam szczoteczki wszystkich domowników. Umyłam zlew i podłogi, odkaziłam kibelek i zadbałam o ładny zapach. Jak mówiłam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Skończyłam chyba około piątej rano, przynajmniej tak pokazywał zegar i sprzątałabym dłużej, gdyby nie fakt, że usłyszałam jakiś dźwięk z mojego pokoju, a przecież Shawn rzekomo spał
-Czego szukasz w moim laptopie?-zapytałam spanikowana, gdy zobaczyłam obudzonego już przyjaciela? Kolegę? Siedzącego na podłodze i namiętnie czytającego coś z urządzenia.
-Jesteś stuknięta-wypowiedział tylko te dwa słowa, po czym ubrał się i zniknął z mojego pokoju. W domu zapanowała pustka i cisza, zupełnie jak te kilka minut temu, kiedy Shawn jeszcze spał i nie przeczytał najcenniejszej zawartości laptopa-pamiętnika Melissy.
Ale było już za późno.
____________________________
Niedługo koniec. Dosłownie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top