8
Shena
Biegłam szybko, czując wiatr we włosach i chłód panujący wokoło. Jak najszybciej chcąc się oddalić, nie zwolniłam tempa dopóki wille z basenami i eleganckie rezydencje nie zniknęły daleko za moimi plecami.
Kiedy szłam już wolno, mijałam pozamykane sklepy, w witrynach których kolorowo świeciły neony. Zapuściłam się w nieznane mi okolice, więc nie dziwiło mnie, że mam ciarki na plecach i idę szybko. Wkoło byli jeszcze ludzie, co dodawało mi otuchy. Gorzej, gdybym była sama na ulicy. Zagubiona i przestraszona.
Miasto nocą wydawało się kolorowe i pełne życia, a przynajmniej ta jej część. Nie wiem czy było to już centrum, czy przedmieścia, ale na pewno je zapamiętam. Te kolory, hałasy, muzyka...
W mojej dzielnicy okolica cichnie z nadejściem zmierzchu. Nikt nie urządza imprez w weekendy, a jak już to są to spotkania w gronie rodzinnym albo bankiety charytatywne. Kończą się o godzinie 22 maksymalnie, a tutaj... Jest dwudziesta trzecia a ja czuję się jak na dopiero rozpoczynającej się imprezie. Niektórzy mijani nastolatkowie są już pijani, ale mniejsza...
Po tym jak minęłam całodobowy sklep z alkoholami, zerknęłam na kolejną szybę. Za nią, w środku budynku, zobaczyłam wnętrze baru. Pełno ludzi, w różnym wieku. Przy stolikach, siedzieli i popijali chyba piwo. A przy barze zatrzymałam wzrok na dłużej.
Ujrzałam dziewczynę, która przyciągała wzrok. jej włosy były różowe! A skóra wydawała się opalona. Widziałam ją od tyłu, zapamiętałam że miałą niebieską bluzkę bo tak kontrastowała z jej włosami.
Wydawała się barwnym ptakiem. Jednak, tutaj nie była wyjątkiem bo ta okolica wydaje mi się istnym zoo.
Ja. To ja powinnam być tu "tą inną". Wtapiam się w tłum, choć na tle tych zwariowanych dzieciaków wyróżniam. Nie mogę nawet pozbierać myśli, bo z każdym krokiem słyszę jakiś śmiech czy krzyk. Tutaj jest głośno i panuje jakaś magiczna, przynajmniej dla mnie atmosfera.
Na pewno zapamiętam tamtą dziewczynę. Różowe włosy... Wyglądały nieziemsko.
Szłam dalej, czując się już swobodniej choć dreszczyk niepokoju pozostał. Jak daleko od domu jestem? Czy ktoś już zauważył moje zniknięcie? Nie mam pojęcia, bo specjalnie wyłączyłam telefon.
Ulicą, wymijając siedzących gdzieniegdzie na asfalcie ludzi, przejechał właśnie stary samochód. Dawno nie widziałam takiego rzęcha. Obejrzałam się za nim
Było naprawdę głośno. Echem, niosła się jakaś muzyka z daleka. Jej pogłos docierał do moich uszu i wiedziałam, że idę w kierunku jej źródła. Na ulicy i chodnikach było bardzo jasno przez te wszechobecne neony, a jeszcze wielu ludzi świeciło telefonami. Na jedne ze ścian, obok których przechodziłam, grupki robiłu sobie zdjęcia na podstawie grafitti, które się wyróżniało. Nie zapamiętałam dokładnie, co przedstawiało, bo znikłam stamtąd nie chcąc przeszkadzać.
Nałożyłam kaptur. Schowałam się w boczną uliczkę, chcąc wyrwać się na chwilę z tłumów na ulicy. Co sprawiło, że tyle ludzi zebrało się na jednej ulicy by pić alkohol i siedzieć na asfalcie?
Obejrzałam się, lokalizując tym samym drugi koniec uliczki. Przeszłam między budynkami, i znalazłam się po ich drugiej stronie. Na dużym placu, gdzie też pełno było wrzeszczących wariatów.
A na końcu placu była scena. Zespół grał koncert, była to chyba muzyka metalowa bo wszędzie panował chaos, ludzie krzyczeli i przepychali się a ostre dźwięki gitar mieszały się z krzykami.
Stałam na wejściu na plac, czując, że chaos to chyba moje drugie imię.
Cześć. Shena postanowiła zaznać wolności i poznała nowe środowisko. Jak myślicie, czy zostanie w nim na dłużej?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top