5

*Oczami Camili*

Dziś jest kolejny i ostatni dzień w tym cholernym mieście. Bardzo się cieszyłam na dzisiejszą premierę, ale jakoś przestało mi się to uśmiechać, gdy dowiedziałam się wczorsj od Ally, że chłopacy też tam będą. Osobiście nic do nich nie mam, ale Zayn tak bardzo mnie wkurwia samym swoim bytem... Gdy go widzę automatycznie otwiera mi się nóż w kieszeni, a co dziwne? Nawet nie wpadł w gust dziewczyny która niszczy mnie psychicznie przez cały ten czas mojego trwania w zespole. Niby nie żałuję bo poznałam Ally. Normani i Dinah też są bardzo fajne, ale gdyby nie Lauren... Gdy już wykonałam poranną toaletę wyszłam z pokoju.

Siadam do stołu w jadalni, która jest zarezerwowana tylko dla nas na wzgląd naszego bezpieczeństwa. Wszystkie mają skwaszone miny, moja na pewno także daleko nie odbiega od ich.

- Jezu wam też się odechciało tej premiery? - zapytała Dinah bawiąc się widelcem w jedzeniu

- I to nawet bardzo - przytaknełam

- A jeszcze Zayn. Zabije go tam dzisiaj - Lauren wręcz warkneła

- Nie dażę cię żadnym innym uczuciem prócz tego, że muszę cię tolerować, ale pomogę ci. Oby nas tylko nie posadzili do jednej celi - burknęłam cicho. Brunetka spojrzała na mnie i się szczerze do mnie uśmiechnęła. Nic nie odpowiedziała, co bardzo mnie zdziwiło. Dziewczyny spojrzały na nią w osłupieniu. Pierwszy raz od tylu lat nie kucimy się przy śniadaniu.

- A ty Ally? - Normani uśmiechnęła się w stronę niskiej blondynki

- Ja tam polubiłam Niall'a - zaśmiałam się

- Nikt cię nie pytał czy lubisz, czy nie. Pytamy czy nadal cieszysz się na premierę - powiedziałam śmiejąc się i próbując przeżuć kawałek omletu, ale śmiech mi to bardzo utrudnia

- Oh - jej policzki zmieniły odcień na purpurowy

- Nasza Allysus się zakochała! - wrzasnęły wszystkie trzy na raz, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.

- Oj, zostawcie ją. Dziewczyna się przez was speszy - powiedziałam powstrzymując śmiech

- Cabello ma rację. Ally z nikim się jeszcze nie spotykała, przestańcie się śmiać - spojrzałam zdziwiona na zielonooką, która o dziwo nie miała szyderczego zwroku a wręcz przeciwnie jest pełen współczucia i szczerości

- Czy ty mi właśnie przyznałaś rację? - uniosłam brew patrząc na dziewczynę. Z dnia na dzień jej się odmieniło?

- Tak Camila - moje oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej na jej delikatny głos względem mnie. Pierwszy raz użyła mojego imienia, co jest naprawdę aż za dziwne.

- Gdzie jest haczyk? - musi czegoś chcieć skoro się tak zachowuje.

- Nie ma go i... - wzięła głęboki wdech

- Nie chce mi się w to jakiś wierzyć - o dziwo i mój głos nie był szorstki, ani wylewny.

- Chciałam cię przeprosić - zignorowała moje słowa, a na jej wypadł mi widelec z dłoni

- Że co kurwa? - Dinah aż wstała z krzesła ze zdziwienia

- Język Hansen - upomniała ją niska blondynka. Gapie się na brunetkę w niedowierzaniu

- Że co? - zapytałam bardziej pochylając się nad stołem

- Chciałam cię przeprosić za tamto. To zachowanie było nie na miejscu i dziecinne. Oceniłam cię nie wiedząc tak naprawdę nawet kim jesteś... - znów westchnęła - Chciała bym żebyśmy spróbowały chociaż być dla siebie miłe... - skupia się nad każdym słowem, które wypowiada i przerywa co jakiś czas by dobrać słowa.

- W co ty grasz Jauregui? - przerwałam jej krzyżując dłonie na piersiach

- Chce zacząć od początku - Mani spadła z krzesła. Spojrzałam na nią a ona patrzy z szeroko otwartymi oczami to na mnie, to na nią. DJ znów usiadła a raczej padła zdziwiona na krzesło gapiąc się na Lauren, nawet Ally patrzy w jej stronę jak by była kosmitką. Zaczęły mnie piec oczy, zapomniałam z wrażenia o mruganiu, ale po chwili się otrząsnęłam i wstałam z krzesła.

- Idę się przygotować, zostały dwie godziny do premiery a muszę się jeszcze spakować - spojrzałam jeszcze raz na Ally, która nadal nie otrząsnęła się z szoku. Ruszyłam w stronę pokoju

*Oczami Lauren*

- Lauren jesteś chora? - zapytała Ally patrząc na mnie spodełba

- Nie - zwruszyłam ramionami

- To skąd ta nagła zmiana? - wywróciłam oczami. Czyli przesłuchanie czas zacząć

- Jaka? - udaje, że nie ma w tym nic dziwnego.

- Lauren - Ally świdruje mnie zwrokiem. Westchnęłam i spuściłam lekko zawstydzona głowę

- Podsłuchałam wczoraj waszą rozmowę...

- Ile i co słyszałaś? - zapytała nie pozwalając mi dokończyć

- Że Tata Camili ich zostawił, że jej mama zachorowała no i... - przegryzłam wargę

- I? - ponagliła mnie czarnoskóra

- I doszłam do wniosku, że Camila nie jest i raczej nie była tą za którą ją uważałam...

- A za kogo niby ją uważałaś? - Ally się uniosła i tym razem zwrok dziewczyn ze mnie przesunęli na nią

- Ally spokojnie - upomniała ją Normani

- Czyli się nad nią litujesz tak? - jej wściekły zwrok wierci we mnie dziurę.

- Nie Allyson. Chce ją bliżej poznać i się zaprzyjaźnić - powiedziałam szczerze zgodnie ze swoimi zamiarami. Dziewczyna wstała z miejsca nie spuszczając ze mnie zwroku

- Będą z tego same kłopoty - zaczęła iść w stronę wyjścia. Wstałam ze swojego miejsca i szybko do niej podbiegłam.

- Ally - powiedziałam łapiąc ją za nadgarstek. Spojrzała na mnie pytająco - Tylko proszę nie mów jej o tym. Na prawdę nie mam złych zamiarów - wytłumaczyłam się jeszcze raz niczym dziecko, które obiecuję, że będzie grzeczne na imprezie urodzinowej piżama party swojej najlepszej przyjaciółki

- Nie powiem. Będę cię mieć na oku Jauregui pamiętaj, a Camila nie da ci się tak prędko - powiedziała w zupełności pewna swoich słów i odeszła zostawiając mnie samą na środku hotelowej restauracji. Wyszłam stamtąd zostawiając Normani i Dinah bez żadnego słowa i poszłam do swojego pokoju. Westchnęłam ciężko, Ally złożyła mi w pewnym rodzaju groźbę, ale i obietnicę. Ciekawe czy naprawdę będzie mi tak ciężko przekonać brazowooką do swojej osoby jak to powiedziała Ally. Zaczęłam szykować się na tą nadchodzącą porażkę, a mianowicie? Na premierę Work From Home z Malikiem na karku.

*Oczami Camili*

Siedzę zapatrzona w jeden punkt. Jauregui jest dla mnie miła? Jaki ona ma w tym interes? Co jej zaproponowali w zamian za bycie miłą dla mnie?

- Camila - Ally pomachała mi ręką przed oczami

- Kiedy weszłaś? - nie usłyszałam jak wchodzi?

- Może z pięć minut temu. O czym tak myślisz? - usiadła obok mnie po turecku i wlepiła we mnie swoje piwne oczy.

- Co ma dostać Jauregui za bycie miłą dla mnie - powiedziałam spoglądając na nią takim zwrokiem jak by mi się coś nie zgadzało

- Może postanowiła się zmienić? - uniosłam brwi

- Ally błagam cię. Ona i zmiana? Chyba musiał jej ktoś pożądanie przywalić w głowę...

- Albo żałuję... - zmrużyłam oczy

- Ally ty o czymś wiesz

- Oh, no rozmawiałam z nią chwilę, dopiero zrozumiała, że źle cię oceniła... - wywruciłam oczami

- Proszę skończmy temat - skinęła tylko lekko głową

- A jak z twoją mamą i siostrą?

- Szczerze mówiąc? Nie wiem martwię się. Mama nie odbiera i nie odpisuje na moje wiadomości - drzwi do mojego pokoju gwałtownie się otworzyły i stanęła w nich Dinah

- Szykujcie się, właśnie dzwonił Simon. Musimy jechać na naszą premierę z tymi typami z zespołu One Direction - powiedziała i wyszła. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Wszystko będzie dobrze Camila, nic mi nie zostało jak to by pocieszać samą siebie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top