8
- Ja już muszę iść. Garry mnie potrzebuje w salonie. - powiedziała Chanel i popatrzyła na mnie przepraszająco.
- Jasne. Widzimy się dzisiaj jeszcze?
- Jutro pomogę ci się spakować. - pocałowała mnie w policzek i zabrała swoje rzeczy. - Miło było cię poznać. - popatrzyła na Gemmę. - I ciebie też maluchu.. - pogłaskała Lucas'a po policzku.
- Ciebie też, Chanel. - odpowiedziała moja siostra.
- Do jutra. - pożegnałem się z nią. Spojrzałem na Gem dopiero kiedy zauważyłem, że Coco wyszła już z parku.
- Gdzie ją poznałeś?
- Daruj sobie. Chociaż ty proszę... - posadziłem małego na trawie przed nami.
- Ona wygląda inaczej..?
- Ma wypisane na twarzy, że jest inna?! Ma kolczyki to znaczy, że od razu jest alkoholiczką i ćpunką?! Nabrałaś się na stereotypy. Chanel nie ćpa, nie pali i nie pije. Okey?
- Tylko powiedziałam, że wygląda inaczej..
- Ale wiem co pomyślałaś. Wszyscy tak myślicie. I uprzedzam pytanie... Nie nie jesteśmy w związku. Skończyłem.
- Nie denerwuj się, zrozumiałam. Jest okey, tak mi się wydaje. - uniosła ręce w geście obrony. - Chodź Lucas, wujek ma dzisiaj zły dzień. - zabrała malucha z trawy, który wziął sobie za zabawę rozwiązywanie moich sznurówek.
- Gemma..
- Do zobaczenia, Harry. - zaśmiała się i pomachała mi.
- Nie mów nic mamie! - krzyknąłem za nią. - Sam jej powiem!
- Jasne, jasne.. - sarknęła.
*****
Rano obudził mnie Niall, który krzątał się po kuchni. Wieczorem zapomniałem zamknąć drzwi od pokoju i to dlatego. Ale dosyć często mi się do zdarza.
- Dzień dobry.
- Cześć, Harry. - powiedział nie odwracając się do mnie przodem. Szukał czegoś w szafce. - Widziałeś gdzieś mój portfel?
- W korytarzu na półce.
- Dzięki. Lece na zajęcia. A i ogarnij to.. - wskazał na stół gdzie leżała sterta gazet oraz mój laptop.
- Dobrze, mamo. - mruknąłem. Drzwi trzasnęły i znowu zostałem sam.
Usiadłem przy stole i włączyłem mojego laptopa. Wczoraj byłem wyczerpany i nie zdążyłem tego ogarnąć. Szukałem pracy, ale nic nie znalazłem. Zadzwoniłem do kilku osób, ale oferty były już nie ważne.
Bardzo chciałbym odstać prace w tym sklepie muzycznym, o którym mówiłem Chanel. Ale szanse, że to akurat będę ja są jak jeden do stu. Dorosłe życie jest do dupy..
*****
Ocknąłem się kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Przetarłem oczy i spojrzałem na zegarek w moim telefonie. Czwarta godzina?! Pięknie!
Umówiłem się z Chanel, ale wypadło mi to z głowy. Cholera... Byłem w dziewięćdziesięciu procentach pewnie, że to ona, więc krzyknąłem "otwarte", a sam pobiegłem się ubrać. Co by o mnie pomyślała, gdybym pokazał jej się w samych bokserkach późnym popołudniem.
- Harry!
- Już idę. - wciągnąłem koszulkę na siebie i wyszedłem ze sypialni. - Przepraszam za ten bałagan. - złożyłem gazety na jedną kupkę i odłożyłem na bok.
- Szukałeś pracy? - pokiwałem głową i wyrzuciłem skrawki papieru, które urwałem pod wpływem złości czy czegoś. - A ten sklep muzyczny?
- To nie jest pewnie.
- Oh.. teraz coś przyjemniejszego! Mam coś dla ciebie! - pisnęła i wyciągnęła jakiś notes ze swojej torby.
- Co to takiego?
- Tatuaż! - podała mi swój szkicownik i wgramoliła mi się na kolana. - Najpierw miał być ten. Ale nie podoba mi się. Potem wymyśliłam to. Ale to też słabe. I to to jest hit! Muszę ci to wytatuować. O tutaj.. - podniosła moją bluzkę i wskazała na moje podbrzusze.
- Liście? - byłem do tego sceptycznie nastawiony.
- Nie podoba ci się?
- Jest ładne i w ogóle, ale nie dla mnie. - powiedziałem i położyłem podbródek na jej ramieniu. Chciałem zobaczyć resztę jej prac, więc zabrałem szkicownik i zacząłem kartkować. Było tam dużo jakiś portretów, krajobrazów i innych rysunków. - Uuu... jaki przystojniak. - zamruczałem jej do ucha.
- Skromny jak nie wiem... - obróciła twarz w moją stronę i cmoknęła mnie w nos.
- Cały ja.
- Chodźmy cię pakować! - podskoczyła na moich kolanach.
- Dobra..
- Ja pakuje bokserki ! - krzyknęła i ślizgając się skarpetkami na panelach wleciała do mojego pokoju. Wybuchnąłem śmiechem i poszedłem z nią.
___________________
Chan to jak na razie moja fav bohaterka >>>>
Jeszcze dwa dni i zaczynam ferie! <3 A wy kiedy zaczynacie?
Możecie się spodziewać więcej rozdziałów od poniedziałku....
Do następnego! x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top