23
Zdecydowanie pracodawcy musieli mieć dla nas duże zaufanie, że pierwszego dnia zostawili nas już samych. Jak później zauważyliśmy serio są kamery, więc jesteśmy pod ciągłym nadzorem. Potem na ladzie zauważyliśmy nasze plakietki i koszulki, w które raczej powinniśmy się przebrać, więc tak zrobiliśmy wcześniej oprowadzając się po szatni i zapleczu. Było tam jeszcze wiele nierozpakowanych pudeł podejrzewam, że z instrumentami i płytami, albo czymś...
Czułem się na prawdę dziwnie, bo nie dali nam konkretnego polecenia co mamy robić, klientów też jakoś na razie tu nie ciągnęło. Pierwsza godzina była nudna, bardzo.
- Nie sądzicie, że to trochę dziwne? Nie oprowadzili nas jakby mieli nas kompletnie gdzieś. - skomentowała Brittany chodząc pomiędzy regałami, żeby zorientować się gdzie co jest. Podzieliliśmy się tak, że każdy będzie robił to co uważa za słuszne, czyli jeśli ktoś przyjdzie, ten się zajmie klientem, obsłuży go i tak dalej. No zobaczymy jak to później będzie.
- Taa strasznie, myślałem, że będzie tu lepiej i więcej osób przyjdzie. - odezwałem się z nudów sortując ulotki sklepowe.
- Że w ogóle ktoś przyjdzie. - wtrącił Tony. - Mam pomysł. - powiedział patrząc na nas z przebiegłym uśmiechem.
- Jaki? - brunetka podeszła do blatu i oparła się o niego biodrem.
- Wyjdę z ulotkami na miasto. Zaraz zbliża się lunch, więc za pół godziny wracam. - powiedział.
- A jak cię zwolnią?
- Za promowanie sklepu? Nie sądzę. - zaśmiał się zabierając ulotki z moich rąk. - Będę za pół godziny. - zasalutował opuścił sklep.
- Zwolnią go na bank. - skomentowała Brittany. Zgodziłem się z nią i z westchnieniem oparłem się o ladę łokciami. Świetnie, że płacą nam za bezczynne siedzenie.
*****
Dokładnie po upływie kilku minut od wyjścia Tony'iego, parę osób zdążyło zajrzeć do sklepu. Razem z Brittany byliśmy zdziwieni, że to na prawdę podziałało. Ludzie przychodzili i wychodzili, niektórzy coś kupowali, niektórzy tylko oglądali, ale my i tak byliśmy urobieni po łokcie, bo w dwóch nie bardzo nam szło. Jakby nie patrzeć to pierwszy dzień i nie byliśmy obeznani. Jednak nie poszło tak źle.
Tony wrócił po pół godzinie i nie miał żadnej ulotki, co znaczyło, że rozdał wszystkie. Był zaskoczony, że jest tyle ludzi, ale od razu rzucił się na kasę i zmienił mnie. Nie miałem innego wyjścia, jak zająć się klientami. Problem w tym, że Bittany zajęła się kobietą w średnim wieku, a reszta po prostu nic nie potrzebowała. Stanąłem przy jednym dziale i zacząłem przekładać płyty.
Trochę się wystraszyłem, kiedy ktoś objął mnie od tyłu małymi rękami i wtulił swoją twarz w moje barki.
- Hej, misiaczku. - zapiszczała Chan i pocałowała mnie w policzek.
- Cześć przyszłaś, żeby coś kupić? - odwróciłem się do niej przodem i odłożyłem ostatnią płytę na miejsce.
- Obiecałam, że będę twoją pierwszą klientką. Więc jak? - zakołysała się na stopach i popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Niestety nie zdążyłaś. - oznajmiłem, na co wygięła usta w podkówkę. - Ale nadal możesz coś kupić.
- Chciałam wyjść z tobą na lunch, mam teraz trochę czasu, bo następna osoba przychodzi dopiero o trzeciej.
- Um.. ok. Może zamienię się z Bitttany. - wskazałem na nią głową, a Chan zaczęła skanować ją wzrokiem. Wyszczerzyłem się jak głupi do sera, bo to wiadome, że Chan była zazdrosna. Brittany jest całkiem ładna, a słyszałem, że kobiety są zazdrosne nawet o facetów, chociaż nie wiem czy to prawda. - Brittany, koleżanką z pracy, która poznałem dzisiaj. - dodałem, mówiąc wolno i spokojnie.
Chanel popatrzyła na mnie poważnym wzrokiem i założyła ręce na piersi.
- Na pewno?
- Na pewno. - zaśmiałem się. - Chodź. - wywróciłem oczami i ruszyłem w stronę blatu gdzie stała i rozmawiała z Tony'm. Bez problemu zgodziła się, żebym to ja poszedł teraz na przerwę. Przedstawiłem im Chan, chwilę porozmawialiśmy i zaraz po tym jak poszedłem po swoją bluzę wyszliśmy ze sklepu.
- Idziemy na sushi? - zapytałem, kiedy kierowaliśmy się w stronę mojego samochodu.
- Brittany zabierz na sushi. - prychnęła, na co wybuchnąłem śmiechem. Jest taka urocza, kiedy jest zazdrosna.
____________________
najgorszy rozdział pod względem pisania ;-; strasznie mi sie go pisało ;-; pisałam, kasowałam, pisałam i znowu kasowałam... masakra!
Widziałam, że większość jest za tym, żebym napisała dodatek do MDB, więc pomyślę o tym :)
Myślałam też o tym, żeby wziąć małą przerwę po tym jak zakończę Chanel Black. Taki miesiąc, żeby zebrać siły, wenę itp :)
W sobotę dodam kolejny!
Do następnego! xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top