19
- Co ty tu robisz? - rzuciłem moje klucze na szafkę w korytarzu. - Jak tu się dostałaś?
- Wróciłam do ciebie. Niall mi pomógł. - powiedziała cicho, Chanel naciągając rękawy swojego swetra.
- Niall? Bez urazy, ale on cię nawet nie lubi.
- Też byłam zdziwiona, ale nie o tym teraz. - powiedziała i wzięła głęboki oddech. - Chcę cię przeprosić. Za to, że musiałeś ukrywać to wszystko, chociaż nie wiem ile.. Że bezmyślnie cie raniłam i za tą sytuacje w klubie. Kurcze, byłam strasznie pijana i nie wiedziałam co robię, ale od razu oprzytomniałam po fakcie. Przepraszam jeszcze raz. - powiedziała szczerze patrząc mi w oczy. - Zrobiłam ci kolacje, właściwie to dla nas, ale jeśli mnie tu nie chcesz to rozumiem. Mam też dla ciebie mały prezent. - podała mi niebieskie, małe pudełko. Patrzyłem na przemian na nią i na podarunek. - Powiedz coś, proszę... - jęknęła płaczliwie i jeszcze bardziej naciągnęła swoje rękawy.
- Zjesz ze mną tę kolację? - podniosłem wzrok znad pudełka na nią.
*****
- Niall ci dał klucze? - spytałem patrząc na dziewczynę znad talerza. Zrobiła prosty posiłek, który składał się z ryby i sałatki. Spokojnie mogła konkurować z moją siostrą, bo na pewno nie z mamą.
- Tak, znaczy... Poprosiłam go, wyjaśniłam co chcę zrobić, ale nie zgodził się, bo powiedział, że nie jestem dla ciebie odpowiednia. W sumie to prawda, ale nie chciałam zostawiać tej sprawy zamkniętej. Jeszcze raz na spokojnie porozmawialiśmy i zawarliśmy rozejm. - wyjaśniła patrząc mi prosto w oczy, które nie były takie same. Nie widziałem w nich tej iskry, którą teraz zastąpił smutek. Pokiwałem głową i odsunąłem lekko od siebie pusty już talerz.
- Smakowało ci? - zapytała wstając ze swojego miejsca i zabierając brudne naczynia.
- Było pyszne. - przyznałem. Również wstałem od stołu i oparłem się o blat kuchenny. Chan wkładała właśnie talerze do zmywarki. - Porozmawiamy?
- Oczywiście. - odpowiedziała i odwróciła się do mnie przodem. Złapała mnie za dłoń i pociągnęła na kanapę w salonie.
- Zacznij. - poleciłam.
- Ok. - wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić. - Zacznę od początku. Kiedy cię spotkałam pomyślałam, że będziesz moim kolejnym kochankiem. Wyglądałeś na takiego samego co ja, czyli przelotne romanse, zero uczuć i miłości. Jak bardzo się myliłam.. Jesteś moją licealną miłością, tak już zostanie. Bałam się poczuć do ciebie coś więcej bałam się, że znowu mnie olejesz tak jak wcześniej. Potem wylecieliśmy do Miami, pojawiła się Angie, zaczęła do ciebie wzdychać i byłam trochę zazdrosna. Ona jest idealna, ty jesteś idealny pasujecie do siebie. Złapałam kontakt z Cameron'em, bo on jest w jakimś stopniu do mnie podobny, oboje lubimy sztukę, tatuaże i tak dalej... Spędzałam z nim czas i czułam się inaczej jak z dobrym kumplem. Potem wyszliśmy do tego klubu, ja nie wiem co mną kierowało, żebym pocałowała tego faceta, to był jakiś impuls. - mruknęła i spuściła głowę. Przez chwilę panowała pomiędzy nami kompletna cisza, której nie przerwałem, bo wydawało mi się, że nawet nie wiem co mam powiedzieć.
- Dopiero kiedy wyszłam z klubu i trochę otrzeźwiałam przez powietrze i w ogóle jak na mnie nakrzyczałeś, zdałam sobie sprawę jak wielki błąd popełniłam. Straciłam jedyną osobę, którą tak na prawdę mnie kocha miłością inną niż rodzice, która jest szczera wobec mnie, troskliwa i taka kochana jak nikt inny. Rozumiesz, że ja zdałam sobie sprawę jaki jesteś dla mnie ważny dopiero kiedy cię straciłam? Jestem taka głupia. - pokręciła głową. - Harry proszę wybacz mi, mogę zniknąć, zapomnisz o mnie, ale wybacz mi, bo inaczej nie przeżyje. - powiedziała łamliwy głosem.
- Przecież już ci wybaczyłem.
___________________________
Więc to Chanelka!! >>>>
Nic specjalnego, bo inaczej miała wyglądać ta "mała drama", rozdział mi się usunął, a druga wersja już nie jest taka świetna..
No więc, niedługo następny :)
Komentujcie, głosujcie i czytajcie! xx
Do następnego! xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top