18
- Tak, dostałem tę pracę! Rozumiesz?! - wydarłem się do telefonu. Siedziałem w samochodzie z bananem na ustach i prawdopodobnie wyglądałem jak chory psychicznie.
- Serio? Gratuluje stary! - Niall poparł mój entuzjazm. - A teraz jedź kup mi lunch, bo jestem zajęty i nie mogę wyjść z uczelni.
- Dobra, jasne. Zaraz będę. - rozłączyłem się i rzuciłem telefon na siedzenie pasażera. Jestem cholernie szczęśliwy, bo wreszcie mam tę pracę. Oddam wszystkie zapożyczone pieniądze i myślę, że wyjdę na prostą. Chociaż jeszcze nie do końca wiem co będzie należeć do moich zadań w sklepie, to chyba nie będzie tak źle. Szybko się uczę to raczej na kasie też będą mogli mnie postawić.
Zatrzymałem się przed knajpką niedaleko uczelni Niall'a. Kupiłem mu jakiś porządny lunch a następnie zaniosłem. Siedział na ławce na dziedzińcu i rozmawiał z jakimiś ludźmi. Nie bardzo przepadałem za jego znajomymi ze studiów. Byli jacyś dziwni i wydawało mi się, że patrzą na mnie jak na gorszego. Wcale tak nie było, bo miałem okazje pójścia na studia tylko nie bardzo chciałem. Znalazłem jakąś dorywczą pracę i miałem dosyć nauki, więc wybrałem coś innego. Posiedziałem z nim jakiś czas ze względu na to, że i tak nie mam nic ciekawego do roboty w domu.
- Dzwoniła do ciebie Gemma? - spytał patrząc na mnie ukradkiem.
- Em.. nie. Dlaczego miałaby?
- Kiedy byłeś na rozmowie dzwoniła do mnie i po prostu myślałem, że to coś ważnego. - wzruszył ramionami.
- Może wpadnę do niej dzisiaj. I tak nie mam co robić. - mruknąłem.
- Świetny pomysł! - klasnął w dłonie. - Muszę lecieć, wrócę później. - pożegnał się ze mną i zniknął za drzwiami.
W sumie to nie taki zły pomysł... dawno nie widziałem Lucas'a, ani Gem. Jak chciałem tak zrobiłem. Najpierw zadzwoniłem do Gemmy, żeby upewnić się czy aby na pewno jest w domu. Oczywiście była i ucieszyła się, że ją odwiedzę. Po pół godzinnej jeździe autem wreszcie byłem pod domem mojej siostry.
Lucas przywitał mnie mocnym uściskiem i poślinił mi policzek, kiedy wziąłem go na ręce.
Gemma zbombardowała mnie pytaniami dlaczego nie jestem już w Miami, co tam się stało, że wróciłem tydzień przed planowanym powrotem. Wolałem jej nie zagłębiać w szczegóły na czym polegała moja przyjaźń z Chan, bo wiem, że by się nieźle wściekła. Odpowiedziałem jej po skrócie i zająłem się zabawianiem Lucasa. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak tęskniłem za tym małym człowiekiem.
*****
- Będę się zbierał. - powiedziałem patrząc na zegarek na moim nadgarstku. Było mi strasznie dobrze u Gem, bo gotuje niesamowicie i załapałem się na obiad i podwieczorek. Nadrobiłem stracony czas z moim chrześniakiem, który był zachwycony tym, że pozwalam mu na więcej niż jego mama.
- Nie zostaniesz na kolacji?
- Chciałbym, ale muszę wracać. Ogarnąć trochę mieszkanie, bo ostatnio trochę zaniedbałem obowiązki domowe. - skrzywiłem się na samą myśl o bałaganie jaki mnie czeka.
- Jak uważasz. Jedź ostrożnie, bo zaczęło padać. - przytuliła mnie, a następnie ściągnęła swoją gumkę z moich włosów, którą pożyczyłem podczas zabawy z Lucas'em.
- Jasne. Do zobaczenia. - pożegnałem się z nią i poprawiłem włosy spadające na twarz.
- Miłego wieczoru. - uśmiechnęła się pod nosem i pomachała mi na odchodne.
Droga powrotna zajęła mi trochę dłużej zważając na warunki pogodowe, ale bezpiecznie dotarłem do mieszkania.
- Niall?! Już jestem! Zasiedziałem się trochę u Gemmy. - mruknąłem ściągając płaszcz i przemoczone buty. - Jesteś? - wszedłem wgłąb mieszkania. Lampy w kuchni i salonie były zaświecone, więc musiał być.
- Cześć Harry.
____________________
ferie mi się skończyły <<<
Kto z was zaczyna teraz wolne??
Teraz rozdziały będą rzadziej, ale będą :)
Komentujcie, głosujcie i czytajcie!! <3
Do następnego! xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top