14

Angie właśnie opowiadała swoją jakże zabawną historię, kiedy zapomniała portfela i przypadkowy mężczyzna zapłacił za jej zakupy. Jest trochę irytująca jeśli spędzasz z nią za dużo czasu, a ja spędziłem z nią zdecydowanie za dużo. Siedzieliśmy w lodziarni i zajadaliśmy się swoimi porcjami. Chan siedziała naprzeciwko mnie, z czego nie byłem zadowolony, koło niej siedział Cameron co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. A jeszcze bardziej się wkurzyłem kiedy Angie zajęła miejsce po mojej lewej. Gorzej być nie mogło na prawdę. Dalej siedział Louis, nasze dwie zakochane pary poszły w zupełnie innym kierunku niż my i zorganizowały sobie podwójną randkę.

- Pasujecie do siebie. - w pewnej chwili wypalił Cameron wskazując na mnie i na blondynkę po lewej. Zmarszczyłem brwi i zacząłem się zastanawiać co on kombinuje.

- O tak! Harry jest ideałem. - Angie niby żartobliwie przytuliła się do mojego boku i cmoknęła w policzek. - Tak w ogóle. To wy też do ciebie pasujecie. Wyglądem i tak dalej... - machnęła ręką na Camerona i Chan. Kurewsko byłem o nią zazdrosny. Chociażby o to, że obok niego siedziała, a co dopiero o te słodkie uśmieszki. Nawet nie miałem ochoty bawić się w jakieś akcje, żeby zobaczyć czy ona jest zazdrosna o mnie. Najchętniej wyszedł bym stamtąd i zakopał się w pokoju, myśląc o tym jak Chanel przechodzi mi sprzed nosa do tego dupka.

Jakoś wytrzymałem tam do końca i potem wyszliśmy, żeby udać się na plaże. Pogoda totalnie się zmieniła i słońce mocno grzało.

- Stary.. - Louis złapał mnie za ramie i spowolnił tak, że szliśmy kilka metrów na resztą. - Co to miało być? Wkręciłeś się w Chanel?

- Jestem o nią kurewsko zazdrosny. Zobacz na nią tylko... - szła na przodzie z Angie za rękę i oglądały wystawy sklepów.

- Zakochałeś się Harry.

- Może. Nie wiem co mam zrobić. Ona chcę tylko seksu.

- Gościu to raczej nie powinno ci przeszkadzać. - zaśmiał się.

- Nie przeszkadza, ale wiesz... mogę zabrzmieć jak baba, ale chcę czegoś więcej. Tymczasem ona coraz bardziej wkręca się w Camerona.

*****

Na plaży rozłożyłem swój ręcznik trochę dalej niż reszta. Położyłem się na brzuchu i schowałem twarz pomiędzy ramionami. Miałem ochotę odpocząć i przemyśleć sprawę z Chan. No cóż za dużo nie wymyśliłem, bo sprawa jest prosta. Jestem w niej zakochany, a ona we mnie nie. Wydaje mi się, że to okres paru dni, kiedy powie mi, że nie chcę dalej ciągnąć naszej "seks-znajomości" i ma mnie dosyć.

- Camon, zostaw! - wywróciłem oczami na piski Coco i sięgnąłem po telefon. Założyłem słuchawki i wróciłem do nic nierobienia.

Głupie piosenki o miłości. Czy nikt już nie pisze o rozstaniach, cierpieniu i bólu? Tak bardzo jak chciałem przestać słuchać dobijających mnie piosenek, nie chciałem słyszeć jak Chanel świetnie bawi się beze mnie.

Jeśli tak ma wyglądać cały wyjazd to ja podziękuję....

*****

- Hejka misiaczku! Jesteś już gotowy? - do łazienki weszła Chan, kiedy zapinałem ostatni guzik mojej koszuli. Louis namówił mnie na wyjście z nimi do klubu. Szczerze mówiąc nie miałem na to ochoty.

- Ta.. - mruknąłem wychodząc, ale zatrzymała mnie w drzwiach.

- Co ci jest, Harry? - złapała mnie za policzki i popatrzyła w oczy.

- Teraz? - wziąłem jej dłonie z mojej twarzy. - Teraz sobie o mnie przypomniałaś? Cały dzień miałaś mnie gdzieś i dopiero teraz zwracasz na mnie uwagę. Świetnie, Chanel. - powiedziałem z sarkazmem i minąłem ją.

- Ale Harry...

- Daruj sobie, Chan. - powiedziałem na odchodne. 

_________________________

Więc no... sprawa się komplikuje :/

Chyba na tym skończymy dzisiejszy mały maraton, bo strasznie bolą mnie oczy od komputera, więc chyba nie dam rady więcej dodać.. 

W poniedziałek następny miśki! xx

Miłego wieczoru :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top