5.
O dziwo dobrze mi się spało. Wstałam i poszłam w kierunku kuchni. Wstawiłam wodę na kawę. Nuciłam pod nosem piosenkę z wczorajszego treningu. Zaczęłam powtarzać kroki z wczoraj.
-Kurde!- pomyliłam krok.
-Nie denerwuj się tak, kiedyś ci wyjdzie- usłyszałam. Podskoczyłam na miejscu i odwróciłam się w stronę wydobywającego się głosu.
-Co ty tu robisz?
-Przeszedłem do ciebie, nie pamiętasz?- zapytał.
-To było o piątej rano, a teraz jest...- spojrzałam na zegarek- ósma!
-Uznałem, że nie ma sensu iść do domu- wzruszył ramionami. W tym samym momencie zagotowała się woda na kawę.
-Chcesz?- zapytałam odwracając się w stronę czajnika.
-Okey- powiedział, a ja wyjęłam kubek i wsypałam tyle ile było trzeba i zalałam. Podałam mu kubek i poszłam w kierunku kanapy. Usiadł na drugim końcu kanapy i popijał swoją kawę- Niedługo mamy trening- oznajmił, na co ja jęknęłam.
-Nie możemy poćwiczyć u mnie, mam małą salę tańca- spojrzałam na niego, nie był z tego zadowolony- no proszęęęęę.....- przeciągnęłam.
-No okey..- powiedział po czym westchnął, a ja pisnęłam z radości- Ubierz obcasy- powiedział, a ja zdobiłam wielkie oczy.
-Co?
-Cha-chę tańczy się w obcasach, i musisz trenować w obcasach- sprostował.
-Okeyy..- szczerze to się boję nigdy nie umiałam tańczyć w obcasach, a co dopiero w nich chodzić. Boże... proszę, nie chce skręcić kostki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top