3.

Prawie spóźniłam się na trening.. Uff.. na szczęście zdążyłam. 

Wbiegłam na salę.

-Już jestem!- krzyknęłam. Wzrok każdego na sali odwrócił się w moją stronę.

-Sophie!- krzyknęła trenerka- dobrze, że jesteś. Jesteś, aż minutę przed umówionym czasem- powiedziała i wskazała ręką abym podeszła do  reszty grupy- Jak wiecie do naszej grupy ma ktoś dojść, otóż to On- zza drzwi wyszedł chłopak... zaraz, zaraz to ten sam co był u mnie w domu...- To Alfie, będzie w naszej grupie, razem z jedną dziewczyną z grupy będzie się uczył Cha-Chy. On zmieni wszystko- powiedziała trenerka i wyszła z sali. 

-Cześć, jestem Alfie i tak jak powiedziała wasza instruktorka będę jedną z dziewczyn "uczył" tańca towarzyskiego- przeleciał wzrokiem po wszystkich osobach w sali, jego wzrok zatrzymał się na mnie i szeroko się uśmiechnął- A więc tak, wszyscy róbcie co chcecie, z wyjątkiem ciebie- wskazał na mnie. 

-Cholera- mruknęłam pod nosem.

-Mówiłaś coś?

-Nie- powiedziałam. 

Na salę znów weszła trenerka. 

-Ooo.. wybrałeś już partnerkę, na pewno będzie się wam świetnie pracowało- Co?! Ja się na nic nie zgadzałam- Idźcie na salę numer 4 i tam ćwiczcie. 

Razem z Alfie'm poszłam w stronę tej sali. 

A tak w ogóle: Co do cholery?! 

Przecież ja nie umiem tego czegoś tańczyć.. 

A no tak, On ma mnie nauczyć.. 

A skąd On wie czy ja tego chcę? 

A no tak, ja nawet nie mam prawa głosu. 

Weszliśmy na salę, w której nikogo nie było. 

-Czemu ja?- spytałam. Chłopak podszedł do radia i zaczął szukać odpowiedniej piosenki. 

-Wydajesz się być najbardziej odpowiednia osobą Sophie, a poza tym- odwrócił się w moją stronę- widziałem jak tańczysz- zaśmiał się. 

Prychnęłam. 

Po chwili dało się słyszeć dźwięki piosenki do której mamy tańczyć. 

-Najpierw nauczę cię parę podstawowych kroków. 

***

Dobra.. przyznaję.. to nawet fajne 

Ale... jak tan koleś mnie wymęczył... 

-Koniec?- spytałam. 

Jakim cudem ten chłopak nie jest tak spocony jak ja.. Za mnie po prostu leci... można by zebrać całe pięć wiader. 

-Ta... idź- powiedział, a ja dosłownie wybiegłam z sali, aby się umyć. 

Poszłam pod szkolny prysznic.

Tego było mi trzeba. 

***

Idę do domu. 

Jest spokojnie. 

Nagle do moich uszu dociera miauczenie. 

Poszłam w tamtym kierunku i zauważyłam małego białego kotka. 

Cały się trząsł, był przestraszony. 

-Chodź mały, nic ci nie zrobię...- powiedziałam i wzięłam kotka na ręce. 

Poszłam z nim w kierunku mojego domu.

***

Może to dziwne, ale ten kot lubi wodę.. mogłam go normalne umyć. 

Dziwne... 

Teraz jest śnieżno biały.. 

-Zatrzymam cię... Hm.. tylko jak by cię tu nazwać..

_____

I tu wkraczacie wy :) 
Jak nazwać kotka? 

Zdjęcie Alfie'go u góry :)

Pozdrawiam :*


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top