26.
Zadzwonił budzik, który wczoraj nastawiłam na godzinę 6:00. Wstałam na równe nogi i pohasałam do łazienki. Umyłam się i założyłam świeżą bieliznę. Poszłam się ubrać:
Wyszłam z pokoju i od razu poczułam woń naleśników.. Mmm.. tylko moja mama umie takie robić. Pobiegłam do kuchni i od razu porwałam parę naleśników i zaczęłam się nimi zajadać. Zjadłam 5 może 6... nie wiem dokładnie... ale nadal jestem głodna.
-Ty może w ciąży jesteś, że aż tyle jesz- powiedziała mama z wielkim uśmiechem.
-Do tego trzeba se....- wytrzeszczyłam oczy- nie to nie możliwe... poza tym.. nie wymiotuję, nie boli mnie brzuch, ani nie jest mi słabo, nie bolą mnie też piersi.
-Nie wszystko pojawia się od razu.
-Oj mama.. głupoty gadasz- powiedziała i dałam jej buziaka w policzek, potem do kuchni wpadł tata i razem.. no dobra teraz tylko On zajadał się naleśnikami.
***
Będę za wami tęsknić- powiedziałam.
-My za tobą też, napiszemy jak wylądujemy- powiedział tata i razem z mamą mnie uściskali i udali się w stronę odpraw machając mi.
***
Wróciłam do domu i nakarmiłam Zarę.
Zrobiłam jeszcze wszelkie porządki w domu.
Alfie: Trening na 9:00, uczelnia.
Ja: Ok
Czemu On zawsze jet taki konkretny?
Dobra, nie ważne.
Zabrałam torbę z ciuchami na przebranie i postanowiłam iść na piechotę.. najwyżej się trochę spóźnię.
***
Przyszłam 5 minut po czasie. Poszłam do szatni i weszłam do sali w której mieliśmy mieć ćwiczenia.
-Dobra to możemy zaczynać- powiedziałam i podeszłam do Alfie'go i dałam mu buziaka w policzek.
***
Ustaliliśmy układ na turniej, który odbędzie się za dwa dni.. JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ !!!
Tak.. wiem, że zachowuję się jak psychiczna ale... chyba pokochałam cha-chę, albo kogoś kto jest z nią związany.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top