18.
Dotarłam do "szkoły" dziesięć minut po czasie.
Cholerne korki!
Wbiegam na salę, a tam zdenerwowany Alfie i zmartwiona pani Bloom (trenerka).
-Przepraszam, korki mnie zatrzymały- powiedziałam, a ich wzrok został skierowany na mnie. Trenerka odetchnęła z ulgą i się do mnie uśmiechnęła, a Alfie zaczął iść w mogą stronę. Mówiąc szczerze to się bałam, przed chwilą był taki wzburzony, wręcz wściekły, a teraz kuźwa On mnie przytulił.
Okey???
-Nie rób mi tego więcej, nawet nie wiesz jak się bałem, że ci się coś po drodze stało- wyszeptał mi do ucha.
Potem poszłam się przebrać i zaczęliśmy tańczyć.
https://youtu.be/08rWdLdm3Vk
Oczywiście na same zawody mamy inny układ.
-Świetnie, wyrośniecie na wspaniałych tancerzy- pochwaliła nas pani Bloom i wyszła, a miedzy nami zapanowała dość niezręczna cisza, którą przerwała znowu pani Bloom- Oj... dzieci.. bardzo was przepraszam, przez przypadek wysłałam was na zawody, ale dwa. Czy to nie będzie problem?
Spojrzałam na chłopaka, o On na mnie. W sumie ja się z tego cieszę, że będę Go widywać częściej, ale jeśli On nie chcę to nie. Wzruszyłam tylko ramionami.
-Nie będzie z tym problemu- uradowana trenerka podziękowała nam i znowu wyszła z sali ćwiczebnej.
Znowu ta cisza.
Mam jej dość.
Poszłam do szatni w której znajdowały się prysznice i postanowiłam się wykąpać. Po szybkim prysznicu, poszłam się ubrać i wyszłam z uczelni.
Przednią stał Alfie, chyba na kogoś czeka. Poszłam w stronę parkingu i wsiadłam do mojego samochodu.
Już miałam odpalać, gdy ktoś wsiadł obok mnie.
-Co ty...- Przerwał mi, pociągając mnie za rękę i namiętnie całując. Potem na mnie spojrzał. Powiedział "Do zobaczenia" i wyszedł.
Co to było?!
Właśnie z tego powodu teraz rozpiera mnie radość.
Ten chłopak jest dziwny.. Dziwny ale mój.. może i o tym nie wie.. ale będzie mój..
Zachowuję się teraz jak psychopatka.
Przekręciłam kluczyki w stacyjce i ruszyłam w stronę domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top