#2

Początek szkoły nie był dla Alexa czymś złym, wręcz przeciwnie. Uczył się coraz szybciej i zdobywał nowych przyjaciół. Dowiedział się również, że zostanie starszym bratem. Wszystko jednak drastycznie zmieniło się tuż przed półroczem. Chłopiec uczył się coraz gorzej, a nauczycielka krzyczała na niego za ciągłe rozkojarzenie.

01.**.2011

Jak zwykle wróciłem po lekcjach do domu pani, znowu na mnie nakrzyczała, że patrzę się przez okno, a nie piszę w zeszycie, ale ja miałem to wszystko już napisane.
Gdy byłem już w swoim pokoju wyciągnąłem zeszyty i książki z plecaka żeby odrobić lekcje. Zadanie z matematyki jakie dała nam pani było trudne. Postanowiłem poprosić o pomoc mamę. Szybko pobiegłem do jej pokoju, ale nie siedziała przy stole, a w kuchni był tylko tata. Poszedłem się go zapytać gdzie mama.

- Toto...
- Tak?
- Gdzie mama?
- Poszła na zakupy, a co chcesz?
- Bo jest takie zadanie z matematyki i ja go nie rozumiem.
- Dobra, chodź do pokoju to ci pomogę
Poszliśmy. Usiadłem i pokazałem tacie zadanie. Próbował mi wytłumaczyć jak to zrobić, ale nie zrozumiałem z tego nic. Tłumaczył mi to już kilka razy, ale nadal nie wiedziałem jak to zrobić. Tata był już bardzo wkurzony.

- Ile razy mam ci to jeszcze tłumaczyć?!
- Ale ja nie umiem
- Po prostu jesteś głupi i nie rozumiesz co się do ciebie mówi!
- A-Ale ja nie rozumiem tego zadania
- To jest proste jak budowa cepa!!

Podniósł książkę i zaczął mi nią tuż przed twarzą wymachiwać i krzyczeć. Gdy skończył poprostu żócił we mnie książką i wyszedł. Tata prawie nigdy na mnie nie krzyczał, więc się wystraszyłem i rozpłakałem. Gdy przyszła mama pomogła mi z matematyką i jeszcze jednym zadaniem.

Kolejnego dnia znudzony poszedłem do szkoły. Wszystko jak zwykle. Lekcja, przerwa, lekcja, śniadanie, lekcja i tak dalej. Wszystko byłoby normalnie, gdyby nie jeden szczegół.

Siedziałem sobie przy ławce i jadłem kanapkę z pasztetową i cebulą, gdy podeszło do mnie trzech chłopaków z mojej klasy.

- Śmierdzisz!
- Nie stać cię na nic innego niż cebula?!
- Zapaszek cebuli i wody z kibla!

Cały czas się zenie nabijali. Nic nie odpowiedziałem dopóki nie wywalili mi wszystkich rzeczy do kosza na śmieci, poskarżyłem się pani. Nikt nic z tym nie zrobił. Nie przejmowałem się, chłopaki naopowiadali głupot całej klasie i wszyscy mi dokuczali. Nic z tym nie zrobiłem tak samo, jak wszyscy.

*Dwa miesiące później*

Był dość ciepły tydzień więc pani dyrektor otworzyła wszystkie drzwi na tyły szkoły gdzie dzieciaki mogły się bawić. Ja jak zwykle poszedłem sam. Usiadłem na chodniku i zacząłem mazać kamieniem po kostce brukowej. Nagle coś mnie uderzyło w plecy. Dostałem w plecy od tych chłopaków, a dokładniej od Jaśka. Wszyscy się go słuchają, bo jest "najfajniejszy" zanim się obejrzałem dostałem jeszcze trzema. Nie wiedziałem co zrobić więc zacząłem uciekać. Pomyślałam, że do szkoły nie wniosą kamieni, dlatego pobiegłem właśnie tam. Blisko wejścia zauważyłem rurę, ciągnęła się od podłogi do sufitu. Mało myśląc wspiąłem się na nią i siedziałem pod sufitem cały czas będąc obrzucanym kamieniami. Po chwili dłużącej mi się niemiłosiernie przestali, a ja mogłem zejść.

Od tamtego czasu zaczęli mi coraz bardziej dokuczać. Nikt jednak na to nie zwracał uwagi. Wiedziałem, że jak będę ich ignorować to wreszcie im się to znudzi.

------------------------------
Cześć :3 mam nadzieję, że rozdzialik się podoba. Chyba niedługo pojawi się ich więcej. Jak mam doła to łatwiej mi się to pisze, a oststnio nie ukrywając nie jest mi za wesoło.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top